1/2022
Grzegorz Kondrasiuk

Siedemset sześćdziesiąt cztery

 

Ktoś nie dopilnował i nie zabrał Tadeuszowi Słobodziankowi haseł do fejsbuka. I tak oto Słobodzianek zasiadł do fejsbuka i napisał, co napisał, a co Państwo zapewne czytali, także na oficjalnym profilu warszawskiego Teatru Dramatycznego. Jeśli Państwo nie czytali, to oczywiście polecam. Gdyby tak w przyszłości istniały bibliografie polemik w mediach społecznościowych, to wykwit ten będzie można znaleźć pod słowami kluczowymi „inba”, „teatr”, „konkurs na stanowisko dyrektora warszawskiego Teatru Dramatycznego 2022”, i „krytyka kulinarna”, a tytuł jego brzmi: Odpowiedź pół żartem pól [!] serio na list Agnieszki Łabuszewskiej z Cafe Kulturalna przy Teatrze Dramatycznym m.st. Warszawy.

…ale zapewne Państwo czytali albo słyszeli, albo komentowali. Dlatego pominę szczegółowe wyjaśnienia genezy oraz kontekstów tego pomruku (w skrócie: impulsem było przestawienie ulubionego stolika w Kulturalnej, a w tle wokółkonkursowy niepokój obecnego dyrektora przed końcem kadencji – czy ogłoszenie konkursu na jego stanowisko to jeszcze żółta czy już czerwona kartka?). Nie ma też sensu dokładanie poniewczasie własnej opinii do słynnego już Słobodziankowego wpisu. W tydzień po publikacji pod postem widnieją siedemset sześćdziesiąt cztery komentarze, został on udostępniony niemal sto pięćdziesiąt razy, i ponad wszelką wątpliwość ustalono, że: 1. jest modelowym przykładem dziaderstwa i boomerstwa; 2. to najpopularniejsza teatralna beczka śmiechu w mediach społecznościowych ostatnich lat.

Ale od lektury i interpretacji Odpowiedzi pół żartem pól serio… bardziej poznawczo nośna okazuje się lektura i interpretacja owych siedmiuset sześćdziesięciu czterech komentarzy. Ludzie piszą:

– Dosyć! Nie życzymy sobie takich wpisów! (W wersji soft: trzeba autora jakoś uciszyć, jak śmie się w ten sposób wypowiadać; a w wersji hard: wyrzucić go za wpis na fejsbuku z publicznej posady!)

– Jest to tak żenujące, aż mi się nie chce tego czytać, jestem tu z obrzydzenia i dlatego, że inni też tu są; zresztą tekst jest nudny i za długi, przeczytałem zaledwie 1/3 (z trzech stron maszynopisu), to takie długie wpisy w ogóle istnieją?

– Tak w ogóle to kim jest ten Słobodzianek? A więc ten pan jest pisarzem? Dramaturgiem?! Dyrektorem teatru?!! (Kiedy się dowiadują, że tak, stawiają niewesołe wnioski na temat poziomu warszawskich teatrów i ich dyrektorów, no i w ogóle „kultury”).

Komentujący piętnują niski poziom moralny autora wpisu, najczęściej z użyciem przenośni skatologicznej („pisanie-sranie”), co w zestawieniu z przytykami do wieku autora sprowadza się do całego zestawu sformułowań w stylu: „Dziadku, zesrałeś się”.

Chociaż Słobodzianek sam fajny, jak widać, nie jest, to podobno jego dramaty są fajne. Najważniejszy, być może jedyny dramat to Nasza klasa. O zgrozo, jest laureatem Paszportu „Polityki” i Nike. W toku dyskusji pojawiają się wnioski, że skoro Słobodzianek fajny nie jest, to i dramaty jego też jednak fajne nie są, nawet pomimo zawartego w nich światopoglądu. Jak to się w ogóle stało, że dostał Paszport i Nike?! Na pewno oszalał lub pisał swój post po pijanemu.

Komentowanie Słobodzianka błyskawicznie stało się wspólnotowym performansem medialnym. Jest tam kilka dobrych żartów, parę niezłych memów, są znane nazwiska i zapraszanie znajomych, żeby też się przyłączyli do zabawy, zresztą ta długaśna całość wygląda trochę jak podpisywanie listy obecności. Wraz z narastaniem wątku dynamika narasta, przeradza się w karnawałową atmosferę, komentatorzy napędzają się nawzajem w komentatorskim wzmożeniu, wreszcie ktoś woła: „Jesteśmy potęgą!”, a potem dochodzi do kłótni i wyzwisk wzajemnych, no ale to jest internetowy standard, od wpisu Słobodzianka niezależny.

A jednak, te siedemset sześćdziesiąt cztery wpisy, przeczytane en bloc, pokazują uruchomienie mechanizmów wspólnoty. Swego czasu pewien znajomy (nazwisko? cytując Józefa Balcerka: zapomniałem…) pisał o powszechnej dziś wierze w istnienie mitycznego Wielkiego Dziadersa, który steruje poczynaniami swoich wyznawców. Słobodzianek – jako autor na fejsbuku, ze swą posturą w realu i faktem piastowania dyrektorskiego stanowiska – idealnie nadaje się, jeśli nie na samego Wielkiego Dziadersa, to przynajmniej na głównego kapłana w jego kościele. A jakie wnioski wypływają z internetowej wojenki z emanacjami Wielkiego Dziadersa?

teatrolog, dramaturg, krytyk teatralny. Redaktor i współautor książek Scena Lublin (2017) i Cyrk w świecie widowisk (2017). Pracuje na UMCS, współpracuje z Instytutem Teatralnym w Warszawie.