1/2024
Dorota Kozińska

Najgorszy talk-show świata

Kiedy otworzą Państwo ten numer „Teatru”, będzie już całkiem inaczej. Tak się jednak złożyło, że piszę felieton 20 grudnia i co chwilę odrywam się od pracy, żeby zerknąć w najświeższe wiadomości. A tam rwetes, jakby Herodowi coś się pomyliło i zarządził rzeź niewiniątek na pięć dni przed Bożym Narodzeniem.

W TVP burza. Prorok naczelny z pewnej gazety zwiastował już poprzedniego wieczoru, że pierwszy atak będzie na Woronicza. Pasek informacyjny na dole ekranu zmienia się z czerwonego na czarny. Minister odwołuje prezesów. O godzinie 11.18 znika TVP Info, a w zamian wielbiciele Korony królów dostają w przedgwiazdkowym prezencie kolejny odcinek serialu. Ekspert sugeruje, że za wyłączeniem sygnału stoi jakiś Konrad Wallenrod z ekipy technicznej i stwierdza filozoficznie, że czynnik ludzki zawsze najtrudniej zabezpieczyć. Godzinę później sytuacja zmienia się diametralnie. Z kanału TVP Info znika plansza z logo, zastąpiona sygnałem TVP Polonia. Przed ekranem mogą już zasiąść miłośnicy serialu Ojciec Mateusz. Tymczasem kilku obrońców prawdy barykaduje się w gabinecie byłego prezesa TVP. Były minister budzi w sobie Rejtana i nie ustępuje spod drzwi byłego prezesa PAP. Chyba już tylko policjanci zachowują spokój. Europosłanka z immunitetem uchylonym jakiś czas temu przez Parlament Europejski grzmi o zamachu i pierwszych więźniach politycznych. Ktoś doradza świeżo upieczonej opozycji, żeby przeniosła się do kabaretu.

Kilka minut po czwartej wiadomości z Woronicza lądują na stronie znanego z powściągliwości brytyjskiego nadawcy publicznego. Dziennikarz BBC News porównuje metodę TVP z propagandą komunistyczną – na niekorzyść tej pierwszej. Młodzież w Polsce nie nadąża z generowaniem memów, starsi wkładają w usta Emanuela Swedenborga żądanie powrotu TVPotop. Bukmacherzy STS wprowadzają zakłady w sprawie emisji głównego wydania Wiadomości. W przypadku wyemitowania serwisu – kurs 1,60. Jeśli Wiadomości nie pojawią się na antenie – kurs 2,16.

O 19.30 obstawiający drugą ewentualność idą się upić ze szczęścia. Niżej podpisana, która nie miała czasu pójść do kolektury, pisze dalej, podejmuje wszakże trudną decyzję o zaprzestaniu śledzenia dalszych doniesień z Woronicza.

I przypomina sobie, że ktoś już skomponował operę o podobnym cyrku. Ściślej zaś musical, aczkolwiek dość nietypowy. Dwóch brytyjskich komików, Richard Thomas i Stewart Lee, postanowiło przełożyć na język teatru muzycznego słynny amerykański The Jerry Springer Show, od 2010 roku emitowany także w Polsce, pod tytułem Potyczki Jerry’ego Springera. Prezenter sam przyznawał, że jego program nie ma żadnej wartości społecznej, a jedyne, co oferuje, to godzina ucieczki od codzienności. Zmarły w kwietniu Springer, zanim zabrał się do prowadzenia telewizyjnego tabloidu, miał za sobą całkiem udaną karierę polityczną: był między innymi doradcą Roberta F. Kennedy’ego oraz członkiem rady miejskiej, później zaś burmistrzem Cincinnati. Widzom postanowił zafundować podobne emocje, jakie towarzyszą przepychankom za kulisami władzy – tyle że w wydaniu dość radykalnym. Hilton Als, krytyk z „New Yorkera”, stwierdził kiedyś, że typowym gościem talk-show Springera jest „nieheteronormatywny kierowca ciężarówki uprawiający seks z wypchanymi zwierzętami, który musi wytłumaczyć swojej żonie i trójce dzieci, że zostawia rodzinę, bo zakochał się w babci swojego chłopaka”. Als niewiele przesadził. Dysfunkcyjni rozmówcy obrzucali się w studiu krzesłami i wyzwiskami, strażnicy moralności i uczuć religijnych załamywali ręce, tygodnik „TV Guide” okrzyknął Potyczki najgorszym programem telewizyjnym wszech czasów.

Thomas i Lee zrobili z tego równie obrazoburczy musical Jerry Springer: The Opera, w którym prezenter (rola mówiona) zmaga się nie tylko z porąbanymi gośćmi programu, ale też ze swoją wewnętrzną Walkirią. Drugi akt rozgrywa się w czyśćcu, gdzie Jerry spotyka Szatana i na jego wyraźne żądanie w akcie trzecim organizuje talk-show w piekle. Przez scenę przewijają się między innymi Adam i Ewa, Jezus Chrystus, Bóg Ojciec oraz stepujący rycerze Ku Klux Klanu. Całość kończy się ogólnym pojednaniem oraz hymnem śpiewanym w zgodnym chórze przez diabły, anioły i pozostałych bohaterów dramatu.

Bilety na premierę i kolejne przedstawienia w Battersea Arts Centre w 2001 roku wysprzedano do ostatniego strapontenu. Przez trzy sezony musical święcił tryumfy między innymi na Festiwalu Edynburskim, w londyńskim National Theatre i na West Endzie. W 2004 zdobył cztery nagrody Critics’ Circle i cztery statuetki Laurence Olivier Award. Spektakl telewizji BBC 2 oprotestowało pięćdziesiąt tysięcy działaczy chrześcijańskich, pierwsze wykonanie w Stanach – w nowojorskiej Carnegie Hall, z Harveyem Keitelem jako Jerrym – poprzedziła pikieta członków American Society for the Defense of Tradition, Family and Property. W 2009 roku Jerry Springer trafił do Sydney Opera House, trzy lata później na scenę wrocławskiego Capitolu, w reżyserii Jana Klaty. „Gdy Szatan śpiewa Jezusowi, żeby się pier…ił, wkłada bluzg w melizmaty, z których kunsztowności Monteverdi byłby dumny – w tym zderzeniu jest właściwie wszystko” – zachwycał się Jacek Sieradzki. W plebiscycie „Teatru” uznano Jerry’ego za najlepsze przedstawienie muzyczne sezonu.

Spektakl BBC z 2005 na płycie DVD można kupić na Allegro za dychę. Warto rozważyć ten skromny wydatek. Musical nie ma wprawdzie żadnej wartości społecznej, może nam jednak zapewnić dwie godziny ucieczki od polskiej codzienności – której, obawiam się, sam Jerry Springer by nie przewidział.

krytyk muzyczna i teatralna, tłumaczka, wykładowczyni, latynistka.