Wyspa tolerancji i dobroci
Ciemna Woda, najnowszy dramat Amanity Muskarii napisany w ramach programu stypendialnego „Dramatopisanie”, kreśli gorzki portret współczesnych Polaków. Na przykładzie małej wspólnoty odsłania nasze kompleksy, przewiny i zaniedbania.
rys. Bogna Podbielska
1.
Gabriela Muskała i Monika Muskała piszące pod pseudonimem Amanita Muskaria przyzwyczaiły nas do dramatów poświęconych problematyce niepamięci, w których bohaterowie zanurzeni w mechanizmy historii prywatnej i powszechnej muszą zmagać się z poszukiwaniem własnej tożsamości, z powracającymi traumami i niezabliźnionymi ranami. W ich utworach, czerpiących z biografii realnych osób, odwołujących się do zasłyszanego języka, inspirujących się rzeczywistymi zdarzeniami, gorzka rzeczywistość przeplata się z ciepłym humorem, a tradycja ściera z nowoczesnością.
Jaki jest nowy dramat duetu powstały w ramach „Dramatopisania” – programu stypendialnego Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego służącego wspieraniu polskiej dramaturgii współczesnej (w 2020 roku stypendium otrzymały siostry Muskały oraz Antonina Grzegorzewska)? Podobny do poprzednich, a zarazem wnoszący nowy rys do twórczości sióstr, ostro odpowiadający na aktualną rzeczywistość. Ciemna Woda – bo taki nosi tytuł – przyciąga cierpkim humorem i atmosferą groteski. To jednak nie Daily Soup, kameralny dramat o rodzinnej samotności, to też nie opowieść o meandrach naszej historii, które różnie odczytują bohaterowie Cichej nocy, ani nie utwór o zmieniających się wraz z ustrojem i społecznymi uwarunkowaniami mieście i jego mieszkańcach (Tożsamość Wila). To rozpisana na wiele głosów narracja o Polsce.
Autorki sięgają po kulturowe stereotypy, by je rozbrajać i bez taryfy ulgowej ośmieszać. Przez synekdochę małej wspólnoty opowiadają o naszym narodzie. Rzecz dzieje się bowiem w Ciemnej Wodzie (początkowo dramatopisarki myślały o nazwie Hultajewo) – polskiej wsi – gdzie siły wpływów rozkładają się między burmistrzem, lokalnymi biznesmenami a księdzem. Dobrze znamy ten tradycyjny układ władzy. W Ciemnej Wodzie pobrzmiewają echa Krótkiej rozprawy między trzema osobami, Panem, Wójtem, a Plebanem. Jak w Rejowych dialogach, rzecz dotyka spraw politycznych, społecznych, obyczajowych. I choć jesteśmy pięć wieków dalej, to pewne mechanizmy społeczne wcale się nie zmieniły. W Ciemnej Wodzie życie toczy się między szkołą, kościołem, sklepem, salonem fryzjerskim a zakładem pogrzebowym. Za wsią majaczy kształt stodoły, która powtórnie – bo w historii naszej wspólnoty już niestety tak było – stanie się miejscem zbiorowego mordu przy cichej zgodzie wszystkich mieszkańców wsi. Kiedyś stodoła należała do mężczyzny, który w czasie wojny ukrywał pod podłogą domu Żyda. Ostatecznie, może ze strachu, zastrzelił go, a woda zmyła dom. Została tylko stodoła, ale i ona w ostatnich scenach dramatu rozpadnie się w czasie potopu pod naporem wiatru i deszczu.
W ramach podtrzymywania religijnej tradycji proboszcz na Święta Wielkanocne postanawia przygotować widowisko pasyjne. W postaci apostołów mają wcielić się uczniowie miejscowego liceum, Piłata zagra Burmistrz, Kajfasza Grabarz, właściciel sklepu zwany Amerykaninem będzie Faryzeuszem, a Judaszem – zaangażowana katechetka, reżyserka widowiska. Niemal każdy chce tu przy okazji coś ugrać dla siebie. Ksiądz boi się, że traci wiernych, organizuje więc widowisko; Burmistrz marzy, by wygrać następne wybory; Amerykanin chciałby obok męki Pańskiej zrobić komercyjny festyn; a Katechetce podoba się młody, przystojny Dawid, z niechęcią odgrywający Jezusa. Organizowanie pasji w małej miejscowości, w której notable z duchownym na czele rządzą losami mieszkańców, Autorki zapożyczyły z powieści greckiego noblisty Nikosa Kazantzakisa. Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry to opowieść o mieszkańcach wioski Likowrissi, którzy właśnie przygotowują się do wystawienia męki. Po rozdaniu ról (zgodnie ze stereotypami – Judasz jest rudy, Maria Magdalena to wdowa, którą interesują się mężczyźni, a Jezusa zagra Manolis – prosty pasterz wychowany przez mnicha) przez wioskę przechodzą uchodźcy, którzy szukają schronienia przed Turkami. Niestety, jak się okazuje, nie mogą liczyć na pomoc miejscowych. Sprzeciwia się temu i Pop, bojąc się, że duchowny uchodźców ma większą od niego charyzmę, i zwykli mieszkańcy, którzy obawiają się, że będą musieli utrzymywać obcych. Przeraża ich także śmierć jednej z wycieńczonych kobiet, bo, jak zasugerował Pop, może to być zakaźna choroba, a zarazem kara za grzechy. Poza tym pojawienie się ubogich zaburza ustalony ład społeczny: na świecie są bogaci i biedni, jedni żyją dostatnio, drudzy cierpią. Tak jest i nie ma potrzeby tego zmieniać. W Ciemnej Wodzie w trakcie przygotowywania spektaklu także pojawią się uchodźcy, a mieszkańcy zareagują na obcych z równą wrogością jak bohaterowie Kazantzakisa.
2.
Dramat rozpisany jest na chór i czternastu mieszkańców wsi, z których każdy gra dodatkowo rolę w pasji. Mamy tu do czynienia z motywem teatru w teatrze (sceny prób poprzez humorystyczne środki wyrazu odsłaniają amatorszczyznę przedsięwzięcia), podwojeniem ról, a zarazem pewną identyfikacją bohaterów z przydzieloną postacią. Nałożenie biblijnych kostiumów odsłoni prawdę o mieszkańcach Ciemnej Wody i ich prawdziwych przekonaniach.
Kompozycja utworu nawiązuje do teatralnych i religijnych tradycji. Jak w greckim teatrze antycznym, utwór rozpoczyna pieśń chóru wprowadzająca w akcję. Ale już w pierwszych wersach czytamy:
to się naprawdę nie wydarzyło
nie ma takiej wsi na mapie
jak nasza
w ogóle nie ma takich
ludzi jak my
Zaprzeczenie z jeszcze większą siłą uświadamia, że to się mogło zdarzyć, że są tacy ludzie, że historia ta jest prawdopodobna. Część pierwsza dramatu skomponowana została z trzynastu odsłon. Biorąc pod uwagę, że osią akcji są próby do męki Jezusa, liczba ta nabiera symbolicznego znaczenia. Trzynastka oznacza ilość uczniów wraz z Jezusem. Jest uznawana za liczbę nieszczęśliwą, zwiastującą ostatnią wieczerzę, po której zostanie już tylko Dwunastu.
Po zakończeniu pierwszej części następuje interludium – „musicalowy przerywnik, zanim się zrobi całkiem ponuro”. Interludium nie wzbudza jednak w nas śmiechu, nie skłania do zabawy. To dialog kobiety i mężczyzny o uchodźcach. Ona, może nazbyt naiwnie, marzy, by pomóc jakieś syryjskiej rodzinie i udostępnić jej część domu. On nie chce słyszeć o tym, by „czarnuchy” i „gwałciciele” mieszkali z nim pod jednym dachem. Wtedy życie wymknęłoby mu się spod kontroli. Ponieważ to on zarabia, on też decyduje. Pomagać można na miejscu, w Syrii – mówi mężczyzna, jakby cytował zdania wypowiadane przez polityków partii rządzącej.
Interludium wprowadza nas w część drugą, skomponowaną z siedmiu odsłon. Liczba ta ma ambiwalentne znaczenie w chrześcijaństwie. Z jednej strony oznacza pełnię (sześć dni stwarzania, siódmy odpoczywania), siedem sakramentów świętych, siedem darów Ducha Świętego, z drugiej strony to symbol upadku, siedmiu grzechów głównych. Ciemna Woda z perspektywy świeckiej jest opowieścią o obojętności, ksenofobii, uprzedzeniach, hipokryzji, z punktu widzenia religijnego to moralitet o niszczącej sile grzechu, o nienawiści i zaniedbaniu.
Dramat Amanity Muskarii dialoguje z różnymi tekstami kultury. Same Autorki w wywiadzie z Jackiem Kopcińskim, udzielonym jeszcze przed dokończeniem utworu, przyznawały się do literackich inspiracji. Wspominały między innymi o Proroku Ilji Tadeusza Słobodzianka, Przedstawieniu „Hamleta” we wsi Głucha Dolna Ivo Brešana czy Chrystusie ukrzyżowanym po raz wtóry (tę powieść wymieniły też na końcu dramatu). Cytaty i echa z utworów literackich są tu jednak zdecydowanie bogatsze. Już w pierwszym opisie miejsca czytamy „wieś polska, gdzie kruszynę chleba”. To oczywiście fragment z Mojej piosnki Norwida. W zestawieniu z dramatem wers ten brzmi zarówno jako tęsknota, jak i jako ironia. Czy można szanować tradycję, a nie szanować człowieka? W prologu – w pieśni chóru słyszymy odwołanie do Wyspiańskiego i jego Wesela:
albośmy to jacy
tacy nie
nie tacy
mówią o nas ciemniacy
Ciemniacy, bo Ciemna Woda, ciemniacy, bo Polacy. Czy my tak siebie widzimy, czy to inni tak nas postrzegają? W pieśni chóru słychać także cytat z Jana Pawła II, który nawołując do dbania o korzenie kultury europejskiej, ostrzegał, że XXI wiek albo będzie wiekiem duchowości, albo w ogóle go nie będzie. Tylko że mieszkańcy rozumieją to w dość wąskiej, wypaczonej perspektywie. Widzą zagrożenie w innych kulturach i innych religiach, ale sami nie podejmują wysiłku duchowego. Świat, jak w Szekspirowskim Hamlecie, jest według nich, lecz nie z ich powodu, kością wyłamaną w stawie.
W interludium Ona cytuje wiersz Tomaszów Tuwima, który z muzyką Koniecznego i w interpretacji Ewy Demarczyk stał się szlagierem Piwnicy pod Baranami, On zaś odpowiada Broniewskim – wierszem Bagnet na broń, który można odbierać jako groteskowy komentarz do popularnej ostatnio poezji patriotycznej. Końcowe obrazy dramatu o symbolicznej wymowie mają także swe odniesienia we wcześniejszych tekstach literackich. Burza nadchodząca nad Ciemną Wodę, jak nad grecką wioskę Kazantzakisa, zwiastuje tragedię. Podobną rolę pełniła w Balladynie, u Szekspira oznaczała przemianę, a w Trzech siostrach Czechowa zwiastowała koniec pewnego świata. Autorki odwołują się tu do klasyki dramatu, jak i do ważnych dla nich wydarzeń ulicy. W obecnej przestrzeni społecznej burza i pioruny stały się znakiem niezgody i buntu.
3.
W małej wiosce położonej gdzieś na nieokreślonych szlakach kumuluje się całe zło naszej współczesności. Autorki nie szukają delikatnych aluzji, lecz niejednokrotnie wprost, bez używania subtelnych, stylistycznych środków, nazywają społeczne zachowania, cytują zdarzenia z życia publicznego. Tym samym grubą kreską rysują obraz Polaków. Burmistrz stara się o rozwód kościelny po dwudziestu latach małżeństwa. „Dwoje dzieci, jak udowodnić, że nie skonsumował?” Pani Dyrektor zamiast pasji proponuje zorganizować akcję charytatywną, ale dobroczynność wzbudza nie tylko w Księdzu negatywne emocje i natychmiast kojarzy się z Woodstockiem, narkomanami w błocie i pedofilami. Na kontrpropozycję, by zamiast spektaklu zorganizować projekcję filmowej Pasji, słyszymy „netflix nihilizm elgiebete”. Burmistrz, by „nikt w obcych językach mu nie rządził”, zamiast ścieżki zdrowia z funduszy unijnych organizuje strzelnicę. Katolicy uznają papieża za następcę Chrystusa, ale gdy jego nauczanie jest trudne – bez skrupułów je odrzucają. Przychodzą regularnie do kościoła, ale jak mieszkańcy Likowrissi nie realizują chrześcijańskich zasad solidarności czy miłosierdzia. Za to są przekonani, że Jezus był Polakiem, bo przecież jest królem Polski.
Autorki, przywołując mękę i śmierć Jezusa, stawiają diagnozę współczesnej religijności. Nawet jeśli mało zostało w nas wiary, to powinna chociaż pozostać etyka. Ale i tego nie można się już doszukać w interesownym świecie ciemnowodzian. Widzimy jedynie puste rytuały ubrane w przetarty kostium religijności, w którym nie ma już ciała i życia. Język teologii jest tu całkowicie skostniały albo infantylny, „ubogacający”, czyli banalny, jak w zdaniu: „Serce katolika podskakuje z radości jak pisklę”, albo przepełniony retoryką lęku i politycznej zachęty do ksenofobii: „Fala nanosi / na brzeg europy obce / elementy szerzące akty znieważające / fundamenty / fundamentalistów podkopujących podwaliny / podmywane zarazem napływem / islamistów z komórkami / pod płaszczykiem imigrantów / którzy chcą / naszą jedność rozbić / wspólnotę / niepodległość”. Tymczasem czyni to – rozbija wspólnotę – sam język, co widać także w pociętej, nielogicznie podzielonej strukturze zapisu.
Dramat porusza też temat roli kobiet w społeczeństwie, odsłaniając galerię różnych typów. Problem kobiecości i relacji między kobietami i mężczyznami leży od dawna w kręgu zainteresowań sióstr (wystarczy wspomnieć portrety kobiet trzech pokoleń w Daily Soup czy scenariusz do filmu Fuga napisany przez Gabrielę Muskałę). Lekarka – żona Grabarza jest całkowicie uzależniona od agresywnego męża. Mimo że jest kobietą wykształconą, nie ma prawa do własnego głosu. Jej jedynym objawem samodzielności jest nowa fryzura i ekstrawagancki kolor włosów. Ale i z tego musi zrezygnować – mąż każe jej zakrywać włosy chustką. Sam może wszystko – także zdradzać żonę. Maria to kobieta samotnie wychowującą dorastającego syna, skazana na łaskę i niełaskę zatrudniającego ją lokalnego przedsiębiorcy. Dzięki Amerykaninowi ma pracę i mieszkanie, więc nie może domagać się żadnych praw. Poza tym jako kobieta bez mężczyzny u boku wzbudza niepokój i podejrzenia mieszkańców. Becia jest drugą żoną Burmistrza – młodszą, można przypuszczać, że i atrakcyjniejszą, fryzjerka Sabrina jest kochanką Grabarza, a Katechetka – to kobieta samotna. Nie ma więc w dramacie udanego, szczęśliwego związku, a kobiety traktowane są przedmiotowo. Także Ksiądz przekonuje, że kobiety nie są w pasji potrzebne. Do wystawianej historii wystarczy tylko postać Matki Jezusa i Marii Magdaleny. „Piękna matka albo kurwa jak zwykle” – podsumowuje Dyrektorka liceum. Te dwa stereotypy wciąż są silne w społecznych wyobrażeniach.
Mieszkańcy Ciemnej Wody nauczyli się żyć w pewnym znanym im schemacie opinii i przyzwyczajeń. W tym miasteczku nie lubi się obrońców zwierząt – zoofili zoodebili, kobiet samotnie wychowujących dzieci (Maria to pewnie Żydówka), miłośników jogi – czy może być coś gorszego?! Za to nikomu nie przeszkadza absurdalna nazwa apteki – Pod Murzynem. Choć wszyscy wszystko o sobie wiedzą, to podstawą społecznych więzi, jak mówi jeden z bohaterów, jest zmowa milczenia.
4.
Małą wspólnotę zdaje się łączyć wyznawany przez większość chrześcijański światopogląd. Między tym, co deklarowane, a tym, co praktykowane pojawia się jednak głęboka przepaść. Nie wiedząc, jak poradzić sobie z pojawiającymi się nagle we wsi uchodźcami z Damaszku, Amerykanin podważa autorytet papieża. Obcy mają papiery w języku włoskim, więc pewnie przysyła ich Franciszek – on robi „ostatnio dziwne akcje”. Tego papieża nie trzeba słuchać. No bo kto brałby na poważnie, by przyjmować do swoich parafii uchodźców, kto chciałby łożyć na obcych? Mieszkańcy Ciemnej Wody nie tylko nie wykazują żadnej solidarności z potrzebującymi, którzy niespodziewanie i w niewyjaśnionych okolicznościach zjawiają się we wsi w Wielkim Tygodniu, ale też nie stać ich nawet na drobne przejawy empatii. Zatracili podstawowe odruchy współczucia i humanitaryzmu. Inscenizowanie męki Chrystusa nie uświadamia im, czym jest bezgraniczna, bezinteresowna miłość. Pojawienie się obcych jest dla ciemnowodzian zagrożeniem i zaprzeczeniem zasad godności ludzkiej. Autorki nie mają wątpliwości, że w sytuacji praktycznego zweryfikowania chrześcijańskich wartości i zasad wspólnota nie zdaje egzaminu. W ocalałych, przemokniętych postaciach widzi niebezpiecznych obcych, wyrosłych z innej kultury, zanurzonych w innej – zapewne wrogiej religii. Co zrobić, jeśli już są? Jedyne, co podpowiadają emocje, to definitywnie się ich pozbyć.
Wspólnota Ciemnej Wody nie jest pęknięta na dwa plemiona, jak we współczesnej Polsce, lecz na dwa pokolenia. Sugeruje to, że albo wszyscy mieszkańcy wioski należą do jednego plemienia – co bardzo upraszczałoby złożony wizerunek polskiego społeczeństwa i zamykało je w kolejnym stereotypie – albo chciwość, wrogość, głupota nie muszą mieć ideologicznych barw, bo po każdej stronie są równie odrażające i niebezpieczne. W Ciemnej Wodzie pokolenie rodziców akceptuje patriarchalny układ społeczny, dąży do zdobywania pieniędzy. To dwulicowi dorobkiewicze i koniunkturaliści. Pokolenie młodych pragnie zaś za wszelką cenę wyrwać się ze stęchłego układu. Licealiści postępują etycznie, choć Kościół nie stanowi już dla nich koniecznego punktu odniesienia. Dawid, Ania, Antek i inni maturzyści są jedynymi, którzy chcą pomóc uchodźcom, którzy narażają się dla nich nie tylko na społeczny hejt, ale i realne niebezpieczeństwo. Zrozumienia mogą szukać tylko u Dyrektorki liceum – praktykującej niewierzącej (bo trzeba dobrze żyć z lokalnymi notablami), osoby nowoczesnej, znającej angielski, która rozumie zmieniającą się rzeczywistość i zachowała jeszcze w sobie pokłady współczucia. O ocalałych uchodźców do końca walczy jednak tylko Dawid (nie przypadkiem chyba nosi takie imię, bowiem Jezus uznawany był za syna dawidowego). I to on w imię ratowania życia zamkniętych podstępem w stodole uchodźców, w czasie ulewy, tonie w rzece. Zostaje brutalnie popchnięty do wody przez Amerykanina. Dawid staje się ofiarą. Czy zostanie wybawicielem? Czy jego śmierć jest w stanie wpłynąć na postawę wspólnoty? Czy potop obmyje ją i oczyści? Można wątpić, patrząc na wcześniejsze zachowania, na premedytację i zaciekłość, z jaką mieszkańcy Ciemnej Wody pozbywali się „uchodźczego problemu”.
5.
Gabriela Muskała i Monika Muskała, tworząc dramaturgię dokumentalną, czerpią z badań terenowych. Nie inaczej było tym razem. Jeszcze przed ukończeniem dramatu Autorki przyznawały, że jednym z impulsów do powstania Ciemnej Wody, były badania etnograficzne i film dokumentalny Pasja według polskiej społeczności miasteczka Pruchnik w reżyserii Andreasa Horvatha, męża Moniki Muskały (scenariusz A. Horvath i M. Muskała). Obraz pokazuje podkarpacką miejscowość, gdzie po dziesięciu latach od zawieszenia wielkopostnego zwyczaju, w roku 2019, w Wielki Piątek znowu zawieszono kukłę Judasza. Zwyczaj ten, przepełniony agresją – mieszkańcy, także dzieci, najpierw wieszają kukłę, potem kopią ją, biją, rozcinają, wreszcie podpalają i topią w rzece – jest sprzeczny z chrześcijańskim, wielkanocnym przesłaniem (niechlubną tradycję pokazał także Paweł Passini w spektaklu #chybanieja). Scena ta pojawia się w Ciemnej Wodzie, prowokując pytania: jak daleko od nienawiści wyrażanej symbolicznie do prawdziwych gestów? Gdzie kończy się granica ludowego zwyczaju, a zaczyna przemoc? Czy pochód z kukłą wokół miasta, szydzenie z Judasza i wieszanie jego wyobrażenia przystają do przesłania miłosierdzia głoszonego podczas największego z chrześcijańskich świąt? W Ciemnej Wodzie teatralizowane sceny z kukłą Judasza mieszają się z rzeczywistą ofiarą maturzysty. W sobotni poranek mieszkańcy elegancko ubrani idą ze święconką do kościoła. Cieszą się i świętują. Obcy nie zaburzyli spokoju wspólnoty. Ich po prostu w ogóle nie było. Ta historia nie wydarzyła się naprawdę. A że Dawid się utopił? Zawsze trzeba kogoś poświęcić, by zachować ład na wyspie tolerancji i dobroci.