2/2012

Kariera Nory

Co się zdarzyło, kiedy Nora opuściła męża? Porzuciła Ibsenowski dom lalki i poszła do fabryki, żeby usamodzielnić się finansowo i poznać prawdziwe życie.

Obrazek ilustrujący tekst Kariera Nory

fot. Robert Jaworski/ Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Trwa kryzys gospodarczy przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Nora wchodzi na scenę i zderza się z męskim światem, w którym mężczyźni, m.in. uwodzący ją bogacz, konsul Weygang, są własnymi parodiami, porozumiewającymi się suchym językiem handlu w sprawach przemysłu i interesów. Oto są „podpory społeczeństwa”. Nora, która wyrusza na przygodę w świat patriarchatu, u Jelinek jest bohaterką negatywną. U czeskiego reżysera Michala Dočekala z jednej strony pragnie samorealizacji i wolności dla kobiet, a z drugiej marzy o Wielkiej Miłości i przy mężczyznach odgrywa infantylne role – lolitki, kapryśnej kobiety-dziecka albo wyzywającej dominy. Feministka i nierządnica w jednym. Swego „księcia z bajki”, Weyganga, uwodzi, tańcząc słynną tarantelę na wieczorku artystycznym w fabryce. Ale kobieta jest tutaj przedmiotem handlu, dobrem ekonomicznym. Feministyczny mit jest niemożliwy do zrealizowania w sytuacji, gdy kobiety są biernymi, uprzedmiotowionymi pracownicami. Pożądanie u Weyganga Nora wzbudza sztucznie, inscenizując męskie wyobrażenia o seksownej żonce – różowy tiul, satynowa podomka, pantofelki z puszkiem. Mężczyźni bowiem widzą tylko ciało, a nie wnętrze kobiet, co z pretensją wyśpiewuje kolektyw robotnic.
Nora przechodzi przez kolejne wcielenia kobiecości przyjęte w patriarchalnym społeczeństwie. Bohaterce udaje się z początku zostać „partnerką” Weyganga, ale konsul szybko nudzi się nią i nakłania do oddania się jej byłemu mężowi, Helmarowi, aby wyciągnąć zeń informacje i dokończyć wyjątkowo intratną transakcję (fabryka i mieszkania pracownic mają zostać wykupione i zburzone, aby na ich miejscu pociągnąć linię kolejową). Sam Helmar jest dziwacznym, nieokrzesanym typem, którego zezwierzęcenie nie przeszkadza jednak w sprawnym prowadzeniu interesów. W kontaktach z Helmarem Nora odgrywa konwencję z pornografii sado-maso. Scenę tę przedstawiono w parodystyczny sposób, stosunek seksualny ukazany został poprzez niezgrabne zmagania rodem z sali gimnastycznej, z wykorzystaniem gumowych piłek i kółek do podciągania.
Tak naprawdę jednak jedynym bodźcem, który wywołuje autentyczne pożądanie, są pieniądze. Mężczyźni wiedzą, że kobiety jako towar szybko się zużywają – rodzą dzieci, starzeją się, nie są niezawodnymi maszynami, ale jedynie ciałami. Jakakolwiek wspólnota kobiet nie istnieje. Chór pracownic ubrany jest i zachowuje się identycznie, ale to wcale ich nie łączy, lecz jeszcze bardziej od siebie oddala.
Nora, po przejściu przez kolejne męskie łóżka, stacza się i wraca do punktu wyjścia. Znowu żyje z Helmarem. Na początku wystylizowana na elegancką chłopczycę z lat dwudziestych, kończy jako ufarbowana na blond kura domowa w gumowych rękawicach. Spektakl zamyka scena, kiedy bohaterowie dowiadują się o podpaleniu nierentownej fabryki, w której pracowała Nora. Jednocześnie zasygnalizowane jest wkroczenie faszyzmu, rozlega się narastający złowieszczo marsz.
Inscenizacja, zgodnie z założeniem autorki dramatu, przeniesiona w lata dwudzieste XX wieku, prezentuje na scenie industrialny moloch, w którym wzorowo realizuje założenia marksistowskiej alienacji. Pracownikami są same kobiety, zunifikowane w jedno mechaniczne ciało, wykonujące przy niewidzialnej taśmie produkcyjnej ciąg tych samych gestów w takt fabryki-metronomu. Forma niemieckiego ekspresjonizmu sama narzuca się przy takich założeniach historycznych i trzeba przyznać, że reżyser Michal Dočekal skutecznie ją wykorzystał. Począwszy od kostiumów i makijażu aktorów (także mężczyzn) rodem z kina niemego, a kończąc na ogromnej scenografii, składającej się m.in. z żelaznych wsporników, szafek z elektryką, olbrzymiego radioodbiornika złowieszczo zawieszonego pod sufitem.
Czescy recenzenci słusznie zauważyli, że reżyser przeczytał Jelinek poprzez Brechta, ona zaś poprzez Brechta – Ibsena. Rzeczywiście, brechtowskie echo pobrzmiewa w „refrenach” spektaklu – songach w wykonaniu chóru profesjonalnych śpiewaczek, które odgrywają fabryczne robotnice, oraz samych aktorów – do mikrofonów i przy akompaniamencie orkiestry na żywo. To bardzo oryginalne przedstawienie prozy Jelinek. Muzyka w spektaklu Dočekala jest bardzo ważna, zwłaszcza w pierwszej części nadaje rytm całemu przedstawieniu, właśnie na zasadzie refrenów. Napisana do fragmentów dramatu (a wykonywana na żywo przez niewielką orkiestrę ukrytą w kanale), jest tak dobra, że piosenki mogłyby stać się hitami do nucenia, gdyby nie ich dość trudny i mocno osadzony w dramacie Jelinek tekst.
Czy skoro co pewien czas do akcji wkradają się piosenki (zawsze z udziałem protagonisty z mikrofonem i chóru pracownic), a scenografia jest pełna rozmachu, można powiedzieć, że jest to musical, teatr muzyczny? Nie do końca – mimo wszystko warstwa muzyczna nie jest w tym przedstawieniu najważniejsza, a w drugiej (słabszej zresztą) części piosenek jest już znacznie mniej i nie są tak emocjonujące. Aktorzy bez przerwy dbają o to, aby zrywać ze sceniczną iluzją, czy to poprzez sięganie po mikrofon do kanału muzyków, granie niemal wyłącznie frontem do publiczności, czy wypowiadanie na głos didaskaliów. Ciągle mamy do czynienia z formą persyflażu z podkreślaniem groteski, zarówno kobiety, jak i mężczyźni przedstawieni są z dużą ironią, na granicy parodii. Samo przedstawienie bardzo ściśle trzyma się zaleceń i didaskaliów Jelinek. Songi są porywające, chór profesjonalny, a śpiewający aktorzy doskonale przygotowani. To świetne rozwiązanie, ponieważ bez tego tekst Jelinek, dość szablonowy i powtarzający wciąż te same założenia (biznes, gospodarka, pytania o emancypację kobiet), mógłby po prostu nużyć. Paradoksalnie właśnie temu aspektowi polscy widzowie najwięcej zarzucali – część wychodziła w przerwie po pierwszej części, ponieważ uznała, że to, co najciekawsze w formie i tekście, zostało już zaprezentowane i później będzie już „tylko to samo”.
Tuż po przyjeździe czeskiej ekipy do Teatru Narodowego w kuluarach najczęściej rozmawiano o problemie z żelaznym łóżkiem. Podobno zespół techniczny miał duży kłopot z przetransportowaniem na scenę łoża tak wielkiego, że z trudem mieściło się w windzie towarowej. Rzeczywiście, żelazny mebel, który pojawia się w ostatniej scenie przedstawienia, jest gigantyczny, wielkości niewielkiego pokoju. Jest tak dziwny, niepokojący i przeskalowany, że gubią się przy nim żywe postaci. I właśnie to można by uznać za kluczowy moment akcji, w którym przerost formy nad treścią wydaje się jednym z założeń, ale i problemów inscenizacji. Z jednej strony ukazuje bezlitosny i nieludzki industrialny świat i obezwładniający patriarchat (Nora zostaje dosłownie schowana pod łóżko, zamknięta w żelaznej klatce). Groteskowe kostiumy i plastikowe gadżety, kiczowaty różowy tiul i tanie błyskotki, którymi Nora się przystraja, są metaforą deziluzji i niemożności spełnienia romantycznych snów o miłości. Z drugiej strony niewygodne fabryczne meble, szpitalne łóżka bez materaca, krzesła, na których nie da się siedzieć, ruchomy taśmociąg zamiast kuchennego stołu – sprawiają, że bohaterowie zachowują się sztucznie i śmiesznie, stają się własną parodią, nie są w stanie odnaleźć się w tym zdehumanizowanym świecie.
Nora w charyzmatycznym wykonaniu Kateřiny Wintrovéj w trakcie swej wędrówki zmienia postawy jak rękawiczki, ale sama nie przechodzi wewnętrznego rozwoju (choć początkowo czyta Freuda, a chwilę potem ze zdziwieniem trafia na pisma Hitlera), niewiele się uczy, jedynie gorzknieje i moralnie upada. Reżyser nie pozostawia suchej nitki ani na głównej bohaterce, ani na żądnych pieniędzy mężczyznach. Niestety, pomimo tego oraz osadzenia akcji w konkretnym miejscu i czasie, reżyser praktycznie nic nie mówi na przykład o dzisiejszym czeskim społeczeństwie. Analiza ówczesnej sytuacji historyczno-socjologicznej (choćby tej austriackiej!) jest bardzo powierzchowna, a tym bardziej nie ukazano jej wpływu na czasy obecne. Dočekal serwuje dość banalne spostrzeżenia (na przykład alienacja robotników, uprzedmiotowienie kobiet, kariera poprzez seks), które w teatrze były już o wiele lepiej i głębiej analizowane. Trzeba jednak przyznać, że spektakl w wykonaniu Czechów jest wyjątkowo efektowną, przystępną i lekką inscenizacją zazwyczaj trudnej i gorzkiej twórczości austriackiej noblistki.

Národní divadlo w Pradze
Co się zdarzyło, kiedy Nora opuściła męża? Elfriede Jelinek
reż. Michal Dočekal
premiera 15 maja 2010