2/2022

Istnienia

FOKUS NA… MAJĘ PANKIEWICZ

 

Błyszczy jako powściągliwa Sonia w Wujaszku Wani i emancypująca się Regina w Bowiem w Warszawie, ale w swoim dorobku ma wiele innych świetnych ról, została zauważona między innymi jako Elżbieta w Marii Stuart, spektaklu dyplomowym łódzkiej Szkoły Filmowej. Inspiracje czerpie z kina, nie boi się pojawiać w filmach arthouse’owych. Maja Pankiewicz rozmawia z Agatą Tomasiewicz o swoich możliwych aktorskich istnieniach.

 

CO BYŁO…

Parę słów o inspiracjach i ludziach na Twojej drodze

Głównym źródłem inspiracji jest dla mnie kino. Mam kilku ukochanych twórców: Asghar Farhadi, Ruben Östlund, Yorgos Lanthimos, Gaspar Noé, Noah Baumbach… Niedawno wróciłam z planu zdjęciowego do filmu Youssefa Ouarraka, który kręcony był w kilku mastershotach. Każdy z aktorów we współpracy z reżyserem przygotował wcześniej background swojej postaci, który był punktem wyjścia do improwizacji. Od kiedy zobaczyłam film Victoria (reż. Sebastian Schipper), marzyłam o tym, żeby spróbować tej metody na planie. W taki sposób w teatrze pracowałam na przykład z Marcinem Wierzchowskim – materiał był tylko pretekstem do wielogodzinnych improwizacji, które ostatecznie były spisywane i wchodziły do scenariusza. To metoda, w której czuję się współtwórcą, a w trakcie improwizowania towarzyszy mi poczucie ciągłego rozwoju i przekraczania własnych możliwości.

 

Punkty zwrotne w Twojej twórczości

Z perspektywy czasu myślę, że punktami zwrotnymi są dla mnie doświadczenia traumatyczne. Na przykład kiedy na trzecim roku, już po swoim debiucie, dostałam propozycję zagrania w teatrze głównej roli i po półtora miesiącu prób reżyser wyrzucił mnie z obsady. Był zdania, że nie dam rady tego zagrać. Od samego początku okazywał swoją frustrację i wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że popełnił błąd obsadowy. Nie pamiętam, żeby ktokolwiek okazał mi wtedy jakiekolwiek wsparcie. Chciałam rzucić studia. Takie podcięcie skrzydeł młodemu człowiekowi na początku drogi zawodowej jest jak koniec świata. Zaraz potem weszłam w próby do dyplomu, który, pomimo sukcesu podczas Festiwalu Szkół Teatralnych, stał się dla mnie kolejnym bardzo trudnym doświadczeniem – byłam świadkiem wielu przekroczeń ze strony reżysera, a nie umiałam zareagować. Szkoła nie dała nam żadnych narzędzi, żeby móc się bronić w takich sytuacjach. Nie stanęłam wtedy w obronie kolegów i wstydzę się tego do dzisiaj.

 

Twoje przeszłe projekty

W tym zawodzie najpiękniejsze są spotkania z ludźmi i wieloletnie przyjaźnie, które rodzą się ze wspólnych projektów. Wierzę, że da się robić dobre rzeczy w atmosferze empatii i wzajemnego szacunku. Takimi twórcami dla mnie są m.in. Marcin Wierzchowski, z którym pracowałam przy Sekretnym życiu Friedmanów i Solaris, Marcin Liber (Zmowa milczenia, Bezmatek i Bowie w Warszawie), Radek Stępień, z którym w spektaklu Panna Julia zrobiłam swoją pierwszą dużą rolę w teatrze, a także Małgosia Bogajewska, dyrektorka Teatru Ludowego, z którą ostatnio pracowałyśmy przy Wujaszku Wani.

 

Zagrałaś Joasa w Sędziach w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, w tę męską rolę wcielały się wcześniej inne aktorki. Skąd czerpałaś inspiracje?

Długo szukałam „inności” Joasa. Przygotowując się do tej roli, spędziłam jako wolontariuszka miesiąc w krakowskim Towarzystwie Autyzmu, gdzie pomagałam doświadczonym opiekunom. Kiedy tam przyszłam, powiedziałam wprost, że chciałabym przyjrzeć się ludziom ze spektrum po to, by z czułością i większą świadomością podejść do takiej roli na scenie. To tam zrozumiałam, że każdy człowiek ze spektrum to zupełnie inny kosmos. Że nie ma na to „sposobu”. I taki był Joas w naszej interpretacji – nadwrażliwy. Dzisiaj zagrałabym go inaczej. Teraz widzę tę postać jako osobę niebinarną i tą drogą bym poszła.

 

Masz w swoim dorobku również role filmowe, między innymi w Eastern. Jak odnajdujesz się w kinie (anty)gatunkowym?

Eastern wykracza poza konwencje filmowe. To hybryda przynajmniej trzech gatunków – westernu, arthouse’u i kina akcji. Debiutujący wtedy reżyser Piotr Adamski oraz współautor scenariusza Michał Grochowiak (obaj wywodzący się ze sztuk wizualnych) przyszli do nas z gotową koncepcją świata. Długo boksowałam się z prawami rządzącymi tym światem, przede wszystkim ze zmrożeniem emocjonalnym bohaterów. Po pierwszym obejrzeniu filmu pomyślałam: „Ja tu przecież nic nie gram!”. Marcin Liber po premierze powiedział mi: „Gdybyście zaczęły przeżywać, podważyłybyście ten świat” – i miał rację. Współpraca z Piotrem zmieniła moje myślenie o aktorstwie. Eastern to bezkompromisowe kino autorskie. Mało jest tak odważnych propozycji w polskim kinie.

 

…JEST…

Twoje obecne projekty

Dzieje się. W grudniu miałam premierę Bowiego w Warszawie w Teatrze Studio. Teraz prosto z planu filmowego przyjechałam na próby do Snu nocy letniej Krzyśka Garbaczewskiego w Starym Teatrze w Krakowie. W międzyczasie czekam z niecierpliwością na premierę Warszawianki – serialu HBO w reżyserii Jacka Borcucha, który skończyliśmy kręcić w wakacje.

 

Największa obawa

Brak dialogu, nie tylko w naszym środowisku, ale w całym społeczeństwie. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Boję się żyć w takim systemie, w kraju pełnym podziałów, cenzury, medialnej mowy nienawiści, piętnowania przez władzę inności. Boję się znieczulicy. Boję się tego, co będzie jutro.

 

Największa motywacja

Możliwość przeżywania w tym zawodzie wielu istnień.

 

Sonia w Wujaszku Wani z Teatru Ludowego cierpi w milczeniu, chłonąc i badając emocje bliskich jej osób. Kim Sonia jest dla Ciebie?

Miałam dwie główne inspiracje. Pierwszą była postać Meryem z wybitnego tureckiego serialu, dramatu psychologicznego Etos. Meryem to prosta, uczciwa dziewczyna z silnym kręgosłupem moralnym, mająca jasne priorytety, pochodząca z ortodoksyjnej muzułmańskiej rodziny w małej miejscowości. Dla niej wiara jest podstawą. Taka była również moja babcia (moja druga inspiracja): bardzo wierząca, wychowana w surowej, przedwojennej katolickiej dyscyplinie. Była lekarzem, ciężko pracowała i jednocześnie prowadziła dom. Przez długi czas chciałam dać Soni moją niezależność. Wreszcie zrozumiałam, że siła Soni wynika paradoksalnie z jej słabości, co nie zmienia faktu, że walczy ona o bycie kochaną, akceptowaną i szczęśliwą. Serce mi pęka, jak myślę o tej postaci, jak pięknie i smutno jest przez Czechowa napisana, jak świat jest dla niej niesprawiedliwy. Pozwalam jej pęknąć w końcowym monologu. Ale to pęknięcie ma w sobie wiarę, że „nadejdą lepsze czasy”.

 

Twoja Regina w Bowiem w Warszawie ze stołecznego STUDIO teatrgalerii rzuca wyzwanie peerelowskiej siermiężnej rzeczywistości…

Regina była dla mnie do tej pory najtrudniejszym zadaniem w teatrze. Świat PRL-u według Masłowskiej jest groteskowy, tragikomiczny i absurdalny. Regina jest jakby ze współczesności, ale przeniesiona do lat siedemdziesiątych. Czasami wchodzi w konwencję tej rzeczywistości, ale wewnętrznie się na nią nie zgadza. Mimo to Masłowska często skazuje Reginę na bycie bierną. Tekst nie jest stricte dramatem teatralnym, a raczej powieścią, dlatego trudno było go przełożyć na scenę. Są w nim wielkie monologi postaci z życia Reginy, podczas których moja postać tylko „patrzy”, „słucha” lub „siedzi”. W porównaniu do fajerwerków i groteskowych typów ludzkich wokół – ta postać wydawała mi się nieciekawa. Ma jednak coś, czego nie mają inni. Tajemnicę, którą jest miłość do dziewczyny. Zatem tekst Masłowskiej jest nie tylko o czasach PRL-u, ale przede wszystkim opowiada o lesbijkach w tamtym okresie. O wyparciu, o wstydzie, o nieświadomości.

 

…BĘDZIE

 

Co będzie dalej?

Życzę nam, żeby system, w którym pracujemy w teatrze czy w szkołach aktorskich, wreszcie uległ gruntownej reformie. Żeby zaczął funkcjonować na zasadach ludzkich, humanitarnych i partnerskich – opartych na wzajemnym szacunku. Żeby instytucja teatru mogła być lepiej dotowana, co poprawiłoby warunki współpracy i mogłoby pomóc w walce z przemocą. Mamy rewolucję. Pewnie jeszcze długo będzie panował chaos i ten przerażający brak dialogu, ale – jak widać – młode pokolenie już się nie zgadza na przekraczanie granic. Mam nadzieję, że niedługo młodzi ludzie będą mogli wejść w środowisko bez tych obciążeń, z którymi my wciąż musimy jeszcze walczyć.

NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE

Imię i nazwisko

Maja Pankiewicz

Zawód

aktorka

Wykształcenie

PWSFTviT w Łodzi

Wybrane projekty

Wujaszek Wania, reż. M. Bogajewska; Bezmatek, reż. M. Liber; Solaris, reż. M. Wierzchowski; Panna Julia, reż. R. Stępień (Teatr Ludowy); Bowie w Warszawie, reż. M. Liber (STUDIO teatrgaleria); Dług, reż. J. Klata (Teatr Nowy Proxima)

Nadchodzące projekty

Sen nocy letniej, reż. K. Garbaczewski, Teatr Stary w Krakowie; film Bez słów, reż. Y. Ouarrak; serial HBO Warszawianka, reż. J. Borcuch (premiera w 2022 roku)

Osiągnięcia

Nagroda Łódzkich Dziennikarzy, Główna Nagroda Aktorska oraz Nagroda im. Jana Machulskiego „Bądź orłem, nie zniżaj lotów” na XXXIV Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi za rolę Elżbiety w spektaklu Maria Stuart (2016); pozaregulaminowa nagroda aktorska na festiwalu OKFA w Koninie za film Ania (2018); Jantar 2019 za odkrycie aktorskie na XXXVIII Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film” za film Eastern (2019); Nagroda Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego – nominacja w kategorii „najlepsza aktorka” za rolę w filmie USERS (2020); nagroda aktorska za rolę Soni w Wujaszku Wani w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia (2021)

krytyczka teatralna, redaktorka „Teatru” w latach 2019-2024.