9/2022

Czego nie mówi się koniom? mały dramat

Prezentujemy nowy dramat Przemysława Pilarskiego

Obrazek ilustrujący tekst Czego nie mówi się koniom? mały dramat

rys. Bogna Podbielska

 

OSOBY:

Konie

Ludzie

 

Akcja rozgrywa się współcześnie.

 

 

  1. 1. STRACONA POZYCJA

 

zaczyna się od dehumanizacji

 

ten etap został pominięty

w naszej sprawie

 

A:

Koń ciągnie swój wóz.

 

Ą:

Sam swój wóz ciągnie.

 

B:

Dla nikogo, dla siebie to robi.

 

C:

Koń wziął swój los

w swoje nogi.

 

Ć:

Koń wziął się z losem

za pas.

 

D:

To syzyfowa praca

konia?

 

E:

A może nie ma w tym

mitologii?

 

Ę:

Żadnej w tym szlachetności.

 

F:

I piękna.

 

G:

Jest tylko koń,

ślina

i łzy.

 

H:

I pot!

 

I:

I czasem krew…

 

J:

I wschodzi słońce.

 

 

K:

Nie wyspałam się dziś,

 

L:

mówi matka.

 

Ł:

Ojciec ciągnie wóz,

 

M:

nie odpowiada.

 

N:

Wóz jest jak z cyrku.

 

Mieszka w nim rodzina konia,

 

Ń:

czyli ojca.

 

O:

Nie trzęś tak, nie trzęś.

 

 

  1. PERSPEKTYWA WYMIANY CIOSÓW

 

Ó:

Wojny, które przeciw nam toczono,

można podzielić na dwie grupy.

 

P:

Większość z nich

była podjazdowa.

 

R:

Podchodzą do ojca

i mówią:

 

S:

pan się na chwilę zatrzyma.

 

Ś:

Ojciec się zatrzymuje.

 

T:

Bo czasem staje ojciec.

 

U:

Ojciec się zatrzymuje i mówi:

 

W:

słucham.

 

Y:

Niech pan nie robi nas

w konia.

 

Z:

Panowie zajmują mój czas.

 

Ź:

Chodzi pan w kółko

 

i chodzi.

 

Ż:

Psychoterapeuta mi przepisał.

 

i od nowa

 

 

A:

Na co?

 

 

Ą:

Żeby wyleczyć złogi.

 

 

 

  1. KOLEJKA DO ZAPRZĘGU

 

B:

Lub sąsiadka:

 

C:

Panie sąsiad!

 

To uparcie się nic nie da!

 

Przecież wam podobno

ziemię dają

gdzie indziej!

 

Przecież wy podobno

rodzinę macie

za granicą!

 

Wiem, bo mi mówili,

że wam

płacą,

 

żebyście

tu,

gdzie lud spokojny,

demonstrowali,

naruszali porządek

 

uporczywie.

 

Powiedzcie, panie Horcek.

 

Ile dostajecie?!

 

 

Ć:

Chcesz zaraz zęby sklejać?

 

D:

Krzyczą dzieci i dawni koledzy.

 

 

E:

Albo sąsiad:

 

Ę:

Panie sąsiad…

 

 

proszę podejść

do pobicia

 

F:

Ojciec ciągnie wóz, nie odpowiada.

 

G:

Ojciec się zatrzymuje, mówi: słucham.

 

H:

Pan się zajedzie na śmierć.

 

I:

Moja sprawa.

 

 

J:

Kiedy przyjdzie co do czego,

możecie liczyć na schronienie u nas

na strychu,

 

nie!, w stodole.

 

K:

A dziękuję.

 

L:

Ale co do czego przyjdzie?

 

 

  1. ŻYCIE NA WOLNYM WYBIEGU

 

Ł:

Śpi, idąc.

I sra, idąc.

 

M:

Z wydalaniem jest trochę

zachodu.

 

N:

Ale może srać pod siebie,

bo jest

koniem.

 

Ń:

Nam nie wolno

naprzeciwko

mieć zupełnie nic,

 

O:

bo jest ojcem.

 

Ó:

Wiadro z wodą sobie zawiesił na szyi

 

i tak chodzi.

 

P:

Matka ze trzy razy na dzień

przyniesie mu jeść

 

R:

albo my.

 

S:

Ojciec kręci się w kółko

jak w kieracie.

 

Ś:

Zatrzymuje się na krótko.

 

T:

Czasem.

 

U:

Głównie nocami.

 

W:

I śpi.

 

Y:

Na stojąco.

 

Z:

Zaprzęgnięty.

 

Ź:

Na posterunku zawsze.

 

Ż:

Nieugięty.

 

i od nowa

 

A:

Ojciec,

 

Ą:

który nigdy nie dał dupy!

 

 

  1. RAPORT Z WNĘTRZA

 

B:

Trudno mieszkać w takim domu, co się ciągle kręci.

 

C:

Niby nic nie spada, ale:

 

Ć:

a to trzeszczy coś,

 

D:

a to stuka.

 

E:

Niby nic nie spada, ale

 

Ę:

jakoś nieswojo.

 

F:

Dziwnie.

 

 

Nie trzęś tak, nie trzęś.

 

G:

Trudno mieszkać w domu, co się ciągle kręci,

bo jest się w centrum uwagi

i ciężko to nazwać schronieniem.

 

H:

Schronienie jest nam potrzebne.

 

I:

On zaszedł w miejscu tak daleko,

że nie ma innego miejsca. Dla nas.

 

J:

Nie będzie niczego bez ojca.

 

K:

Był początkiem.

 

Będzie końcem.

 

L:

Nie pleć tak, nie pleć.

 

od rana do nocy

i znowu

dzieje się

tu

 

czarna

 

przygoda

 

 

  1. TEN KOŃ NIE SŁUŻY

 

Ł:

Jedzie policja, jedzie policja,

zaraz dostaniesz przysmak.

 

M:

(Wojny podjazdowej ciąg dalszy.)

 

N:

Proszę się zatrzymać!

 

Ń:

Nie mogę.

 

O:

Dostaliśmy zgłoszenie!

 

Ó:

Wiem.

 

Ale to nieprawdziwe zgłoszenia.

 

P:

Nie do pana należy ocena!

 

R:

Coś jeszcze do mnie należy?

 

 

[interludium:]

 

S:

Kiedyś weszli.

 

Ś:

Wtedy wznieciliśmy raban.

 

T:

Nasze rżenie

 

U:

i tupanie

 

W:

wprawiło w popłoch

 

Y:

nędzne psy.

 

Z:

To było małe zwycięstwo,

 

Ź:

o którym nie myślimy z satysfakcją.

 

Ż:

(Ojciec myśli.)

 

i od nowa

 

A:

Bo oni tam

zwierają szyki.

 

Ą:

Oni tam

opracowują metody.

 

B:

(Kundel,

póki nie ugryzie,

nie odpuści.)

 

[koniec interludium]

 

 

C:

Są donosy, że hałasy!

Że sąsiedzi spać nie mogą!

 

Ć:

Przeze mnie?

 

D:

Więc pan się nie przyznaje?

 

E:

Nie.

 

Ę:

Zaprosimy pana na komendę!

 

F:

Z domem?

 

G:

Dlaczego pan taki jest?

 

H:

Bo wy tacy jesteście.

 

I:

Jacy my,

 

J:

co pan tak dzieli?

 

K:

Ja?

 

L:

Przyjdzie czas,

to pogadamy inaczej!

 

Ł:

Jak?

 

 

 

M:

Ojciec uważa, że jest w prawie.

 

kiedy ich pytam, kim są

widzę przed oczami trupy

 

ale nie umiem w to uwierzyć

 

 

  1. NIE MARTW SIĘ, NIEWOLNIKU, JA MYŚLĘ O TOBIE

 

N:

Wielka musi być samotność ojca.

 

Ń:

I wielkie musi być jego zmęczenie.

 

O:

Gdy wychodzimy z domu,

jest mu lżej.

 

Ó:

Lecz czy on po to

wóz swój

ciągnie

sam,

żebyśmy

w środku

nie siedzieli?

 

P:

To przecież dla rodziny

 

dwoi się

 

R:

i troi

 

S:

ojciec!

 

Ś:

Naszym zadaniem jest docenić tę ofiarę.

 

T:

A następnie

 

U:

(w razie czego)

 

W:

swoją spełnić.

 

 

Y:

(Lepiej nie.)

 

Z:

(…)

 

Ź:

(…)

 

Ż:

(…)

 

i od nowa

 

A:

Och, ojcze, ojcze, ojcze.

Skoro nas zapędziłeś

w kozi róg,

 

Ą:

prosimy cię:

 

B:

weźże miej siłę.

 

C:

Nie ustawaj!

 

Ć:

Ojcze wszechmocny.

 

D:

Ojcze ciągnący dom.

 

E:

Ojcze czterokopytny.

 

Ę:

Ojcze strzygący uszami.

 

F:

Ojcze z penisem jak armata,

 

G:

(Co?)

 

H:

który zgodnie z narzuconą normą

nie kocha się nigdy,

a kryje

 

I:

– prosimy cię, weźże miej siłę.

 

J:

Nie ustawaj!

 

K:

Nie ustanawiaj limitu

w szaleństwie.

 

 

  1. SŁOWO PRZECIW CIAŁU

 

zazwyczaj to wiatr sprzyja żeglarzom

 

ale ten żeglarz

sprzyja wiatrowi

 

L:

bardzo mało czasu będę spał

a gdy przez ciemność będę szedł

zamykać będę swoje oczy

 

zła się nie ulęknę

dobra nie zobaczę

 

bardzo mało czasu będę spał

 

prawdziwy koń

nieokiełznany

zawsze stawi czoła

przeciwnościom

 

i będzie biegł

ale i szedł

 

kto ma kopyta, nie zabłądzi!

 

prawdziwy koń

 

on wie, że w prawie jest

 

i nie pozwoli dymać się

 

lecz mało czasu będzie spał

choćby i na stojąco

 

choćby pośród ulewy

czy śniegu

 

– bo został wygnany ze snu

 

taka jest prawda

 

 

  1. TERAZ BĘDĘ SZŁA SAMA

 

Ł:

Wygnali mnie ze snu,

 

mówi matka.

 

Przez tyle lat

byłam szczęśliwa.

 

Wtedy nie wiedziałam, teraz wiem.

 

Od zawsze stąd.

Tak jakby swoja.

 

 

(To prawda, byliśmy inni.

 

Oni nas za to lubili.)

 

 

Teraz to już nie jest

przyjazna okolica.

 

Wszystko się zmieniło.

Nie wiadomo kiedy.

 

Zignorowaliśmy pierwsze sygnały.

 

Do tego stopnia je

zignorowaliśmy,

 

że sama nie wiem nawet,

 

które były pierwsze…

 

 

To wszystko nasza ziemia!

 

Ale na tej ziemi

 

osiedlać się

 

nam

 

koniom

 

już

 

nie wolno.

 

Dlatego mąż

ciągnie wóz.

 

Bo wieczny ruch

 

to nie jest

osiedlenie.

 

(Chyba że ktoś inaczej orzeknie.)

 

 

Nie można być przez całe życie czujnym.

 

Trzeba być przez całe życie czujnym.

 

Taka prawda.

 

 

Czuję się jak skreślany tekst.

 

Wygnali mnie ze snu. I moje życie

 

jest teraz

 

przede wszystkim

 

wewnętrzne.

 

A tak lubiłam brykać…!

 

 

Ciągle bym chciała płakać.

 

Chyba jest mi smutno?

 

 

Jestem już na coś gotowa.

 

 

Och, mogłam wyjść za Araba!

 

Nie trzęś tak, nie trzęś!

 

 

  1. SEN MŁODEGO

 

można zostać, można uciec

 

oba wyjścia są dobre

 

– wynikają z walki o siebie

 

M:

Czasem mam sen,

że mieszkam gdzieś.

W zupełnie innym miejscu

niż tutaj.

 

I jest w tym domu pokój, do którego

klucz mam

tylko ja.

 

I wchodzę tam, a w nim są:

 

gwiazdy, kosmos.

 

Normalnie, nie ma ścian!

 

 

Tylko balkonik mały

tuż za drzwiami.

 

Na nim się stoi i ogląda wszechświat.

 

 

To mnie wycisza.

To mnie uspokaja.

 

(W tym śnie.)

 

 

Ja coraz więcej czasu spędzam tam,

 

w tym śnie.

 

 

 

Ach, mieć pokoik z kosmosem!

 

Stać na balkonie i patrzeć na gwiazdy.

 

Samemu być, nie w pustce przecież,

lecz w jedności.

 

Albo

 

pewnego dnia

 

zdobyć się na odwagę

 

i skoczyć…?

 

 

W kosmosie nie można utonąć.

 

Zostałbym jedną z gwiazd.

 

 

  1. SAKRAMENT WYKLUCZENIA (NOWA USTAWA)

 

N:

Obudziły ich wybuchy petard.

 

Ń:

Płonął dach.

 

O:

Za płotem tłum.

 

Ó:

Ojciec się wypiąć

nie mógł

z dyszla,

 

P:

więc nie gasił.

 

R:

Dopiero matka mu pomogła.

 

S:

Ojcu zdawało się,

że obszedł system.

 

Ś:

Ale to system

go ograł.

 

T:

Tato, a może zrobimy, jak mówią.

 

Wszyscy wyjechali!

 

U:

Nie.

 

W:

Proszę opuścić teren!!!

 

 

Y:

Ojciec chce ciągnąć zgliszcza.

 

Z:

Sytuacja jest napięta.

 

Ź:

Ktoś zaraz odda pierwszy strzał, mówią ludzie.

 

Ż:

Ale my nie mamy broni, mówią konie.

 

KONIEC

– dramatopisarz, pisarz, scenarzysta, dziennikarz, aktywista i były stand-uper. W 2018 roku za sztukę Wracaj otrzymał Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Współzałożyciel Związku Pisarzy ze Wsi.