Teatr, który nadchodzi?
W roku osiemdziesięciolecia miesięcznika przyszedł czas na zmiany. Jaki będzie stary nowy „Teatr”?

fot. Karpati&Zarewicz
Teatr, który nadchodzi? to tytuł książki Dariusza Kosińskiego, w której badacz stara się odpowiedzieć na pytanie, jaki sens ma teatr i czy w przyszłości będzie potrzebny, a jeśli tak, to w jakiej formie. Pytanie to powróciło do mnie teraz, kiedy myślę o przyszłości miesięcznika „Teatr”. Jak wiadomo, zmienią się: skład redakcji, autorzy, struktura pisma, publikowane treści i szata graficzna. To wszystko będzie od następnego numeru. W tym warto spojrzeć na to, co było.
Gdy weszłam do zespołu Jacka Kopcińskiego, łączył on ludzi młodych – wnoszących świeże spojrzenie na sztukę, przynoszących na Kozią tematy ważne dla nich i ich pokolenia – z krytykami wychowanymi na teatrze „ojcobójców” oraz z doświadczonymi badaczami i dziennikarzami. Jedni w sposób szczególny interesowali się teatrem zawodowym, inni offem, jeszcze inni teatrem amatorskim. Ktoś był po polonistyce, ktoś po wiedzy o teatrze, jeszcze ktoś po filozofii. Nasza różnorodność miała gwarantować, że numery miesięcznika nie będą tworzone dla wąskiego odbiorcy (a to, że czasopisma teatralne w ogóle nie mają masowej sprzedaży, to sprawa wiadoma). Czy nam się to udawało?
Struktura pisma także miała odzwierciedlać otwarcie na szerokiego czytelnika i jego potrzeby. W dziale Po premierze recenzowaliśmy spektakle z różnych ośrodków artystycznych – z dużych i małych miast, odmienne gatunkowo (teatr dramatyczny, lalkowy, musicalowy, ruchu); w Ludziach rozmawialiśmy z twórcami z różnych pokoleń: aktorami, reżyserami, dramatopisarzami, kompozytorami, scenografami, choreografami, dyrektorami. Przestrzenie teatru gromadziły szkice poświęcone zagadnieniom historycznym lub problemom, które we współczesnym teatrze wydawały się nam ważne, a w ostatnich latach dołączyliśmy tu cykl „Inne miejsca” – o teatrach wyznaczających własne artystyczne drogi, nienależących do tzw. głównego nurtu. Przegląd dawał pojęcie o festiwalach w Polsce i za granicą, otwierał się na operę, teatr offowy, niezbędny (na przykład w więzieniach). W skupionej na rynku wydawniczym Czytelni recenzowaliśmy zaś najnowsze książki poświęcone teatrowi i okołoteatralne. Poszczególne działy przetykały felietony naszych stałych współpracowników – teoretyków i praktyków teatru. Od kilku sezonów numer otwierał Fokus na… – krótki wywiad z młodymi obiecującymi twórcami, a najnowsze informacje związane ze sztuką teatru prezentowaliśmy w notkach w Forum. Taki „Teatr” proponowaliśmy czytelnikom do lutego 2025 roku.
Z pewnością miesięcznik mógł poruszać jeszcze inne tematy, docierać do jeszcze innych zespołów, twórców, miejsc. Pewnie jedne materiały były ciekawsze, inne mogłyby być bardziej pogłębione. Jak pisze Wojciech Majcherek w zamieszczonym w tym numerze szkicu, może przyjdzie czas na podsumowania i ocenę. Staraliśmy się jednak być przede wszystkim rzetelni i prezentować własny, oryginalny profil. Udało nam się zgromadzić wokół redakcji różnorodną i profesjonalną grupę współpracowników z Polski i zagranicy. W tym miejscu dziękuję naszym autorom, twórcom, którzy gościli na naszych łamach, Radzie Naukowej. To tysiące opublikowanych na tradycyjnym papierze i w sieci tekstów.
W roku osiemdziesięciolecia miesięcznika przyszedł czas na zmiany. Jaki będzie stary nowy „Teatr”? Czy przyciągnie jeszcze szerszego czytelnika, jak zapowiadał w swoim programie nowy naczelny Tomasz Plata? Czy będzie opierać się na proponowanych rankingach i listach, szybkich recenzjach i gorących tematach? Jakich strategii marketingowych będzie używać? Czy rozwijając się i zmieniając, co naturalne, zadba o swoją tradycję, dotychczasowy dorobek, opracowane archiwa? Jedno jest pewne – to będzie zupełnie inne pismo, tworzone przez zupełnie inną redakcję, w której pisać będą inni autorzy. Mam nadzieję, że nie zabraknie różnorodności.