1/2025
Obrazek ilustrujący tekst Wsłuchać się w ciszę

Wsłuchać się w ciszę

 

Ciągłe oczekiwanie, tęsknota i dojmujący brak to odczucia, które towarzyszą bohaterom dramatów norweskiego twórcy Jona Fossego. Komitet noblowski uzasadniając decyzję przyznania pisarzowi nagrody, tłumaczył: „[…] za jego nowatorskie sztuki i prozę, które dają wyraz niewysłowionemu”. Wraz z Noblem przyszło nowe wydanie dramatów Fossego w Polsce. Tym razem ADiT opublikował osiem utworów napisanych do 2000 roku. Tom otwiera tytułowy tekst, od którego zaczęło się pisanie Norwega dla sceny – Ktoś tu przyjdzie, kończą zaś Odwiedziny. Takie sklamrowanie zbioru jest pewnego rodzaju interpretacyjną wskazówką. Od tekstu o próbie ułożenia sobie życia przez parę w nowo kupionym domu nad morzem, po dramat, gdzie dorosłe dzieci opuszczają dom, by zacząć żyć na własną rękę. Od wejścia do domu, po wyjście z niego. Osiem dramatów można czytać jako jedną historię o współczesnym człowieku na rożnych etapach życiowych doświadczeń. Uważnemu czytelnikowi nie umknie, że w kolejnych utworach znajdziemy odniesienia do historii, motywów czy bohaterów przywołanych w poprzednich tekstach.

Okładka książki przedstawia kobietę w ciemnej sukni, stojącą na plaży, zapatrzoną w czarne, nieprzyjazne morze. Krajobraz spowity jest mgłą, na niebie kłębią się rozmazane chmury. Całość ma ponurą kolorystykę. Nie wabi zachęcającymi kolorami i liniami. Okładka wprowadza nas w świat dramaturgii Fossego, gdzie otoczony niebezpieczną, a na pewno niepoznaną przyrodą człowiek ciągle czegoś wyczekuje i wygląda. To jakby współczesny Wędrowiec nad morzem mgły, literacka trawestacja obrazu Friedricha. Dramaturgia Fossego pisana w języku nynorsk ściśle spleciona jest z geografią i klimatem, w których żyje i tworzy autor (dzieciństwo spędził na zachodzie Norwegii, w wiosce Strandebarm, do której docierało się łodzią). Scenerią jego dramatów są fiordy, zbocza, najczęściej wyludnione wiejskie przestrzenie z dala od tłocznych miast. Jego bohaterowie poruszają się w deszczu i wietrze, w mroku i mgle, wypływają łódkami na niebezpieczne morze. Natura wyraża nastroje bohaterów, nie można też oprzeć się wrażeniu, że odsyła do rzeczywistości transcendentnej.

Uznawany za następcę Ibsena Fosse oś swoich dramatów buduje na intymnych relacjach międzyludzkich, z pozoru banalnych codziennych historiach, które jednak mają zasadniczy wpływ na życie bohaterów. Utwory noblisty wyróżniają się formą. Dialogi rozpisane są na kilka osób (od dwóch do sześciu), które często nie mają imion. Autor określa je funkcjami społecznymi: Matka, Ojciec, Dziecko, Kobieta, Przyjaciółka. Czasem odniesienia do wieku, jak w Odwiedzinach, pojawiają się w tekście głównym. Jego zapis przypomina lirykę. Biały wiersz bez znaków interpunkcyjnych pozostawia wiele dróg interpretacyjnych czytelnikom i aktorom. Didaskalia w sztukach Fossego są mało rozbudowane, najczęściej informują o świetle lub ciemności oraz kierunku, z którego przychodzi postać. Ważna jest tu cisza. „Pauzy […] mogą pomieścić szalenie dużo, ale też bardzo mało. To, że czegoś nie można wyrazić, że nie chce się tego wyrazić, albo że najlepiej daje się to wyrazić, nie mówiąc niczego”[1]. Komunikacja bohaterów opiera się na niedomówieniach, ukrytych myślach, stłumionych emocjach, jak w dramacie Matka i dziecko: „Długa pauza / Czy nie możemy / Długa pauza / Jak ci było / w tej Irlandii / w Niemczech / Nie mógłbyś mi czegoś opowiedzieć / Co robisz w Oslo / Mimo wszystko / śmieje się / jestem twoją matką / Krótka pauza” (s. 328). Milczenie w utworach scenicznych Fossego ma też charakter metafizyczny. W mowie noblowskiej autor tłumaczył:

 

Jednak głos ciszy, język ciszy najbardziej słyszalny jest z dzieła postrzeganego totalnie. Niezależnie, czy mówimy o powieści, sztuce teatralnej, czy jej scenicznej realizacji, nie liczą się poszczególne części, lecz całość, która z kolei musi być w najmniejszym szczególe – może odważę się nawet nazwać go duchem całości, duchem, który przemawia z bliska i z daleka.

Co można usłyszeć, jeśli tylko wystarczająco dobrze się wsłuchamy?

Ciszę. Powiedziano, że tylko w ciszy można usłyszeć głos Boga. Być może[2].

 

W Letnim dniu – dramacie opowiadającym historię kobiety, której mąż Asle wiele lat temu wypłynął łódką na niebezpieczne morze i nigdy nie powrócił – Fosse zastosował czterdzieści trzy krótkie pauzy, czternaście pauz i cztery pauzy długie. Najdłuższe chwile ciszy wprowadził w sytuacjach przełomowych: pierwsza długa pauza wyraża strach związany z nieobecnością Aslego, druga oddaje oczekiwanie żony i pary jej przyjaciół na mężczyznę, trzecia towarzyszy scenie, gdy policjanci odnajdują jego łódź. Ostatnia długa pauza kończy dramat, kiedy Starsza Kobieta otwiera okno, przez które całe życie wyglądała. Czy oznacza to, że pogodziła się z odejściem Aslego? A może wciąż czeka z nadzieją? Może dopiero śmierć rozwiąże tę zagadkę? Po długiej pauzie światło gaśnie. W tych chwilach ciszy rozgrywają się najbardziej dramatyczne wewnętrzne monologi.

Ważną strategią artystyczną Fossego jest powtarzanie. Dramatopisarz w obrębie jednego utworu powtarza struktury zdań i sytuacje, a w ramach całej twórczości – problemy, stany, postacie. Powracającą figurą jest dziecko. W Imieniu dziewczyna oczekuje dziecka, a wybór imienia poróżni ją z narzeczonym. W Dziecku wcześniak umiera, a jego strata wzmacnia więzi między kobietą a mężczyzną. W Noc śpiewa piosenki dziecko śpi w pokoju za ścianą, ale jego cicha obecność buduje napięcie: po samobójstwie Młodego Mężczyzny mały zaczyna płakać. Fosse portretuje też relacje między dorosłymi dziećmi a rodzicami. W Matce i dziecku chłopak wychowywany przez dziadków nie doświadczył codziennej miłości matki. W dramacie Syn widzimy już dorosłego mężczyznę, o którym osamotnieni rodzice właściwie nic nie wiedzą. Są też syn i córka w Odwiedzinach, którzy zaczynają niezależne życie. Dzieciństwo u Fossego to początek życiowej wędrówki, kiedy człowiek dojrzewa i usamodzielnia się, czasem wbrew społecznym oczekiwaniom.

Finałowe sceny dramatów Fossego spowija ciemność. „Dziewczyna stoi i patrzy w mrok. Pauza. Wyciemnienie. Kurtyna” (Imię); „Stopniowe wyciemnienie. Czarno” (Syn); „Długa pauza. Gaśnie światło. Mały stopniowo się uspokaja. Ciemność” (Noc śpiewa piosenki); „Potem otwiera okno. Długa pauza. Światło gaśnie. Ciemność” (Letni dzień); „…gasi światło, zostawia drzwi otwarte. Ciemność” (Odwiedziny). Tylko jeden dramat kończy się w świetle. To Dziecko: „Agnes i Frederik odchodzą na prawo. Stopniowo robi się coraz jaśniej”. Nie można tego zignorować. W sztuce tej bowiem pozbawieni życiowego sensu ludzie spotykają się na przystanku autobusowym i wiedzeni dziwnym instynktem trafiają do kościoła, zaczynają wspólne życie, oczekują na dziecko, które wyznacza wreszcie cel ich banalnej egzystencji. Mimo że niemowlę umiera, zostają razem.

Sztuki norweskiego pisarza nie zawładnęły polskim teatrem, chociaż wystawiane są z dużym powodzeniem na scenach niemieckich i francuskich. Do tej pory było około dwudziestu realizacji Fossego w Polsce. Największą popularnością wśród polskich reżyserów cieszy się Imię, które w Warszawie zainscenizowała Agnieszka Glińska, we Wrocławiu Tomasz Man, a w Szczecinie Anna Augustynowicz (spektakl lalkowy). W 2018 roku w Teatrze WARSawy Katarzyna Łęcka wyreżyserowała Ktoś tu przyjdzie. Kilka miesięcy przed Nagrodą Nobla w warszawskim Teatrze Baj Ewa Piotrowska wystawiła Dziewczynkę ze skrzypcami. Po nagrodzie nie nastąpiła żadna ożywcza zmiana. Jeśli się nie mylę, jedynie Adam Sajnuk w Teatrze WARSawy pokazał Matkę i dziecko. Może pewne obawy twórców wobec dramaturgii Norwega wynikają z faktu, że nie są to sztuki dziania się, a raczej trwania, czego najbardziej obrazowym przykładem jest ciągłe patrzenie bohaterów w okno, na zewnątrz, w mrok, w nierozpoznaną ciemność. Swą atmosferą, ale także rekwizytorium przywołują intymne, symbolistyczne dramaty Maeterlincka. Trudno znaleźć w polskiej literaturze podobną twórczość. Fosse nie odwołuje się do historii, nie analizuje społecznych problemów, nie stawia kulturowych diagnoz. Jego horyzont jest zdecydowanie gdzie indziej. Jako autor wymaga też niezwykłego wyczucia słowa, pulsowania dialogów, wydobycia z nich ukrytych pod wierzchnią warstwą humoru, energii, a nade wszystko emocji.

Jon Fosse, który w młodości nie lubił głośno czytać ani mówić, zaczął rozmawiać przez literaturę. Noblista zaprasza do lektury nie rozbudowanym dialogiem, lecz dramaturgią niewielu słów, przemyślanym rytmem, ukrytym humorem. Chce, by czytelnik doświadczał współobecności, współbycia w jego literackim świecie. Jak sam zapewnia, „przypomina to bardziej komunię niż komunikację”. Fosse jest mistykiem, a jego dramaty, mówiące o braku i pustce, dają przeczucie „czegoś innego”.

 

[1] J. Fosse, Język ciszy. Mowa noblowska Jona Fossego, tłum. M. Grossman-Kliber, [w:] tegoż, Ktoś tu przyjdzie. Sztuki teatralne, tłum. E. Frątczak-Nowotny, M. Grossman-Kliber, H. Thylwe, Warszawa 2024, s. 23.

[2] Tamże.

 

autor / Jon Fosse

tytuł / Ktoś tu przyjdzie. Sztuki teatralne

tłumaczenie / Elżbieta Frątczak-Nowotny, Monika Grossman-Kliber, Halina Thylwe

wydawca / Agencja Dramatu i Teatru ADiT

miejsce i rok / Warszawa 2024

teatrolożka, krytyczka teatralna,  zastępczyni redaktora naczelnego miesięcznika "Teatr", profesor w Katedrze Komunikacji Kulturowej i Artystycznej Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW, autorka m.in. książki Teatr przeciwko śmierci. Kryptoteologia Tadeusza Kantora (2015).