10/2023
Artur Pałyga

Kaadmau

 

Zakonnicy zdejmowali kamień z relikwiarza, a następnie instruowali kobiety, że mają włożyć go sobie pod ubranie, pomiędzy piersi i, modląc się głośno, przesuwać kamień powoli w dół, do tego miejsca, przez które dziecko wychodzi na świat.

To był duży i ciężki kamień, długi na piętnaście centymetrów, ważył ponad dwa kilogramy. Sardonyks – odmiana agatu. Onyks oznacza pazur. „Z trudem mieści się w ręku” – pisano.

Na kamiennym pazurze wyryto postać mężczyzny w tunice trzymającego włócznię, którą oplata wąż. W drugiej ręce mężczyzna dźwiga chłopca z tarczą na ramieniu. U jego stóp siedzi ptak z rozpostartymi skrzydłami.

Benedyktyni z Saint Albans otrzymali ten klejnot od króla Etelreda II, nieudacznego króla Anglii, o którym krążyła legenda, że, gdy był chrzczony jako dziecko, wysikał się do chrzcielnicy i od tej pory losy kraju zaczęły iść gorzej i gorzej. Zapewne podarował mnichom kamień, żeby modlili się za odwrócenie złej królewskiej passy. Kamień robił wrażenie wielkością swoją i urodą. Zwieńczono nim relikwiarz, w którym spoczywały szczątki św. Albana.

Alban był człowiekiem niewierzącym w prawdziwego Boga. Podczas kolejnej fali prześladowania chrześcijan wpadł do jego domu uciekający drogą ksiądz ścigany przez rzymskich żołdaków. Alban ukrył go, a kiedy żołnierze dobijali się do jego domu, przebrał się w szaty księdza i w ten sposób ocalił swojego gościa, pozwalając się uwięzić zamiast niego. Torturowano go, żądając jedynie, żeby wyrzekł się chrześcijaństwa. Gdyby Alban się przyznał, że nie jest chrześcijaninem, wsypałby swojego ocaleńca. A ponieważ grał jego rolę, nie mógł samodzielnie podjąć decyzji o tym, że się Chrystusa wyrzeka. Był tylko aktorem. Aktor odgrywa rolę najlepiej jak umie. Alban znał tego księdza krótko. Ledwie zamienili parę słów podczas przebieranki. Nie miał danych, które pozwoliłyby mu na podjęcie tak kluczowej decyzji w imieniu postaci, którą grał. Istniały niebłahe przesłanki. Ksiądz uciekał. Nie wyszedł odważnie naprzeciw męczeństwu. Szukał ukrycia. A kiedy przyszli po niego żołnierze, zgodził się na to, aby gospodarz, który udzielił mu schronienia, przebrał się w jego księże szaty. Nie wyszedł z ukrycia i nie protestował, kiedy zamiast niego aresztowano Albana. Mógł z dużą dozą pewności przypuszczać, co czeka Albana i godził się na to. Ksiądz godził się na to, że Alban, do którego przypadkiem wpadł, biegnąc drogą, teraz umrze za niego. Wydaje się zatem prawdopodobne, że taki typ poddany torturom wybrałby jednak ocalenie zamiast niezłomności. Ale nie wiadomo! Może pod wpływem bólu, paradoksalnie, obudziłaby się w nim dzielność. Nie wiemy tego. Wiemy, jak zagrał go Alban. Umarł w roli. Obwołano go świętym. Kto w ten sposób wytrwa w roli, jest święty. Pielgrzymowano do jego szczątków. Anketil, mincerz króla Danii, który rozczarowany życiem świeckim wstąpił do zakonu, wykonał dla szczątków Albana złoty relikwiarz. Na jego szczycie umieścił opisany wyżej kamień – pazur z Sardes.

Jak to się stało, że klejnot, który został częścią pośmiertnego domu Albana, zaczął trafiać między piersi kobiet? Niezbadane są drogi ludzkich skojarzeń.

Mężczyzna w tunice, którego wyryto na kamieniu, grał rolę św. Albana. Kim był w rzeczywistości? Jedni twierdzą, że którymś z licznych cesarzy rzymskich z IV wieku, inni, że to z całą pewnością Eskulap ze swoją wężową laską, a kamea pochodzi z któregoś z licznych sanktuariów poświęconych temu bogu. Tylko dlaczego u stóp ma orła, a nie koguta? Eskulapowi w ofierze składano koguta. Tak czy inaczej drogę od piersi do waginy, ześlizgując się pod kobiecą suknią, Eskulap czy też rzymski cesarz wraz z wężem i orłem pokonywał dzięki temu, że odgrywał rolę św. Albana, który został świętym, ponieważ z najwyższym poświęceniem zagrał księdza.

Wyobrażam sobie tego braciszka, do którego przyszła kobieta, która bała się o swój poród tak bardzo, że musiał zrobić coś nadzwyczajnego, żeby jej pomóc. Nie wystarczyła jej wspólna modlitwa przed szczątkami Albana. Jej przerażenie nie mijało. Być może przynaglony przez któregoś z protektorów tej kobiety, a może zupełnie z własnej woli i inwencji mówi: – Nie mogę ci dać kawałka Albana, ale mogę ci dać kawałek relikwiarza. Patrz, jaki piękny!

Odczepia od relikwiarza zdobiony sardonyks i wręcza go jej, instruując, co ma z nim zrobić.

Wędrujący po ciele kobiety kamień ma wskazać dziecku drogę do wyjścia. Gdy kamienny pazur dotknie waginy, braciszek odbiera go od niej i, ściskając w dłoni, powoli umieszcza z powrotem w relikwiarzu. Kobieta po szczęśliwym porodzie rozgłasza tę wieść! Do opactwa w Saint Albans zgłaszają się kolejki ciężarnych kobiet, a postać wyryta w kamieniu, która gra rolę tego, który grał rolę, cieszy się większym szacunkiem i zaufaniem niż znachorzy i medycy. Miał wysoką skuteczność. Nazwano go Kaadmau. W końcu zaginął. Przypuszcza się, że któraś z kobiet po prostu go nie oddała. Pozostały rysunki, opisy, legenda. Jak po każdym, najlepszym nawet przedstawieniu. Jaki z tego morał? Teatr działa!

dramatopisarz, dziennikarz, dramaturg w Teatrze Śląskim w Katowicach. Autor m.in. Żyda Nieskończonej historii; nagrodzony Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną za W środku słońca gromadzi się popiół (2013).