7-8/2023
Obrazek ilustrujący tekst Czekam na niespodziankę

fot. Mateusz Lipiński

Czekam na niespodziankę

Focus na... Magdalenę Osińską

 

Aktorka krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego. Wcielała się między innymi w tajemniczą Magdę w podszytej realizmem magicznym Zimowli w reżyserii Jakuba Roszkowskiego oraz w Gaję Kuroń w musicalu 1989 w reżyserii Katarzyny Szyngiery – tą ostatnią rolą podbiła sceny na festiwalowej mapie Polski. W wolnych chwilach rozwija kolektyw muzyczny. Magdalena Osińska opowiada Agacie Tomasiewicz o energii czerpanej z teatru.

 

CO BYŁO…

Parę słów o inspiracjach i ludziach na Twojej drodze

Od wczesnych lat interesowałam się teatrem, bardzo lubiłam występować. Kiedyś moja wychowawczyni powiedziała mamie, że „mam talent”. Chciałam brać udział w konkursach recytatorskich, chodzić na zajęcia z tańca i śpiewu, a mama to wspierała. Zaczęło się od koła teatralnego w moich rodzinnych Ząbkach, w Miejskim Ośrodku Kultury, potem odkryłam Ognisko Teatralne „u Machulskich”, zajęcia w Autorskiej Szkole Musicalowej, no i w końcu Anima Art Mariusza Gawrysia, które bardzo mnie rozwinęło – jako aktorkę i człowieka. Uczyłam się tam improwizacji, co wykorzystuję obecnie w swojej pracy. Niestraszny mi brak tekstu, scenariusza. Źródłem moich inspiracji były spektakle oglądane w Teatrze Rozmaitości, Teatrze Dramatycznym, Teatrze Studio, Nowym Teatrze w Warszawie, ale myślę, że moja kilkuletnia bliskość ze szkołą musicalową i Teatrem Muzycznym Roma stworzyła we mnie rodzaj interesującego miksu języków teatralnych, którymi posługuję się jako aktorka. Pamiętam, jak zachwyciłam się spektaklem Jackson Pollesch René Pollescha w TR Warszawa i (A)pollonią Krzysztofa Warlikowskiego. (A)pollonia zrobiła na mnie ogromne wrażenie na wielu poziomach: intelektualnym, wizualnym, jak również na poziomie kreacji aktorskich, które rozbudziły pragnienia o poszukiwaniu podobnych jakości. Byłam także zachwycona teatrem Piny Bausch. Już w trakcie studiów na Akademii Sztuk Teatralnych zafascynowałam się performansem i performatywnością, oglądałam prace takich artystek i artystów, jak Valie Export, Allan Kaprow, John Cage, Yoko Ono, Natalia LL, grupy Fluxus i wielu innych. Kiedy ich odkryłam, miałam w głowie wielkie „WOOOW!”. Otworzyli mi oni głowę na nowe możliwości i środki wyrazu. Podczas programu artystycznego, odbywającego się w Scuola Teatro Dimitri w szwajcarskim Verscio, poznałam opiekunkę projektu – Stéphanie Lupo, francuską performerkę, reżyserkę i pisarkę. Wtedy dowiedziałam się też o grupie Needcompany, która stała się jedną z moich ulubionych. Zaczęłam oglądać prace Roberta Wilsona, Romea Castellucciego – niestety nie na żywo. Oprócz teatru zawsze fascynowały mnie film, malarstwo. Starałam się dużo oglądać i słuchać. Wszystko to składa się na mój styl, tworzy bazę kontekstów. Muszę oczywiście wspomnieć o jednym z moich wykładowców na AST, który dodał mi skrzydeł, był i jest nadal bardzo ważną dla mnie osobą, popychał do poszukiwania tego, co niełatwe, ulotne, złożone. Mowa o Pawle Miśkiewiczu.

 

Dlaczego teatr?

To przyszło naturalnie. Dosyć szybko zaczęłam występować przed ludźmi, byłam raczej odważnym dzieckiem. Tu śpiewałam, tam tańczyłam, i sprawiało mi to radość. Potem zaczęłam odczuwać potrzebę wypowiadania się, komentowania rzeczywistości, opowiadania historii, dzielenia się swoją wrażliwością i perspektywą. Poczułam, że mogę spełnić te pragnienia w teatrze.

 

Punkt zwrotny w Twojej twórczości

Wspomniane wcześniej spotkanie ze Stéphanie Lupo, praca nad własnymi działaniami performatywnymi, zajęcia z Pawłem Miśkiewiczem i oczywiście spektakl, w którym obecnie gram – 1989 Katarzyny Szyngiery. Nie wiem, czy to punkty zwrotne, ale na pewno momenty otwierające nowe etapy.

 

Twoje przeszłe projekty

Pierwszym spektaklem, który zrealizowałam w profesjonalnym teatrze, był Aladyn Jr w Teatrze Muzycznym Roma. W tym samym czasie grałam w jedynym jak do tej pory polskim serialu Disney Channel Do dzwonka. Po pierwszym roku w szkole teatralnej wystąpiłam również w spektaklu stworzonym w ramach Terenu TR #jaś #i #małgosia w reżyserii Elżbiety Depty. Potem działo się już coraz więcej. W szkole miałam szczęście pracować z fantastycznymi i bardzo zdolnymi reżyserkami i reżyserami. Przyszły dyplomy: Prawie my Marcina Wierzchowskiego i Kongres (nie do końca) futurologiczny Pawła Miśkiewicza, a także Mała Syrenka Andrzeja Błażewicza i Pawła Sablika, wspaniały spektakl Nimfy Jana Jelińskiego, Serotonina Pawła Miśkiewicza, Podróż za jeden uśmiech Ratajczaka. A potem przedstawienia w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

 

W Zimowli, zrealizowanej według powieści Dominiki Słowik, grasz dziewczynę, która wywołuje niepokój małomiasteczkowej wspólnoty; krytyka upatrywała w Dygnarównie cech kasandrycznych…

Magda wywołuje niepokój, bo jest inna, bo rozbudza lęki, a może ukryte pragnienia. Chodzi naga po dachach, niesie w sobie jakieś olśnienie, obietnicę czegoś ponadludzkiego, ale nie wiadomo, czy nie jest to jednak szatańska sprawka. Mieszkańcy Cukrówki chyba projektują na nią swoje lęki i potrzeby. Dziewczyna wieszczy zagładę wiszącą nad Cukrówką. I wydarza się jakiegoś rodzaju apokalipsa, ale nie jest to kataklizm w rodzaju trzęsienia ziemi czy plagi egipskiej. Magda po prostu obnaża to, co głęboko tkwi w człowieku, a to bywa trudne.

 

…JEST…

Twoje obecne projekty

Oczywiście 1989 Katarzyny Szyngiery, ale też pracuję nad własnymi muzycznymi projektami.

 

Największa obawa

Jestem w bardzo dobrym momencie swojego życia, choć mam oczywiście obawy różnego rodzaju. Hm… Może: „Co, jeśli przegramy?”.

 

Największa przeszkoda

Pewnie ja sama.

 

Największa motywacja

Kiedy słyszę, że spektakl, w którym biorę udział, wywołuje w osobie oglądającej wzruszenie, sprawia, że chce ona coś zmienić w swoim życiu, że odnajduje siebie czy dostrzega nową perspektywę.

 

Trzy słowa, które opisują Twoją twórczość

Energia, spontaniczność, kontakt.

 

W 1989 istotne znaczenie ma perspektywa herstoryczna. Ekspresyjnie wcielasz się w Gaję Kuroń. W jaki sposób przebiegał proces pracy nad tą rolą?

Dużą część pracy stanowiła nauka języka, którym mieliśmy się posługiwać – czyli rapowania. Myślę, że profesor Bober [Patryk „Bober” Bobrek, autor redakcji rapów – przyp. A.T.] spisał się znakomicie i wszyscy daliśmy sobie radę. Poza tym Marcin Napiórkowski, Mirek Wlekły i Katarzyna Szyngiera dużo opowiadali nam o tym okresie, o „Solidarności”, dostaliśmy od nich książki – ja chociażby Listy jak dotyk, czyli zbiór korespondencji, którą Jacek i Gaja wymienili ze sobą w okresie od 1965 do 1982 roku. To wszystko dało mi bardzo dużo. Mogłam poczuć i w jakimś stopniu zrozumieć ich relację, wrażliwość Gai. Potem sama stworzyłam kilka „listów do Jacka”, próbowałam pisać z perspektywy swojej postaci, chciałam w ten sposób się do niej zbliżyć. Czytałam artykuły, w których była mowa o Gajce, na przykład świadectwo jej siostry. Słuchaliśmy nagrań rozmów, które Kasia, Marcin i Mirek przeprowadzali z niektórymi z bohaterów tych wydarzeń. Marcin Napiórkowski wygłaszał tak ciekawe i emocjonujące wykłady o „Solidarności”, że nie chcieliśmy, by się kończyły.

 

…BĘDZIE

Projekt, który chciałabyś wcielić w życie

Od roku razem z przyjaciółką pracuję nad projektem, którego ważną częścią jest rap. Pragnęłabym go rozwinąć, zrealizować jako spektakl czy wydarzenie performatywne. Chyba chciałabym też zacząć uczyć innych. Myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie, ale w życiu dużo rzeczy mnie zaskakuje.

 

Największe marzenie

Film. Kocham kino i marzy mi się dłuższa praca na planie. Poza tym praca z Florentiną Holzinger, Philippe’em Quesne’em, i Susanne Kennedy, a do tego wyjazd z 1989 do USA. Nigdy jeszcze nie byłam ze spektaklem za granicą, a bardzo bym chciała.

 

Co będzie dalej?

Kolejny spektakl z moim udziałem, w próby do którego wchodzę niebawem, a także płyta z piosenkami z 1989. Co dalej – zobaczymy. Czekam na niespodziankę.

 

Masz przygotowanie wokalne, śpiewasz od najmłodszych lat. W wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej” w 2021 roku przewrotnie stwierdziłaś, że nie marzy Ci się gra w spektaklu muzycznym.

To prawda! (śmiech) Myślałam, że to nie moja bajka, aż tu nagle wydarzył się spektakl 1989… czyli najlepsze, co mnie spotkało. Lubię śpiewać i tańczyć, rapu słucham od lat, ale jako widzka wybierałam jednak inne spektakle, niemusicalowe. To dlatego przekornie powiedziałam, że nie marzy mi się granie w spektaklu muzycznym. A jednak okazało się, że to niemarzenie zmieniło moje życie. Mam ogromną satysfakcję z tego, że mogę być częścią tak ważnego projektu, rapować, śpiewać, tańczyć i doświadczać wzruszeń, szczęścia, energii publiczności na każdym ze spektakli.

 

krytyczka teatralna, redaktorka „Teatru” w latach 2019-2024.