12/2021
Obrazek ilustrujący tekst Pięćdziesiąt sześć platform

fot. Dawid Linkowski

Pięćdziesiąt sześć platform

Nie wyobrażam sobie, żeby miejsce tak unikatowe, jak Gdański Teatr Szekspirowski, miało stać się częścią innej instytucji teatralnej” – mówi Agata Grenda, nowa dyrektorka GTS, w rozmowie z Jackiem Kopcińskim.

 

JACEK KOPCIŃSKI Do Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego jeździliśmy do tej pory z trzech powodów. Po pierwsze, od czasu otwarcia teatru odbywa się w nim Festiwal Szekspirowski, podczas którego pokazywane są spektakle z kraju i zagranicy (także w nurcie SzekspirOFF) i przyznawana jest nagroda Złotego Yoricka. Drugi powód to cykl „Teatry Europy i Świata”, czyli prezentacje spektakli i filmów z różnych krajów. Ostatnio, we wrześniu tego roku, do Gdańska przyjechali Chorwaci. A trzeci powód to letnie produkcje Teatru Szekspirowskiego. Do tej pory powstały cztery takie przedstawienia. Po nagłej śmierci profesora Jerzego Limona, który stworzył festiwal, wybudował teatr i wypracował jego program, objęłaś funkcję dyrektora GTS. Czy planujesz jakieś zmiany w funkcjonowaniu tej sceny? Czy przybędzie powodów, dla których będziemy jeździli do Gdańska?

 

AGATA GRENDA Myślałam, że wymienisz tylko Festiwal Szekspirowski, mam wrażenie, że pozostałe projekty znane są głównie mieszkańcom Trójmiasta i osobom, które miały okazję poznać założyciela Teatru Szekspirowskiego, profesora Jerzego Limona. Jego nazwisko i reputacja wybitnego badacza Szekspira przyciągały do GTS stałą, trójmiejską publiczność. Jednak o cyklu „Teatry Europy i Świata” w Polsce już nie wie się zbyt wiele i chciałabym to zmienić, modyfikując jednocześnie nieco formułę tych prezentacji. Profesor Limon chciał nimi podziękować Unii Europejskiej, bez której nie powstałby tak imponujący budynek teatru. Ponieważ jednak wyobraźnia profesora nie znała granic, gdańszczanie wzięli także udział w tygodniach sztuki japońskiej, chińskiej czy gruzińskiej. (śmiech) Za nami szesnaście edycji tego cyklu, więc kiedy mówię o modyfikacji formuły, mam na myśli zapraszanie do współpracy przy układaniu programu osób, które doskonale znają kulturę danego regionu. Chciałabym, aby konsulaty i ambasady, które chętnie wspierają promocję swoich krajów w Polsce, akceptowały wybory programowe zaproszonych kuratorów czy kuratorek.

 

KOPCIŃSKI Czyli nie dyplomacja kulturalna, tylko sam teatr w najlepszym wydaniu?

 

GRENDA Zdecydowanie. To jest bardzo trudne, ale siedem lat byłam konsulem specjalizującym się w dyplomacji publicznej, więc mam duże doświadczenie w pracy z przedstawicielami rządów i wiem, jak z nimi negocjować.

 

KOPCIŃSKI Ale czy poradzisz sobie z warunkami technicznymi GTS, które są bardzo specyficzne? Ten teatr miał być przede wszystkim sceną szekspirowską.

 

GRENDA Zdaję sobie sprawę z wielu technicznych ograniczeń naszego teatru, ale też z jego licznych możliwości. Samo pudło sceny włoskiej jest średniej wielkości, ale za to cała sala główna mieści w sobie scenę centralną, elżbietańską oraz wiele innych układów, możliwych do ustawienia w kilkanaście sekund. Mamy aż pięćdziesiąt sześć platform sceny i widowni. Nie wiem, jaki inny teatr ma ich aż tyle. Drewniane siedzenia na balkonach nie są zbyt komfortowe, ale wystarczą poduszki, by to zmienić. No i dach, otwierany w trzy minuty nad całą powierzchnią widowni. Czy jest w Polsce coś piękniejszego?!

 

KOPCIŃSKI Moim zdaniem nie, ale przyznasz, że w tej przestrzeni najlepiej sprawdzają się tradycyjne realizacje szekspirowskie. Takie, w których celuje londyński The Globe Theatre. Czy zamierzasz zapraszać także ich spektakle?

 

GRENDA Przy obecnej inflacji i bardzo słabej pozycji złotego brytyjskie produkcje są dla nas prawie nieosiągalne. Choć marzę o tradycyjnym teatrze elżbietańskim w naszej przestrzeni. I chyba nie tylko ja, skoro z takim powodzeniem od pięciu lat w GTS grane są Wesołe kumoszki z Windsoru w reżyserii Pawła Aignera. Zaprosiłam Macieja Stuhra do realizacji Snu nocy letniej, mam nadzieję, że w 2023 roku będziemy mieli premierę nowej produkcji. Nie mogę obiecać, że będzie bardzo tradycyjna, na pewno jednak niezwykle piękna.

 

KOPCIŃSKI Sądzisz, że Gdańsk może powtórzyć sukces londyńczyków w reaktywacji tradycyjnej sceny elżbietańskiej?

 

GRENDA Pytasz o to osobę, która mieszka w Gdańsku od miesiąca… Nie wiem, ale spróbuję. W końcu z jakiegoś powodu profesor Limon zasugerował mnie na swoją następczynię. Tradycyjna scena szekspirowska jest jedną z propozycji, pamiętaj, że nasz teatr łączy w sobie tradycję teatru elżbietańskiego z nowoczesną sceną typu włoskiego. Obawiam się jednak, że bilet do teatru, zarówno dla tych ceniących klasykę, jak i dla tych szukających nowych form, będzie za chwilę ostatnią rzeczą, na którą będą chcieli czy mogli sobie pozwolić.

 

KOPCIŃSKI The Globe stał się dla profesora Limona wzorem, ale przecież Anglicy grają w nim własny repertuar renesansowy. A może w Teatrze Szekspirowskim moglibyśmy grać nasz repertuar staropolski: Kochanowskiego, Reja, Mikołaja z Wilkowiecka, Piotra Barykę, Franciszka Bohomolca?

 

GRENDA Może tak, pytanie tylko, dlaczego tak rzadko wystawia się ten repertuar? Z powodu niezrozumiałego języka? A może lekturowej nudy?

 

KOPCIŃSKI Wiem, że nie mamy naszego Szekspira, a jednak ostatnie realizacje Żywota Józefa Mikołaja Reja (w reżyserii Jarosława Gajewskiego) czy Tragedii Jana Jakuba Gawatowica (w reżyserii Waldemara Raźniaka) były bardzo interesujące. Może Teatr Szekspirowski mógłby być domem także teatru staropolskiego?

 

GRENDA Pomysł dobry, pytanie jednak: jak grać te dawne sztuki? W oryginale, czy jednak zdecydować się na ich parafrazę? I jak je reżyserować? Z zachowaniem dawnych konwencji, czy nowocześnie? Taki repertuar potrzebuje też objaśnienia, dobrych przypisów, żeby publiczność rozumiała treść utworu. Zwróć uwagę, że my, wystawiający Szekspira we wspaniałych współczesnych tłumaczeniach na języki narodowe, jesteśmy – paradoksalnie – w o wiele lepszej pozycji jako widzowie, niż publiczność anglojęzyczna, która musi oglądać go w oryginale. Może więc my także potrzebujemy współczesnych tłumaczeń z polskiego na polski. (śmiech) Lub chociaż dobrych „wytłumaczeń”.

 

KOPCIŃSKI Myślę, że mamy paru błyskotliwych znawców dramatu staropolskiego, którzy mogliby stworzyć takie przypisy. A ideę współczesnej parafrazy dawnych tekstów teatralnych należy przemyśleć. Znam kilkoro zdolnych poetów, którzy z pewnością podjęliby się takiego zadania. A więc Tydzień Polskich Sztuk Dawnych?

 

GRENDA Tydzień Polskich Słów Trudnych!

 

KOPCIŃSKI Niektórzy twierdzą, że najlepszym pomysłem na GTS jest połączenie tej sceny z Teatrem Wybrzeże. Pozwoliłoby to na produkcję nowoczesnych spektakli, funkcjonowanie w normalnym trybie repertuarowym, wyjazdy na festiwale.

 

GRENDA Nie wyobrażam sobie, żeby miejsce tak unikatowe, jak Gdański Teatr Szekspirowski, miało stać się częścią innej instytucji teatralnej. I chyba nie taki jest zamysł organizatorów teatru. Teatr Szekspirowski powstał w konkretnym celu i ten cel zamierzam realizować. Co nie znaczy, że będąc przestrzenią otwartą, impresaryjną i gościnną, nie możemy użyczać sceny teatrom, które są aktualnie w przebudowie – jak Teatr Wybrzeże. Możemy i powinniśmy sobie wzajemnie pomagać. Jednak naszemu teatrowi nie jest potrzebna rewolucja, łączenie go z inną instytucją czy odwracanie się plecami do marzeń profesora Limona. Naszemu teatrowi potrzebna jest teraz dobra reklama i ciężka praca na rzecz budowania rozpoznawalnej w Polsce marki.

Chcę podążać drogą wytyczoną przez profesora i rozwijać to, co on zaczął. Wykorzystam jednak moją wiedzę i doświadczenie, by teatr stał się miejscem częściej odwiedzanym przez widzów z całej Polski.

Marzy mi się, abyśmy stali się takim polskim BAM z Nowego Jorku. To jedna z moich ulubionych instytucji artystycznych. Od tego roku dołączamy do oficjalnych członków European Festivals Association. Przypominam, że w roku 2017 Festiwal Szekspirowski w Gdańsku był drugim po Malcie polskim festiwalem, który wygrał EFFE Award – Europe for Festivals, Festivals for Europe, przyznawaną przez EFA najbardziej ekscytującym festiwalom w danym roku.

 

KOPCIŃSKI Profesor Jerzy Limon był nie tylko twórcą tego docenionego na świecie festiwalu, ale i jego selekcjonerem. Jak po jego odejściu będzie powstawał program Festiwalu Szekspirowskiego?

 

GRENDA Na razie realizujemy jego plany. Profesor cenił dalekowschodnie realizacje dramatów Szekspira i zaprosił kilka teatrów, z którymi obecnie rozmawiam w związku z najbliższą edycją festiwalu. W kilka miesięcy musimy zrobić to, co zwykle zajmuje dwa lata. Niestety nasz budżet nie jest w całości znany, nie wiemy także, jaka będzie sytuacja covidowa. Mimo to działamy. Zaprosiłam do programowej współpracy wspaniałą i doświadczoną kuratorkę Joannę Klass, której gustom i wrażliwości bardzo ufam. Polegam też na mojej wiedzy i intuicji, która rzadko mnie zawodziła podczas siedmioletniej pracy w Instytucie Kultury Polskiej w Nowym Jorku. A teraz mi podpowiada, że warto wrócić do pomysłu sprzed lat, kiedy to każda edycja festiwalu miała swój temat, jakąś myśl przewodnią.

 

KOPCIŃSKI Tak się działo na festiwalu Malta, z którym współpracowałaś.

 

GRENDA Owszem, Malta wprowadziła idiomy i zrobiła to świetnie, ale obecnie skupia się na prezentacji twórczości wielkich reżyserów. W tym roku był to Milo Rau. A ja mam bardziej na myśli pewne „punkty zaczepienia”, myśli przewodnie, o których można dyskutować podczas festiwalu.

 

KOPCIŃSKI Chcesz, żeby program festiwalu był bardziej czytelny dla publiczności?

 

GRENDA Chcę, żeby na przedstawienia przychodziło więcej młodych ludzi, którzy niewiele wiedzą o Szekspirze. A także turyści odwiedzający latem Gdańsk. Obco brzmiące tytuły i nazwiska artystów zapisane w programie festiwalu nie są dla nich wystarczającą zachętą, festiwal musi dotrzeć do nich ciekawą narracją, opowieścią, pokazać, że znajdą w nim odpowiedzi na ważne dla nich pytania. Chciałabym też, aby dotychczasowa formuła festiwalu, zgodnie z którą prezentujemy tylko realizacje dramatów Szekspira, została rozszerzona.

 

KOPCIŃSKI Myślisz o trzecim nurcie festiwalowym, który mógłby nazywać się Szekspir Inspiracje?

 

GRENDA Tak, myślę, że ten pomysł spodobałby się profesorowi Limonowi, choć on stawiał na Szekspira pod różnymi szerokościami geograficznymi. Zastanawiam się, czy warto podążać w tym kierunku. Czy na przykład Szekspir zrealizowany w Tajlandii jest dla nas aż tak interesujący, by sprowadzać spektakl z końca świata? Przecież tak naprawdę oryginalny teatr z Tajlandii interesuje w Polsce tylko garstkę badaczy. Dopiero gdy jakiś artysta stamtąd zaistnieje na Zachodzie, pokazy jego spektakli mogą liczyć na dużą widownię.

Jestem teraz adwokatką diabła, bo przecież wiem, że powinniśmy pokazywać propozycje realizacji szekspirowskich z całego świata. Myślę tylko, jak produkcje z innych kręgów kulturowych uczynić bardziej „dostępnymi merytorycznie”.

 

KOPCIŃSKI Może warto lepiej przygotowywać publiczność na odbiór tych egzotycznych spektakli? Tworzyć dla nich ciekawszy komentarz, a dyskusje z artystami organizować przed spektaklem, a nie po jego zakończeniu, często o północy?

 

GRENDA Tak, jestem wielką fanką dyskusji przed spektaklami! Grozi to spoilerami, ale biorę je na klatę. (śmiech) W końcu teatr swobodnie można spoilerować, a Szekspira czasem nawet trzeba, żeby wybrzmiała dobrze jego interpretacja.

 

KOPCIŃSKI Dużą rolę w tworzeniu festiwalu odgrywała do tej pory założona przez Jerzego Limona Fundacja Theatrum Gedanense. Czy FTG nadal będzie partnerem GTS?

 

GRENDA Fundacja to świetny ambasador festiwalu i samego teatru. Działają w niej przecież mądrzy i wpływowi ludzie. Bardzo więc liczę na naszą współpracę. Teatrowi potrzebny jest dobry PR w różnych środowiskach, od uniwersytetu po biznes. Bez pomocy w zdobywaniu pieniędzy na naszą działalność festiwal będzie bardzo trudny do zrealizowania.

 

KOPCIŃSKI Czy zamierzasz utrzymać konkurs na najlepszą inscenizację dramatu Szekspira w Polsce, czyli nagrodę Złotego Yoricka? Może zamierzasz zwiększyć liczbę prezentowanych spektakli?

 

GRENDA Zapytałam Łukasza Drewniaka, selekcjonera konkursu, dlaczego w tym roku pokazaliśmy tylko trzy spektakle. Odpowiedział mi szczerze, że w Polsce mamy pewien kryzys produkcji szekspirowskich. Było to dla mnie duże zaskoczenie. Nie zakładałam, że naszym zadaniem będzie propagowanie Szekspira wśród dyrektorów polskich scen, ale okazało się, że jest taka potrzeba. Mamy jednak na to pomysł, teraz musimy tylko zdobyć pieniądze na jego realizację. Oczywiście, że pragnę utrzymać nagrodę Złotego Yoricka, a także Łukasza Drewniaka jako selekcjonera polskich produkcji. Planuję też rozszerzyć formułę konkursową festiwalu, ale w tym wypadku akurat nie chciałabym robić spoilerów. (śmiech)

 

KOPCIŃSKI Może warto pomyśleć o nagrodzie pieniężnej? Argument finansowy bardzo dobrze działa na dyrektorów.

 

GRENDA Oczywiście, to bardzo motywujący czynnik.

 

KOPCIŃSKI Wspomniałaś o trudnościach budżetowych teatru. Jaka jest obecnie struktura jego finansowania?

 

GRENDA Obecna dotacja z urzędu miasta i urzędu marszałkowskiego pozwala nam na pokrycie bieżących kosztów funkcjonowania. Bardzo staramy się wydzielić z tej sumy pieniądze na festiwal, ale po obcięciu przez miasto 400 tys. zł w związku z pandemią (co dotknęło oczywiście nie tylko naszą instytucję) jest to bardzo trudne. Nie mówiąc już o kosztach całorocznej oferty artystycznej. Dlatego pomoc Fundacji Theatrum Gedanense, sponsorów, element komercyjny w działalności naszego teatru są niezbędne do tego, abyśmy mogli prężnie działać przez cały sezon. Nie boję się tego, przez ostatnie cztery lata miałam własną firmę, łączyłam kulturę z biznesem i wiem, że inaczej trudno będzie nam przetrwać kolejną odsłonę pandemii.

 

KOPCIŃSKI Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia pod otwartym dachem GTS!

 

 

redaktor naczelny miesięcznika „Teatr”. Profesor w IBL PAN, wykładowca UKSW i UW. Ostatnio wydał tom Wybudzanie. Dramat polski / Interpretacje.