6/2023
Magdalena Drab

Długowiecznie

Cyprysy bez trudu dożywają tysiąca lat, a niektóre okazy nawet podwajają ten wynik. Jeszcze trwalsze są cedry osiągające wiek dwóch i pół tysiąca lat. Rekordzistami są też największe na świecie drzewa – sekwoje wieczniezielone, bo potrafią o pięćset lat przeżyć cedry. Ze wszystkich najbardziej długowieczna jest sosna oścista – niewielkie drzewo rosnące w dość pustynnym i gorącym klimacie zachodnich obszarów Ameryki Północnej. Jej długowieczność nie uchroniła jej przed tym, by przez chwilę zostać uznaną za gatunek zagrożony wyginięciem. To pokazuje, że wbrew pozorom zdolność dożycia do starości nie jest gwarantem przetrwania.

Drzewa z naszych rodzimych lasów są wyjątkowo wątłe w porównaniu z wymienionymi powyżej. Nasz najstarszy okaz to cis rosnący w Henrykowie Lubańskim datowany na tysiąc trzysta lat. Równie trwałe są tylko dęby. Słynny Bartek przeszedł już kilka operacji mających na celu ocalenie go przed upadkiem. Choć daleko mu do cisa, to i tak jest to jedno z najstarszych drzew w naszym kraju. Wszyscy go lubią, dlatego nadano mu tak sympatyczne, ludzkie imię, a jego wiek sprawia, że traktowany jest z czułością godną osoby. Dąb to błogie uosobienie siły, dużo sympatyczniejsze od trującego cisa Henryka. Nie wiadomo dokładnie, ile Bartek ma lat, bo w międzywojniu posądzano go o tysiąc dwieście, pod koniec ubiegłego wieku dano mu niecałe siedemset, a obecnie mówi się o ponad tysiącletniej historii drzewa. Do dziś jednak wielu badaczy trzyma się wersji, że prażołądź Bartek wykiełkował około 1 300 roku. Potem dąb widział wiele i swoje przeszedł. W 1906 roku nadwątliły go pożary pobliskich zabudowań, a w 1991 uderzył w niego piorun. Poddawano go licznym operacjom i kosmetyce. Plombowano cementem, potem żywicą, przypudrowując rany po operacji płatami kory. Obecnie ze wszystkich stron otaczają go teleskopowe podpory, sprawiające, że Bartek wygląda jak dziadek oparty o wiele lasek. Drzewo próbuje się nie przewrócić, choć jest już stare i spróchniałe. Pomysł zbudowania łuku za dwa miliony złotych, by tylko polski Bartek stał i mógł dalej bić rekordy żywotności, igrając z przemijaniem, udało się zrealizować dziesięć lat temu. Choć był to zabieg trudny i kosztowny, wielu darczyńców przejęło się losem drzewa. Szkoda przecież, żeby umarło. Każdego szkoda, a zwłaszcza takiego ładnego rekordzisty.

Inne rdzenne okazy drzew nie dożywają niestety tylu lat co Bartek. Polskie buki, świerki, sosny czy graby żyją zaledwie po kilkaset. Nie mówiąc już o jarzębach, które żyją mniej więcej tyle, ile ludzie, czyli bardzo niewiele. Mianem krótkowiecznej określa się też akację, która właśnie kwitnie. Może ona żyć najwyżej sto pięćdziesiąt lat, dwukrotnie przeżywając przeciętnego człowieka.

Sielska lipa, która dawniej tak często zdobiła podwórka i która „swym cichym szeptem sprawić umie snadnie, że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie”, potrafi przetrwać nawet pięćset lat. To szesnaście pokoleń ludzi, którzy kryją się w jej cieniu. Widywałam taką lipę w środku lasu, do którego jeździłam jako dziecko. Piękna i rozłożysta. Niedawno obok niej ludzie wkopali w ziemię listewki, do których przybili stare zdjęcia rodzin, które tu kiedyś mieszkały. Fotografie są podpisane, a na ziemi leżą przedmioty, które przeleżały w ziemi osiemdziesiąt lat. Kilkadziesiąt zardzewiałych fragmentów metalowych misek i kubków oraz jeden żółty grzebień. Wszystko ułożone na stosach drobnych odłamków skalnych, które zawsze brałam za zwykłe kamienie. Okazały się resztkami domów. Kiedyś była tu wieś, którą spalili Niemcy w trakcie II wojny światowej. Dziś jest tylko las. Głównie sosny zwyczajne. Wiek: do czterystu lat.

Głównie drzewa zostały też po wielkiej rezydencji władców Saksonii, która stoi kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie obecnie mieszkam. Pałac Sybilli był kiedyś jednym z największych takich budynków w tej części Europy. Sześćdziesiąt pokoi wypełniało pięć tysięcy grafik i obrazów udostępnionych zwiedzającym, do tego mnóstwo porcelany miśnieńskiej i sala teatralna. Po rozbudowie pałac przetrwał jedynie sto pięćdziesiąt lat. Tyle co akacja. Obecnie zostało po nim jedno skrzydło i kawałek muru. Na szczęście park przypałacowy ma się świetnie. Wypełniają go głównie lipy, platany, dęby i sosny czarne. Wiek: od dwustu do tysiąca lat.

Karen Horney, opisując nerwice, podawała pogoń za wielkością, dążenie do perfekcji, ambicję i przede wszystkim samoidealizację jako źródła neurotyczności, które stoją na przeszkodzie w osiąganiu szczęścia i realizacji swojego potencjału. „Samoidealizacja jest fenomenem, który […] gwarantuje nie tylko uwolnienie się od bolesnych i nieznośnych uczuć, ale na dodatek oznacza w cudowny sposób osiągnięte poczucie spełnienia”. Wyzbycie się pogoni za wielkością i zwyczaju fantazjowania o swoim idealnym „ja” psychiatra uważała za podstawowy warunek wyzdrowienia.

Człowiek buduje podpory, mury, skrzydła pałaców, nieustannie szuka nieśmiertelności, a jesteśmy w tym wyścigu równi jarzębom pospolitym. Pokrój od trzech do piętnastu metrów. Kwitnienie: przełom maja i czerwca.

aktorka, autorka i reżyserka, w zespole Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Laureatka Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej (2017) za dramat Słabi.