2/2022

Płkanie. Radiowa miniatura dramatyczna

 

OSOBY:

ON

ONA

JEJ MATKA

 

Mieszkanie. Za małe, a jednak za duże. Wychodzi, w drzwiach stoi JEJ MATKA we łzach. ON ją raczej wypycha, JEJ MATKA się nie opiera. ONA cicha.

 

JEJ MATKA (półgłosem) Jestem dla was zawsze, pamiętajcie. Ty też pamiętaj.

ON                  (półgłosem) A nie pamiętam? Już, już. Do zobaczenia.

ONA               (szeptem) Pa, mamo.

JEJ MATKA (przez łzy, szeptem) Tak. Do zobaczenia.

 

JEJ MATKA wychodzi. ON zamyka za nią drzwi. Bierze wdech, żeby ostentacyjnie odetchnąć, ale w pół drogi rozmyśla się. Nie bardzo tak jednak. ONA idzie do pokoju i siada na kanapie. ON idzie do pokoju i staje nad nią.

 

ON                  (szeptem) Wyciągnęłaś pranie?

ONA               (szeptem) Przepraszam.

ON                  (szeptem) To ja wyciągnę, okej?

ONA               (szeptem) Okej.

ON                  (pełnym głosem) Okej? Mogę zaraz.

ONA               (szeptem) Mhm.

ON                  (półgłosem) Po prostu nie chcę o tym zapomnieć, bo trzeba będzie znowu płukać.

ONA               (szeptem) Mhm.

ON                  (pełnym głosem) Może nastawię drugie przy okazji. Coś się uzbierało na pewno. Lubię tak wyzerować. Ale to zaraz. (szeptem) Tylko nie chcę zapomnieć. Mówię, żeby nie zapomnieć.

ONA               (pełnym głosem) Jasne. (szeptem) Żeby nie zapomnieć.

ON                  (pełnym głosem) Usiądę na chwilę, masz rację. Chwila spokoju. Po prostu nie chcę, żeby stęchło przez noc.

ONA               (szeptem) Wiem, wiem. To super. Mnie to wyleciało z głowy.

ON                  (pełnym głosem) Ale ja przecież nie mam o nic pretensji. Tak tylko mówię, żeby mi nie wyleciało z głowy, żeby nie zaśmierdło przez noc.

ONA               (szeptem) Jasne.

ON                  (pełnym głosem) No bo szkoda prądu, szkoda wody i w ogóle. O nic nie mam pretensji. Od razu bym nastawił następne.

ONA               (szeptem) Pewnie.

ON                  (półgłosem) Nie znoszę tego.

ONA               (szeptem) No wiem.

ON                  (półgłosem) Nie znoszę tego smrodu.

ONA               (szeptem) A, no tak.

ON                  (półgłosem) A co?

ONA               (szeptem) Nie, nic.

ON                  (pełnym głosem) Komu innemu to by nawet pewnie nie przeszkadzało. Przewietrzyłby na sobie i tyle. Ale ja muszę pamiętać, bo będę musiał płukać. Może i dwa razy.

ONA               (szeptem) No. Dwa razy.

ON                  (pełnym głosem) Myślisz? No widzisz. Ale zaraz, jasne. Racja. Masz rację. Ja przyznaję ci całkowitą rację. (szeptem) Ale przypomnij mi może, dobrze?

ONA               (szeptem) Dobrze. Postaram się pamiętać.

ON                  (półgłosem) No, właśnie, właśnie. Postaraj się. (pełnym głosem) Żeby nie stęchło. Aż mnie skręca na myśl.

ONA               (szeptem) Postaram się pamiętać. (pełnym głosem) A mógłbyś…

ON                  (półgłosem) W tamtej tak nie zaśmierdywały szybko. Ta nowa jakoś mniej wybacza błędy. Albo gorzej płucze, nie wiem.

ONA               (szeptem) Może. A możemy…

ON                  (półgłosem) I ta melodyjka absurdalna na koniec prania. I absurdalnie długa. Już mnie to nie bawi, tylko mnie drażni.

ONA               (pełnym głosem) Możesz…?

ON                  (podniesionym głosem) Nie mogę.

ONA               (szeptem) Słucham?

ON                  (pełnym głosem) Nie mogę tego znieść, tak szczerze mówiąc. Naprawdę to powinno być wszystko odwrotnie.

ONA               (szeptem) Odwrotnie?

ON                  (szeptem) Co?

ONA               (szeptem) Co odwrotnie?

ON                  (półgłosem) Po co ona tu ciągle przychodzi?

ONA               (szeptem) Nie chcesz, żeby przychodziła?

ON                  (podniesionym głosem) Nie o to chodzi. Jezu.

ONA               (szeptem) Ona chce dobrze.

ON                  (pełnym głosem) No to świetnie. Świetnie.

ONA               (szeptem) Żeby było nam lepiej.

ON                  (pełnym głosem) Właśnie! A jakoś odwrotnie jest.

ONA               (szeptem) Jak to odwrotnie?

ON                  (półgłosem) Podwójnie odwrotnie! Przychodzi, żeby nam było lepiej, a jak wychodzi, jest gorzej i to nie nam tylko jej.

ONA               (szeptem) Jej przecież też jest trudno.

ON                  (pełnym głosem) I to jest teraz kluczowe?

ONA               (pełnym głosem) Co jest kluczowe?

ON                  (pełnym głosem) Żeby nam o tym codziennie przypominała.

ONA               (pełnym głosem) Codziennie, daj spokój.

ON                  (szeptem) Nie musisz. (pełnym głosem) Nie musisz szeptać.

ONA               (pełnym głosem) Racja. (szeptem) Racja. (półgłosem) Racja. Pranie.

ON                  (pełnym głosem) Pójdę, bo zapomnę i trzeba będzie płukać, bo zatęchnie, zaśmierdnie przez noc. Okej?

ONA               (półgłosem) Okej.

ON                  (szeptem) Nie znoszę tego smrodu. Wiesz, nie wezmę tego na siebie. Nie włożę. No. Zaraz wrócę.

 

ON odchodzi od naszego ucha, słychać, jak wyłącza i otwiera pralkę. Wyciąga pranie. ONA odchodzi od naszego ucha, nalewa sobie, wraca i siada.

 

ON                  (z łazienki) Ale wiesz, o co mi chodzi, nie?

ONA               (z kanapy) Co?

ON                  (z łazienki) Ale wiesz, o co mi chodzi, nie?

ONA               (z kanapy) Tak. Nie. Chyba tak. Może nie. Nie wiem.

ON                  (z łazienki) Ech, trzeba płukać już.

 

Wkłada pranie z powrotem.

 

ON                  (z łazienki) Ona jest wampirem.

ONA               (z kanapy) Co?

ON                  (z łazienki) Energetycznym, emocjonalnym. Rozumiesz?

ONA               (z kanapy) Nie wiem.

 

Odgłosy nastawiania programu pralki.

 

ON                  (z łazienki) Ale na takie krótkie nastawię tylko. Bo tylko trochę zajeżdża. Najeżdża cię tutaj i nie zostaje nic miejsca.

ONA               (z kanapy) Na co miejsca?

 

Zamyka pralkę. Uruchamia program.

 

ON                  (z łazienki) Na twoje emocje.

ONA               (z kanapy) A twoje emocje?

 

ON wraca do pokoju. W tle stłumione odgłosy krótkiego programu płukania.

 

ON                  (szeptem) O co ci chodzi?

ONA               (szeptem) Jak to o co?

ON                  (pełnym głosem) Nie musisz szeptać.

ONA               (pełnym głosem) Wiem.

ON                  (półgłosem) Jak się pije z kubka, to trudniej kontrolować.

ONA               (szeptem) Co trudniej… (pełnym głosem) Co trudniej kontrolować?

ON                  (pełnym głosem) W jakim tempie się pije. I ile się pije.

ONA               (szeptem) Widzę po butelce.

ON                  (pełnym głosem) To już liczysz na butelki? Fajnie. Muszę pamiętać, żeby wyjąć to pranie.

ONA               (pełnym głosem) Już?

ON                  (szeptem) Nie no, żartuję. Ale byłoby głupio znowu zapomnieć o tym praniu.

ONA               (półgłosem) To nie zapomnij.

ON                  (szeptem) Ale z tym dzisiaj to naprawdę przesadziła.

ONA               (szeptem) Z czym tym?

ON                  (szeptem) No z tym, no.

ONA               (półgłosem) Z poronieniem?

ON                  (szeptem) Tak. (pełnym głosem) Tak, z poronieniem. Z jej poronieniem sprzed trzydziestu lat. Powiedz, co to ma do rzeczy?

ONA               (pełnym głosem) Wierzę, że wiesz, co to ma do rzeczy.

 

W tle stłumione odgłosy wirowania.

 

ON                  (podniesionym głosem) Ale gdzie proporcje! Jeszcze mamy się pochylać nad nienarodzonymi dziećmi teraz? Czy ona w ogóle zdaje sobie sprawę? Jej się wydaje, że ma dzięki temu jakiekolwiek pojęcie? Co ona sobie myśli? I nastawiłem złe wirowanie, kurwa. Masz teraz jeszcze płakać za swoim nienarodzonym braciszkiem! Czy siostrzyczką! Przecież nie wiadomo nawet! To był drugi miesiąc, tak? O czym my w ogóle mówimy?! Przestań jej bronić! Jak ona sobie z tym nie poradziła serio od trzydziestu lat, to chyba ma jakiś problem. A teraz najbardziej ze wszystkich czasów mamy prawo mieć w dupie jej problem. Czy ona w ogóle pamięta, że nasze dziecko, prawdziwe dziecko, nie żyje? Czy ty w ogóle pamiętasz, że nasze dziecko nie żyje?

 

Program prania kończy się. Z łazienki dobiega absurdalna i absurdalnie długa melodyjka sygnalizująca koniec prania. Długa cisza.

 

ONA               (szeptem) Pranie się skończyło.

ON                  (szeptem) Przepraszam.

ONA               (szeptem) Idź, bo zaśmierdnie.

ON                  (szeptem) Mogę zaraz. Nie zapomnę.

ONA               (szeptem) Okej. Miałam przypomnieć, to przypominam.

ON                  (półgłosem) Dziękuję. Przepraszam. Nie musimy szeptać.

ONA               (szeptem) Ale ja chcę szeptać.

 

ONA odchodzi w stronę kuchni. ON w stronę pralki. Ale ani wina nie ma za dużo, ani brudów na tyle, żeby nastawiać kolejne pranie.

 

KONIEC

poeta, dramatopisarz, tłumacz z języków klasycznych, fotograf. Półfinalista GND, laureat Nagrody Specjalnej i Nagrody Publiczności na XXV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jacka Bierezina. Publikował m.in. w „8. Arkuszu »Odry«” i „Helikopterze”.