5/2022

Z prochu powstałaś i ryknęłaś śmiechem

 

OSOBY W PORZĄDKU POJAWIANIA SIĘ NA SCENIE:

Badaczka surrealizmu, współczesna młoda intelektualistka

Duch Claude Cahun, fotografki, pisarki, alias Lucy Schwob, partnerki Marcela Moore’a alias Suzanne Malherbe

Duch Meret Oppenheim, twórczyni przedmiotów surrealistycznych, m.in. słynnego Śniadania w futrze

Duch Leonory Carrington, malarki, pisarki, rzeźbiarki, której głównym tematem były konie

Duch Lee Miller, fotografki surrealistycznego Paryża, potem obozów zagłady po Wyzwoleniu

Duch André Bretona, pisarza, poety, teoretyka i „papieża” surrealizmu

Duch Jacqueline Lamby, malarki, drugiej żony Bretona

Duch Simone Breton, kolekcjonerki awangardowej sztuki, kronikarki działań surrealistów, pierwszej żony Bretona

Duch Nadji, jasnowidzącej bohaterki antypowieści Bretona, wzorowanej na Léonie Camille Ghislaine Delcourt, która miała z Bretonem dziesięciodniowy romans i umarła młodo w szpitalu psychiatrycznym

 

Postacie, których Duchy występują w sztuce, odegrały ważną rolę w ruchu surrealistycznym we Francji.

 

Scena pierwsza

 

Cmentarz nocą. Badaczka, ubrana w dżinsy i jasną koszulę, z przewieszoną przez ramię torbą pełną książek, otwiera uchylone drzwi do krypty grobowca. Chwilę się waha, nabiera powietrza, wchodzi. Słychać jej kroki na posadzce zasłanej suchymi liśćmi. Scena tonie w półmroku.

 

BADACZKA (nieśmiało)

Jest tu kto?

 

Po dłuższej chwili.

 

I GŁOS (ochrypły)

A jakże! Każda trumna pełna.

 

Słychać dwukrotne uderzenie pioruna. Przez scenę przemyka postać w męskim garniturze i z ogoloną głową, podobna do Claude Cahun z autofotografii. Trąca Badaczkę w plecy. Badaczka odskakuje przestraszona.

 

II GŁOS (rozbawiony)

Zwłoki surrealistek z sex appealem na zawołanie.

 

Z oddali dochodzi jazzowa muzyka, jak z tanecznego parkietu lat trzydziestych. Kręcąc biodrami, erotycznym krokiem sunie Duch Meret Oppenheim w czepku pływackim i sukience w stylu art déco. Niesie filiżankę obszytą futerkiem. Ociera się zmysłowo o Badaczkę. Zbliża filiżankę do jej ust. Badaczka liże futerko, poddaje się pieszczocie, obejmuje Ducha Oppenheim. Robią kilka tanecznych kroków. Duch Oppenheim uwalnia się z objęć, znika w ciemności, muzyka cichnie.

 

III GŁOS (odchrząkuje)

Rozejrzyj się, powąchaj. (chichocze)

 

BADACZKA (otrząsa się z transu, odrywa wzrok od miejsca, gdzie zniknął Duch Oppenheim)

Wiem.

 

IV GŁOS

W teorii! Nie leżysz tu z nami. Nie trzęsłaś się z nami z zimna. Nie zatykałaś sobie nosa przed smrodem.

 

Badaczka zwraca się w kierunku, skąd dochodzi IV głos.

 

V GŁOS (sarkastycznie)

My to robiłyśmy, dopóki miałyśmy nosy!

 

VI GŁOS

Nie gniło ci ciało, nie przegrywałaś boju z robactwem. (zanosi się kaszlem)

 

VII GŁOS (z westchnieniem)

Robaki też ludzie.

 

Słychać rżenie konia. Ubrany w kolorową, powłóczystą suknię, z papierosem w lewej dłoni, wynurza się z mroku Duch Leonory Carrington. Przebiega lekkim krokiem, udając, że jedzie na kiju z końskim łbem. Fryzura Ducha Carrington przypomina końską grzywę. Duch Carrington zatrzymuje się przed Badaczką, jakby koń stawał dęba, usiłując ją stratować. Badaczka w popłochu się cofa.

Duchy Claude Cahun, Meret Oppenheim i Leonory Carrington stają razem z boku.

Badaczka rozgląda się z niepokojem.

 

VIII GŁOS (z wściekłością)

Nie czekałaś z nami, aż „świat nas odkryje”. Bagatela, po blisko stu latach! (ironiczny śmiech)

 

IX GŁOS (wzdycha)

Żeby to się stało, trzeba wpierw umrzeć.

 

BADACZKA (mniej pewnym tonem)

Wiem…

 

X GŁOS (zirytowany)

Jak wszyscy, chcesz ugotować na nas zupę. Spróbuj – na szkieletach. (zanosi się śmiechem) Smacznego! Tylko nie szczędź przypraw, żeby była zjadliwa!

 

XI GŁOS (ugodowo)

Mówi, że wie, a nie wie nic. Ale to nie jej wina.

 

Ubrany w amerykański mundur z II wojny światowej Duch Lee Miller wychodzi z ciemności z aparatem fotograficznym z lat czterdziestych w ręku. Kieruje obiektyw na Badaczkę. Błysk flesza wydobywa z półmroku jej wystraszoną twarz. Od tej chwili na scenie jest znacznie więcej światła.

 

Scena druga

 

Rozlega się bombastyczna muzyka. Uroczyście wkracza Duch André Bretona w długim skórzanym płaszczu i okularach znanych ze zdjęcia Mana Raya. Zatrzymuje się przed szybką w drzwiach, podziwia własne odbicie, przeczesuje palcami włosy, otrząsa spadającą na czoło grzywkę. Z trumien dochodzą coraz głośniejsze gniewne pomruki. Duch Bretona odwraca się zdziwiony. Zadziera podbródek jak Mussolini, podchodzi do jednej z nich, otwiera wieko. Z trumny powstaje Duch Jacqueline Lamby z paletą w dłoniach. Jest nagi lub ubrany w przylegający do ciała trykot. Duch Bretona usiłuje go objąć. Duch Lamby uderza go paletą po głowie i zaczyna dusić. Duch Bretona upada na kolana, rzężąc.

 

DUCH JACQUELINE LAMBY (z amerykańskim akcentem)

Zerwałam z tobą w kraju, którego języka nie chciałeś się uczyć, bo głupio brzmimy z akcentem, n’est-ce pas? (śmieje się) Twoja syrenka już nie pływa w akwarium. (filuternie) Zamieniła się w malarkę.

 

Badaczka przygląda się z boku. Widząc Ducha Bretona na klęczkach, rzuca się z pomocą i potyka o leżącą na ziemi paletę. Duch Lamby powstrzymuje Badaczkę. Duch Bretona z trudem wstaje. Okulary spadły mu na posadzkę, włosy ma w nieładzie. Niezręcznie próbuje je ułożyć. Otwiera się kolejna trumna i wychodzi z niej Duch Simone Breton. Ubrany jest w czarną, obcisłą, elegancką sukienkę; pod pachą trzyma książkę. Dołącza do Ducha Jacqueline Lamby.

 

DUCH SIMONE BRETON (ironicznie)

Trzeba było Zaświatów, żeby posłuchać, jak milczysz.

 

Duch Bretona robi gest, jakby chciał coś powiedzieć, ale nic nie mówi, a wyciągnięta ręka bezradnie opada. Z półmroku wychodzi Duch Nadji. Ma intensywny makijaż à la Kiki z portretów Mana Raya i krótkie włosy obcięte na modę lat dwudziestych. Ubrany jest w strój przypominający kaftan bezpieczeństwa, jakby uciekł ze szpitala dla obłąkanych.

 

DUCH NADJI (podchodzi do Ducha Bretona i krzyczy ze złością)

To nie twoja krypta. A kysz!

 

DUCH JACQUELINE LAMBY I DUCH SIMONE BRETON (razem, pokazując na drzwi)

A kysz! A kysz!

 

Scena trzecia

 

Duchy Cahun, Oppenheim, Carrington, Miller, Lamby, Simone Breton i Nadji biorą się za ręce i tańczą. Wciągają do koła Badaczkę. Tańcząc, skandują.

 

DUCH CLAUDE CAHUN

Kochać kobietę, gdy się jest kobietą, to jest to! (zwracając się do Badaczki) Spróbuj!

 

DUCH NADJI (do Ducha Bretona)

Łatwo wielbić szaleństwo, gdy zdrowym się jest!

 

DUCH JACQUELINE LAMBY I DUCH SIMONE BRETON (chórem)

Bycie żoną to za mało!

 

WSZYSTKIE DUCHY (razem)

Wreszcie nasz czas! Nadszedł nasz czas! Nasz! Czaaaaaaaas!

 

Z dala dochodzi radosne bicie dzwonów. Duchy zatrzymują się, by posłuchać i złapać oddech. Przestają trzymać się za ręce. Wybuchają śmiechem i pełne oczekiwania patrzą na Badaczkę. Pośrodku kręgu leży torba Badaczki, z której wysypała się część książek.

 

BADACZKA (z uśmiechem i zadumą)

Wasz czas…

 

Badaczka i Duch Claude Cahun uśmiechają się do siebie i objęte odchodzą w ciemność. Duch Bretona, zataczając się, idzie do wyjścia. Reszta Duchów, znieruchomiała, patrzy w ślad za nim. Duch Bretona zatrzymuje się na moment, by w odbiciu w szybce nieporadnie poprawić fryzurę, po czym popycha skrzypiące drzwi i powłócząc nogami, wychodzi na cmentarz. Z krypty dochodzi głośny śmiech.

 

Kurtyna

– pisarka, historyk sztuki, romanistka. Autorka zbiorów opowiadań, powieści kolażowych, książek o surrealizmie, relacji z podróży, bajek dla dzieci i dorosłych. Wykłada w Rhode Island School of Design.