rys. Bogna Podbielska
W rozmowach
Motto:
REŻYSER
[…] – właśnie czytam
o Romantyzmie, – przerósł świat.
Romantyzm sobie buja, wodzi,
[…]
a światek coraz niżej schodzi.
Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie
OSOBY:
Gutek, lat 25, początkujący aktor
Reżyser 1, lat 30
Reżyser 2, lat 70
Dyrektor, lat 50
Wydawca, lat 40
SCENA I
Wnętrze hipsterskiej kawiarni.
Sala prawie pusta, zaledwie kilkoro gości.
Przy dwuosobowym stoliku siedzi Gutek. Ubrany jest zwyczajnie, w dżinsy i T-shirt.
Pije herbatę, spogląda to na zegarek, to w okno wychodzące na ulicę.
Po chwili do kawiarni wchodzi Reżyser 1 w okularach słonecznych, wełnianej czapce, długim szynelu, ortalionowych spodniach i białych adidasach na grubej podeszwie. Rozgląda się po wnętrzu kawiarni.
Gutek próbuje nawiązać kontakt wzrokowy z Reżyserem 1, kiwa do niego głową, macha ręką, ale ten go nie zauważa. Gutek wstaje od stolika i podchodzi do Reżysera 1.
GUTEK
Dzień dobry… Cześć… Jesteśmy umówieni, to ja jestem Gutek.
REŻYSER 1
Aaa! Cześć, cześć, kochany. Sorry za tę, powiedzmy, obsuwkę czasową. Ale słuchaj, jestem w takim punkcie życia, że…
(ciężko wzdycha)
Ale co, ale co, usiadłeś już gdzieś? Chodź, tam jest kanapka wolna, moja taka, powiedzmy, ulubiona.
(idzie w stronę wspomnianej kanapy, siada na niej; Gutek zabiera herbatę ze „swojego” stolika i dosiada się do Reżysera 1)
No, to opowiadaj, opowiadaj. Wiesz, ja, powiedzmy, w ogóle o tobie nie słyszałem. Po której ty jesteś szkole?
GUTEK
Po konserwatorium paryskim. Właśnie wróciłem do Polski i zaczynam…
REŻYSER 1
Czekaj, kochany, ja sobie tylko, powiedzmy, coś zamówię, dobra?
(wstaje, podchodzi do baru, zamawia)
Gutek sięga po herbatę, patrzy na szklankę, widzi, że zostało w niej niewiele płynu. Zerka na Reżysera 1 przy barze i odstawia swoją szklankę, by mieć herbatę na później.
Po chwili Reżyser 1 wraca z kawą, sokiem i bajglem.
REŻYSER 1
Słuchaj, kochany, sorry… No, muszę… Jeszcze nic nie jadłem. To moje, powiedzmy, śniadanko. A ty na pewno nic nie chcesz? Tu naprawdę mają mega rzeczy. No, ale dobra, opowiadaj. Co tam w tym Paryżu?
GUTEK
W Paryżu dobrze. Skończyłem studia, ale chciałem tu wrócić. Tam Konrada nie zagram. A to moje marzenie. Po to zostałem aktorem.
REŻYSER 1
(jedząc bajgla)
Mhm, mhm, fajnie, fajnie… No, dobra… Ale czemu ten Konrad? To chyba ramota, nie?
GUTEK
Nie wydaje mi się. Jak dla mnie, to wielkie aktorskie wyzwanie. Poza tym myślę, że to rola właśnie dla mnie. Tak czuję. Że wracam z daleka i mam ochotę wywrócić zastany porządek rzeczy, wygarnąć starszym, że źle urządzili ten świat, że musimy po nich sprzątać, naprawiać…
REŻYSER 1
(jw.)
Mhm, mhm, kumam, kumam…
GUTEK
Dlatego chciałbym zrobić to z reżyserem mojego pokolenia. Bo czuję, że to może być o nas. Więc chciałem się z tobą spotkać i pogadać o tym, bo dużo o tobie słyszałem.
REŻYSER 1
(jw.)
Jasne, jasne… Super, wiesz… Też mi się wydaje, że to jest gdzieś tam o nas, w sensie, że o naszym, powiedzmy, pokoleniu. Wiesz, outsider, miotający się, wiecznie niedojrzały… Wiesz, lata dziewięćdziesiąte, z jednej strony fastfoodowy boom, z drugiej planszówki… Wiesz, i gdzie w tym wszystkim my?… To powinno być trochę takie, nie?
GUTEK
(zdezorientowany)
Mhm…
REŻYSER 1
(kończąc jeść)
Wiesz, o co chodzi?
GUTEK
Szczerze, to jeszcze chyba nie do końca…
REŻYSER 1
No, mówię, że to powinno być w dwa de… Takie, wiesz, jak w grach. Właśnie, w co grasz?
GUTEK
Szczerze mówiąc, dawno w nic nie grałem. W zasadzie to w ogóle niewiele gram.
REŻYSER 1
No, nie gadaj! Kochany, to musimy się umówić na planszówki. Wiesz, ja teraz wyjeżdżam, ale za miesiąc wracam, to wtedy, wiesz…
(nagle wpada na pomysł)
Kurde, mam to! Jedziemy do mnie na działkę! Znaczy do mojej babci. Bierzemy mojego dramaturga, choreografkę… Serio, mega ludzie, na pewno się polubicie. Każdy bierze ze sobą planszówkę, która jest dla niego gdzieś tam ważna… No i co, no i gramy.
(dzwoni mu telefon, Reżyser 1 patrzy na ekran, ale nie odbiera)
Kochany, sorki… Muszę już lecieć. No, ale jesteśmy umówieni. Wracam i widzimy się na działce. No, i jedziemy z tym Konradem.
(przytula Gutka)
Cześć, kochany!
GUTEK
Cześć, dzięki za spotkanie.
Reżyser 1 wychodzi.
Gutek zostaje sam przy stoliku.
SCENA II
Salon w mieszkaniu Reżysera 2. Regały z książkami, antyki, obrazy na ścianach, stare meble. Na kanapie siedzi Gutek, ubrany w dżinsy i flanelową koszulę, rozgląda się po wnętrzu. Wchodzi Reżyser 2, ubrany w ciemne spodnie w kant, koszulę i sweter. W rękach niesie tacę z imbrykiem i filiżankami.
REŻYSER 2
(mówiąc, stawia tacę na stole i nalewa herbatę do filiżanek)
Takiej herbaty na pewno nie piłeś. Przywiozłem ją z Chin. Byłem tam ze spektaklem. Ciekawy kraj. Tylko ta polityka… Byłeś w Chinach? Przepraszam, że tak mówię od razu na „ty”, ale przecież mógłbyś być moim synem. Jakbym się postarał, to nawet wnukiem. Spróbuj.
GUTEK
(próbuje herbaty)
Rzeczywiście świetna.
REŻYSER 2
A nie mówiłem? Tylko ostrożnie z tą porcelaną. Wprawdzie to tylko replika, ale dokładnie taki serwis miał Mickiewicz w Paryżu.
GUTEK
O, naprawdę? Nie wiedziałem.
REŻYSER 2
To czegoś ty się dowiedział w tym Paryżu? Żartuję oczywiście. Chociaż teraz te szkoły to… A zresztą, mówmy o czymś przyjemniejszym. Dlaczego Konrad? Swoją drogą, wiesz, kto zrobił to jako pierwszy po upadku komuny?
GUTEK
Oczywiście! Również dlatego chciałem się z panem spotkać. Samego spektaklu wprawdzie nie widziałem, ale czytałem dużo dobrego…
REŻYSER 2
Fakt, dobrze o nim pisali. Bo wtedy jeszcze istniała u nas krytyka teatralna! Ale też było o czym pisać. Jaką ja wtedy miałem obsadę. Dzisiaj takich aktorów już nie ma.
GUTEK
Za to jestem ja.
REŻYSER 2
Haha, właśnie… Ty jesteś młody. Czemu tego nie robisz z reżyserem swojego pokolenia?
GUTEK
Powiedzmy… Różnica zdań. Wolę inny teatr.
REŻYSER 2
Brawo! Jest szansa, że się dogadamy. Posłuchaj, Konrada gra się tak…
SCENA III
Korytarz w teatrze przed gabinetem Dyrektora. Gutek ubrany w dżinsy, koszulę i sweter, siedzi na krześle.
Chwila oczekiwania.
Drzwi się otwierają, z gabinetu wychodzi Dyrektor, w dżinsach, wełnianej marynarce, koszuli, bez krawata. Nie zauważa Gutka i idzie dalej.
Gutek zrywa się z krzesła i próbuje zatrzymać Dyrektora.
GUTEK
Dzień dobry, panie dyrektorze.
DYREKTOR
(nie zatrzymując się)
Dobry, dobry.
GUTEK
Przepraszam… Byliśmy umówieni…
DYREKTOR
(przystaje)
A! To pan.
Proszę wybaczyć. Od razu przejdę do rzeczy, nie chcę marnować pańskiego czasu. Nie zrobi pan u mnie Konrada. Po pierwsze, repertuar mam ułożony na dwa sezony do przodu. Po drugie, jak pan to sobie wyobraża bez reżysera?
GUTEK
Tak jak pisałem w mailu, sam będę reżyserował!
DYREKTOR
Czy pan oszalał? Nie jest pan reżyserem, tylko aktorem, i to początkującym. Bez reżysera nikt tego panu nie da zrobić. Zresztą, między nami, po co w ogóle to robić? Nikt tego nie chce oglądać. Teraz trzeba nowocześnie!
Pan wybaczy, muszę lecieć. Powodzenia!
Dyrektor odchodzi.
GUTEK
Sam jestem na wielkim korytarzu.
Gdzie nie pójdę, tam pustka. Łudziłem się, że ją zapełnię.
Wróciłem z daleka, myślałem, że już jestem w domu.
Dokąd teraz pójdę? I z czym?
Przecież zmierzałem… Sam nie wiem dokąd.
SCENA IV
Gabinet Wydawcy. Ciasne pomieszczenie zawalone kartonami i książkami.
Za biurkiem Wydawca, ubrany w płócienne spodnie i luźną lnianą koszulę, z rzemiennymi bransoletkami na rękach. Trzyma w ręku zbindowany gruby plik kartek – maszynopis książki Gutka. Gutek po drugiej stronie biurka w dżinsach i bluzie.
WYDAWCA
Co to w ogóle za tytuł dla książki?! „Jak nie zagrałem Konrada”?! Przecież tego nikt nie przeczyta.
GUTEK
A właśnie, że przeczyta! Ilu ludzi w moim wieku nie może się przebić? Ilu rozbija się ze swoimi marzeniami o ścianę?
WYDAWCA
A co to jest, poradnik psychologiczny? Chłopie, najpierw dorośnij, coś osiągnij, a potem pisz wspomnienia.
W gabinecie zapada cisza, a Gutek zapada się w fotelu. I w sobie