4/2021

Realizm realny

Za moich szkolnych czasów, zwanych potocznie „transformacją”, pewne było jedynie to, że nic nie jest pewne.

Obrazek ilustrujący tekst Realizm realny

rys. Bogna Podbielska

 

W szkole średniej co semestr mniej więcej pojawiała się plotka, że matura z matmy będzie jednak obowiązkowa, co dla mojego, humanistycznego fakultetu stanowiło pretekst, by nawiać z lekcji, bo życie i tak nie ma sensu, i ze stoickim spokojem oddalić się na browarek do czynnej od rana pijalni Bartek. Był to czas pięknych paradoksów, kiedy żaden z ministrów nie wpadł jeszcze na pomysł, by wprowadzić do systemu szkolnego historię sztuki jako przedmiot (było nie było „sztuka” to jeden z najstarszych wynalazków ludzkości), za to pojawiły się jako obowiązkowe lekcje informatyki, na których (dwa komputery na całą klasę, w tym jeden dla nauczyciela) uczono nas sztuki kreacji drzewek w systemie DOS, a jeśli komputer się przegrzał lub zepsuł – prowadzono zajęcia teoretyczne z najnowszego wynalazku armii amerykańskiej, a zatem z Internetu. Tak więc moja wiedza z historii sztuki sprowadza się do tego, co wyczytałam w młodzieżowym pisemku „Cogito”.

Zapamiętałam tyle: przez całe stulecia sztuka sprowadzała się do „aktów strzelistych”, za pomocą których śmiertelni ludzie rekompensowali sobie własne ułomności, skończoności i zależności od wszechpotężnej natury (żywioły, zarazy, plagi…). Najważniejszymi wynalazkami tamtych czasów były wzniosłość, patos i monumentalizm (od piramid egipskich po katedry gotyckie). Coś się jednak zacięło w tej maszynce do wytwarzania uskrzydlających idei, bo ni stąd, ni zowąd w głównej roli w teatrze życia obsadzono rozum krytyczny (osobiście winię za to nowożytnych matematyków, z reprezentującym „ukrytą opcję niemiecką” Mikołajem Kopernikiem na czele).

No i zaczęło się: teizm, reizm, anarchizm, libertarianizm, agnostycyzm, kapitalizm, marksizm, laicyzm, nihilizm, modernizm, faszyzm, komunizm, konsumpcjonizm, postmodernizm, ateizm, imperializm, pragmatyzm, liberalizm, dekonstrukcjonizm… I to wszystko na Zachodzie – wśród średniowiecznych zamków, na starych jak świat uniwersytetach, w cieniu potężnych katedr! Ale nas też nie oszczędził rozum krytyczny – licząc od końca wojny (bo przedtem było pięknie): stalinizm i socrealizm, realizm małej stabilizacji (lata sześćdziesiąte), realizm małej konsumpcji (lata siedemdziesiąte), realizm obywatelski (lata osiemdziesiąte), realizm dużej konsumpcji (lata dziewięćdziesiąte), realizm krytyczny (sztuka zaangażowana z przełomu tysiącleci) i wreszcie, w XXI wieku, realizm traumatyczny. Tego ostatniego można było uniknąć, gdyby nie akces do UE, dzięki któremu wszystko, co dotąd tak dzielnie wypieraliśmy, wróciło – i to z podwójną mocą, bo taka jest właśnie logika traumy („wyparte zawsze powraca”).

Już myślałam, że ten festiwal autoironii, autoparodii i autopogardy będzie trwał wiecznie, ale nie – w ostatnich sezonach, w reakcji na autowstręty i autowstydy naszych twórców oraz inteligencji, zafundowano nam, w ramach „dobrej zmiany”, powrót do tzw. autorytetów, czyli miękki autorytaryzm. Co zrobili z tym fantem co sprytniejsi artyści? Powołali do życia kolejny realizm – realizm realny, stanowiący, w mojej opinii, ukrytą opcję dramatu bezinteresownego.

Dramat w poetyce realizmu realnego, choć szyty w stu procentach z samej tylko ideologii, pozostaje całkowicie reaktywny: demonstruje demonstracyjne gesty, nie komentując ich nawet. Proces ten bez znieczulenia pokazuje Katedra. Kąsternacja i zamięszanie: twitterowy flejm w reakcji na pożar. Jednoaktówka na media społecznościowe Tomasza Bąka (Wydawnictwo papierwdole, London – Ligota Mała 2019). Ów drobiazg dramatyczny stanowi montaż cyfrowych ćwierknięć polityków PiS-u, pro- i antyrządowych publicystów opiniotwórczych bytów medialnych i wszystkich tych, co pod byle pretekstem klepią swe mantry. Co bowiem płonie, zdaniem „naszych” autorytetów, 15 kwietnia 2019 roku w Paryżu?

 

JADWIGA EMILEWICZ

Płonie Francja, której już nie ma…

[…]

MAGDALENA OGÓREK

Za to za rok w tej okolicy na pewno przybędzie nowy meczet.

[…]

MANUELA GRETKOWSKA

[…] Bóg niszczy swoje dzieło, powiedziano by w średniowieczu, za karę. Za pedofilię, brak miłosierdzia i pychę kleru. Sypie się Watykan, płonie Notre Dame.

 

Na koniec mój ulubieniec:

 

MATEUSZ MORAWIECKI

Polska wie, co to znaczy utracone dziedzictwo zniszczone w pożodze.

Warszawę odbudowaliśmy z ruin sami.

 

Jak skomentować ten pochód oczywistych oczywistości? Realizm realny nie komentuje. Realizm realny, bez upiększeń, przesady i jakiejkolwiek interpretacji, rejestruje rzeczywistość zakleszczoną w bańce medialnej. Miast tragedii, płaska jak ekran smartfonu jednoaktówka – bez szans na perypetię i finalne katharsis. Realizm realny to taki tryb „bez żadnego trybu”: bez związku, za to pod byle pretekstem. Bąk rejestruje to, co przesłania nam świat. Nawet ten, który płonie. „Oto Polska właśnie, zbrukana pożarami bez ognia, a więc nie do ugaszenia. Pozycje koalicyjne i opozycyjne w medialnej papce głosów na gorąco, ogrzewających się w cieniu katastrofy. Oto prawdziwy dramat, akt, odkrywający nagość sytuacji. I nagość tych, którzy próbują o niej pisać, doszukując się poezji wszędzie tam, gdzie jej nie ma” – podsumowuje ten bezinteresowny kolaż (siedemdziesiąt egzemplarzy) Rafał Gawin. Również poeta. (R. Gawin, Recenzje wyborcze, „Afront” nr 3/2019).

Realizmem realnym, choć nie aż tak kąśliwym, jest również przedstawiana niżej prapremierowo jednoaktówka Anny Wakulik. Ten drobiazg dramatyczny to „obrazek” na dwie osoby i akcesoria. Jakiego rodzaju napięcie wytwarza się między bohaterkami? Dialektyką tą jest interes, z którym jedna dzwoni do drugiej, i ogromna potrzeba bezinteresownej relacji, na którą obie sobie pozwalają, choć tylko na moment. Bezinteresowność bowiem w zmediatyzowanym świecie to „towar” po pierwsze deficytowy, a po drugie – restrykcyjnie kontrolowany.

badaczka literatury, krytyczka i edytorka, członkini Zespołu Badań nad Literaturą i Kulturą Późnej Nowoczesności przy IBL PAN. Autorka książki „Melancholia i ekstaza” Projekt totalny w twórczości Andrzeja Sosnowskiego (2009), edytorka Dzienników Agnieszki Osieckiej.