5/2022

Za kulisami i za kierownicą

Drive My Car daje nam możliwość zajrzenia za kulisy współczesnego japońskiego teatru, z jego charakterystyczną mieszaniną bliskości i obcości, eksponowanych jeszcze bardziej przez „swojskość” Wujaszka Wani Czechowa.

Obrazek ilustrujący tekst Za kulisami i za kierownicą

fot. Gutek Film

 

Schemat fabularny filmu opowiadającego o realizacji przedstawienia teatralnego rysuje się zazwyczaj tak: casting-ekspozycja – perypetie towarzyszące próbom – premiera-kulminacja, której sukces staje się zarazem happy endem. Jeżeli oglądamy przygotowania do premiery sztuki, której treść powinna być widzom mniej więcej znana, należy się spodziewać, że sytuacje sceniczne oraz kwestie wypowiadane przez aktorów splotą się znacząco z przeżyciami i emocjami bohaterów. Tak było chociażby w Aktorach prowincjonalnych (1978) Agnieszki Holland, gdzie ładunek polityczny filmu został ulokowany przede wszystkim we fragmentach Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego. Z kolei w Carmen (1983) Carlosa Saury widz stopniowo tracił pewność co do tego, co jest przedstawieniem, a co życiem aktorów wystawiających tekst Prospera Mériméego w teatrze flamenco. Tak było też w Birdmanie (2014) Alejandra Gonzáleza Iñárritu, w którym samobójczy gest bohatera adaptowanego na scenie opowiadania Raymonda Carvera został przez głównego bohatera powtórzony w odruchu rozpaczy wymieszanej z kabotyńską pozą.

Te elementarne prawidła filmu zakulisowego[1] są również wyraźne w Drive My Car Ryūsukego Hamaguchiego, fabularnie opartym na trzech opowiadaniach Harukiego Murakamiego z tomu Mężczyźni bez kobiet. Teatr nie jest tu jednak wyłącznie dramaturgicznym nośnikiem, lecz odgrywa istotną rolę na kilku poziomach, wynosząc film ponad gatunkowy schemat.

Kafuku (Hidetoshi Nishijima) jest aktorem i reżyserem współczesnego teatru bazującego na tradycji shingeki (japońskiej konwencji teatralnej wzorowanej na europejskim realizmie). Ze scenarzystką Otą (Reika Kirishima) tworzą pozornie idealne małżeństwo, faktycznie jednak naznaczone cierpieniem i tajemnicą, którą ostatecznie przypieczętuje jej śmierć. Po dwóch latach od tego wydarzenia spotykamy Kafuku, gdy zgadza się wyreżyserować w teatrze w Hiroszimie Wujaszka Wanię Antoniego Czechowa – sztukę, która szczególnie kojarzy mu się z żoną. Ku swemu zaskoczeniu musi wyrazić zgodę na dodatkowy warunek: jego samochodem z hotelu do teatru będzie woziła go Misaki (Tôko Miura). Casting na rolę Wani wygrywa z kolei młody gwiazdor telewizyjny (Masaki Okada), o którym Kafuku wie, że był ostatnim kochankiem jego żony…

Już streszczenie sytuacji wyjściowej wskazuje, że tematem filmu będą emocje przedstawione z zawiłością godną kina Pedra Almodóvara, choć miejsce iberyjskiego temperamentu zajmie dalekowschodni dystans. Drive My Car jest zatem pod względem gatunkowym rasowym melodramatem – pogłębioną opowieścią o rozległej sieci uczuć pomiędzy głównymi postaciami. Zrozumienie dla melodramatycznego trybu narracji – wbrew pozorom bardzo rozpowszechnionego we współczesnym kinie – jest w pewnym sensie konieczne, by zaakceptować, że w świecie filmu Hamaguchiego fragmenty Wujaszka Wani padające podczas prób lub z taśm odsłuchiwanych przez Kafuku będą idealnie komentowały sytuacje pomiędzy bohaterami, co skądinąd jest rozwinięciem pomysłu naszkicowanego w tytułowym opowiadaniu Murakamiego. Trudno nie ulec również sugestii, że postaciom ze sztuki Czechowa odpowiadają poszczególni bohaterowie – choć nie zawsze grając ich role na scenie. Powiązanie bohaterów z wewnątrzfilmowymi narracjami jest w ogóle zasadą diegezy Drive My Car. Podobnie jak w opowieściach szkatułkowych, fragmenty Wujaszka Wani przeplatają się z reminiscencjami poszczególnych postaci oraz z narracją prawdziwej mistrzyni opowieści – Oty, nawet zza grobu snującej swoją fantazję erotyczną, która miała stać się elementem jej ostatniego scenariusza. To właśnie dzięki kolejnym opowieściom odkrywamy niektóre z tajemnic bohaterów. Statyczny, trzygodzinny seans z licznymi monologami zabarwia się dzięki temu dyskretnym napięciem, pokrewnym kinu kryminalnemu.

Jednocześnie chociaż postawy i motywacje bohaterów okazują się z czasem bardziej zrozumiałe, nie oznacza to pełnego wyjaśnienia. Niektóre niedopowiedzenia mogą zresztą wynikać z różnic kulturowych. Na przykład napięcie, jakie od początku wytwarza się pomiędzy Kafuku a wożącą go Misaki, może wynikać z tradycyjnego japońskiego zobowiązania zwanego giri, czyli niechcianej przysługi, która domaga się odwzajemnienia. Oboje odczuwają brzemię tej sytuacji, gdyż on nie chce korzystać z jej usług, musi jednak na nie przystać ze względu na kurtuazję wobec producentów spektaklu, ona zaś wie, że zgadzając się na jej zatrudnienie, czyni jej uprzejmość.

Samochód Kafuku – nieco już wysłużony czerwony saab – staje się więc kolejną mikrosceną, na której toczy się międzyludzka gra. Jest klatką pełną niewyrażonych emocji, łączących uczucia dystansu i bliskości, skrępowania i intymności, a także dyskretnie pulsującego erotycznego napięcia. Widać wyraźnie, że Hamaguchi lubuje się w takich właśnie scenach. W jego poprzednim filmie – W pętli ryzyka i fantazji (2020) – długa rozmowa w samochodzie odgrywa istotną rolę w pierwszej z trzech nowel traktujących o niezwykłych związkach uczuciowych. W Drive My Car sceny samochodowe wracają na zasadzie refrenu, a ich kluczowy status oraz prawdziwie dramatyczny charakter są szczególnie podkreślane za sprawą obecności nieżyjącej Oty, której uwieczniony na taśmie głos odczytuje sztukę Czechowa, w co medytacyjnie wsłuchuje się Kafuku. Te pozornie nieefektowne sceny najlepiej świadczą o kunszcie reżysera, który dobrze wie, jak przy pomocy kamery separować od siebie pasażerów, by w kluczowych momentach połączyć ich w jednym kadrze, lub wprowadzić tak wymowny znak, jak ich wysunięte przez szyberdach dłonie trzymające papierosy. Podobnie jak Czechow, Hamaguchi łączy swoich bohaterów nie namiętnym uczuciem, lecz wspólnotą trudnych przeżyć, doświadczeniem traumy i poczuciem winy. Wydaje się przy tym przekonany, że także dzięki nim możliwe jest osiągnięcie jakiejś formy szczęścia.

Istotna rola opowieści i reminiscencji w filmie została wywiedziona ze specyfiki prozy Murakamiego. Możliwe jednak, że po części wynika również z bardziej ukrytego źródła. Hamaguchi przyznał, że realizując Drive My Car, posługiwał się metodą pracy z aktorem inspirowaną praktykami teatralnymi Sanforda Meisnera. Uświadamianie sobie przeszłości granej postaci jest jednym z ćwiczeń proponowanych przez tego amerykańskiego kontynuatora myśli Konstantina Stanisławskiego. Jeszcze ważniejsze miało być, jego zdaniem, mechaniczne powtarzanie tekstu, które ma w końcu wywoływać reakcje instynktowne – wewnętrzne impulsy, które poprzez interakcję z partnerami skłaniają aktora do autentycznego działania[2]. Tak właśnie pracuje ze swoim zespołem Kafuku, co w połączeniu z jego introwertyczną postawą i trudnościami komunikacyjnymi prowadzi do konfliktów na próbach – tak charakterystycznych dla filmu zakulisowego. Ich przezwyciężenie oraz pogodzenie się Kafuku z własnymi emocjami sprawią, że premiera dojdzie oczywiście do skutku. Na ekranie widzimy z niej tylko poruszający w swej prostocie fragment – monolog Soni, granej przez niemą aktorkę posługującą się koreańskim językiem migowym (Yoo-rim Park), skierowany do Wani, odgrywanego przez Kafuku.

Najbardziej frapującym i oryginalnym aspektem Drive My Car jest właśnie – niepochodzący od Murakamiego – pomysł, by uczynić z Kafuku reżysera będącego twórcą własnej formuły teatru wielojęzycznego, ciekawie obrazującego przy okazji sens metody Meisnera. W jego spektaklu spotykają się aktorzy posługujący się językami niezrozumiałymi dla swoich partnerów. Mamy tu japoński, mandaryński, koreański, filipiński oraz wspomniany koreański migowy – i to w nich wyrażane są kwestie na scenie. Dla naszego ucha różnice te nie są może do końca słyszalne, niemniej jednak sens zabiegu staje się z czasem jasny. Fascynujące jest obserwowanie, jak porozumienie między aktorami rodzi się na poziomie emocji, gestów i intonacji, a nie wypowiadanych słów. Hamaguchi przyznaje, że było to dla niego sednem filmu. Jeszcze zanim trafił na teksty Murakamiego, zamierzał nakręcić historię „japońskiej aktorki, która wyjeżdża do Francji, by tam odgrywać scenki na ulicy w języku japońskim. Mijający ją ludzie by jej nie rozumieli, ale byliby w stanie wyczuć jej ekspresję, jej ciało” – wspominał w wywiadzie dla „Dwutygodnika”[3].

Dzięki Drive My Car otrzymujemy również możliwość zajrzenia za kulisy współczesnego japońskiego teatru, z jego charakterystyczną mieszaniną bliskości i obcości, eksponowanych jeszcze bardziej przez „swojskość” tekstu Czechowa. Może być to atrakcją dla miłośników teatru, a także wartością dla profesjonalistów. Ważniejsze jednak, że za sprawą Drive My Car – zdobywcy Oscara w kategorii „najlepszy film międzynarodowy” – Hamaguchi dołącza do elity światowego kina, tworząc film zachwycający subtelnością i emocjonalną złożonością, dodając przy tym kolejny ważny tytuł do historii filmu zakulisowego.

 

[1] Więcej o filmie zakulisowym jako quasi-gatunku w: W. Świdziński, Film zakulisowy jako gatunek i zwierciadło społeczne, „Kwartalnik Filmowy” nr 116/2021; źródło: https://czasopisma.ispan.pl/index.php/kf/article/view/902.

[2] Por. K. Kołacz, Aktorzy psychologiczni. Trzy interpretacje systemu, „Ekrany” nr 3-4/2016.

[3] Proces odbudowy, [z R. Hamaguchim rozmawia Ł. Mańkowski], „Dwutygodnik” nr 3/2022; źródło: https://www.dwutygodnik.com/artykul/9981-proces-odbudowy.html, dostęp: 25.03.2022.

Drive My Car

reżyseria Ryūsuke Hamaguchi

premiera światowa na Festiwalu Filmowym w Cannes 11 lipca 2021

premiera polska 11 marca 2022

– teatrolog i filmoznawca, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Akademii Teatralnej w Warszawie, członek Polskiego Towarzystwa Badań nad Filmem i Mediami. Naukowo zajmuje się recepcją filmu, związkami filmu z innymi dziedzinami sztuki oraz kinem niemym.