Wybuchowa mieszanka
„Czasem aktor żyje w takim napięciu jak żołnierz na wojnie. Czasem jak w rzeczywistości Wielkiego Brata” – o profilaktyce uzależnień w środowiskach artystycznych z Joanną Wawerską-Kus rozmawia Maja Ruszpel.
MAJA RUSZPEL Jak piszą autorzy książki Diagnoza społeczna 2015. Warunki i jakość życia Polaków, największy procent nadużywających alkoholu i sięgających po alkohol w trudnych sytuacjach życiowych w przekroju grup zawodowych stanowią twórcy, artyści, pisarze i dziennikarze. Jest to aż 21,5% nadużywających alkoholu[1].
JOANNA WAWERSKA-KUS Bardzo delikatny temat…
RUSZPEL Tak. Tym bardziej że nie ma w Polsce badań, które by tłumaczyły, skąd wziął się tak wysoki wskaźnik. Łatwo więc o niepotrzebną i niesprawiedliwą stygmatyzację tej grupy zawodowej.
WAWERSKA-KUS Poza tym, można by się było spodziewać, że największą grupę nadużywającą alkoholu stanowią lekarze. Tymczasem są na czwartym miejscu – to 12%.
RUSZPEL Zacytuję doktora Woronowicza, który powiedział: „Łatwiej nam wyobrazić sobie, że bibliotekarz czy archiwista mniej ma w pracy napięć i obciążeń, które chce odreagować, niż chirurg naczyniowy czy lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego, który wie, że od jego decyzji i umiejętności zależy ludzkie życie”. Tylko że artyści nie odpowiadają za życie innych. Czemu więc ten wskaźnik jest tak wysoki i co może być przyczyną uzależnienia?
WAWERSKA-KUS Na samo uzależnienie artyści czy dziennikarze nie są bardziej narażeni – bo wiemy z innych badań, że uzależnia się około 3% populacji… Są za to narażeni na picie szkodliwe i ryzykowne.
RUSZPEL Stresujący zawód wyjaśnia genezę uzależnienia. Z badań prowadzonych nad efektywnością działań profilaktycznych znamy czynniki ryzyka uzależnienia. Czyli sytuacji, które mogą sprzyjać nadużywaniu substancji psychoaktywnych. Tych w pracy aktora jest sporo. Może spróbujemy je nazwać.
WAWERSKA-KUS Po pierwsze, bycie na świeczniku to nieustająca presja społeczna i stres związany z tym, jak mam i muszę być odbierany i oceniany przez ludzi, widzów.
RUSZPEL Chodzi Ci o tabloidy? Paparazzich?
WAWERSKA-KUS Wcale nie, mam na myśli odbiór przeciętnego widza, który nie zastanawia się nad tym, jakim człowiekiem jest dany aktor. Raczej jakoś sobie tego aktora wyobraża, często utożsamia go z rolą. Jeśli więc ktoś gra przykładowo Ojca Mateusza, to ludzie myślą, że gdy spotkają go na ulicy, zetkną się z kimś, kto jest życzliwy, miły, otwarty; może nawet powiedzą mu: „Niech będzie pochwalony”. I często takich – spójnych z graną rolą – zachowań oczekują. Ma to miejsce szczególnie w przypadku aktorów serialowych. Ludzie zapominają, że aktor jest kimś innym niż postać, a także, że tak samo jak my potrzebuje prywatności i spokoju.
RUSZPEL Publiczność niczym Wielki Brat?
WAWERSKA-KUS Niezupełnie. Metafora Wielkiego Brata zakłada, że zachowanie ludzi wobec aktorów jest jakoś opresyjne – i że aktorzy są obserwowani po coś. A tak nie jest. Przecież ci ludzie, którzy podchodzą do wielkiego aktora, robią to w dowód uznania, sympatii. Jeżeli więc ten aktor nie będzie chciał porozmawiać z nimi, powie: „Przepraszam, jestem tu prywatnie”, to przecież wie, że robi tym osobom przykrość. Pomijając fakt, że zaraz prawdopodobnie pojawi się o tym aktorze komentarz: co za cham, sława mu uderzyła do głowy…
RUSZPEL Dodałabym do tego kwestię braku swobody prowadzenia codziennego życia – gdy wszyscy wiedzą, kim jesteś i jak się nazywasz, trudno toczyć zwykłe, anonimowe życie…
WAWERSKA-KUS Tak. Jak idziesz do psychoterapeuty, to się rozglądasz, czy ktoś tego nie widzi. Jak idziesz do sklepu czy na cmentarz, jesteś ciągle „pod obstrzałem” spojrzeń ludzi. I tak dalej…
RUSZPEL Drew Barrymore uzależniła się już jako czternastolatka. Wielokrotnie podkreślała, że zaszkodziła jej popularność. Nie była na nią gotowa.
WAWERSKA-KUS Nie ona jedna. Fale popularności są nieracjonalne i nieprzewidywalne. Nikt nikogo na to nie przygotowuje.
RUSZPEL Co się dzieje w psychice takiego człowieka, który jest na topie?
WAWERSKA-KUS To jest ciągły stres. Stres wynikający z permanentnej ekspozycji społecznej. Oczywiście, można powiedzieć, że to tylko taka praca: co wieczór aktor występuje na scenie, ma rolę do zagrania, a ludzie go oglądają, rozumiejąc przyjętą konwencję. A potem schodzi ze sceny i po spektaklu nie jest już w pracy.
RUSZPEL Tylko że to nieprawda.
WAWERSKA-KUS Nieprawda. Bo idzie ulicą, idzie do restauracji i jest poddawany temu samemu – ocenie, komentarzom, jak wygląda, jak jest ubrany, oglądaniu się za nim. To tak, jakby nie miał ani przestrzeni, ani szansy odpocząć.
RUSZPEL Jednak popularność nie jest czymś danym raz na zawsze.
WAWERSKA-KUS Tak. Są przecież i takie tygodnie, miesiące, a nawet lata w zawodzie aktora, kiedy nawet agent o tobie zapomina, a twój telefon nie dzwoni. I to też trzeba umieć wytrzymać. Mieć dużą odporność na frustrację.
RUSZPEL Niedawno usłyszałam od kogoś ze środowiska teatralnego, że nie ma równie niesprawiedliwego zawodu jak aktorstwo.
WAWERSKA-KUS Wbrew obiegowej opinii artyści są bardzo mocno zhierarchizowaną grupą społeczną. Czasem wręcz – używam tego słowa ze świadomością, że jest zbyt mocne, ale nie znajduję innego – feudalną. Reżyser bywa tyranem, gwiazdy mają inne prawa niż reszta zespołu aktorskiego.
RUSZPEL Ta różnica pozycji zawodowej widoczna jest choćby na planie filmowym – bywa, że gwiazda dostaje lepszy pokój w hotelu, czasem prywatny kamper. To może budzić frustrację u tych, którzy do tego grona nie należą.
WAWERSKA-KUS Zresztą, w tym zawodzie nie liczy się tylko talent, pracowitość, ale też szczęście, przypadek. Znamy wiele przykładów aktorów, którzy kiedyś byli znani, popularni, a potem nagle zniknęli. To wszystko rodzi ogrom presji i wymagań wobec samego siebie.
RUSZPEL Jacek Poniedziałek mówił: „Z każdym rokiem i każdym spektaklem zwiększała się presja. […] Ja sam wydawałem się sobie ciągle za mało doskonały. Odurzanie się było nie tylko sposobem odreagowania, ale także poradzenia sobie z napięciem. To jest mój największy problem – napięcie występujące pomiędzy aspiracjami i karierą a tym, jak się postrzega swój potencjał”[2]. Nawet Stanisława Celińska, aktorka o ugruntowanej pozycji, w jednym z wywiadów powiedziała: „Nigdy nie wiadomo, czy będą mnie jeszcze chcieli. […] Trzeba wciąż pukać do różnych drzwi i nie zrażać się niepowodzeniami”[3].
WAWERSKA-KUS Pamiętajmy również, że to jest bardzo mały rynek pracy. Teatrów jest ograniczona ilość, filmów rocznie w Polsce też nie powstają tysiące. Rokrocznie szkoły teatralne wypuszczają na rynek kolejne dziesiątki aktorów – rywalizacja jest duża, etatów mało.
RUSZPEL Jak taki rodzaj funkcjonowania w zawodzie wpływa na psychikę? Każdy spektakl, każdy casting, każda rozmowa z dyrektorem teatru to egzamin. Przy czym za każdym razem ocenia cię inna komisja i według innych kryteriów.
WAWERSKA-KUS To porównanie jest bardzo ryzykowne, ale jednak go użyję – z punktu widzenia fizjologii organizmu, przeżywania stresu, to jak bycie na wojnie.
RUSZPEL Czemu aż tak?
WAWERSKA-KUS Bo jesteś w ciągłej gotowości, czekasz na alarm. Stajesz i walczysz. Podejmujesz zryw za zrywem. Wiem, że przyrównanie aktora czy aktorki wykonującej swój zawód do walki na froncie to mocna metafora, ale naprawdę ich stan emocjonalny jest podobny. Żołnierz jest w gotowości przed atakiem i wie, że musi się obronić – w ten czy inny sposób, musi przetrwać. Wie, że może wygrać, ale także – że może polec. Takie funkcjonowanie ciągnie za sobą reakcje organizmu: wyrzut adrenaliny, kortyzolu, serotoniny i endorfiny, a potem ich spadek. Organizm jest w stanie ciągłej czujności. Gdy wychodzisz na scenę, jesteś w świetle reflektorów, grasz, odsłaniasz się. Funkcjonujesz na najwyższych obrotach, wprowadzasz sam siebie w stan określonych emocji, otrzymujesz aplauz. A potem schodzisz ze sceny, wracasz do domu, jest godzina 23.00, i co wtedy? Przecież może być i tak, że czeka cię bezsenna noc…
RUSZPEL Do tego dochodzi zakłócony rytm czuwania i snu, związany nie tylko z emocjami po spektaklu.
WAWERSKA-KUS Czyli praca w nieregulowanych godzinach. Godziny spędzone w nocy na planie filmowym. Próby, które trwają do późna. A przecież organizm każdego człowieka funkcjonuje według pewnego cyklu. W konkretnych godzinach jesteśmy senni lub budzimy się – przez to następuje wzrost lub spadek poziomu niektórych hormonów. Tymczasem nieregularne godziny pracy to zaburzają.
RUSZPEL Aktor, reżyser pracują też sobą – własna wrażliwość, psychika, wiedza, inteligencja są narzędziem ich pracy. Eksplorują sami siebie.
WAWERSKA-KUS Tutaj możemy porównać pracę aktora czy reżysera do pracy psychoterapeuty – on też pracuje sobą, swoją wrażliwością, swoją psychiką.
RUSZPEL Jeśli jako dziecko doświadczyłam przemocy i trafiam jako terapeutka na pacjenta, który doświadczył tego samego, i eksploruje to podczas spotkań, to dla mnie kontakt z nim może uruchomić moje własne wspomnienia i emocje, które są dla mnie za trudne. Więcej – zależnie od skali tego, czego sama doświadczyłam, mogę psychicznie się rozpaść, jeśli wcześniej na własnej terapii tym tematem się nie zaopiekowałam i nie poradziłam sobie z nim. Aktor narażony jest na to samo.
WAWERSKA-KUS Owszem, ale uwaga: jako psychoterapeuci, zanim zaczniemy pracę, mamy obowiązek przejść własną psychoterapię, mamy też swoich superwizorów, z którymi możemy omawiać problemy, jakie w nas się pojawiają w czasie pracy z danym pacjentem. W zespołach, w których pracujemy, mamy superwizję jako część zwykłej pracy. W środowisku aktorów tego nie ma. Choć niedawno pojawił się taki zawód jak koordynator intymności – czyli ktoś, kto dba, by dane ujęcie powstało w zgodzie z poszanowaniem granic intymności fizycznej aktora, a jednocześnie spełniło wyobrażenie i założenie reżysera. Ale nie ma koordynatora czy coacha intymności psychicznej.
RUSZPEL A taki też by się przydał – szczególnie wtedy, kiedy tematem filmu czy spektaklu są traumy. To są obiektywnie trudne tematy – dla każdego z nas. Wejście w te obszary, wyobrażanie sobie ich i emocji, jakie im towarzyszą, odgrywanie ich, to wielki koszt emocjonalny. Kiedy praca nad rolą dotyka czegoś bardzo trudnego w tobie, jesteś bezradny. Bo co masz wtedy zrobić? Jak sobie radzić? Trauma ma przecież to do siebie, że może być wyparta i możemy jej nie pamiętać. Może być też równie trudna, nawet jeśli ją znamy. Oglądając Różę Smarzowskiego, musiałam kilka razy przerywać film. Za bardzo mi przypomniał losy moich dziadków po wojnie.
WAWERSKA-KUS Widz zawsze może wyjść z kina, jeśli treść filmu jest dla niego zbyt obciążająca. Natomiast aktor grający w tym filmie nie może go sobie „wyłączyć” – tylko funkcjonuje w tym świecie przez parę tygodni, nawet jeśli los straumatyzowanych bohaterów dotyka jego prywatności. I musi sobie z tym poradzić.
RUSZPEL Stanisława Celińska powiedziała: „Nauczyłam się odporności. Wiedziałam, że aby przetrwać w tym zawodzie, muszę nauczyć się dyscypliny: fizycznej i psychicznej. Nie dopuszczam do końca do siebie pewnych emocji, bo znam koszt mego zawodu. Po premierze czuję się pusta, jakby coś we mnie umarło, zostało wyrwane. To uczucie, którego nie można porównać z żadnym innym, to rodzaj śmierci. Muszę to czymś wypełnić. Pomaga upływający czas, trzeba tylko ten czas »wpuścić« i nie należy popadać w panikę. To pozwala wrócić do równowagi”[4].
WAWERSKA-KUS To świetna wskazówka dla młodszych aktorów. W ogóle dobrym rozwiązaniem byłby międzypokoleniowy mentoring. Ważną rolę gra zespół, kiedy jest wspierający, życzliwy – a nie rywalizacyjny i przemocowy. Hierarchii, o której wcześniej mówiłyśmy, pewnie nie da się zmienić, ale można ją wykorzystać w konstruktywny sposób.
RUSZPEL Aktorzy nie są jednak psychoterapeutami…
WAWERSKA-KUS Dlatego dobrym pomysłem jest obecność w teatrze czy na planie filmowym osoby znającej się na psychologii i wspierającej aktorów. W sporcie jest to coraz częstsze.
RUSZPEL Kiedy Cię słucham, myślę, że rozwiązaniem jest też stworzenie kodeksów etyki zawodowej, zasad wypracowanych przez samo środowisko. Nie wyobrażam sobie, jak – w przeciwieństwie do lekarzy czy górników – aktorzy mogliby protestować i walczyć o komfort pracy.
WAWERSKA-KUS To samo dotyczy szkoły. Żaden młody człowiek idący do szkoły artystycznej nie ma pojęcia, co go czeka.
RUSZPEL Dlatego właśnie postuluję wprowadzenie w szkołach teatralnych przedmiotów, które będą studentów przygotowywać do warunków ich przyszłej pracy.
WAWERSKA-KUS Świetny pomysł. Warto też, by każdy aktor na początku swojej drogi poddał się terapii własnej. Nie mówię, że pogłębionej, wieloletniej. Ale by w bezpiecznym miejscu mógł sam sobie się przyjrzeć – swoim problemom, temu, na co powinien uważać, pracując w tym zawodzie. Jakie są jego zasoby, a jakie braki. By po prostu lepiej siebie poznał, zanim sięgnie po kieliszek. Nie ma co demonizować alkoholu. Od dawna wiadomo, że alkohol przez ludzi jest używany do regulacji emocji. Trzeba się nauczyć robić to bez alkoholu.
RUSZPEL Są jednak wernisaże, premiery i bankiety…
WAWERSKA-KUS Niestety, większości sytuacji towarzyskich towarzyszy alkohol, czasami również narkotyki. W życiu aktora, reżysera jest ich pewnie więcej niż w życiu przeciętnego człowieka. Mam na myśli okazje do świętowania. Ale też spotkania twórcze, dyskusje „przy wódeczce”. Gdyby nie te wszystkie rzeczy, o których rozmawiałyśmy wcześniej, pewnie nie stanowiłoby to problemu… Razem zaś tworzy mieszankę wybuchową.
[1] Zob. Diagnoza społeczna 2015. Warunki i jakość życia Polaków, red. J. Czapiński, T. Panek, Warszawa 2015; źródło: http://www.diagnoza.com/pliki/raporty/Diagnoza_raport_2015.pdf.
[2] Cyt. za: W. Tomaszewska, Jacek Poniedziałek o swoich nałogach. „Miałem sporo partnerów, imprez, alkoholu, narkotyków…”, portal NaTemat.pl, 17.02.2021; źródło: https://natemat.pl/339235,jacek-poniedzialek-o-uzaleznieniach-od-seksu-uzywek-i-imprez.
[3] Jestem bardziej Zorbą niż damą, [ze S. Celińską rozmawia B. Czechowska-Derkacz], „Przegląd”, 2.12.2002; źródło: https://www.tygodnikprzeglad.pl/bardziej-zorba-niz-dama/.
[4] Tamże.
Joanna Wawerska-Kus (1967)
pedagog, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnienia i współuzależnienia, absolwentka
Szkoły Psychoterapii Ośrodka „Intra”, superwizor PARPA i RSPU (od 2012); członkini Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Uzależnienia.