7-8/2023

Przecież nie mają głosu w parlamentach

Spektakl grupy Complicité oparty na powieści Prowadź swój pług przez kości umarłych Olgi Tokarczuk, w angielskim przekładzie Antonii Lloyd-Jones, wędruje po Europie i ma przed sobą pokazy w Budapeszcie, Wiedniu, Amsterdamie i Paryżu.

Obrazek ilustrujący tekst Przecież nie mają głosu w parlamentach

fot. Marc Brenner

 

Choć podróżował po Wielkiej Brytanii od grudnia ubiegłego roku, rozgłosu dostarczyła mu dopiero marcowa premiera w londyńskim centrum sztuki Barbican. Traf chciał, że zespół musiał odwołać zaplanowany na 20 marca pokaz prasowy. Wcielająca się w rolę protagonistki i narratorki Janiny Duszejko Kathryn Hunter, aktorka przez wiele lat współpracująca z Peterem Brookiem i nominowana do Oscara za rolę czarownic w filmowej adaptacji Makbeta w reżyserii Joela Coena, ze względu na zły stan zdrowia tymczasowo wycofała się z udziału w produkcji. Dzień później wznowiono pokazy, a główną rolę przejęła Amanda Hadingue (podobno z wielkim sukcesem).

Jako że spektakl obejrzałem 17 marca, miałem jeszcze okazję usłyszeć charakterystyczny, gardłowy głos Hunter, podczas gdy Hadingue wraz z resztą zespołu żonglowała drugoplanowymi rolami; jeśli aktorka już wtedy nie była w pełni sił, z pewnością nie zdradzała tego jej zadziorna i pełna wigoru centralna kreacja. Reżyser Simon McBurney od czasu monodramu The Encounter (Spotkanie) granego w Edynburgu w 2015 roku słynie z produkcji skupiających się wokół dźwięków i światła; gdy Hunter – ubrana w znoszone ciuchy i międląc między palcami foliową torebkę – wyszła na scenę i stanęła przed ustawionym w środku proscenium mikrofonem, audytorium przepełniała wciąż wrzawa rozmów, a oświetlenie nie sygnalizowało nijak rozpoczęcia spektaklu. Rzucone do widzów żarty na temat pokasływań i covida nadały otwarciu atmosferę stand-upu, i dopiero zawarłszy porozumienie poprzez śmiech, aktorka przekierowała narrację do Kotliny Kłodzkiej, podczas gdy widownia pogrążyła się w mroku.

Ocierająca się o stand-up konwencja sprzyja pierwszoosobowej narracji z powieści Tokarczuk, obnażając jednocześnie, w charakterystyczny dla Complicité sposób, teatralność sytuacji. Hunter jest oczywiście Janiną, ekscentryczną nauczycielką angielskiego, tłumaczką, astrolożką i ekolożką preferującą towarzystwo zwierząt raczej niż ludzi. Jest też mistrzynią ceremonii i niespolegliwą opowiadaczką, powołującą do życia kolejne postaci, nadającą im własne imiona i odsyłającą je w niebyt, gdy przestają służyć jej narracji. Kiedy na przykład relacjonuje wydarzenia na Balu Grzybiarzy, aktorzy na oczach widzów przebierają się w groteskowe kostiumy zwierząt i odgrywają wydarzenia do chwili, gdy narratorka użycza im głosu. Gdy decyduje się powrócić do mikrofonu, zwraca się do konsoli, by uciszyć dudniące z głośników discopolowe Hej, Sokoły i gestem sygnalizuje, by zespół zakończył scenę, co aktorzy czynią – choć nie bez pomrukiwań.

Podobne decyzje inscenizacyjne podkreślają status Janiny jako figury odciętej od społeczności, o której opowiada. Duszejko jest skonfliktowana z lokalną grupą myśliwych i opowiada się po stronie zwierząt, które padają ich ofiarami. Nie dogaduje się również z policją, która jej zgłoszeń i interpelacji nie zamierza traktować poważnie, a od kościoła – związanego skądinąd z bractwem myśliwskim – stroni. Przez mur męskiego kolesiostwa Janina nie ma szans się przebić. Kolejni członkowie tego układu zaczynają padać ofiarami tajemniczych morderstw, a ślady w miejscach zbrodni sugerują, że świat natury podjął kontrofensywę. Dlatego też w licznych recenzjach spektakl określany jest mianem „eko-thrillera”.

Graniczny status Janiny kwestionuje jednak łatwy podział na skonfliktowane światy ludzi i zwierząt. Protagonistka sama określa siebie jako wilczycę, jej psy są dla niej dziewczynkami. Podobne zabiegi na poziomie języka komplikują binaryzm osoba/bestia, zwłaszcza że bestialstwo przypisywane jest głównie myśliwym, ale nie jest przy tym ekstrapolowane na wszystkie postaci ludzkie – nie można zatem mówić o prostym odwróceniu ról. Wiara bohaterki w horoskopy i liczne odwołania do astrologii konstruują raczej obraz kosmosu pomyślanego jako organiczna całość, w której budulce są płynne, wymykają się sztywno przypisanym kategoriom. Gdy ksiądz Szelest wygłasza kazanie o roli człowieka i nadanym mu przez Boga prawie do panowania nad naturą, kontrargumenty wydają się zbędne, bo samo w sobie wybrzmiewa ono jako odklejone od rzeczywistości, nawet jeśli jest to rzeczywistość świata przedstawionego przez Duszejko.

Nie dziwi zatem, że powieść przyciągnęła uwagę grupy Complicité. Tomasz Wiśniewski w eseju Obrazy przemocy w Complicité zauważa, że tematy przemocy, wygnania, izolacji często powracają w twórczości czterdziestoletniego już zespołu. W 1992 roku w koprodukcji z National Theatre przenieśli na scenę Ulicę Krokodyli Brunona Schulza, budując świat ze zlepków snów i pamięci. Prowadź swój pług… wydaje się być naturalną kontynuacją i pogłębieniem tych poszukiwań. Minimalistyczna scenografia Rae Smith użycza tła dla projekcji Dicka Strakera, przywołujących leśne gąszcze, wnętrza policyjnych posterunków, szpitali, wywołaną pożarem łunę czy wirujące konstelacje. Ciała aktorów, dzięki grze świateł i cieni Paule’a Constable’a, przeistoczyć się mogą w jelenie. Dziesięcioro wykonawców towarzyszących Hunter niestrudzenie żongluje postaciami.

McBurney i odpowiadająca także za kostiumy Rae Smith nie unikali lokalności tej opowieści. Policyjne mundury wzorowane są na polskich, a na kamizelkach odczytać można słowo „policja”. Muzyka i pieśni również zaczerpnięte są ze źródłowego dla tekstu kręgu kulturowego. Reżyser nie sięga po nie jednak, by nadać inscenizacji bardziej naturalistyczny ton. Lokalny koloryt jest tu potrzebny, bo kluczową dla spektaklu wydaje się być kategoria oporu – a opór Duszejko wyrasta z i wobec bardzo konkretnych realiów społeczno-politycznych.

W realiach tych osoba pokroju Janiny – samotna kobieta po sześćdziesiątce, zamieszkała na przygranicznym odludziu – jest osobą zmarginalizowaną i bezsilną wobec instytucji, które (przynajmniej w założeniu) winny działać w służbie społeczności i tworzących ją jednostek. Ciekawym kontrapunktem są dla niej inne pojawiające się w historii postaci kobiece – pisarka Popielista czy sklepikarka Dobra Nowina. Ta pierwsza żyje zupełnie poza zbiorowością i zdaje się mieć niewiele wspólnego z resztą postaci. Ta druga postanawia opuścić wioskę i poświęcić się studiom. Dla obu szczęście jest gdzie indziej. Kobiety wcielone do społeczności są bezimiennymi atrybutami – partnerką łowcy, żoną Prezesa – i upolowanymi przez myśliwych trofeami. Są także dość ewidentnie ofiarami przemocy, które tę przemoc zinternalizowały i winy za nią upatrują w sobie, nie zaś w swoich oprawcach.

Ustawienie się w opozycji oznaczałoby wykluczenie, jakiego doznaje Janina. Sprzeciw skazywałby je na role szalonych kobiet, które trzyma się na strychu czy na odludziu – i z głosem których nikt się nie liczy. Centralną rolę odgrywa w tej relacji policja, która ochroną obejmuje nie tyle obywateli i obywatelki, co raczej status quo i dba o to, by pozostało ono nienaruszone. Obraz ten działa w specyficznej konstelacji skonstruowanego przez Tokarczuk świata, ale to właśnie dbałość o jego detal pozwala tej historii rezonować z odbiorcami w Wielkiej Brytanii.

W marcu bieżącego roku baronessa Louise Casey opublikowała raport na temat Metropolitalnej Służby Policyjnej (znanej potocznie jako Scotland Yard). Przyczynkiem do raportu było morderstwo Sary Everard w Londynie w marcu 2021 roku, popełnione przez konstabla w czynnej służbie Met, który wykorzystał swoją pozycję do porwania kobiety. Raport wykazał, że policja jest nie tylko systemowo mizoginiczna i rasistowska, ale też aktywnie utrudnia śledztwa i działania mające na celu zmianę status quo czy identyfikację i eliminację ze służby jednostek, które działają w sprzeczności z etyką i założeniami tej profesji. Wyłaniający się z Prowadź swój pług… obraz instytucji wydaje się być żywcem wyjęty z tego raportu. Twórcy pytają przy tym, jak długo jeszcze będziemy delegować odpowiedzialność i pozwalać innym na podejmowanie decyzji w naszych sprawach.

 

Complicité w Londynie

Prowadź swój pług przez kości umarłych

(Drive Your Plow Over the Bones of the Dead) Olgi Tokarczuk

tłumaczenie Antonia Lloyd-Jones

reżyseria Simon McBurney

premiera 1 grudnia 2022

absolwent teatrologii UŁ. Mieszka w Londynie.