6/2023

Przetańczyć z sobą całą noc

„Dotyk za dotyk. Dansing” to niezwykły mariaż teatru, performansu, happeningu i społecznej sytuacji, gdzie widzowie decydują o formie współudziału – mogą milcząco obserwować, rozmawiać, tańczyć. Szczecińskie przedstawienie bada nasze potrzeby w wymiarze zbiorowym, a jeszcze mocniej – w kontekście indywidualnym.

Obrazek ilustrujący tekst Przetańczyć z sobą całą noc

fot. Piotr Nykowski / Teatr Współczesny w Szczecinie

 

Wszystko dzieje się na tyłach głównej sceny Teatru Współczesnego w Szczecinie. Jest tu bar serwujący napoje i przekąski, są stoliki z krzesłami. Jest blask wypolerowanego parkietu i błysk ściany przystrojonej szczelnie anielskim włosem. Jest potężne lustro powtarzające każdy gest i ciepłe światło retro kinkietów. Jest rozmazujący rzeczywistość dym. Wreszcie – jesteśmy my, osoby zdarzenia teatralnego pod tytułem Dotyk za dotyk. Dansing.

 

Witajcie w moim świecie

Czasoprzestrzeń dziewięćdziesięciominutowego przedstawienia według koncepcji i z choreografią Katarzyny Sikory, z tekstem Michała Buszewicza i muzyką Kamila Tuszyńskiego dzieli się na trzy części (podzielone dwoma przerwami), na szesnaście tanecznych evergreenów (od Ireny Jarockiej do Justyny Steczkowskiej, od Elvisa Presleya po Desireless), na trzy parkietowe strefy zaprojektowane przez Aleksandra Prowalińskiego, a wyznaczone przez zielone, żółte i różowe naklejki, na cztery zasady „które pozwolą Ci się poczuć swobodniej” oraz na osiem strategii dansingowych (na przykład: „teraz tańczę tylko ze sobą”, „chcę zatańczyć ze wszystkimi na tej sali”). Ustalenia te formują zarys wieczoru, który z każdą minutą wypełnia się kolejnymi wersami narracji zbiorowych i osobistych, reżyserowanych i improwizowanych, a wodzirejami i wodzirejkami wszystkich uruchamianych planów jest siedmioosobowy zespół aktorski: Adrianna Janowska-Moniuszko, Ewa Sobczak, Magdalena Wrani-Stachowska, Konrad Beta, Arkadiusz Buszko, Adam Kuzycz-Berezowski, Maciej Litkowski. Michał Dobrucki ubrał aktorów w kostiumy skomponowane z elementów przywołujących taneczne parkiety z końcówki ubiegłego wieku: półprzezroczyste bluzki, koszule w nonszalanckie wzory, połyskujące sukienki, obcisłe marynarki, biżuteryjne świecidełka.

Ów mikrokosmos nie ma wyraźnego początku, nie ma też, o czym później, radykalnego końca. Zapraszani jesteśmy do niego przez widownię Dużej Sceny. Już ten moment buduje atmosferę wyjątkowości, bardzo silnie potęgowaną przez każdą kolejną chwilę przedstawienia. Powoli, w zbliżającej ciała, zbitej grupie mijamy niknącą w ciemności przestrzeń. Dziś wieczorem to nie widownia będzie naszym miejscem, nie będą obowiązywać nas jej zasady, zrzekamy się też oferowanych przez nią przywilejów. Wchodzimy na tył sceny, gdzie już tętni muzyka, a aktorski zespół zaprasza chętne osoby do zabawy. Jeszcze jesteśmy onieśmieleni odmiennością tej teatralnej rzeczywistości. Zajmujemy dość przypadkowe pozycje, niektórzy przy wystrojonych cekinowymi serwetami stolikach, inni na parkiecie, oddając się dansingowemu „wężowi”. Bardzo szybko dociera do nas niezapisana nigdzie, a nadrzędna dla całego zdarzenia zasada (współ)dbania o indywidualne i wspólne poczucie bezpieczeństwa. Co ciekawe, Dotyk za dotyk komponuje sytuację, która ma potencjalnie cały wachlarz możliwości do stworzenia warunków niewygodnych czy nawet opresyjnych, a nigdy z nich nie korzysta. W tym mikroświecie nikt nas do niczego nie zmusza. To my decydujemy o formie współudziału – możemy milcząco obserwować, możemy tańczyć, rozmawiać, śpiewać. Możemy dowolnie łączyć sposoby naszego bycia tutaj, zmieniać je i przeplatać. Prosi nas się właściwie tylko o jedno: abyśmy przestali na czas tego wieczoru dialogować z naszym Wewnętrznym Krytykiem i dali szansę jego kontrpartnerce, nazwanej tu metaforycznie Wewnętrzną Choreografką. Ona, słyszymy, reprezentuje wszystko to, na co tak często nie dajemy sobie zgody: czułość, uważność, życzliwość i spontaniczność.

 

Oko za oko

Pierwsza część „dansingu” to wprowadzenie – rozpoznajemy nową czasoprzestrzeń, osadzamy się w niej. Bliskość dźwięków, faktur, zapachów i napięcie generowane przez nieustanny ruch powodują, że jesteśmy „tu i teraz”, doświadczając miejsca i okoliczności, obecni i mierzący się z obecnością innych. „Dotyk nie istnieje w liczbie pojedynczej. […] Dotyk wytwarza zdarzenie. […] Dotykać to dzielić się” – mówi Erin Manning, cytowana w programie do przedstawienia. „Chcemy przywrócić ideę »tańca w parach« – bezpośrednią relację, patrzenie sobie w oczy” – czytamy dalej. Kiedy już oswoimy się z rzeczywistością sepiowo-srebrzystej sali, kiedy już dotkniemy otaczającego nas krajobrazu jako całości, zaczynamy skupiać się na „obiektach”, detalach. Dotykamy tego, co indywidualne, pojedyncze. Spotykamy „inne”, ale też i – co bardzo ważne – „swoje”.

Podczas pierwszej, mocno porządkującej przerwy otrzymujemy ulotki z programem wieczoru, gdzie krok po kroku przedstawione są propozycje kolejnych aktywności („Wybierz się do strefy zielonej lub żółtej. Skopiuj kogoś, kto tańczy” czy „Daj się poprowadzić”); mamy także czas na wyciszenie się, odsapnięcie. Aktorski zespół nie opuszcza nas. Część z niego nieruchomieje w różnych punktach przestrzeni, część – gra/performuje słowem, które Michał Buszewicz oparł na rozmowach ze szczecińskimi seniorami i seniorkami. Docierają do nas strzępki relacji z minionych dansingów, opowieści o miłościach i smutkach. Poruszające historie zachwytów i rozczarowań. Rozprowadzający te wspomnienia aktorski zespół podejmuje z nami interakcje – nienachlanie, bacznie czytając nasze chęci do takiego współbycia. Jedna z historii, dziejąca się już w drugiej przerwie, zwraca uwagę wszystkich. Konrad Beta kieruje wspomnieniową opowieść w stronę jednej z widzek, a finałem poruszającej mikroscenki jest wręczony nieśmiało „kwiatek” i „taniec w parze”.

Kolejne dwie części wieczoru kontynuują eksperymentalną sytuację z początku Dansingu – są zdarzeniem wypróbowującym różne strategie budowania relacji. Program wieczoru modeluje (choć jak zaznaczyłam na początku – wyłącznie za naszą zgodą) „dansingowe” okoliczności: proponowane działania najpierw skupiają się na obserwacji, następnie na subtelnym nawiązywaniu interakcji. „Dam ci oczy za twe oczy / Oddam dotyk za twój dotyk / […] / Oddam oddech za ramiona / Oddam zapach za twój szept” – zacytowany w tytule przedstawienia przebój Justyny Steczkowskiej mówi o relacji właśnie, o doświadczaniu w obszarze tak emocji, jak i fizyczności. Proponowane nam zadania rozluźniają i zbliżają nas do siebie – coraz śmielej oddajemy się rytmicznym pulsom muzycznych hitów sprzed lat, czasoprzestrzeń sali Teatru Współczesnego coraz bardziej zostaje oswojona. Synchronicznie do tych procesów zaczyna zawiązywać się między nami wspólnotowość. Twarze mijanych w tańcu osób są już rozpoznawalne, pojawiają się pierwsze porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. Bliskość aktorskiego zespołu już tak nie onieśmiela. Words don’t come easy, ale zaczynamy wymieniać się komunikatami, które nie mają wcale charakteru codziennego small talku, lecz stanowią wyraz spontanicznej chęci wypowiedzenia siebie i bycia usłyszanym.

„Drugi set dansingowy” zawiera wyraźnie teatralny moment, ustawiający nas na chwilę w tradycyjnym podziale na scenę i widownię. Moment ten obrazuje, na zasadzie abstraktu, proces, który wydarzył się tutaj z naszym (współ)udziałem. Opuszczamy parkiet i ustawiamy się wokół, a wyludnioną przestrzeń zajmują Konrad Beta, Arkadiusz Buszko, Adam Kuzycz-Berezowski i Maciej Litkowski. Aktorzy zaczynają tańczyć do dźwięków dwóch wersji hitu sprzed lat: Voyage Voyage francuskiej twórczyni występującej pod pseudonimem Desireless i Vuela Vuela meksykańskiego boysbandu Magneto. Po chwili to, co osobne, zaczyna formować się we wspólnotę – aktorzy tańczą synchronicznie układ z teledysku Magneto, powtarzając raz za razem dyskotekowe ruchy. Ten fragment przedstawienia, sam w sobie bardzo widowiskowy i wzbudzający entuzjazm wśród otaczających parkiet osób, jest skrótem tego, co dotychczas wydarzyło się podczas Dansingu: zaczęliśmy nieśmiało nawiązywać relacje, które utworzyły następnie rodzaj tymczasowej wspólnoty – zróżnicowanej i mówiącej odmiennymi językami. Zwieńczeniem tego procesu są dwie partie ostatniego „setu dansingowego”: wspólnie zatańczona lambada i finałowa piosenka Can’t help falling in love, kiedy mamy „ostatnią szansę” zatańczenia z „wybraną osobą”.

 

(Nic nie może) Wiecznie trwać

W programie do przedstawienia znajdujemy Piosenkową piosenkę, utwór zmontowany przez Michała Buszewicza z fragmentów muzycznych szlagierów. Z tych kilkunastu kolażowych wersów wyzierają dowcip i melancholia, ale również nieporadność, serdeczność i ciekawość. Wszystko to, z czym wchodzimy na Dansing, także to, z czym opuszczamy vintage’ową salę Współczesnego. Bo szczecińskie przedstawienie, jak zaznaczyłam na początku, nie ma radykalnego końca, bo też nie sposób zupełnie uciąć tego, co zostało tu zawiązane.

Przedstawieniu Dotyk za dotyk. Dansing pod wieloma względami blisko jest do Edukacji seksualnej, świetnego spektaklu napisanego i wyreżyserowanego przez Michała Buszewicza w Teatrze Współczesnym na początku 2022 roku. Tutaj również mamy do czynienia z sytuacją, ujmując rzecz najszerzej, (z)badania naszych potrzeb w wymiarze zbiorowym, ale nade wszystko – w kontekście pojedynczości, indywidualności. W przypadku obu przedstawień punktem wyjścia staje się ujawnienie własnej nieporadności i odkrycie wstydu zaprogramowanego przez ogólnospołeczne i pokoleniowe przekonania. Jakkolwiek banalnie to brzmi – a zespół tworzący przedstawienie nie tylko nie obawia się banału, ale i normalizuje jego właściwości ustanawiające naszą codzienność – Dotyk za dotyk. Dansing pokazuje nam, że wchodząc na parkiet, pomimo wszystkich ograniczeń emocjonalnych i fizycznych, jesteśmy wystarczający sami w sobie. Szczecińskie przedstawienie, absolutnie niezwykły mariaż teatru, performansu, happeningu i społecznej sytuacji, zaprasza nas do czasoprzestrzeni, w której bezpiecznie i po swojemu możemy „przetańczyć całą noc”. Z „tobą”, ale przede wszystkim sami ze sobą.

Teatr Współczesny w Szczecinie

Dotyk za dotyk. Dansing

koncepcja, choreografia Katarzyna Sikora

tekst Michał Buszewicz

przestrzeń, światło Aleksandr Prowaliński

kostiumy Michał Dobrucki

muzyka Kamil Tuszyński

współpraca dramaturgiczna Maria Stokłosa, Michał Buszewicz

prapremiera 21 stycznia 2023

absolwentka UG, doktor nauk humanistycznych.