2/2012
Krzysztof Rutkowski

Zuzanna Waś

Pasaż pod pomnikiem

1.
Pociągnęło mnie na Szmulki przez ruiny wytwórni wódek „Koneser” od ulicy Białostockiej. Ruiny ciągle ciepłe, czuć nasienie ognia. Między ruinami a szczerbiną w murze o kształcie Lwiej Bramy pałacu w Mykenach stoi kamień nagrobny. W tym miejscu zginęło w sierpniu 1944 kilku chłopaków z AK. Po trzech zostało imię. Czwarty: NN. Wiadomo tylko, że wybrał pseudo Kmicic. Dzieciak, na pewno. Może nawet Sienkiewicza nie czytał, a już wciągnęła go mega sema i wrzuciła w pasaż.
Mega sema, wielka tajemnica, o której mówić trudno, depozyt polskiego losu szarganego przez szyderców lub cukrowanego w figę. Mega sema syci się przedziwnie trudno wyziębialnym wewnętrznym ogniem, sperma pyros, bez którego Odyseusz, nawet powróciwszy, nie zamieszkałby prawdziwie na Itace. Ustrzegł ognia, więc przyszła po niego śmierć z morza, taka naprawdę łagodna…

2.
Trzeba odwagi, wiedzy i fantazji, żeby o mega sema Polaków mówić do rzeczy. Nie kpić i nie cukrzyć. Mówić swoim głosem tak, jak żyje się swoim życiem w nadziei, że umrze się własną śmiercią. Taką naprawdę łagodną, choćby nawet nagłą.
Takim głosem mówi Dariusz Kosiński, autor mądrych książek o polskim teatrze przemiany i o widowiskach polskości. Najnowszą, Teatra polskie. Rok katastrofy (wydawca: Instytut Teatralny), rozpoczął od wyznania: „Napisał [tę książkę] historyk teatru dawnego i współczesnego, zajmujący się teatrem coraz rzadziej, a coraz chętniej sięgający po wszystko inne, z braku lepszego słowa kryptonimowane angielskim terminem performans. Najważniejsze może, że napisał ją autor książki Teatra polskie. Historie, która ukazała się […] w kwietniu 2010 i dodawała swoją biało-krwistą okładkę do tego, co działo się wokoło. Opowiadano mi, że w dniach żałoby ten pokaźny tom leżał na wystawach księgarń na Krakowskim Przedmieściu, o krok od kolejki do Pałacu Prezydenckiego, morza zniczy i krzyża. Opowiadający zaraz dodawali, że moja książka spełniła się w momencie wydania, a choć sam nie ośmieliłbym się tak pomyśleć, to nie mogę zaprzeczyć, że formułowane często twierdzenie, że po kwietniu 2010 powinienem dopisać kolejny rozdział, odbierałem jak wyzwanie. Ta książka chce być na owo wyzwanie odpowiedzią”.
I wyznaniem Dariusz Kosiński książkę swą zakończył: „Co zostało z posmoleńskiego roku? Czy tylko odruch zniecierpliwienia i zmęczenia, z którym spotykam się, gdy próbuję znów o nim mówić? […] Bardzo łatwo byłoby zakończyć tę niewesołą książkę niewesołą puentą. Napisać, że wszystkie strony tego dramatu zgrały się do cna i wciąż przypominając o pamięci, dokonały aktu brutalnej tanatopraksji, zamieniając zmarłych (także zmarłych sobie bliskich) w figury używane w politycznym boju […]. Ale choć to prawda i choć wcale mi nie do śmiechu, nie chcę tak skończyć.
Nie chcę się bawić w Wernyhorę, chyba że takiego ze Słowackiego, powtarzającego »ja tam nie wiem«. Chcę powiedzieć może tylko tyle, że kiedy wiemy bardzo dobrze i mocno, czemu chcemy powiedzieć »nie«, a nie mamy pojęcia, na co moglibyśmy odpowiedzieć »tak«, jesteśmy zobowiązani do szukania. […] Może taki właśnie jest sens katastrofy – chwili dojścia do kresu, gdzie zdobywa się wiedzę”.

3.
Teatra polskie. Rok katastrofy opowiadają o sposobach rozgrywania w polskim wariancie Widowiska Wcielonego śmierci pary prezydenckiej oraz osób, które zginęły wraz z nią pod Katyniem. Widowisko Wcielone – to sposób bycia społeczeństw postdemokratycznych. Dariusz Kosiński przedstawił wyniki dramatologiczno-performatywnej lektury polskiego wariantu Widowiska Wcielonego.
Polskich oficerów sowieci zamordowali w Katyniu strzałami w potylicę. NN Kmicica zastrzelili na Szmulkach Niemcy. Prezydenta Rzeczypospolitej, prezydentową, pasażerów i załogę tupolewa zabiło Widowisko Wcielone, bo zmusiło ich („widzaktorów”) do bycia byle jak. Bylejakość zabiła pasażerów i załogę tupolewa.
W Widowisku Wcielonym toczy się nieustanna walka o zajęcie najbardziej widowiskowej pozycji, bo gwarantuje ona zdobycie władzy w Widowisku. Walka o władzę w Widowisku wymaga manipulacji symbolami i gry z pamięcią. Wymaga widowiskowych sztuczek, błazeńskich min, komedianckich lamentacji. W Widowisku Wcielonym nie liczą się tzw. idee. Gdyby tak było, PO i PiS nie prowadziłyby zaciekłej wojny, bo „ideowo” nie różnią się prawie od siebie. Te trupy teatralne walczą zajadle o widowiskową władzę, nieuchronnie profanując symbole. Kto igra z mocą symboli – ryzykuje zasłanie sceny Widowiska Wcielonego trupami.
Walka o władzę w Widowisku Wcielonym zmierza do zajęcia pozycji w Widowisku najcenniejszej – pozycji ofiary. Kto ją zdobędzie – czuje się czysty.

4.
„Ani słowa nie powiedziałem od siebie, lecz zebrałem w jedną całość wszystko, czego od innych się dowiedziałem, czyniąc to z niejakim staraniem oraz poddając pewnemu osądowi […]. Najczęściej czytałem i pisałem jakby w przelocie”. Andrzej Frycz Modrzewski, De Republica emendanda.

5.
Uczestnicy pochodów po Krakowskim Przedmieściu, między katedrą Świętego Jana i Pałacem Prezydenckim, mijali pogardliwie pomnik tego, kto pisywał Dziady. Lokatorzy Pałacu zamykali podwoje, przymykali powieki, zasłaniali okna. Wszyscy coś czynili, nie wi(e)dząc, co czynią, grając: rozgrywając nienapisane sceny z nieskończonego, otwartego dramatu, którym stojący na pomniku nas obdarzył, i na który skazał wspólnotę Polaków. Wszyscy byli odwróceni, on stał, niepotrzebny, jak NN, jak Kmicic ze Szmulek. Nikt nie spytał go o zdanie, chociaż pomnik jarzył się widomie. A teraz:

Pewnie już z rzeźwym sercem i spoconym czołem
Dzienną zabawę kończą za biesiadnym stołem.

6.
Mega sema Polaków wymaga uwagi. Teatra polskie. Rok katastrofy Dariusza Kosińskiego mówi o (naszej) wielkiej tajemnicy z uwagą, przez ściśnięte gardło, skoro wiadomo, że nie jest tak, że nie wrócą i nie będą nas sądzić umarli.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).