11/2021
Obrazek ilustrujący tekst Z tarotem w tle

Z tarotem w tle

O książce Przylepka i potwór Susany Osorio-Mrożek trudno myśleć w oderwaniu od literatury dokumentu osobistego stworzonej przez Sławomira Mrożka, z którą wspomnienia meksykańskiej artystki wchodzą w oczywisty dialog.

 

A zbiór to bogaty i różnorodny, składają się nań bowiem trzy tomy Dzienników obejmujące kilkadziesiąt lat życia pisarza, listy wymieniane ze Stanisławem Lemem, Janem Błońskim czy Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, Dziennik powrotu napisany po podjęciu decyzji o opuszczeniu Meksyku i ponownym zamieszkaniu w Polsce, wreszcie – Baltazar, autobiograficzna opowieść rodząca się na styku terapii i literatury, w której uwalnianie wspomnień jest jednocześnie procesem powrotu do mowy, ponownym ujęzykowieniem świata. Wspomnieniowy tom Susany Osorio-Mrożek, przedstawiający historię związku artystki z autorem Emigrantów, rozpoczyna się od ich pierwszego spotkania w Meksyku, a kończy śmiercią pisarza. Jest to opowieść skupiona w dużej mierze na prywatnych zdarzeniach i emocjach, na tym wszystkim, co umyka historii wydarzeniowej, a tworzy tkankę codzienności. W tym aspekcie Przylepka i potwór rozszerza perspektywę Mrożka, który w swoich dziennikach bardzo oszczędnie poruszał problemy dnia powszedniego, ostrożnie dotykał spraw uczuciowych. Przede wszystkim jednak nowo wydana książka przestawia akcenty intymistyki polskiego pisarza – tajemnicza „Susana”, o której w zapiskach z lat osiemdziesiątych wspominał lakonicznie, tutaj staje w centrum opowieści. Autorka sprawnie umyka przy tym stereotypowej roli partnerki słynnego literata, poświęcając dużo miejsca swoim projektom artystycznym, reżyserskim decyzjom i wyzwaniom, przed jakimi stawała, wchodząc w teatralne życie Meksyku. Nie jest to więc dzieło o autorze Baltazara, raczej o dwóch złożonych osobowościach, które próbują budować ze sobą relację mimo różnicy wieku i temperamentów, odmienności kulturowej, a wreszcie – dzielącej ich odległości.

Susana Osorio-Mrożek wykorzystuje w swojej książce różne formy intymistyki: narrację wspomnieniową, listy, pocztówki, luźne zapiski oraz rysunki pisarza, który za pomocą charakterystycznych, żartobliwych obrazków nie tylko komunikował różne sprawy do załatwienia, ale też tworzył wyznania miłosne. Ta wielość form i konwencji składa się na niejednorodny, wyraźnie podzielony tom. Pierwsza część zawiera listy, jakie do siebie wysyłali i obejmuje okres, w którym każde z nich mieszkało na innym kontynencie, w dalszej części książki korespondencja ustępuje miejsca ciągłej opowieści pokazującej różne etapy małżeńskiego życia Mrożków. Formalne rozwiązanie przeplata się z porządkiem egzystencji: polifonia listów przechodzi w spójną narrację, niedoskonały dialog mijających się i docierających z opóźnieniem wiadomości zostaje zastąpiony przez jednolicie brzmiącą opowieść, która mimowolnie staje się symbolem bliskości, przejawem dzielenia ze sobą życia. To jasne, że wybory związane z konstrukcją książki podyktowane były głównie dostępnym materiałem, trudno czynić zarzut z tego, iż bogata korespondencja urywa się w momencie, gdy artystka i pisarz podejmują decyzję o małżeństwie. Niemniej wynikający stąd podział na część epistolograficzną i część narracyjną tworzy wrażenie daleko posuniętej niespójności – dlatego, że są to nie tylko nieprzystające do siebie poetyki, ale przede wszystkim odrębne tryby opowiadania o przeszłości i wprawiania w ruch mechanizmów pamięci.

Zbiór listów zamieszczonych w książce Susany Osorio-Mrożek wydaje się kapitalnym przykładem tego, co badacze korespondencji określają mianem samozwrotności kultury epistolograficznej. Meksykańska artystka i polski literat piszą nie tyle do drugiej osoby, co obok niej; dla każdego z nich prowadzenie korespondencji okazuje się przede wszystkim szansą na spotkanie z samym sobą. Korespondowanie z drugą osobą – fascynującą, a zarazem obcą, pochodzącą z zupełnie innego kręgu towarzyskiego i kulturowego – stwarza możliwość przyjrzenia się własnemu życiu, nazywania emocji, rozpoznania momentu, w jakim oboje się znaleźli. A są to sytuacje diametralnie różne: listy Susany, która znajduje się na początku artystycznej kariery, iskrzą od energii twórczej. Opisuje planowane przez siebie projekty, dzieli się pomysłami na zdobycie funduszy czy zaadaptowanie przestrzeni na potrzeby nowego spektaklu. Jest w jej stylu jakiś element niepewności; mnoży słowa, jakby szukała odpowiedniej tonacji i potrzebowała przeczytać własną frazę, by przekonać się o jej trafności. Listy Mrożka są bardziej oszczędne i precyzyjne, ale bywają też przejmujące, gdy w konfesyjnym (choć nie ekshibicjonistycznym) tonie pisze o dręczącej go inercji, wahaniach nastroju i kryzysie twórczym. O lęku, który – paradoksalnie – znajduje swoje źródło w ogromnym sukcesie Emigrantów i coraz częściej podsuwa przekonanie, że może stworzył już swoje najważniejsze dzieła, że pozostały mu powroty do wypracowanych dawniej konwencji, poszukiwanie nowych kostiumów do wypowiedzianych wcześniej problemów. Ich listy to dwa odmienne spojrzenia na teatr. Dla niej jest zapowiedzią artystycznego spełnienia, a jednocześnie źródłem frustracji, kiedy musi mierzyć się z odmowami czy niedocenieniem; przed nim wiele europejskich scen stoi otworem, ale reżyserowanie i tworzenie dramatów stopniowo staje się gorzką lekcją przemijania. Z roku na rok obserwuje starzenie się wypracowanych przez siebie konwencji dramaturgicznych. W jednym z listów wyznaje, że rytm jego egzystencji jest trwale sprzęgnięty z procesem pisania, a rozliczne koleje losu uwarunkowane twórczymi dokonaniami: „To wehikuł, którym przemieszcza się moje życie, a może się przemieszczać tylko pod warunkiem, że wehikuł jedzie”. Teraz, kiedy maszyneria zaczyna się zacinać, Mrożek doświadcza kryzysu, który ma wymiar nie tylko zawodowy. Korespondencja z Susaną Osorio staje się dlań szansą na introspektywne wejrzenie, polem rozpoznawania przesilenia i artykułowania go.

Listy zamieszczone w Przylepce i potworze nie są przykładem wybitnej literatury niefikcjonalnej, wydają się za to ciekawe jako świadectwo pewnej sytuacji komunikacyjnej, która, mimo że nieodległa, jest dziś historycznie zamknięta: ich korespondencja układa się w kaleki dialog, listy mijają się po drodze, przychodzą z opóźnieniem, a gdy już przyjdą, okazują się nieaktualne. Oboje są świadomi niedoskonałości epistolograficznej rozmowy i na różne sposoby próbują ją usprawniać, na przykład poprzez zainteresowanie tarotem, z którego czerpią informacje o tym, co dzieje się z drugą osobą albo co wydarzy w jej najbliższej przyszłości. Obecność korespondencji we wspomnieniowej książce Susany Osorio-Mrożek ma też tę zaletę, że pozwala usłyszeć prywatny głos pisarza, uobecnić go w sposób niezapośredniczony przez cudzą opowieść, co skutecznie oddala pokusę mitologizacji. Wyłania się z nich portret Mrożka dręczonego przez nudę i spadki nastroju, Mrożka uwikłanego w miłosny trójkąt, a nawet Mrożka w pretensjach, który dając wiarę plotkom, jakoby Susana oddawała się praktykom czarnej magii, nieświadomie demonstruje siłę stereotypu i kulturowych uprzedzeń na temat meksykańskiej duchowości.

Część narracyjną książki otwiera scena trzęsienia ziemi o ogromnej skali, które nawiedziło Meksyk w 1985 roku. Miasto jest zrujnowane, podobnie jak życie wielu mieszkających tu ludzi. Susana znajduje się w centrum katastroficznych wydarzeń. Wyzwala to w niej wrażenie oddalenia i nierealności świata, który reprezentuje Mrożek, co potęguje dodatkowo kryzys komunikacyjny – oboje nie mogą się porozumieć, ciężko znaleźć słowa wobec tak dojmującego doświadczenia. Szansą na przekroczenie tego impasu okazuje się jej przyjazd do Europy, ponowne spotkanie i zaręczyny. Druga część Przylepki i potwora jest bowiem historią małżeństwa, bynajmniej nie wolnego od napięć czy trudnych momentów, za to dość detalicznie zakorzenionego w faktografii. I to historią opowiedzianą właściwie bez dystansu czasowego, w trybie niczym niezachwianych wspomnień. Ta konwencja przywoływania przeszłości zupełnie poza świadomością działania mechanizmów pamięci – bez żadnych wątpliwości czy przyzwolenia na zapomnienie – budzi w lekturze pewien sceptycyzm. Susana Osorio-Mrożek przyjmuje bowiem model „pamięci idealnej”, jakiemu trudno zawierzyć po rozpoznaniach Paula Ricoeura czy Davida Lowenthala. To jest oczywiście szerszy problem dotyczący tego, jak pisać książki wspomnieniowe w kontekście wiedzy, którą przyniosły ze sobą studia o pamięci czy zwrot kognitywny, problematyzujące – mówiąc w dużym skrócie – nasz dostęp do tego, co minione, podkreślające wagę czynnika subiektywnego, ale też rolę zapomnienia i utraty. Może właśnie ów tryb idealnej pamięci, która ma działać jak wehikuł przenoszący autorkę (i czytelnika) kilka dekad wstecz, powoduje, że minione zdarzenia pozbawione zostały krytycznego dystansu, jakby zadziały się dosłownie wczoraj.

W tym właśnie aspekcie forma przedstawiania przeszłości w Przylepce i potworze wydaje mi się niekonsekwentna. Susana Osorio-Mrożek pozornie tylko nie ingeruje w kształt tego, co minione. W rzeczywistości jej książka wyrasta z potrzeby literackiego uporządkowania chaosu życia, nałożenia znaczeń na migotliwą i nieuchwytną egzystencję. Autorka podejmuje szereg decyzji kompozycyjnych służących ułożeniu życia w spójną strukturę, w której zdecydowanie zaznaczają się punkty kulminacyjne i miejsca zwrotne. Lektura Przylepki i potwora pokazuje ponad wszelką wątpliwość, że literatura wspomnieniowa składa się z szeregu wyborów, które – uwikłane w dialektykę pamięci i zapomnienia – stają się formą filtrowania przeszłości. Trudno o wyrazistszy, ale też bardziej przejmujący przykład nasycenia życia znaczeniem niż opis ostatnich dni Sławomira Mrożka, kiedy odczytano mu list od francuskiego licealisty, admiratora jego twórczości. Początkujący pisarz oznajmił autorowi Emigrantów, że zamierza pójść w jego ślady i oddziaływać na czytelniczki z podobną siłą, bowiem tworzenie literatury jest najwyższą formą uwodzenia. Otrzymany w ostatnich godzinach życia list nieuchronnie układa się w rodzaj podsumowania, staje się domknięciem egzystencji, splatając w sobie kluczowe wątki tej historii – miłość i twórczość. Wydaje się wręcz, jakby to nie francuski uczeń, ale młody Mrożek pisał do starego, przekazując mu przekorną, pełną uroku łobuzerskość oraz wiarę w sprawczą siłę literatury. Ale też przekonanie, że korespondencja może stać się miejscem spotkania z Innym – i z sobą samym.

 

autor / Susana Osorio-Mrożek

tytuł / Przylepka i potwór. Nasza historia w listach i wspomnieniach

tłumaczenie / Marta Szafrańska-Brandt, Maciej Świerkocki

wydawca / Wydawnictwo Literackie

miejsce i rok / Kraków 2021

adiunkt w Zakładzie Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej Instytutu Filologii Polskiej UG, absolwentka filologii polskiej UG, ukończyła też wiedzę o kulturze w PAN oraz zarządzanie kulturą w warszawskiej SGH; autorka artykułów naukowych i książki Ciało mówiące (2001).