5/2012
Rafał Węgrzyniak

fot. Jacek Labijak

Rozpędzanie Pasji

Pod wpływem lektury Portretu podwójnego Jarosława Iwaszkiewicza i Czesława Miłosza sięgnąłem po wydaną w 1938 roku powieść Pasje błędomierskie. W nieudanym utworze Iwaszkiewicza zaskoczył mnie wątek teatralny. Odgrywane rokrocznie, w drugi dzień Zielonych Świątek, na schodach fary w Błędomierzu przez chłopów z okolicznych wsi misterium Męki Pańskiej ma ulec komercjalizacji. Poeta Leopold Kanicki opracowuje tekst osiemnastowiecznego misterium, inscenizuje je profesjonalny reżyser, a w roli Jezusa obsadzony zostaje sławny „warszawski zgrywacz”, ale przedsięwzięcie – wspierane przez władze państwowe i kościelne – kończy się katastrofą. Sprzeciwia mu się bowiem dziennikarz sportowy Otton Krobowski, który mobilizuje do walki lokalną społeczność zarówno z kręgu lewicy, jak i prawicy. W obawie przed protestami spektakl zostaje przeniesiony z rynku do fabryki, w której urządzono „Garaż Męki Pańskiej”. Jednak w trakcie przedstawienia „pochód demonstrantów” przerywa „kordon policji” i wypędza widzów z hali. „Kilku aktorów i chórzystów, którzy próbowali stawiać opór, pobito kijami. Rzucono bomby cuchnące i łzawiące”. W rezultacie zrezygnowano z kolejnych prezentacji Pasji błędomierskich, których autor się powiesił, i powrócono do tradycji.
Iwaszkiewicz ujawnił, że idea powieści zrodziła się w nim po obejrzeniu latem 1930 roku w bawarskim Oberammergau siedemnastowiecznej Passionsspiel, której prezentacje dla tysięcy turystów z całego świata wydały mu się „jednym wielkim bluźnierstwem”. Powieściowe postacie zamierzają przekształcić Błędomierz w „polskie Oberammergau”, ale równocześnie powołują się na przykład Salzburga, gdzie od 22 sierpnia 1920 roku grany jest w ramach festiwalu moralitet Jedermann w inscenizacji Maksa Reinhardta, na schodach katedry, a w razie niepogody – w sali Festspielhausu. Krobowski oburza się, że „ludowy prymityw” usiłują zmienić w „spektakl monstre, w jakiś żydowski reinhardtyzm”. A właśnie w roku 1938, gdy powieść się ukazała, po marcowym anszlusie Austrii naziści usunęli Jedermanna z programu Salzburger Festspiele.
W dwudziestoleciu międzywojennym w ślad za Reinhardtem organizowano w wielu polskich miastach plenerowe przedstawienia na tle architektury. Pierwszym z nich była Odprawa posłów greckich wystawiona przez Teofila Trzcińskiego w czerwcu 1923 roku w Krakowie na dziedzińcu wawelskim. W kwietniu roku następnego Wielkanoc w opracowaniu i inscenizacji Leona Schillera została zagrana przez Redutę przed kościołem św. Jana na dziedzińcu Skargi Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Latem 1924 roku w trakcie objazdu Reduty owo Misterium o Męce i Zmartwychwstaniu Pańskim – skądinąd bez postaci Jezusa – odegrano w trzydziestu miastach wschodniej Polski, w tym 9 lipca w Sandomierzu, który był prototypem Błędomierza z powieści Iwaszkiewicza. Edmund Wierciński, który sprawował opiekę reżyserską nad tymi spektaklami, z reguły granymi pod gołym niebem, podkreślał w pamiętniku, że oglądano je w religijnym skupieniu i tylko sporadycznie aktorzy byli narażeni „na wysłuchanie docinków ze strony kulturalnie nieodpowiedzialnych, zresztą, jednostek”. W każdym razie nie doszło nigdy do awantur. Wierciński pierwowzór rodzimych widowisk plenerowych, czyli Jedermanna w Salzburgu, ujrzał dopiero w sierpniu 1936 roku. Dostrzegł w nim elementy już przebrzmiałego „stylu ekspresjonistycznego”, lecz uznał, iż mimo wszystko spektakl „pozostawia wrażenie głębokie”.
Przy tym Iwaszkiewicz – niczym Kanicki – już w czerwcu 1921 roku na zamówienie i zgodnie z sugestiami współpracownika Reinhardta, Ryszarda Ordyńskiego, napisał „podług staroangielskiego moralitetu The play of Everyman, dramatu Hugona von Hofmannsthala Jedermann i innych autorów” sztukę Kwidam. W jej epilogu – identycznie jak w inscenizacji Reinhardta – zmarły niespodziewanie Młodzieniec „w białej, długiej szacie, z laską pielgrzyma w dłoni” odchodzi w asyście Benefacty i Fides, a więc Dobrych Czynów i Wiary, towarzyszący im zaś „Aniołowie śpiewają”. Dramat „w 3 sprawach” doczekał się premiery w Teatrze Miejskim w Krakowie, za dyrekcji Trzcińskiego, 12 grudnia 1925 roku pod zmienionym tytułem Kto bądź, czyli Komedia o życiu i śmierci człowieka smutna i wesoła. Przedstawienie wyreżyserował Ordyński, główną rolę zagrał Wojciech Brydziński, a Śmierć – Artur Socha. W sezonie 1931/1932 Trzciński zamierzał wystawić moralitet przed katedrą w Poznaniu, ale ostatecznie zrealizował go w Teatrze Polskim.
W opisie rozpędzania Pasji w powieści uderzyły mnie natomiast zbieżności z publikowanymi pod koniec minionego roku relacjami prasowymi z protestów integrystów katolickich we Francji, szczególnie w Paryżu, przeciwko dwóm spektaklom opartym na profanowaniu wizerunku Chrystusa oraz przedrzeźnianiu Golgoty. Komentatorzy zarzucali demonstrantom, że nie obejrzeli w ogóle albo do końca przedstawień. Jakby w oczach wierzących chrześcijan mogły one być czymś innym niż „jednym wielkim bluźnierstwem”.

historyk teatru, krytyk; autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (2001).