4/2024

Po śmierci chomika

The Passage to przede wszystkim przypowieść, a dokładniej wielogłos przypowieści, wśród których centralną, powracającą niczym refren, jest ta znana z Procesu Franza Kafki.

Obrazek ilustrujący tekst Po śmierci chomika

fot. Tobiasz Papuczys / Instytut Grotowskiego

 

Ten spektakl prawdopodobnie nigdy by nie powstał, gdyby nie projekt JUSTLAB – Paradoks sprawiedliwości, finansowany przez Unię Europejską. Choć podobny rodowód The Passage umożliwił współpracę grup teatralnych z Polski, Niemiec i Serbii, to jednocześnie osłabił offowy etos całego przedsięwzięcia. Niemniej jednak należy docenić szlachetne intencje twórców i wspierających ich instytucji. Celem unijnej inicjatywy jest zwiększenie świadomości społecznej na tematy niesprawiedliwości i przemocy oraz zwrócenie uwagi na rosnące niebezpieczeństwo związane z szerzeniem się prawicowych ideologii w kontekście ogólnego kryzysu wartości demokratycznych. Projekt ten stara się również zachęcić do aktywnego przeciwdziałania nadchodzącej katastrofie ekologicznej.

Wszystko to tematy trudne i ważne, a twórcy spektaklu starają się podjąć dyskusję na każdy z nich. Wydaje się nawet, że wplatają zbyt wiele wątków jak na krótki, trwający trochę ponad godzinę spektakl. Jednocześnie, wbrew pierwszym skojarzeniom i przewidywaniom wynikającym z powyższego opisu, trzymają się z daleka od publicystyki i doraźnej aktualności, a także od poetyki i utartych schematów teatru interwencyjnego. Nie formułują oczywistego, moralizatorskiego przesłania.

To, co społeczne i ogólne, jawi się tutaj jako osobiste i intymne, niezwykle trudne do uchwycenia i wyrażenia. Makrodramaty odbijają się w mikronarracjach, a przytaczane przykłady starają się odzwierciedlić pewne ogólniejsze zjawiska. The Passage to przede wszystkim przypowieść, a dokładniej wielogłos przypowieści, wśród których centralną, powracającą niczym refren, jest ta znana z Procesu Franza Kafki. Mam na myśli króciutkie opowiadanie Przed Prawem, będące integralną częścią powieści. Historia o nieszczęśniku, który przez całe życie czeka, aby pozwolono mu wejść przez bramę, za którą pozna prawo, i o strażniku, który mu tego wzbrania, by na koniec objawić, że niedostępne wejście było przeznaczone specjalnie dla niego, doczekała się niezliczonej ilości interpretacji. Jedna z najpowszechniejszych wykładni widzi w Przed Prawem alegorię tragedii ludzkiego losu – ściga nas prawo, którego nie mamy szansy poznać, z powodów, których nikt nam nie potrafi wytłumaczyć.

Wizualnym motywem przewodnim przedstawienia są zwykłe drewniane drzwi. Pozbawione wszelkich ozdobników i znaków szczególnych, emanują surowością i anonimowością, jednakże jednocześnie skrywają w sobie tajemnicę. Drzwi, a raczej luźne skrzydła drzwiowe, można dostrzec wszędzie: oparte o ściany, witają gości już na dziedzińcu oraz w holu Studia na Grobli. Stanowią one kluczowy element scenografii, niektóre z nich, umieszczone na podwyższeniu, przypominają monumentalne płyty nagrobne. Przy dokładnym przyjrzeniu się zauważymy, że drzwi znajdują się pod torami kolejowymi przecinającymi scenę w kierunku widowni. Trzy podwieszone skrzydła lewitują po prawej stronie, a kolejne, umieszczone w głębi, służą jako tło dla postaci na scenie. Przestrzeń jest wyznaczana zarówno przez scenografię, jak i przez przygotowane przez Macieja Mądrego światło, które wprowadza w „tekst” spektaklu swoistą interpunkcję: kończy sceny zdecydowaną „kropką”, oddziela światy poszczególnych postaci „przecinkami” lub bierze w „nawias” tych, co jedynie przyglądają się akcji scenicznej lub towarzyszą jej wokalnie.

Muzyczną patronką przedstawienia jest Rosa Balistreri, włoska piosenkarka folkowa, którą poeta Ignazio Buttitta nazwał „sopranem południa”. Wybór ten uzasadniony jest nie tylko wyjątkowym talentem, ale także charyzmą oraz inspirującym życiorysem tej artystki. Urodzona w sycylijskiej prowincji, którą musiała na długo opuścić, Balistreri zmuszona była dorabiać jako służąca, zanim rozpoczęła swoją karierę muzyczną dopiero w wieku trzydziestu dziewięciu lat. Co ciekawe, do debiutu przekonał ją włoski noblista, dramaturg i reżyser teatralny – Dario Fo. W swojej twórczości wykorzystywała tradycyjne sycylijskie pieśni, które wykonywała, akompaniując sobie na gitarze. Jej pełne emocji utwory, opisujące doświadczenia codziennego zmagania o lepsze jutro, ale też miłość i tęsknotę, wybrzmiewają w spektaklu z niezwykłą siłą. Szczególnie mocno przebija to w interpretacji Dejana Stojkovicia, aktora i muzyka Plavo Pozorište. Stojković, ubrany w szorty i marynarkę, przypomina błaznującego guślarza. Jest żywym przypomnieniem o tragifarsie ludzkiej doli.

Spektakl jest grany w językach polskim, angielskim, serbskim, niemieckim i włoskim. Na pokazie w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego nie było napisów, więc nie wszystko mogłem w pełni zrozumieć. Jednakże nie wydawało się to aż tak istotne. Przedstawienie oddziałuje na poziomie obrazu, a przede wszystkim emocji. W oniryczno-groteskowej atmosferze następujących po sobie scen i etiud to, co wypowiadane, jest równie ważne jak sposób, w jaki to się dzieje. Z pomocą zapętlonych monologów i zwierzeń performerzy próbują nawiązać dialog ze światem, wypełnić słowami jego pęknięcia i szczeliny, przekonując nie tylko widzów, ale też samych siebie do tego, że da się go jeszcze uratować przed ostatecznym rozpadem. Natomiast pantomimy wykonywane przez Thomasa Behrenda, Stefanie Taubert i Alinę Tinnefeld z Theaterlabor Bielefeld wydają się być próbą przepuszczenia tekstu przez własne ciało, przełożenia go na ruch i gest, aby odkryć, w jaką choreografię potrafi się przeistoczyć.

The Passage to semantyczny patchwork, który z lekkością nawiązuje zarówno do mitologii greckiej, jak i do pism biolożki i filozofki feministycznej Donny Haraway, autorki Manifestu cyborga. W spektaklu wykorzystano także fragmenty prac Antonina Artauda, utwory dwudziestowiecznej rosyjskiej poetki Anny Achmatowej, teksty Fredericka Matthiasa Alexandra – aktora szekspirowskiego, który opracował własną metodę relaksacji, a nawet pisma teoretyczne Richarda Wagnera. Stąd główną „postacią” przedstawienia wydaje się być sama Europa – stary świat, który choć powinien zmądrzeć dzięki swemu bogatemu doświadczeniu, nadal zmaga się z problemami wspomnianymi w projekcie JUSTLAB, takimi jak przemoc, niesprawiedliwość, brak empatii i trudności w nawiązywaniu dialogu.

W swoim tekście o Kafce Jacques Derrida wspomina, że do ponownego pochylenia się nad przypowieścią Przed Prawem zachęciło go wyrażenie „jak gdyby”, które odnajdujemy w jednym ze sformułowań słynnego imperatywu kategorycznego Kanta: „Postępuj tak, jak gdyby maksyma twej woli zawsze mogła mieć zarazem ważność jako pryncypium prawodawstwa powszechnego”. Według francuskiego postmodernisty „sformułowanie to […] wprowadza narracyjność i fikcję do najgłębszego rdzenia myśli prawnej” (J. Derrida, Przed Prawem, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 200–202). Innymi słowy, dzięki temu „jak gdyby”, które przypomina „gdybanie” Stanisławskiego, czy też dzięki niepokojącym opowieściom Kafki nasze próby zbliżania się do nieuchwytnego i zagadkowego Prawa stają się możliwe.

Sztuka, której rola i znaczenie są siłą rzeczy problematyzowane przez przedstawienie, powinna również nieustannie przypominać nam o istnieniu różnorodnych i licznych „jak gdyby”, abyśmy nie ulegali pokusie przekonania, że poznaliśmy Prawo w sposób bezpośredni i ostateczny, czyli raz na zawsze. Kultury i cywilizacje, które nie kwestionują swoich podstawowych założeń, nie sprawdzają z całym zaangażowaniem ich sensu, są skazane na zgubę. Podobne próby podejmują twórcy The Passage, chociaż trudno im wyjść poza to, co już dobrze znamy z gruntownie przepracowanych dyskursów, w tym także tych krytycznych. Przejmowanie się patosem nawoływania do buntu utrudnia natomiast ten prosty fakt, że całe przedsięwzięcie zostało hojnie sfinansowane przez biurokratyczne instytucje unijne.

Niespodziewanie jedną z najbardziej intrygujących i nieoczywistych scen spektaklu okazał się nieco żartobliwy, utrzymany w duchu makabreski prolog. Rozgrywa się on w holu i w całości należy do artystów związanych z Teatrem ZAR. Spośród zebranej przy stoliku grupki znajomych poprzez losowanie wybiera się osobę, która ma zabawić zgromadzonych jakąś historyjką. Pada na pochodzącego ze Stambułu Mertcana Semerci. Ten opowiada kawał o człowieku, którego pewnej nocy budzi łomot do drzwi. Dzieje się to raz, dwa, a kiedy w końcu postanawia je otworzyć, widzi za nimi… śmierć. Mimo że jest ona niespodziewanie małych, wręcz miniaturowych rozmiarów, nieszczęśnikowi całe życie staje przed oczami. Śmierć jednak odpowiada, by się wyluzował, bo przyszła po… jego chomika. Nie jest to przypowieść pokroju tej Kafkowskiej, ale i tu jest nad czym się zastanowić. Szczególnie w trakcie opowieści Mertcana, gdy na naszych oczach ceremonialnie skremowano atrapę małego zwierzaka, a jego prochy, przesypane przez Katyę Egorovą do cukierniczki, oddano byłemu już właścicielowi gryzonia. Widzowie ustawiają się za nim w swoisty kondukt pogrzebowy, kierując kroki ku sali, gdzie czekają na nich liczne drzwi, stare sycylijskie pieśni oraz kołaczące się z tyłu głowy pytanie: po kogo przyjdą po śmierci chomika?

Plavo Pozorište w Belgradzie

Theaterlabor Bielefeld

Teatr ZAR we Wrocławiu

The Passage

reżyseria Nenad Čolić, Jarosław Fret, Indira Heidemann

premiera 17 lutego 2024

doktor nauk humanistycznych, krytyk, członek redakcji portalu teatralny.pl. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.