11/2023

Czy miasto pamięta?

Za nami druga edycja Festiwalu Tańca Współczesnego „Pamięć miasta”, która odbyła się po raz kolejny w Częstochowie. To stąd pochodzi bowiem kuratorka festiwalu – Anna Królica, która na co dzień mieszka w Krakowie.

Obrazek ilustrujący tekst Czy miasto pamięta?

fot. Katarzyna Machniewicz

 

W zeszłym roku, kiedy rozmawiałyśmy, skąd pomysł na połączenie tańca, spektakli performatywnych z tak wyraźnym osadzeniem ich w tkance miejskiej, mówiła: „Sama mieszkałam przy placu Bohaterów Getta i na pewno projekt jest pracą z moją własną pamięcią i jakimś poczuciem braku. Nie jestem jednak odosobniona w tym odczuciu, bowiem Częstochowa jako taka zaczęła odkrywać swoją żydowską tożsamość dość późno”.

Dom rodzinny Królicy usytuowany jest blisko dawnego getta żydowskiego, które zostało utworzone 9 kwietnia 1941 roku, a którego obszar stanowiły: od północy ulice Kawia, Kiedrzyńska i Jaskrowska, od południa ulice Fabryczna (obecnie Mielczarskiego), Narutowicza (obecnie Krakowska) i Strażacka, od wschodu rzeka Warta, a od zachodu tory kolejowe. To pierwszy impuls, żeby przyjrzeć się ulicom, skwerom, kamienicom, czyli właśnie tkance miejskiej.

Po II wojnie światowej musieliśmy sobie poradzić z traumatycznym, ale bardzo ważnym tematem upamiętnienia. Jak jednak upamiętnić obozy koncentracyjne tworzone przez Niemców na ziemiach polskich i masowe mordy? Co rozumiemy przez upamiętnienie? Stawialiśmy pomniki. Te – powiedzmy – klasyczne i bardziej awangardowe, które tylko lekko dotykały, sugerowały, a przez to zdawały się bardziej ulotne. Jednak w latach osiemdziesiątych XX wieku za sprawą Szkoły Annales w debacie pojawiło się pojęcie „pamięć miejsc”. Już nie miejsca, o których nie możemy zapomnieć, ale miejsca, które zostają uczłowieczone, które otrzymują możliwość własnej pamięci. Pierre Nora – francuski historyk żydowskiego pochodzenia, który wprowadził tę kategorię – „pamięć miejsc” rozumiał szeroko: jako materialne i niematerialne ślady przeszłości, które zachowała pamięć zbiorowa.

Ale nie możemy zapominać, że pamięć ludzka bywa zawodna. Za to doskonale pamięta nasze ciało. Jak wykazał w swoich badaniach Richard Shusterman, istnieje kilka typów „pamięci ciała”: nieświadome poczucie ciągłej tożsamości osobowej, pamięć dotycząca lokalizacji, pamięć interpersonalna/intersomatyczna, interpersonalna nieświadoma pamięć społeczna, pamięć performatywna oraz pamięć traumatyczna. Ta ostatnia sprawia, że „pamięć miejsc” może stać się doskonałym polem do badania w kontekście działań performatywnych.

Przedwojenna Częstochowa była wielokulturowa. W mieście żyło około trzydziestu tysięcy mieszkańców żydowskiego pochodzenia, którzy wpływali na jego życie kulturalne czy ekonomiczne. Po wojnie wróciło niewielu. Co dziś wiemy lub ile pamiętamy o naszych przedwojennych, żydowskich sąsiadach? Takie pytanie zadała sobie Anna Królica i w zeszłym roku zainaugurowała Festiwal Tańca Współczesnego „Pamięć miasta”. Na szczęście nie był to projekt jednorazowy. Odbiór festiwalu pokazał, że mieszkanki i mieszkańcy Częstochowy chcą zadać sobie i swoim przodkom te same pytania, które stawia sobie kuratorka festiwalu. Dlatego w tym roku mogliśmy uczestniczyć w dłuższym i interdyscyplinarnym projekcie Fundacji Performa. Było zatem miejsce na kilka spektakli performatywnych opartych na ruchu i tańcu, czytanie performatywne oraz takiż spacer, a także na warsztaty taneczne i klasyczne spotkania autorskie. Najciekawsze były jednak bez wątpienia działania teatralno-taneczne.

Odyseja Teatru Nowszego to kameralna opowieść rozpisana na troje tancerzy (Natalia „Sarna” Kladziwa, Paweł Urbanowicz, Jakub Pewiński), rozgrywająca się na dworcu PKP. Spektakl był już pokazywany w kilku miastach w Polsce, a w ramach festiwalu „Pamięć miasta” dotarł również do Częstochowy. To historia o oczekiwaniu – na wyruszenie oraz na powrót – byciu w drodze, nieustannej podróży, ale także pozostawaniu w nie-miejscach, czyli, jak chce francuski antropolog Marc Augé, przestrzeniach poza czasem, które nie mają cech szczególnych, wszędzie na świecie wyglądają podobnie. W nie-miejscach tracimy też wyraźną granicę pomiędzy tym, co bliskie i dalekie, indywidualne i zbiorowe. Jesteśmy wszędzie i nigdzie zarazem. Takie odczytanie spektaklu wzmacnia nieprzypadkowy wybór miejsca. Dworzec, lotnisko, galeria handlowa, supermarket, hotel należący do globalnej sieci – to właśnie nie-miejsca. Tancerze wchodzą ze sobą w interakcje tylko pozornie, są to raczej przypadkowe zderzenia niż relacje wynikające z ich wspólnej historii. Choć ostatecznie samotność pozwala im na chwilowe współistnienie. Ale w końcu każda samotność jest jednak inna i z czego innego wynika.

Kolejnym wydarzeniem performatywnym, wykorzystującym „pamięć miasta”, była choreomozaika Pani Kowalska, czyli opowieść z wykorzystaniem rzeźby autorstwa Włodzimierza Ściegiennego, która powstała w 1964 roku na skwerze „Solidarności”. Mieszkanki i mieszkańcy miasta nazwali ją tak od nazwiska ówczesnego prezydenta miasta, który zlecił jej wykonanie. Skwer jest zresztą charakterystyczny – w pobliżu Pani Kowalskiej znajduje się gmach poczty i centrali telefonicznej z 1926 roku autorstwa Adolfa Szyszko-Bohusza, a także cerkiew Częstochowskiej Ikony Matki Bożej oraz neogotycki kościół ewangelicko-augsburski pw. Wniebowstąpienia Pańskiego z 1913 roku, które stoją naprzeciw siebie. Nie jest to wybór przypadkowy. Dwoje performerów – Magda Przybysz i Michał Przybyła – ruchem opowiedziało historię Pani Kowalskiej, jej emocje, radości i troski. Tym razem idealnym nośnikiem okazał się także taniec współczesny – nieoczywisty, raczej sygnalizujący niż dający gotowe odpowiedzi. Miejsce, gdzie stoi rzeźba i gdzie odbył się spektakl performatywny, jest również istotne – różne porządki, światopoglądy i czasy, kiedy powstały poszczególne budynki, pokazują, że w przeszłości miasto było wielokulturowe i potrafiło w tej wielokulturowości nie tylko dobrze funkcjonować, ale też odnajdować wartość oraz własną tożsamość.

Najbardziej efektownym, ale i wymagającym spektaklem była Valeska Valeska Valeska Valeska w wykonaniu trzech tancerek i tancerza: Danieli Komędery-Miśkiewicz, Dominiki Wiak, Moniki Witkowskiej oraz Dominika Więcka. To rodzaj teatralnego, czy może lepiej powiedzieć: kabaretowego kolażu opartego na dokumentach (tekstach, fotografiach, wideo) dotyczących Valeski Gert, która przed wojną uchodziła za ekscentryczną tancerkę, czy raczej performerkę, z przerysowaną mimiką, wykorzystującą własne ciało jako instrument artystyczny. Deformacja, ironia, groteska – to ulubione wyrazy ze słownika Gert. Czworo tancerzy-aktorów stara się być jak najbliżej bohaterki, zarówno w sensie twórczego powtórzenia czy też przetworzenia jej gestów i ruchów, jak i stworzenia na scenie w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie oryginalnego widowiska, które zawiesi nas w czasie i przeniesie do przestrzeni maskarady, zabawy, kabaretu. I to się bez wątpienia udało. Imię artystki powtórzone w tytule cztery razy to nawiązanie do zmienności i teatralności postaci, ale także zaakcentowanie obecności na scenie czworga tancerzy, z których każdy przedstawia swoją własną interpretację Gert, będącej przecież nie tylko performerką (w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku!), lecz również tancerką, poetką, aktorką czy – jak powiedzielibyśmy dziś – stand-uperką. Ten spektakl to jednak zarówno wyprawa do przeszłości, jak i bolesna lekcja osadzona w teraźniejszości. W końcu dziś sztuka znów staje przed nowymi wyzwaniami i pytaniami, na które musi znaleźć odpowiedź, a taniec współczesny jest tu w sytuacji szczególnie trudnej, bo jest często wyborem garstki pasjonatów i, podobnie jak twórczość Valeski Gert, wydaje się być zbyt hermetyczny dla szerokiej publiczności. Ale czy na pewno? Valeska Valeska Valeska Valeska była dla mnie prawdziwym olśnieniem, a do tego fantastyczną zabawą, do której zaprosili mnie tancerki i tancerz.

Warto wspomnieć także o czytaniu performatywnym dramatu Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia Ishbel Szatrawskiej w reżyserii Daniela Adamczyka. Pierwszy był świetny spektakl w reżyserii Łukasza Kosa, zrealizowany przez Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, który miałam okazję obejrzeć w poprzednim sezonie artystycznym. Porównanie obu interpretacji uświadamia, jak wiele opowieści kryje w sobie ten tekst. Każdy kolejny reżyser ma okazję wybrać z dramatu Szatrawskiej taki wątek i tak rozłożyć akcenty, że opowie nieco inną historię tytułowego bohatera. Czytanie performatywne pokazało przede wszystkim wątek ocalenia i poczucia winy Libkina – bardzo istotny, ale odkrywany w kieleckim spektaklu powoli. W Częstochowie zostaliśmy „wrzuceni” wraz z Hershem w spiralę poczucia winy i nieprzepracowanej traumy. Czytanie dopełniło spotkanie z autorką dramatu, które poprowadziła Agata Dąbek.

Zwieńczeniem drugiej edycji Festiwalu Tańca Współczesnego „Pamięć miasta” był – jak w roku ubiegłym – spacer performatywny, którego trasa biegła blisko dawnego getta w Częstochowie. W trzech miejscach: na placu Willenberga, na Starym Rynku oraz na placu Bohaterów Getta, udało się stworzyć performanse typu site-specific, czyli takie, w których artystki – Anna Piotrowska i Katarzyna Zioło – zaznaczyły ukryte w przestrzeni znaczenia. Była to tytułowa „pamięć miasta”, czyli pamięć o jego żydowskich mieszkankach i mieszkańcach, po których w mieście zostało niewiele, a po śladach których chcą prowadzić nas już po raz drugi Anna Królica i Fundacja Performa.

Nie sposób opisać tu wszystkich festiwalowych wydarzeń. Należały do nich bowiem także: warsztaty tańców żydowskich, warsztaty gaga, wystawa fotografii Katarzyny Machniewicz „Ciało. Dotyk. Pamięć”, pokaz filmu Black Landscapes, spotkanie poetycko-muzyczne „Istnienia wrażliwe – portrety przedwojennych poetek żydowskich”, spotkanie z autorką książki Dwa życia Yana Aleksandrą Plutą, spektakl dla dzieci Jak ptaszki studiowały Torę, debata „Nowe wyzwania dla tańca współczesnego” krytyków i krytyczek ZASP. Z pewnością warto za to wpisać do swojego kalendarza trzecią edycję festiwalu „Pamięć miasta”, która – mam nadzieję – już w przyszłym roku w Częstochowie.

 

II Festiwal Tańca Współczesnego „Pamięć miasta”

Częstochowa, 7–15 września 2023

– kulturoznawczyni, literaturoznawczyni, doktor nauk humanistycznych, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Autorka książek Ewa Kierska. Malarka melancholii (2020) oraz Kobiety, których nie ma. Bezdomność kobiet w Polsce (2022).