Stary to zespół!
„Każdy z nas ogląda możliwie dużo spektakli, polskich i zagranicznych. Kumulujemy te wysiłki. Polegamy też na opiniach zespołu, krytyków, zaufanych przyjaciół. Każdy z nas tworzy listy osób, z którymi chcielibyśmy się spotkać w pracy” – mówią dyrektorzy Narodowego Starego Teatru, Waldemar Raźniak i Beniamin M. Bukowski, w rozmowie z Jackiem Cieślakiem.
fot. Ryszard Kornecki / Robert Wolański / Narodowy Stary Teatr w Krakowie
JACEK CIEŚLAK Panie Waldemarze, w jakich okolicznościach wszedł Pan do gry o dyrekcję Starego?
WALDEMAR RAŹNIAK Wróciłem właśnie do Polski po semestrze wykładów w bostońskim Emerson College, wkrótce potem wybuchła pandemia. Przyszedł mi do głowy pomysł, aby objąć dyrekcję Opery Wrocławskiej. Wybrano innego kandydata. Niebawem jednak otrzymałem telefon z ministerstwa z propozycją spotkania. Ale sądzę, że pyta Pan o okoliczności związane z poprzednią dyrekcją?
CIEŚLAK Jak wiadomo, sprawa była delikatna: sensacyjne informacje na temat dyrekcji Marka Mikosa, jego wcześniejszy konflikt z Michałem Gieletą, ale też potrzeba ratowania sceny z uwagi na to, co stało się z Teatrem Polskim we Wrocławiu. Co Pan wtedy myślał?
RAŹNIAK Kiedy padła propozycja objęcia dyrekcji Narodowego Starego Teatru, musiałem zadzwonić do kilku ważnych dla mnie osób. Wątpliwości zniknęły szybko – taką propozycję otrzymuje się raz w życiu. To zaszczyt i wielkie wyzwanie.
CIEŚLAK Propozycja ministerstwa to jedno, ale czy konsultował się Pan z zespołem?
RAŹNIAK Oczywiście. To był mój warunek wstępny. Wszyscy, którzy znają ten teatr, wiedzą, że Narodowy Stary Teatr to de facto zespół. Zdanie zespołu było dla mnie kluczowe.
CIEŚLAK Jakie warunki postawiło Panu ministerstwo?
RAŹNIAK Na etapie podpisywania kontraktu omówiliśmy założenia programu, zaakceptowałem poziom dotacji oraz zobowiązałem się uporządkować funkcjonowanie instytucji zgodnie z wynikami kontroli przeprowadzonej za poprzedniej dyrekcji.
CIEŚLAK Jakie to były wnioski?
RAŹNIAK Wystąpienie pokontrolne to obszerny trzydziestodwustronicowy jawny dokument dotyczący przestrzegania przepisów prawa w instytucji, naruszeń statutu, stosowania procedur wewnętrznych i relacji pracowniczych, które w ramach mojego dyrektorowania zobowiązałem się uporządkować. Sporo pracy.
CIEŚLAK Postanowił Pan uzyskać wotum zaufania od zespołu. Jak to wyglądało?
RAŹNIAK Zespół zgromadził się na dużej scenie, poszczególne osoby zadawały mi pytania m.in. o to, jak poprowadziłbym teatr i jakie są moje kompetencje. Potem odbyło się tajne głosowanie, w wyniku którego uzyskałem poparcie, ku mojej radości – znaczącą większością głosów.
CIEŚLAK Proszę przypomnieć najważniejsze punkty programu, który Pan przedstawił.
RAŹNIAK Po pierwsze zespół: wsłuchiwanie się w jego potrzeby, poszanowanie całej załogi, w tym zespołów administracyjnego i technicznego, uporządkowanie i prowadzenie instytucji w zgodzie z dokumentami określającymi jej funkcjonowanie. A jest ich sporo, w tym zakładowy układ zbiorowy pracy wypracowany przed laty wraz ze związkami zawodowymi. Po drugie autorzy: teatr jako przestrzeń dialogu, poszukiwania języka, dzięki któremu nawiązuje się porozumienie zarówno wewnątrz zespołów twórczych, jak i z widownią, zwłaszcza na bazie dobrej, istotnej dla życia społecznego literatury. Szacunek dla bezkompromisowej postawy twórczej artystów. Po trzecie publiczność, czyli rozszerzenie spektrum odbiorców o młodszych i starszych, jak również ponowne wprowadzenie teatru na rynek międzynarodowy.
CIEŚLAK Czy na tamtym etapie podawał Pan nazwiska reżyserek i reżyserów, a także tytuły sztuk?
RAŹNIAK Nie podawałem, ponieważ miałem objąć funkcję w momencie, kiedy najbliższe plany repertuarowe teatru zostały już ogłoszone. Zobowiązałem się więc zrealizować te plany, a szczegółowy program następnego sezonu skonstruować w kolejnych miesiącach, co też nastąpiło.
CIEŚLAK Jak wyglądały Pana rozmowy z reżyserami?
RAŹNIAK Dzwoniłem do nich z propozycjami, a oni z dużym entuzjazmem je przyjmowali. Praktycznie od razu. Większość reżyserów znam dość dobrze z okresu studiów, z pracy akademickiej, czy też ze spotkań w przeróżnych okolicznościach zawodowych, w teatrach, podczas prezentacji na festiwalach. To jest niewielkie środowisko. W niektórych wypadkach trzeba coś zobaczyć, żeby się nawzajem przekonać, pojeździć, porozmawiać…
CIEŚLAK Z kim Pan wtedy rozmawiał?
RAŹNIAK Z wszystkimi tymi, którzy pojawili się w obecnym sezonie artystycznym i których nazwiska pojawiły się w maju na konferencji prasowej, m.in. z Agnieszką Glińską, Katarzyną Kalwat, Krzysztofem Garbaczewskim, Kubą Kowalskim, Kasią Minkowską… Jesteśmy w trakcie produkcji tych premier, a niektóre mamy już za sobą.
CIEŚLAK Ktoś odmówił?
RAŹNIAK Stary Teatr jest teatrem prestiżowym, jedną z dwóch scen narodowych, ma świetny zespół, dobre warunki pracy. Czemu mieliby odmawiać? Dla każdego jest to duże wyróżnienie i szansa.
CIEŚLAK Jak Pan ocenia realizację programu kilkanaście miesięcy po objęciu dyrekcji?
RAŹNIAK Nie do mnie należy ocena, tylko do widzów, do krytyków i do organizatora. Pomimo ograniczeń pandemicznych gramy z niezłą frekwencją, otrzymujemy nagrody, wyróżnienia, nasze przedstawienia wymieniane są wśród najlepszych w sezonie. Sytuacja teatru jest stabilna.
CIEŚLAK Co uważa Pan za największy problem? Podział zespołu, w którym są różne grupy interesów?
RAŹNIAK Nie dostrzegam obecnie jakichś niepokojących podziałów. Wręcz przeciwnie, w najistotniejszych kwestiach zespół prezentuje jedność. Wkrótce po powołaniu Beniamina Bukowskiego na zastępcę dyrektora ds. artystycznych, i po tym, jak Tomasz Kireńczuk został naszym doradcą do spraw zagranicznych, sporządziliśmy listę tytułów i realizatorów kolejnego sezonu. Plany repertuarowe zostały zaakceptowane przez zespół. Powołaliśmy Radę Artystyczną, wybraną w drodze demokratycznego głosowania.
CIEŚLAK Kto wchodzi w jej skład?
RAŹNIAK Anna Dymna, Katarzyna Krzanowska, Roman Gancarczyk, Radosław Krzyżowski, Jan Peszek, Łukasz Stawarczyk oraz Krzysztof Zawadzki. Obecnie największym naszym problemem jest sytuacja pandemiczna oraz kryzys, który wszystkich dotyka. Tuż po zamknięciu teatrów, gdy tylko mogliśmy zacząć grać, obserwowaliśmy niemalże szturm widowni, co było bardzo budujące. Okazało się, że życie wirtualne nie wyparło żywego obcowania ze sztuką i nastąpił głód kontaktu. Teraz, kiedy po dłuższym czasie widownia nadal dzieli się na zaszczepionych i niezaszczepionych, widzowie ostrożniej wybierają, na co pójdą, dużo mniej jest zorganizowanych grup, trzeba do poszczególnych widzów docierać z bardziej precyzyjnymi komunikatami, mocniej przekonywać, dlaczego powinni przyjść akurat do nas i na co. Mało jest takich, którzy wpadają do teatru tak po prostu.
CIEŚLAK Jak doszło do powołania na stanowisko Pana zastępcy Beniamina M. Bukowskiego? Czy udana premiera Powrotu do Reims miała na to wpływ?
RAŹNIAK Nie. Byliśmy już dawno po słowie. Z Beniaminem zetknąłem się po raz pierwszy, kiedy jurorowałem w Konkursie na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu i nagrodziliśmy jego tekst. W Starym, na próbach Arian, zachwycił mnie sposób, w jaki komunikuje się z aktorami i zespołem realizatorów. Gdy udało mu się obronić praktycznie wszystkie założenia reżyserskie, które postawił sobie na początku pracy, zrozumiałem: ten człowiek jest konsekwentny, a jednocześnie zjednuje ludzi. Co więcej, jako filozof nie przemyca w swoich tekstach jednoznacznej wykładni, nie narzuca poglądów, zamiast tego zakreśla przestrzeń do myślenia, zadaje nieoczywiste pytania. Dla mnie to wymarzony dyrektor artystyczny.
CIEŚLAK Panie Beniaminie, jak dowiedział się Pan o propozycji objęcia stanowiska w Starym?
BENIAMIM MARIA BUKOWSKI Byłem w trakcie prób do Arian. Waldemar kilkukrotnie zaprosił mnie na rozmowy do swojego gabinetu, pytając o rozmaite rzeczy: mój prywatny pogląd na teatr, kwestie estetyczne, myślenie o instytucji. Potraktowałem to jako wciągające dyskusje intelektualne, aż nieoczekiwanie na jednym ze spotkań padło kolejne pytanie: o to, czy chciałbym związać się ze Starym Teatrem jako ktoś więcej niż reżyser i czy mam konkretny pomysł na to, co można by w tym miejscu zmienić. Opowiedziałem o kilku rzeczach, które przyszły mi do głowy ad hoc i obiecałem przy kolejnym spotkaniu podzielić się bardziej wnikliwymi propozycjami. Na tym kolejnym spotkaniu Waldemar doprecyzował swoje pytanie: czy chciałbym zostać jego zastępcą do spraw artystycznych.
CIEŚLAK Miał Pan wątpliwości? Czy konsultował się Pan z zespołem?
BUKOWSKI Wątpliwości dotyczyły dwóch rzeczy: czy posiadam odpowiednie kompetencje do objęcia stanowiska i czy będę w stanie pogodzić jego piastowanie ze zobowiązaniami artystycznymi, których zdążyłem się podjąć w nadchodzącym sezonie artystycznym. Poprosiłem o kilka dni namysłu i zapytałem kilka ważnych dla mnie osób, co myślą o tej propozycji. Wątpliwości ustąpiły – co nietrudno wywnioskować z faktu objęcia przeze mnie stanowiska – ciekawości, chęci podjęcia wyzwania i przekonaniu, że jest to szansa na szereg niezwykłych ludzkich i twórczych spotkań. Podsumowując banałem: tylko głupcy nie mają wątpliwości. Ale jednocześnie sprawdzianem własnej kompetencji nie jest poddawanie się im, lecz ich przezwyciężanie – i czerpanie z nich siły do działania.
CIEŚLAK Jakie postawił Pan sobie cele? Czy były jakieś warunki, których zagwarantowanie chciał Pan sobie zapewnić?
BUKOWSKI Pierwszym i zasadniczym celem było przyspieszone dojrzewanie do nowo powierzonej funkcji. Na szczęście dzięki wsparciu zarówno ze strony Waldemara, jak i pracowników teatru wprowadzanie do nowych obowiązków odbyło się w stosunkowo miękki i bezpieczny sposób. Jedynym warunkiem, który postawiłem, była możliwość dokończenia zobowiązań zawodowych, których obiecałem się wcześniej podjąć i warunek ten został w pełni zrealizowany.
CIEŚLAK Jak z Pana perspektywy wygląda podział obowiązków?
BUKOWSKI Wyjątkowo przyjemnie! Bycie zastępcą do spraw artystycznych to olbrzymia odpowiedzialność i szereg zobowiązań, jednak proporcjonalnie jest to odpowiedzialność mniejsza niż w roli „naczelnej”. Podział obowiązków jest jednak przede wszystkim czymś, co ulega nieustającej weryfikacji, choćby z tego względu, że każdy dzień przynosi nowe wyzwania, zaskoczenia: to rodzaj pracy, w której trzeba umieć działać na bieżąco, wynajdując nieszablonowe rozwiązania nieszablonowych problemów.
RAŹNIAK Zgadza się. Już parokrotnie słyszałem od Beniamina, że tu nie sposób się nudzić!
CIEŚLAK Kto zwalnia, kto zatrudnia, kto komunikuje dobre decyzje, a kto złe?
BUKOWSKI Od strony prawnej: dyrektor. Jeśli chodzi o zakres odpowiedzialności: znów dyrektor. A co do komunikowania, to podział jest dość spontaniczny.
RAŹNIAK Planujemy, inicjujemy i zamykamy projekty wspólnie. Jeśli ktoś jest w danym miejscu i czasie niedostępny, to się zastępujemy, w końcu Stary Teatr to trzy sceny i często trzy produkcje w trakcie, plus kilka dodatkowych wydarzeń w miesiącu. Na co dzień ja bardziej koncentruję się na polityce kadrowej i życiu instytucji, za to Beniamin nadzoruje szczegółowo procesy twórcze.
CIEŚLAK Jak wygląda wybór tytułów, reżyserek i reżyserów oraz obsad? Jak się ucierają stanowiska?
BUKOWSKI Sądzę, że w najlepszy możliwy sposób: przez rozmowę, wymianę wrażeń, myśli. Każdy z nas ogląda możliwie dużo spektakli, polskich i zagranicznych – siłą rzeczy, starając się jak najwięcej czasu spędzać w Krakowie. Kumulujemy te wysiłki i najczęściej na dany tytuł wybiera się jeden z nas, a jeśli rzecz wyda się szczególnie godna uwagi – drugi nadrabia tę zaległość. Polegamy też na opiniach zespołu, krytyków, zaufanych przyjaciół. Każdy z nas tworzy listy nazwisk osób, z którymi chcielibyśmy się spotkać w pracy – i następnie wymieniamy się nimi, dyskutujemy. Ważną osobą w tej układance jest jeszcze trzeci głos – Tomka Kireńczuka. Z reguły po obradach na naszą shortlistę trafiają nazwiska twórczyń i twórców wybranych przez aklamację; trzy głosy zawsze dają większe poczucie obiektywności takich wyborów niż jeden.
CIEŚLAK Jan Klata miał wrócić do Starego. Oświadczył, że to niemożliwe, gdyż jego zdaniem zostały złamane warunki umowy. Jak Panowie to skomentują?
BUKOWSKI To oświadczenie i uzasadnienie decyzji znam jedynie z przekazu medialnego, więc nie czuję się kompetentny, by komentować decyzję pana Jana Klaty i stojące za nią motywacje.
RAŹNIAK Do podpisania umowy nie doszło. Taką decyzję podjął Jan Klata. Nie można zatem mówić, że złamane zostały jej warunki.
CIEŚLAK Czy Klata ma otwarte drzwi w Starym?
BUKOWSKI Nie zamykamy się na rozmowę z nikim, kto chce pracować w Starym. Dialog, odbywający się w atmosferze wzajemnego szacunku, jest kluczowym elementem teatru.
CIEŚLAK Stary podlega ministerstwu. Czy po premierze Arian, gdzie cytowany jest m.in. arcybiskup Jędraszewski, były jakieś próby interwencji ze strony Kościoła?
BUKOWSKI Żadne tego typu próby nie nastąpiły. Arianie zostali zresztą pomyślani jako spektakl będący rodzajem dialogu między przeszłością i teraźniejszością; opowieścią o różnych drogach, jakimi może podążyć myślenie o chrześcijaństwie jako części życia społecznego w Polsce. Przedstawienie wyrosło z głębokiego przeświadczenia o tym, że budowanie tożsamości wspólnoty w oparciu o pewien rodzaj mitu założycielskiego jest szczególnie ważne w czasach radykalnych podziałów. Arianie – niezwykli polscy intelektualiści, humaniści, społecznicy, postulujący radykalną równość społeczną i tolerancję nieunikającą trudnych rozmów o światopoglądowych różnicach – są dla mnie grupą, do której warto się w tym kontekście odwołać. Słowa arcybiskupa Jędraszewskiego zostały przywołane w spektaklu jako narracja tej części polskiej hierarchii kościelnej, którą ciężko mi zaakceptować, ale jednocześnie jako słowa, które w swojej strukturze retorycznej powtarzają formułę siedemnastowiecznych kazań antyariańskich.
RAŹNIAK Spektakl cieszy się zainteresowaniem ze strony seminarzystów oraz duchownych różnych kościołów, możemy zatem powiedzieć, że przedstawienie prowadzi swego rodzaju ekumeniczny dialog. Myślę, że to szczególna wartość, idealnie wpisująca się w nasz program.
CIEŚLAK Jak oceniacie Waszą niezależność na tle na przykład sprawy wycofania projektu współprowadzenia Teatru im. Juliusza Słowackiego po premierze Dziadów?
BUKOWSKI Nie mieliśmy dotąd problemów z niezależnością w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji repertuarowych.
CIEŚLAK Wróćmy do wspomnianej przeze mnie kontroli ministerialnej i jej wyników. Patrząc na zestawienia aktywności artystycznej i frekwencji Starego od 2017 roku, widać gołym okiem problem ze spadkiem frekwencji, co ma częściowe wytłumaczenie w pandemii, ale zauważalny jest też spadek liczby premier. Za dyrekcji Mikosa było ich tylko pięć rocznie, co biorąc pod uwagę pracę na trzech scenach, oznacza de facto zapaść. Jak Panowie oceniają te dane?
BUKOWSKI Mam wrażenie, że pytanie odnosi się do zestawienia dwóch etapów z przeszłości Starego Teatru. Obecnie realizujemy dziesięć premier w przeciągu sezonu; mimo pandemii udało się nam też wprowadzić na scenę wszystkie tytuły sezonu minionego, co uważam za duży sukces. Do teatru wrócili widzowie, a nieustająco pracujemy nad przyciąganiem do niego tych, którzy do tej pory tu nie bywali – po zniesieniu restrykcji frekwencja na spektaklach często przekracza dziewięćdziesiąt procent widowni. Ta liczba ważna jest w zestawieniu z wynikami innych teatrów publicznych – można uznać ją za miernik zaufania, jakim publiczność darzy nasz zespół, zwłaszcza w świetle nieustającego zagrożenia epidemicznego i coraz trudniejszej sytuacji ekonomicznej.
CIEŚLAK Pan dyrektor Raźniak wspominał w programie czołowe postaci narodowego dramatu obecne w Starym. Ostatnio w dialog z polską klasyką weszła w zasadzie tylko Halka Smolar. Czy to świadomy wybór?
BUKOWSKI Naszą główną deklaracją programową był dialog z szeroko pojętą literaturą. Oczywiście, cieszymy się, kiedy na krakowskiej scenie dochodzi do konfrontacji z klasyką, podejmowania z nią twórczego dialogu, ale wyszliśmy też z założenia, że to reżyserzy powinni decydować, z pomocą jakich tekstów będą starali się diagnozować rzeczywistość. Rozmawiamy na początku stycznia, a za kilka tygodni ruszają próby do spektaklu opartego o dramaty Bałuckiego, klasykę arcykrakowską, w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego i z dramaturgią Huberta Sulimy. Wielcy klasycy powracają nieustająco w Krakowskim Salonie Poezji Anny Dymnej, wspaniałej inicjatywie dającej publiczności możliwość obcowania z żywą liryką. A kolejne sezony przyniosą nowe adaptacje polskich tekstów klasycznych, jakkolwiek byśmy rozumieli to pojęcie.
RAŹNIAK W życiu teatralnym odczuwa się przesyt tematyzowania – festiwali, działań, instytucji. Potem sztukę, która wymyka się idiomom i zgrabnym tezom, sztucznie się etykietuje, dopisuje się jej znaczenia. W naszym przekonaniu instytucja teatru jest po to, aby spełniać marzenia i ambicje zapraszanych twórców, korzystać z ich wrażliwości. Jednocześnie zbyt dużo teatrów koncentruje się na wspieraniu karier artystycznych swoich szefów. My zdecydowaliśmy, że będziemy się tu pojawiali jako twórcy incydentalnie.
CIEŚLAK Z jednej strony Stary na Boskiej Komedii zdobył nagrodę dla Arian – za reżyserię Beniamina M. Bukowskiego, z drugiej zaś był międzynarodowy werdykt jury, na który ostro zareagował Radosław Krzyżowski. A Panowie jak to przyjęli?
BUKOWSKI Cieszę się, oczywiście, z wyróżnienia dla Arian – zarówno jako twórca spektaklu, jak i zastępca dyrektora, bo każdą nagrodę dla przedstawienia traktuję przede wszystkim jako docenienie biorących w nim udział aktorów. Krytyka Radka Krzyżowskiego odnosiła się do pominięcia w werdykcie Halki Anny Smolar i słów członków jury, krytykujących postmodernistyczny teatr.
Osobiście uważam Halkę za jeden z najważniejszych spektakli, jakie powstały w Polsce w minionym sezonie. Łatwo zarzucić mi brak obiektywizmu, ale moją opinię na temat Halki potwierdza szereg recenzji, rankingów teatralnych i zaproszeń festiwalowych. Natomiast każdy konkurs i każde jury kieruje się własnymi kryteriami wyboru. O ile nagrody przysparzają mnóstwa radości, za najważniejszy uważam głos widowni.
RAŹNIAK Ja mogę tylko dodać, że staram się odnosić do werdyktów jury z dystansem. Sztuka to nie zawody. Czy ostatnie Oscary były reprezentatywne dla branży filmowej? A werdykty w Gdyni, w Wenecji czy w Cannes? Czy któreś były bezdyskusyjne? Jesteśmy partnerem festiwalu Boska Komedia, współpracujemy od wielu lat. To pięknie, że w 2021 roku do programu festiwalowego weszło aż pięć naszych spektakli: to prawdziwy Stary Fest! Można było dla tych spektakli stworzyć osobną kategorię albo osobne jury. Ale mówiąc zupełnie poważnie: to dobrze dla Narodowej Sceny, że jest obecna na Boskiej Komedii, i odwrotnie: dobrze, że festiwal pokazuje spektakle Starego.
CIEŚLAK Jak rozumieją Panowie szyld „Narodowy”? Jakie to zobowiązania? Co może wymagać reinterpretacji?
BUKOWSKI To raczej dowód uznania dla roli, jaką Stary Teatr odgrywał do tej pory w historii polskiej kultury. W tym sensie jest to też rodzaj zobowiązania, by to miejsce nie straciło swojego niezwykłego charakteru. A charakter ten, o czym jestem przekonany, tworzą przede wszystkim pracujący tu ludzie.
RAŹNIAK Widać to było w ubiegłym roku, na zorganizowanym przez nas w październiku jubileuszu 240-lecia. Mogliśmy podziwiać aktorów tak wielu pokoleń na jednej scenie. Najpierw obsadę Halki, potem Annę Polony, Jerzego Trelę, dyrektorów krakowskich teatrów. Usłyszeliśmy pozdrowienia płynące z ust prezydenta Unii Teatrów Europy, do której na nowo wstąpiliśmy, a także z The Globe Theatre, od festiwalu Złota Maska w Moskwie. Kiedy teatr staje się – zgodnie ze słowami Konrada Swinarskiego – spójnią myśli, wtedy jest szczególnie silny.
BUKOWSKI „Narodowy” to także „publiczny” do kwadratu. To zatem teatr utrzymywany z pieniędzy społeczeństwa i mający temu społeczeństwu służyć. W idealnym scenariuszu: otwarty dla publiczności niezależnie od jej doświadczeń pokoleniowych, kapitału kulturowego i ekonomicznego, stanu zdrowia, dotychczasowych doświadczeń. To teatr, który ma służyć spotkaniu, dyskusji, ale i włączaniu w obieg kultury. Dlatego prowadzimy też szeroką działalność edukacyjną: rozwijamy muzeum MICET, zatrudniamy edukatorów teatralnych, organizujemy zajęcia i warsztaty dla szkół, dla widzów dorosłych, dla seniorów. W końcu bycie „narodowym” to przywilej przedkładania misyjności sztuki nad kompromisy komercji.
RAŹNIAK To prawda. Musi tu być też miejsce na eksperyment, czasem na przedstawienia nie do końca udane. Zbyt wiele jest miejsc, gdzie inwestuje się w łatwy i szybki sukces, a zbyt mało takich, które dają artystom możliwość długofalowego rozwoju.
CIEŚLAK Jakie Panowie mają konkretne plany repertuarowe?
BUKOWSKI Tradycyjnie odkrywamy karty pod koniec danego sezonu, zapowiadając, co czeka nas w następnym. Ale – poza drobnymi przesunięciami – mamy solidny szkielet planów repertuarowych do końca naszej kadencji.
CIEŚLAK A co zamierzają Panowie w najbliższym czasie reżyserować i pisać?
RAŹNIAK Przygotowuję się do reżyserii dużego słuchowiska dla dzieci oraz do inscenizacji opery Zygmunta Krauzego do libretta Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk.
BUKOWSKI Ja w najbliższych miesiącach częściej będę dramaturgiem i dramatopisarzem, gdyż łatwiej jest mi to pogodzić z dyrektorowaniem i z koniecznością bycia na miejscu w Krakowie, co jest dla mnie priorytetem. Właśnie skończyłem sztukę o międzynarodowym domu starców, zamówioną przez teatr w niemieckim Zittau, pracujemy teraz z Katarzyną Kalwat nad adaptacją Życia. Instrukcji obsługi, monumentalnej, eksperymentatorskiej powieści Georges’a Pereca. W kolejce czeka kilka przygód, ale niech będzie mi wolno stopniować napięcie.
Waldemar Raźniak (1982)
reżyser, aktor, pedagog; w latach 2016–2019 prorektor warszawskiej Akademii Teatralnej. Ukończył Wydział Reżyserii AT (2010), aktorstwo w PWST w Krakowie (2006), zarządzanie kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim (2006) oraz kurs „Singing in the Theatre” w Conservatoire for Music&Theatre w Guildford (Wielka Brytania). Odbył staż reżyserski w Rosyjskiej Akademii Sztuki Teatralnej GITIS w Moskwie. Zadebiutował w 2010 roku spektaklem Wassa Żeleznowa Maksyma Gorkiego w Och-Teatrze. Od roku 2020 dyrektor naczelny Narodowego Starego Teatru w Krakowie.
Beniamin M. Bukowski (1991)
reżyser, dramatopisarz i dramaturg; absolwent MISH UJ (filozofia, historia sztuki) i AST w Krakowie (reżyseria teatralna), doktorant Instytutu Filozofii UJ. Autor sztuk, m.in. Powrotu do Reims, Niesamowitych braci Limbourg, Mosdorfa. Rekonstrukcji. Laureat m.in. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej i Nagrody Publiczności Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. W Starym Teatrze wyreżyserował autorski spektakl pt. Arianie. Od kwietnia 2021 zastępca dyrektora ds. artystycznych Narodowego Starego Teatru.