2/2023
Grzegorz Kondrasiuk

Strumienie. Kadysz

 

Strumienie, spektakle. Seriale netflixowe, podcasty, kanały YouTube, rolki instagramowe, TikToki, Twitche, i co tam jeszcze. A dla krytyków teatralnych – strumienie niszowe, ale za to bez ekranów, teatr. Do teatru jeździ się pociągiem. Idę przez długi wagon bezprzedziałowy, szukam azylu, który nazywa się pusty przedział, najlepiej z gniazdkiem. Wagon za wagonem – mijam wszystkie te strumienie na ekranach smartfonów, do których przyczepione są ręce i oczy.

Nie chce mi się pisać o teatrze, teatr wydaje mi się tak bardzo nieistotny w momencie, kiedy nieco dalej, na Ukrainie, za chwilę rozstrzygnie się nasza przyszłość.

Ale chce mi się napisać o strumieniu, którym teraz płynę razem z płynnym montażem obrazów, z głosem mistrza ceremonii. „Filozofia Tak Bardzo” – kanał youtube’owy prowadzony przez Filipa, ukraińskiego doktoranta filozofii. Prawie dwadzieścia dziewięć tysięcy subskrybentów, czyli jak na YouTube mało, nisza. Filip Bilyi od początku wojny prawie codziennie siada za swoimi sterami w pokoju w jakimś wynajętym mieszkaniu gdzieś w Katowicach. Świetnie mówi po polsku, z lekkim, ale oczywiście zauważalnym akcentem. Jest niesamowitym, utalentowanym tłumaczem symultanicznym, a także montażystą obrazu. Jego strumienie trwają zazwyczaj ponad trzy godziny: ścinków, migawek i dłuższych kawałków, konferencji prasowych, innych streamów, programów propagandowych ruskiej telewizji, przechwyconych rozmów telefonicznych. Rosyjski, ukraiński, potoczny i oficjalny. Historie ludzkie, soczyste słowa żołnierzy frontowych, telewizyjny rzyg Sołowiowa, wszystko, wszystko, cała ta, rejestrowana właśnie smartfonami, podsłuchami i kamerami, wojna. W lutym, czwartego dnia jej trwania, zrobił prawie dwunastogodzinny stream (standard tłumaczenia symultanicznego każe zmieniać się co piętnaście minut…). Wczorajszy stream miał numer 335. Jeden gość zamiast tych wszystkich telewizji informacyjnych. Lepszy od nich. Zdystansowanym, nieco flegmatycznym stylem, czasami ciutkę się wcielając w tłumaczonych bohaterów, albo opatrując materiały lakonicznym komentarzem. Nigdy się nie wzrusza, a przynajmniej nie widać i nie słychać.

Ten strumień jest nietypowy. Nosi tytuł „Stream pamięci mojego ojca, który zginął wskutek rosyjskiej agresji”. Ma ponad tysiąc lajków (dałem i ja), dwanaście tysięcy wyświetleń. Transmisja odbyła się cztery miesiące temu. Filip mówi o tym, że kilka dni temu zginął jego ojciec, że dziś to będzie takie Q&A, pytania i odpowiedzi. Dlaczego robi ten stream? Żeby nie odpisywać każdemu z osobna. A pewnie i po to, żeby sobie jakoś poradzić, i – opowiedzieć i pożegnać ojca, tak jak należy. Nie wiem, jak można zrobić to lepiej, jaka mogłaby być lepsza mowa pogrzebowa, jaki lepszy kadysz…

Filip pokazuje filmy zrobione przez wolontariuszy wywożących ludzi busami ostrzelaną drogą przy granicy frontu (tzw. śmiertników, od śmierci, ale i od samobójczych misji). Wuhłedar, Вугледа́р, Угледар. „Małe miasto, może tysiąc tam został… Biegał po tym zbombardowanym mieście, dbał o zdrowie… To jest mniej więcej jak Mariupol… Właściwie nic nie zostało… Nie wiem, co oni tam jedli. Czasem jakaś pomoc humanitarna, mleko. Ojciec nie chciał mówić, co oni jedli… To było szaleństwo, kupić tam mieszkanie po roku 2014, blisko frontu… Może dlatego nikomu nie chciał mówić…” (Próbuje wyłączyć dźwięki powiadomień o donejtach, wpłatach widzów na wsparcie kanału). „To nie jest może normalne, że stream o tym robię… Robił wszystko, grał na gitarze, uprawiał boks, był redaktorem naczelnym lokalnej gazety, magazynierem, kolejarzem… Mógłby jeszcze pożyć, miał sześćdziesiąt dziewięć lat”. (Śledzi czat, odpowiada na pytania). „Kiedy ostatni raz widziałem się z tatą? Osiem lat temu, zanim wyjechałem do Polski. Ostatnio dzwonił, słabo było słychać”. (Co jakiś czas dochodzący widzowie pytają, jak ojciec zginął i Filip raz po raz na to odpowiada, że rakieta, że odłamek). „Jeden z moich kuzynów walczy po stronie DLR, tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej, filmik z jego udziałem mignął gdzieś w telegram-kanałach z propagandą, puszczałem go… W ogóle się nie bał, nie wchodził do piwnicy, kiedy było niebezpiecznie… Nie chciał wyjechać, gromadził zapasy, pisał dzienniki… Zbierał książki, w każdym mieszkaniu, gdzie mieszkał, miał dużo książek, jakieś białe kruki… Niedaleko zbombardowano bibliotekę, chodził tam i wynosił te książki, i nosił do tego swojego mieszkania… Poszedł podładować komórkę, podzwonić, dużo dzwonił, i wtedy do niego przyleciało…” (Pokazuje filmik z bloku, w którym mieszkał ojciec, z dziurą w dachu… Pokazuje filmik, na którym widać klatkę schodową, w której mieszkał ojciec… Pokazuje szkołę, gdzie rozdawali pomoc humanitarną, i gdzie była ta biblioteka…) „Q&A, ale nikt nie chce zadawać pytań…” (Ogląda filmy z ewakuacji z tego dnia, kiedy… Szuka filmów, na których w tle widać byłoby ojca).

teatrolog, dramaturg, krytyk teatralny. Redaktor i współautor książek Scena Lublin (2017) i Cyrk w świecie widowisk (2017). Pracuje na UMCS, współpracuje z Instytutem Teatralnym w Warszawie.