11/2022
Obrazek ilustrujący tekst Planeta Dania

Planeta Dania

 

Od przepełnionej smutkiem i samoudręczeniem dramaturgii Petera Asmussena, przez surrealistyczne, doprawione czarnym humorem komediodramaty Line Knutzon, aż po prowokujące i odważne manifesty Christiana Lollikego – duńska dramaturgia zebrana w niedawnej publikacji Agencji Dramatu i Teatru tworzy przenikliwy portret współczesnego społeczeństwa ryzyka[1], dla którego wolność i władza stały się źródłem zagubienia, lęku i utraty stabilnego poczucia rzeczywistości.

Dwa obszerne tomy antologii Duńskie sztuki współczesneKosmiczny lęk, albo dzień, w którym Brad Pitt został paranoikiem oraz Szkoła fobii – to bogata prezentacja skandynawskich sztuk napisanych na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat. Najstarsze teksty powstały w latach dziewięćdziesiątych i obejmują pokolenia debiutujących wówczas dramatopisarzy: Petera Asmussena, Line Knutzon, Astrid Saalbach, którzy przez kolejne lata reformowali duński teatr, odnosząc sukcesy na arenie międzynarodowej. Młodsze pokolenie reprezentują m.in. Christian Lollike (1973) i Kristian Husted (1976) – artyści interdyscyplinarni, debiutujący kolejno w 2002 i 2011 roku. Obaj chętnie przekraczają ramy teatru obyczajowego na rzecz tworzenia otwartej platformy dialogu i budowania społecznego zaangażowania w aktualne, palące tematy. Oprócz nich w książce odnajdziemy nazwiska twórców bliżej nieznanych w Polsce. Ich dramaturgia właśnie stała się dostępna dzięki tłumaczeniom Pawła Partyki i Bogusławy Sochańskiej.

 

Czy wytrzymasz kolejną katastrofę?

W tomie pierwszym zapoznajemy się z trzema sztukami Petera Asmussena. To Za chwilę. Cztery próby życia i jedna próba śmierci, która swoją premierę na kopenhaskiej scenie miała w 2006 roku, w Polsce zaś była realizowana dwukrotnie (w reżyserii Iwony Kempy w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w 2012 roku i jako spektakl warsztatowy studentów Akademii Teatralnej pod opieką Waldemara Śmigasiewicza w 2015), monodram Listy z NRD oraz nagrodzony Nagrodą Reumerta w 2016 roku dramat Soli Deo Gloria. Otwarcie antologii sztukami Asmussena – jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy duńskich – to sygnał dla czytelnika: od tych dramatów warto zacząć swoją przygodę z dramaturgią krajów północy. Jest w tym pewna przewrotność; niepokojąca i mocno katastroficzna wizja świata zawarta w mrocznych opowieściach o rozpadającej się rzeczywistości raczej nie wzbudzi w czytelniku pozytywnych emocji. Sztuki stanowiące niejako uzupełnienie wydanej parę lat temu przez ADiT antologii dramatów Asmussena Śmierć jest innym gatunkiem muzyki to poszerzanie pola eksploracji „jądra ludzkiej istoty”[2]; poczucia samotności i braku sensu, tęsknoty za miłością oraz bezradności wobec cierpienia. Te wewnętrzne rozdarcia prowadzą do „małych katastrof”, które pomimo znaków ostrzegawczych dezorganizują życie bohaterów, prowadząc ich często do radykalnego rozwiązania: zakończenia egzystencji.

W prezentowanych dramatach, przyjmujących kolejno formę: chóru kobiecych głosów, monologu rozpisanego na listy oraz jednogłosowych (na wzór chorałów) wyznań, Asmussen porusza trzy kluczowe zagadnienia: lęku, destrukcyjnej wolności i samoudręczenia. Ponad nimi zawiesza jedno pytanie: czy jesteśmy w stanie wyswobodzić się z więzów wyobrażeń dotyczących życia bez Boga, wiary, nadziei, i pomimo zwątpienia podjąć wysiłek walki z niesprawiedliwością i okrucieństwem – dla siebie, dla innych, dla tych, którzy przyjdą po nas?

Komediowe błazenady Line Knutzon to gorzkie, pełne absurdalnego humoru historie o ludziach zagubionych i chaotycznych. Infantylni bohaterowie uciekający przed odpowiedzialnością za własne życie, wiecznie udręczeni i skompromitowani, naiwnie czekający na lepsze jutro, świetnie odnaleźliby się w światach kreowanych przez wyobraźnię Hanocha Levina (chory Victor z Najpierw się przecież trzeba urodzić to kolejne wcielenie nieporadnego Tugatiego z Kruma – „Każdego ranka otwieram oczy i wiem, że tam na zewnątrz jest świat pełen możliwości”). Jest w tej dramaturgii mieszanka szaleństwa Mrożka i poczucia bezsensu spod znaku Becketta. Są schematy i motywy charakterystyczne (choć na swój sposób innowacyjne i zaskakujące) dla groteskowych opowieści o małżeńskich, rodzinnych i społecznych kryzysach, które znamy z twórczości Istvána Tasnádiego (Tata z tektury, tłum. J. Jarmołowicz) czy Tyrfingura Tyrfingssona (Kartoflarze, tłum. A. Klimko).

Przegląd twórczości Knutzon rozpoczyna się jej debiutem dramatopisarskim z 1991 roku. Artystka, zaliczana wówczas przez krytyków do pokolenia X, reprezentującego falę nowego duńskiego dramatu[3], w centrum zainteresowania ulokowała zjawisko „samooszukiwania się” w dorosłym życiu. Owo samooszukiwanie dotyczy tworzenia relacji, związków, zakładania rodziny, podejmowania pracy, czy szerzej – funkcjonowania w hierarchii społecznej. Spójna i lekka forma surrealistycznych parodii, niepozbawionych uszczypliwej ironii i dystansu, stała się nośnikiem dobitnej krytyki pewnych systemów. Machina zależności związana z logiką działania państwa opiekuńczego, jakim jest Dania, stanowi dla autorki punkt wyjścia do tworzenia karykaturalnych obrazów rzeczywistości. Zaufanie przypisywane Duńczykom (którzy uznawani są za najbardziej ufny naród Europy według raportu „How’s Life? 2015” sporządzonego przez OECD)[4], staje się tym, co gubi bohaterów Knutzon, pozbawiając ich racjonalnej zdolności do oceniania sytuacji i ryzyka związanego z podejmowanymi decyzjami.

Egzemplifikacją tej tezy niech będzie niewystawiana jeszcze na polskich scenach Zadra w sercu – choć napisana nieco ponad trzydzieści lat temu, to jednak wciąż mocno aktualna i trafnie portretująca generacyjne kryzysy. Gdy drogi bezrobotnych sąsiadów Tyndego i Hynde przecinają się w wyniku niecodziennego incydentu, otwiera się między nimi przestrzeń do dyskusji na temat bolesnej przeszłości i rozczarowującej teraźniejszości. Śmierć matki, odejście kochanka, brak stałej pracy, tęsknota za drugim człowiekiem, potrzeba założenia rodziny, nieudane próby utrzymania życiowej stabilizacji, przekonanie o własnej niedoskonałości – litanii wyliczeń zmęczonych bohaterów przysłuchuje się Matka w Szafie. Dopiero co dostarczony przez kuriera model matki zastępczej ABBERDAB 600 – przeznaczony dla osób pobierających zasiłek od państwa – wbrew obietnicom producenta zamiast pomocy wprowadza w życie Hynde chaos. Reklamowana niczym wielofunkcyjny i praktyczny mebel z Ikei marionetkowa postać Matki – której do prawidłowego funkcjonowania potrzebny jest jedynie kieliszek whisky – to nic innego jak poddana cichej utylizacji emerytowana część społeczeństwa, niepotrzebna, samotna i zapomniana, rozczarowana swoim minionym życiem nie mniej niż para głównych bohaterów. Opieka ze strony państwa (reprezentowana również przez Wikcię ze sztuki Wkrótce nadejdzie czas, czyli pomoc domową opłacaną przez gminę) okazuje się niewystarczająca. To raczej splot przypadkowych wydarzeń i nasza umiejętność kontrolowania rzeczywistości przynoszą satysfakcję i szczęście. Bohaterów sztuk Knutzon przyciąga do siebie jak magnes doświadczenie kryzysu czy poczucie winy i niesprawiedliwości. Ci jednak, mimo wstydu i niepewności, histerycznie wyznają sobie tłumione uczucia. Patetyczny melodramatyzm wieńczący Zadrę w sercu przypomina, że ten happy end to chwilowa iluzja, dziecięca zabawa polegająca na naśladowaniu i odtwarzaniu szczęścia innych.

Tom pierwszy zamykają trzy sztuki Christiana Lollikego: Kosmiczny lęk, albo dzień, w którym Brad Pitt został paranoikiem, Manifest 2083 oraz Zombie albo upiory teraźniejszości. Lollike to głos młodszego niż Asmussen i Knutzon pokolenia. Urodzony w 1973 roku, debiutował w 2002 i szybko stał się jednym z najczęściej nagradzanych i wystawianych w Danii, a także za granicą, autorów[5]. Aż dziw bierze, że dobrze znany w Europie, tłumaczony na język francuski, niemiecki czy angielski, kontrowersyjny i mocno zaangażowany politycznie artysta oraz dyrektor artystyczny kopenhaskiego teatru Sort/Hvid, w Polsce jest praktycznie niewystawiany. (Wyjątkiem niech będą spektakl z 2021 roku na podstawie sztuki Zombie albo upiory teraźniejszości, wyprodukowany przez Fundację Kamila Maćkowiaka, którego prezentacja połączona była z panelem dyskusyjnym poruszającym temat uchodźstwa, a także czytanie performatywne tego samego tytułu w reżyserii Karoliny Szczypek, zrealizowane w ramach Festiwalu Sztuk Czytanych w Teatrze WARSawy).

Nazywany „niesfornym dzieckiem duńskiego dramatu”[6] Lollike wpisuje się silnie w nurt teatru postdramatycznego, krytycznego i interwencyjnego, którego podstawą jest bunt, aktywizm społeczny i reagowanie na otaczające nas zagrożenia. Kryzys klimatyczny, kryzys uchodźczy, terroryzm, ale także słaba kondycja psychiczna współczesnych Europejczyków – to główne tematy sztuk prezentowanych w publikacji. Pod względem rozpasanej dramaturgicznej wyobraźni Lollike przypomina młodszego o dekadę Bonna Parka – niemieckiego twórcę współpracującego m.in. z Frankiem Castorfem czy René Polleschem. Swobodne przekraczanie poprawności obyczajowej i językowej, odwaga i bezkompromisowość, celne wykorzystywanie groteski i niepoprawnego humoru do przekazywania treści trudnych i niewygodnych, poczucie etycznej odpowiedzialności za podejmowane tematy – to spoiwa łączące obu artystów. Zarówno dla Lollikego, jak i dla Parka teatr stał się narzędziem uświadamiania i alarmowania, a także siłą prowadzącą (miejmy nadzieję) do kompleksowej zmiany myślenia odbiorców.

Kosmiczny lęk, albo dzień, w którym Brad Pitt został paranoikiem to sztuka wpisująca się w eksploatowany (również przez polski teatr) temat ekolęku i depresji klimatycznej[7], czy – jak nazywa ją sam autor – ekokalipsy. Lollike bawi się obrazami funkcjonującymi w zbiorowej wyobraźni, zderzając apokaliptyczne narracje o zbliżającej się (realnej) zagładzie ludzkości z popkulturowymi kliszami, które konsumujemy i w które wierzymy. Swoich bohaterów łapie w pułapkę niemożności wyjścia z kryzysu. Eksploruje ich niemoc do granicy, w której jedynym rozwiązaniem problemu staje się na wpół realna, a bardziej wykreowana i symulakryczna projekcja hollywoodzkiego bóstwa – symbolu mitycznego herosa, mającego ustanowić nowy ład i uratować świat przed katastrofą. Figura Brada Pitta, w którą kolejno wcielają się postaci A, B i C, wchłania w siebie jak gąbka wszystkie wymieniane przez nich lęki i fobie, kumuluje je w sobie, tworząc wewnętrzną mapę zaburzeń trawiących społeczeństwo. Schizofrenia, depresja, zaburzenia lękowe – cały zbiór groźnych chorób cywilizacyjnych karmiony jest świadomością zewnętrznych niebezpieczeństw, tych globalnych i lokalnych, abstrakcyjnych i namacalnych. Poziom zaangażowania w chęć dokonania radykalnej zmiany i otrząśnięcia się z marazmu, a jednocześnie rosnący sceptycyzm wobec działań państwa i opinii publicznej przywodzi na myśl zmagania dwójki astronomów z filmu Nie patrz w górę, którzy próbują przekazać ostrzeżenie: w stronę Ziemi zbliża się zabójcza kometa.

 

„Wasz news o ogromnej komecie, mającej uderzyć za pół roku w Ziemię, zebrał za mało klików. Ściągamy ten temat. Nikogo on nie grzeje”. Mniej więcej tak brzmi komunikat od redaktora naczelnego popularnej waszyngtońskiej gazety. Lepiej obeznana z realiami social mediów Kate Dibiasky (Jennifer Lawrence) nie jest tym zaskoczona. Doktorantka jest przejęta wagą swojego naukowego odkrycia, ale akceptuje, że nowa fryzura Brada Pitta wywołuje więcej zamieszania w sieci[8].

 

Fragment recenzji filmu autorstwa Macieja Niedźwiedzkiego w pełni oddaje to, o czym pisze Lollike: nieprzystawalność światów, w których żyjemy. Duński autor porusza tematy kryzysu autorytetów, potrzeby transformacji, coraz bardziej ograniczonego myślenia negującego fundamentalne wartości międzyludzkie, najzwyklejszej ignorancji, braku empatii i nieumiejętności pogodzenia zaangażowania na poziomie prywatnym i globalnym.

Kolejne dwie sztuki: Zombie albo upiory teraźniejszości oraz Manifest 2083, wpisują się mocno w aktualną debatę podyktowaną trwającym od lutego 2022 konfliktem zbrojnym w Ukrainie, a wcześniej – sytuacją migrantów przekraczających granicę polsko-białoruską; debatę na temat kryzysów: wojennego, gospodarczego, migracyjnego, humanitarnego i cywilizacyjnego. Wszechogarniająca panika i histeria, niejasne komunikaty medialne, fake newsy, poczucie narastającego zagrożenia, ataki terrorystyczne z ostatnich lat, budowanie antymigracyjnych narracji, w których dominuje strach i wrogość, przybierające na sile radykalizmy – Lollike dostrzega nieprawidłowości w funkcjonowaniu człowieka na każdym szczeblu jego społecznej aktywności.

Pogarda i obojętność wobec innych znajdują swoje odzwierciedlenie w poczuciu własnej niedoskonałości, poczucie opuszczenia może generować chęć zemsty. Samotność wywołuje gniew i nienawiść, frustracja prowadzi do przemocy. Umysł, ciało i świat zewnętrzny to naczynia połączone. Lollike mając na uwadze powyższe zależności, eksperymentuje w swoich scenariuszach z sytuacjami, w których człowiek powinien stawić opór (fizyczny i psychiczny) – sprzeciwić się nieprawidłowościom i niesprawiedliwości, zanegować ustalony, błędny porządek i wejść na drogę świadomej równowagi. W sztuce Zombie albo upiory teraźniejszości autor kontynuuje budowanie podwójnej narracji opartej na projektowaniu alternatywnej rzeczywistości. Ramy groteski i prześmiewczego horror show ułatwiają stworzenie filmowej symulacji losów niejakiej Fanus – migrantki z Erytrei, która „jest pasażerką jednej z tych przepełnionych łodzi rybackich” na Morzu Śródziemnym. Zastosowanie takiego filtra ma pomóc bohaterom w zrozumieniu tragicznego położenia kobiety oraz tysięcy „takich jak ona”. Tymczasem film jako egzemplifikacja kultury popularnej sensu stricto staje się szybką odpowiedzią przede wszystkim na potrzeby jego realizatorów. Wizualizuje strach migrantki, wzbudza trwogę wśród odbiorców, a wszystko to w oparciu o chwytliwy, zapadający w pamięć scenariusz. Lollike punktuje obecność ksenofobii i rasizmu zarówno w przestrzeni debaty publicznej, jak i w prywatnych sądach. Pokazuje, że tego typu postawy nie dziwią, są akceptowane, wgryzły się w język codzienności, zastąpiły dialog.

Manifest 83, ostatnia ze sztuk opublikowanych w pierwszym tomie antologii, wymyka się interpretacjom w kategoriach formy i tematu. Sztuka oparta na rasistowskim i antyislamskim manifeście norweskiego terrorysty Andersa Breivika to projekt, który mimo protestów i fali krytyki zaistniał na scenach m.in. Danii, Norwegii, Szwecji i Niemiec, otrzymał również specjalne wyróżnienie jury podczas dorocznej ceremonii rozdania Nagród Reumerta w 2013 roku.

Tekst noszący znamiona sztuki dokumentalno-reportażowej pomyślany został jako sceniczny performans powstający w ściśle określonym procesie pracy aktora z reżyserem. Fragmenty notatek i pamiętnika sprawcy, komentarze twórców, fragmenty Wikipedii, maile wysyłane przez oburzonych Norwegów bojkotujących sztukę oraz wpisane w didaskalia działania włączające w narrację multimedia: muzykę, nagrania wideo, zdjęcia – to wszystko tworzy chronologiczną i precyzyjną mapę wydarzeń prowadzącą odbiorców do 22 lipca 2011 roku, kiedy Anders Breivik zabił siedemdziesiąt siedem osób. „Podróż z normalnego świata w radykalną ciemność”[9] – tymi słowami autor nazwał proces poznawania postaci Breivika przez aktora Olafa Højgaarda. Owa podróż staje się rekonstrukcją przebiegu zdarzeń: weryfikacją faktów, zachowań, słów, interakcji, gestów, relacji. W formie publikacji książkowej stanowi rodzaj dokumentu – ważnego literackiego świadectwa konfrontowania się ze zbrodniarzem i zbrodnią przekraczającą wyobraźnię artysty.

 

Rozbita świadomość

Dramaturgia duńska unika błahych tematów, podejmuje nierówną walkę z przytłaczającą rzeczywistością. Autorzy chętnie rzucają czytelnika na głębokie wody niewygodnych tematów, aby szybko podać mu koło ratunkowe w postaci niezwykle przemyślanej i konsekwentnej konstrukcji sztuk. W moim tekście przyjrzałam się dokładniej zaledwie kilku bardziej charakterystycznym dramatom. O tych i pozostałych specyficznych językach wyselekcjonowanych utworów więcej opowiada Justyna Zar Schabowska we wnikliwym posłowiu wieńczącym publikację.

W perspektywie podsumowania ponad tysiąca stron dwóch tomów antologii znamiennym wydaje się tytuł książki napisanej przez jednego z bohaterów sztuki Szkoła fobii – psychoterapeuty Nielsa. Rozbita świadomość to podręcznik, który ma wprowadzić uczestników grupowej terapii w „podróż do wnętrza ich świadomości, w celu zlokalizowania powodu, dlaczego nie funkcjonują optymalnie w świecie zewnętrznym”. Zaskakujące, jak często we wszystkich zebranych dramatach pojawiają się sformułowania wyrażające szeroko pojęte „rozbicie”: „Przychodzę do domu i wszystko się rozlatuje, ale nie mogę płakać, po prostu nie mogę…”, „Czułam, że tracę grunt pod nogami, wszystko się rozpada na kawałki”, „Ten człowiek jest gdzieś głęboko pęknięty”…

Rzeczywistość ulega zniszczeniu i rozproszeniu. Bohaterowie często czują, jakby coś rozrywało ich od środka, rozszczepiało ciała i umysły na drobne cząsteczki. Niezależnie od wieku, płci, wyznania, pochodzenia czy światopoglądu, wszyscy wypowiadają zdławionym głosem słowa: „Nie wytrzymam więcej katastrof!”. W antologii zaprezentowano cały ich przekrój, od małych, rozgrywających się w domowym zaciszu, o których pisze Asmussen, aż po te globalne z wizji Christiana Lollikego. Oksana Zabużko w Planecie Piołun twierdzi, że „każdą katastrofę […] poprzedza jakiś dźwięk ostrzegawczy, tyle że współczesne społeczeństwo straciło słuch do takich rzeczy”[10]. Duńczycy mają tego świadomość. Biją na alarm z wymalowanym na twarzy groteskowym uśmiechem. Nie pozostaje nic innego, jak podziękować zespołowi redakcyjnemu, Elżbiecie Manthey i Agencji Dramatu i Teatru ADiT za to, że od jakiegoś czasu możemy uczestniczyć w tym dramaturgicznym „totalnym szaleństwie”, z którego, miejmy nadzieję, już wkrótce skorzysta polski teatr.

 

[1] U. Beck, Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, tłum. S. Cieśla, Warszawa 2002.

[2] Nie wszystko płynie, [z P. Asmussenem rozmawia P. Partyka], [w:] P. Asmussen, Śmierć jest innym gatunkiem muzyki. Dramaty wybrane, wybór i tłum. P. Partyka, Warszawa 2015.

[3] J. Bergmann, Duńska eksplozja, tłum. A. Błasiak, „Dialog” nr 2/2005.

[4] Źródło: https://www.oecd-ilibrary.org/economics/how-s-life-2015_how_life-2015-en.

[5] Biogram autora na stronie ADiT: https://adit.art.pl/autorzy/lollike-christian.

[6] Sformułowanie nadane przez krytyków teatralnych, przywołane przez Pawła Partykę podczas dyskusji poświęconej dwutomowej antologii, realizowanej w ramach cyklu „Książka w teatrze” przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.

[7] Zob. Ekoetyka w teatrze, [z D. Kowalkowską, R. Krężelem, H. Maciąg i W. Szczawińską rozmawia Z. Smolarska], „Didaskalia” nr 162/2021.

[8] M. Niedźwiedzki, Celebrytki w bikini, zagłada ludzkości, kotki z Instagrama; źródło: https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Nie+patrz+w+górę-24115.

[9] K. Kloss, Duński dramaturg wystawia Manifest Breivika 2083, tłum. miss_machala; źródło: https://cafebabel.com/pl/article/dunski-dramaturg-wystawia-manifest-breivika-2083-5ae00c4cf723b35a145e85f5/.

[10] O. Zabużko, Planeta Piołun, tłum. J. Majewski, Warszawa 2022.

tytuł / Duńskie sztuki współczesne. Tom I. Kosmiczny lęk

tłumaczenie / Paweł Partyka, Bogusława Sochańska

wydawca / Agencja Dramatu i Teatru ADiT

miejsce i rok / Warszawa 2021

 

tytuł / Duńskie sztuki współczesne. Tom II. Szkoła fobii

tłumaczenie / Paweł Partyka, Bogusława Sochańska

wydawca / Agencja Dramatu i Teatru ADiT

miejsce i rok / Warszawa 2021

absolwentka kulturoznawstwa UKSW. Pracuje w Teatrze Dramatycznym m.st. Warszawy jako sekretarz literacki.