12/2021

Wystarczyło zapomnieć…

Pokazany w Gdańsku spektakl Czarna matka ziemia Zagrzebskiego Teatru Młodych to nie tylko wizytówka, ale też kwintesencja chorwackiego teatru.

Obrazek ilustrujący tekst Wystarczyło zapomnieć…

fot. ZKM / Marko Ercegović

 

Dramat chorwacki dzięki ośrodkom naukowym Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu Śląskiego, a także drukowanym m.in. w „Dialogu” tekstom nie jest dla polskiego czytelnika i teatromana terra incognita. Mogliśmy poznać już formę i tematykę utworów Tomislava Zajeca, Ivany Sajko czy Tanji Šljivar. Rzadziej zdarza się nam oglądać chorwackie spektakle. Dlatego pomysł Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, by w ramach cyklu „Teatry Europy i Świata” zorganizować Tydzień Chorwacki, spotkał się z zainteresowaniem publiczności. Festiwal, odkładany dwa razy z powodu pandemii, odbył się we wrześniu 2021 roku. W module poświęconym teatrowi znalazły się: spektakl dramatyczny, taneczny, spektakl dla dzieci oraz zapis filmowy Trzech zim Teny Štivičić z Chorwackiego Teatru Narodowego. Zorganizowano także spotkanie poświęcone antologii dramatu chorwackiego Pokolenie przerwanej młodości, w którym uczestniczyli redaktorzy wydawnictwa – Boris Senker i Ana Kodrić Gagro.

Szczególnie ciekawa była propozycja Zagrzebskiego Teatru Młodych. Spektakl Czarna matka ziemia wyreżyserowany przez Dorę Ruždjak Podolski – jedną z najważniejszych chorwackich reżyserek – uznany był za najlepsze przedstawienie sezonu (2016/2017). To nie tylko wizytówka, ale chyba też kwintesencja chorwackiego teatru. Scenariusz został oparty na powieści Kristiana Novaka. Czarna matka ziemia to druga książka pisarza (wcześniej wydał Wisielców, a ostatnio – Cygana, ale najpiękniejszego). Rzecz dzieje się w Međimurju – krainie na pograniczu Węgier i Słowenii. Miejscu tyle rzeczywistym, co mitycznym, gdzie żywe są jeszcze stare wierzenia, gdzie przyroda wyznacza rytm ludzkiego życia i napawa strachem, jak ciemna rzeka czy gęsty las.

Czarna matka ziemia to przejmujące studium dziecka, kruchego, naznaczonego okrucieństwem i dojmującą samotnością, obsesyjnym poczuciem winy i straty, rozpaczliwym pragnieniem przynależności i powtarzającym się wciąż na nowo odrzuceniem” – podkreśla tłumaczka powieści. Książka Novaka zaskakuje. Spodziewamy się, że będzie o dzieciństwie przerwanym przez wojnę, o okrucieństwie konfliktu na Bałkanach widzianym oczami dziecka. Tymczasem wojna pojawia się tu w bardzo dalekim tle, pod koniec powieści słychać jedynie jej echa. To nie ona stanowi powód samotności i wyobcowania głównego bohatera. Przyczyną rozpadu świata małego Matiji jest niespodziewana dla chłopca śmierć ojca (książka ma wiele autobiograficznych wątków). Nikt nie wytłumaczył mu, że tata choruje i może umrzeć. Kilkuletni chłopiec początkowo wierzy, że wszyscy dorośli odgrywają przed nim tragikomiczny spektakl, w którym tata gra rolę nieżywego. Gdy zaczyna rozumieć, że to nie widowisko, winą obarcza siebie – przecież nie raz, gdy ojciec stawiał przed nim wymagania, myślał o jego śmierci. Wiara w sprawczą moc myśli każe mu w równym stopniu czuć się odpowiedzialnym za nieszczęścia spadające na wioskę. W krótkim czasie z niewiadomych przyczyn kilku mieszkańców Međimurja, z którymi chłopiec ostatnio się spotykał, popełnia samobójstwa.

Powieść i spektakl dotykają problemu pamięci i jej wyparcia, świadomej i nieświadomej mistyfikacji jako mechanizmu ocalającego przed brutalnością świata. Zapominając, chronimy siebie, ale zarazem żyjemy w bańce iluzji. Matija coraz bardziej zatapia się w wyimaginowanym świecie i coraz mocniej obarcza się winą za spotykające wieś nieszczęścia. Utwierdzają go w tym przekonaniu dwa twory jego wyobraźni, dla niego jak najbardziej realne, dla innych niewidoczne. Kyszto i Pójto niczym bohaterowie dawnych podań i legend to demony namawiające do zła.

Spektakl Ruždjak Podolski odsłania samotność dziecka, które mimo czułości ze strony rodziny zamyka się we własnym, przerażającym i niepozbawionym bestialstwa świecie. Pochodzący z rodziny alkoholików Franc (Dado Ćosić) jest jedyną osobą, z którą Matija (Adrian Pezdirc) nawiązuje relacje. Chłopcy tworzą swój własny język – mówią na opak. W wywróconym świecie Ajitam i Cnarf czują się bezpiecznie, nikt inny nie ma bowiem do niego wstępu. Obaj są odludkami, stojącymi poza nawiasem lokalnej społeczności. Łączy ich też straszna tajemnica. Tylko Matija widział, jak pod pretekstem piłkarskiego treningu szanowany we wsi Mladen zgwałcił dziewięcioletniego Frania, a potem oskarżył go o kradzież rękawic, by chłopiec musiał odpracować w jego domu „przewinienie”. Kto uwierzy dziecku alkoholików i chłopcu, którego mieszkańcy traktują jako odmieńca? Nic dziwnego, że kiedy Matija po raz pierwszy czuje się widziany i podziwiany przez rówieśników (policjant daje mu do zabawy broń i kamizelkę kuloodporną wzbudzające podziw u dzieciaków), nie chce, by Franc, którego nikt nie lubi, popsuł ten moment. Odtrąca go więc publicznie, by choć chwilę ogrzać się w cieple akceptacji. W powieści następuje wówczas najbardziej wstrząsający moment – zrozpaczony Franc napycha usta ziemią i biegnie do rzeki. Matija traci jedyną bliską osobę i kolejny raz obarcza się winą za śmierć.

Tomislav Zajec – adaptator – buduje wielowątkową opowieść wokół poczucia winy Matiji, kondensuje akcję, nie spłaszczając wymowy scen ani nie gubiąc sensu dialogów. Jako dramatopisarz i poeta dobrze czuje nie tylko materię sceny, ale i siłę obrazu budowanego metaforą. Całość zamyka w konstrukcji klamrowej. Zaczyna przedstawienie od odejścia Diny (Mia Biondić) od Matiji w bożonarodzeniowy wieczór, a kończy powrotem kobiety. To właśnie intymna relacja dorosłego już Matiji-pisarza przeżywającego kryzys twórczy zmusza mężczyznę do zmierzenia się z trudną przeszłością, a raczej do jej odkrycia, bowiem zakopał ją tak głęboko, że sam przestał rozumieć, co się wydarzyło w dzieciństwie. Akuszerką złych wspomnień jest starsza siostra, która poprzez zachowane rysunki i przywoływane zdarzenia z dzieciństwa próbuje poukładać rozbitą przeszłość brata. Tak długo jak Matija nie zmierzy się z dawnymi koszmarami, tak długo nie przestanie żyć w świecie własnych wymysłów. Kłamstwo, będące pozornie najlepszą ucieczką, nie pozwala przecież zbudować głębokiej relacji z Diną.

Ruždjak nadaje tej adaptacji zwartą, konsekwentną formę teatralną. W sposób komunikatywny, a zarazem poetycki przeplata sceny z życia dorosłego Matiji z obrazami z dzieciństwa. Choć Adrian Pezdirc gra zarówno kilkuletniego ucznia, jak i dorosłego pisarza, to na scenie pojawia się też mały chłopiec, sugerując, że bohater nigdy nie uwolnił się od mieszkającego w nim zagubionego, zranionego dziecka. Reżyserka buduje teatr metaforyczny, oparty na skrócie i umowności, daleki od konwencji realistycznej, niepozbawiony przy tym humoru. Teatr rytmu i tempa wyznaczanego przez graną na żywo muzykę wiolonczelową. Dzięki temu możemy nie tylko zobaczyć, ale i usłyszeć świat Međimurja. Ruždjak włącza do spektaklu zebrane w tym regionie pieśni, wierzenia, legendy, maski. Czasem sięga po narzędzia teatru ludycznego. W scenach zbiorowych na festynie czy w szkole jej postaci pojawiają się na scenie i znikają z niej niczym kukiełki w szopce lub marionetki w obwoźnym teatrze. Reżyserka ze zróżnicowanych dialogów (Novak – z zawodu socjolingwista – mocno dookreśla językowo swoich bohaterów: Kyszto i Pójto mówią pokracznie, w sposób wykrzywiony, Matiję i Dinę łączy nie tylko bliskość seksualna, ale i wspólny szyfr, Franc i Matija także porozumiewają się własnym kodem językowym, a mieszkańcy Međimurja używają charakterystycznego dialektu) wydobywa humor postaci i sytuacji. Pokazuje też stereotypy Chorwatów: zapalonych piłkarzy, miłośników piwa, rozśpiewanej nacji bawiącej się przy wielu okazjach. Ale najmocniej urzeka tym, że uruchamia język prostych, a zapominanych symboli. Unika dosłowności, epatowania przemocą, jak w scenie gwałtu na Franiu, czy kiedy każe chłopcu zamiast grudami ziemi napychać usta białymi skrawkami papieru. Nie pozbawia jednak obrazów wstrząsającej siły oddziaływania.

Książka Novaka nie daje odpowiedzi, czy zmierzenie się z własną pamięcią ocali Matiję. Ruždjak pozostawia w finale więcej nadziei. Kiedy Matija dochodzi do końca swojej bolesnej wewnętrznej podróży, pojawiają się zmarły Franc oraz śpiewająca međimurską pieśń o miłości Dina. Ciepłe światło (świetnie reżyserowane przez cały spektakl) okalające ubranego na biało Franca i Matiję oraz leżące na scenie, niczym płatki śniegu, białe kawałki papieru tworzą obraz odkupienia. Ani ucieczka w fikcję, ani niepamięć nie przynoszą ulgi. Ocalić człowieka, jak bardzo podniośle by to nie brzmiało, może tylko bezgraniczna, przebaczająca siła przyjaźni i miłości.

 

Zagrzebski Teatr Młodych

Czarna matka ziemia

według powieści Kristiana Novaka

reżyseria Dora Ruždjak Podolski

premiera 1 kwietnia 2017

pokaz w ramach Tygodnia Chorwackiego

w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim

11 września 2021

teatrolożka, krytyczka teatralna,  zastępczyni redaktora naczelnego miesięcznika "Teatr", profesor w Katedrze Komunikacji Kulturowej i Artystycznej Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, autorka m.in. książki Teatr przeciwko śmierci. Kryptoteologia Tadeusza Kantora (2015).