7-8/2012

Dotrzeć do wszystkich

Teatralne przeżycia kształtują nasze życie emocjonalne, stąd uczestnictwo dzieci w kulturze traktowane jest w Europie bardzo poważnie. Jak to robią Duńczycy?

Obrazek ilustrujący tekst Dotrzeć do wszystkich

Gitte Lotinga / Teatercentrum

MAGDALENA SZPAK Pretekstem do naszego spotkania jest „Kulturalny pakiet”, program realizowany w Danii już od kilku lat. Według założeń tego programu każde dziecko w duńskiej szkole przynajmniej raz w roku ma możliwość obejrzenia spektaklu teatralnego czy wysłuchania koncertu muzyki klasycznej. Z jednej strony wydaje się, że raz na rok to znowu nie tak wiele. Z drugiej jednak, jeśli sobie uświadomimy, że część dzieci w ogóle nie czuje potrzeby uczestnictwa w kulturze albo jest pozbawiona takiej szansy, to ta jedna okazja w roku staje się bezcenna. Jakie były źródła pomysłu takiego kompleksowego rozwiązania?

PERNILLE WELENT SØRENSEN Realizacja „Kulturalnego pakietu” wynika z naszego głębokiego przekonania, że każde dziecko powinno mieć kontakt ze sztuką z teatrem, tańcem, muzyką. Program został zainspirowany pomysłami norweskimi. W Norwegii już od wielu lat realizowany jest program „Kulturalny plecak”, który wspiera edukację kulturalną dzieci i młodzieży. Żeby spełnić nasze marzenie o tym, by każde dziecko miało szansę na kontakt z teatrem i muzyką przynajmniej raz w roku, trzeba się zwrócić prosto do szkoły. Tam są dzieci ze wszystkich warstw społecznych, zarówno z rodzin dobrze sytuowanych, jak i z dysfunkcyjnych. W szkole możemy dotrzeć do wszystkich. Nigdy potem już nie ma takiej szansy. Nasze działania zmierzały do tego, żeby każde dziecko w duńskiej szkole miało zagwarantowane co roku spotkanie z trzema różnymi rodzajami sztuki. Następnie trzeba było zbudować prosty system realizacji tego pomysłu. W Teatercentrum postawiliśmy na współpracę z gminami. Każda szkoła w gminie wyznacza jednego nauczyciela do pracy z nami. W ten sposób powstała sieć nauczycieli, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie, wspomagamy ich wiedzą i doświadczeniem, a także dajemy im możliwość rozwijania różnych umiejętności.

SZPAK To są nauczyciele, którzy uczą przedmiotów związanych ze sztuką?

SØRENSEN Nie, to mogą być nauczyciele języka duńskiego, wychowania fizycznego, właściwie każdego przedmiotu. Kluczowe jest zainteresowanie pracą teatralną. Sztuka w szkole przekracza granice między różnymi przedmiotami. Kiedy się przyjrzymy planowi lekcji duńskiego ucznia, widzimy, że trudno znaleźć w nim miejsce na osobne zajęcia teatralne. Ale jeżeli zaczniemy myśleć o tym, w jaki sposób włączyć teatr do programu lekcji języka duńskiego, okaże się, że znajdziemy wiele możliwości pracy metodami teatralnymi. Naszym zadaniem jest pomóc nauczycielom otworzyć się na teatr.

SZPAK A na czym polega Wasza praca z nauczycielami?

SØRENSEN Organizujemy spotkania sieci dwa razy w roku, prowadzimy wtedy warsztaty, seminaria, dyskutujemy, w jaki sposób teatr może się stać częścią lekcji duńskiego czy muzyki. Sieciowanie to oczywisty sposób na pozostawanie w kontakcie i wymianę doświadczeń. Nauczyciele muszą zastosować dane narzędzie w praktyce, doświadczając też trudności związanych z tym procesem. Muszą na własnej skórze doświadczyć, że czasami zadanie, które zlecają uczniom, jest trudne do wykonania. Chcemy, żeby byli częścią całego procesu. Następnie stwarzamy pole do wymiany doświadczeń. Staramy się nadać tej wymianie wymiar pozytywny. Szkoły w Danii przeżywają bardzo trudny okres nie ma pieniędzy, nauczyciele są sfrustrowani, zestresowani. Bardzo uważamy na to, żeby to nie była przestrzeń zbiorowego narzekania: na to, że nic nie działa, że jest ciężko itd. Nie udajemy, że nie ma trudności, ale staramy się szukać rozwiązań.

SZPAK W polskiej szkole mało jest teatru. Przez edukację teatralną często rozumiane jest kształcenie dzieci najzdolniejszych, aby zostały w przyszłości aktorami. Obejmujemy wtedy działaniem tylko dzieci utalentowane w konkretnym kierunku, a reszta nie dostaje swojej szansy na rozwój kompetencji kulturowych. Używanie metod teatralnych przez nauczycieli w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych jest raczej rzadkie, właściwie jedyną metodą popularną i stosowaną w szkołach jest drama. Zapytam prowokacyjnie: może to w ogóle nie jest potrzebne? Co młody człowiek może zyskać na spotkaniu z teatrem? Dlaczego to ma być takie ważne?

SØRENSEN Dzieci i młodzież potrzebują profesjonalnej sztuki, która zainspiruje je do wyrażania siebie, zarówno z pomocą dorosłych artystów, jak i samodzielnie. Potrzebują się stykać z nowymi środkami wyrazu i perspektywą, światami różnymi od tego, który znają, a sztuka ma szansę najlepiej je wzbogacić. Niezrozumienie tego można porównać do zamknięcia bibliotek i nakazania dzieciom, żeby same pisały książki. Łatwo zauważyć, że to absurd.
Najważniejsze w spotkaniu dziecka ze sztuką jest doświadczanie różnych emocji. Ja to nazywam nowoczesną edukacją życiową; mówiąc nieco górnolotnie, w ten sposób uczymy się różnych wymiarów człowieczeństwa. Teatr pozwala zobaczyć na scenie różne aspekty życia. Poznać wiele uczuć: upokorzenie, miłość, śmierć. Ale to nie jest doświadczenie bezpośrednie, tylko rodzaj rozpoznania i refleksji. Można obserwować, jak z pewnymi sytuacjami radzą sobie inni. Czy to boli. Czy da się przez to przejść. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, czy te dzieci zostaną potem aktorami czy muzykami. Chodzi o to, aby poszerzyć im świat, zaoferować inne narzędzia, by spróbowały dotknąć ważnych życiowych kwestii, uczuć, takich jak żal, przerażenie, bycie kochanym, lęk przed samotnością.

SZPAK A zatem jest to rodzaj edukacji emocjonalnej.

SØRENSEN Można to tak nazwać. Kluczowe jest doświadczenie „to nie ja, ale ja to znam”. Spotkanie z teatrem w szkole nie służy temu, żeby wychować świadomą, dorosłą publiczność teatralną. Najważniejsze jest spotkanie z dzieckiem w „teatrze na poziomie oczu widza”, jak nazywamy to w Teatercentrum. Ta koncepcja zakłada, że przedstawienie musi być adekwatne do stopnia rozwoju i percepcji odbiorcy. Oznacza to, że spektakle realizowane są z myślą o określonym widzu i dostosowane do wieku publiczności. Twórcy biorą pod uwagę zdolność abstrakcyjnego myślenia, zainteresowania, poziom koncentracji u odbiorców w różnym wieku. Ważny jest dobór tematu i oczywiście pedagogiczna wiedza na temat każdej grupy wiekowej.

SZPAK W takim razie jak dotrzeć do wszystkich?

SØRENSEN Większość teatrów duńskich zdecydowała się przyjąć formułę objazdową. Taka forma działania pozwala na zagranie w każdym miejscu. Spektakle są mobilne, mają maleńką scenografię. Artyści przyjeżdżają do sali gimnastycznej i mogą się spotkać z dziećmi tam, gdzie one są, czyli właśnie w szkole. Wizyta w teatrze też jest interesująca, bo to inne doświadczenie: uczestnictwo w duńskiej kulturze. Ale dla mnie teatr to przestrzeń rozwoju inteligencji emocjonalnej.

SZPAK W jaki sposób próbujecie angażować dzieci w ten proces?

SØRENSEN Nową częścią programu jest projekt „Kulturalna załoga”. Dzieci stają się organizatorami wydarzeń kulturalnych. Zajmują się działaniami marketingowymi, są odpowiedzialne za obsługę techniczną. Mają swój głos w kształtowaniu kulturalnego profilu szkoły. „Kulturalna załoga” pozwala na nabywanie nowych umiejętności. Kiedy jesteś konferansjerem, musisz świadomie panować nad swoim głosem, swoim ciałem. Prowadzimy dla nich zajęcia. Może nie będą aktorami czy pracownikami technicznymi w teatrze, gdy dorosną, ale ważne jest to, że mają szansę spróbować, jak to jest.

SZPAK Taki kompleksowy system musi kosztować. Skąd pochodzą środki na realizację „Kulturalnego pakietu”?

SØRENSEN W Danii teatr dla dzieci ma wsparcie finansowe ze strony rządu. Dofinansowanie jest związane z systemem atestów dla spektakli. Aktor, który skończył szkołę teatralną i zrobił spektakl dla dzieci, składa do specjalnej komisji wniosek o przyznanie atestu. W ten sposób przedstawienie ma szansę się znaleźć wśród spektakli refundowanych. Refundacja polega na tym, że kupując spektakle atestowane, szkoły otrzymują zwrot połowy poniesionych kosztów. W Danii często o profilu kulturalnym danej szkoły decyduje gmina. Społeczeństwo duńskie jest mobilne i obserwujemy teraz walkę pomiędzy gminami, jak przyciągnąć nowych, dobrze wykształconych i zamożnych mieszkańców. Przeprowadzono ankietę wśród Duńczyków na temat czynników ważnych dla nich w miejscu zamieszkania i w czołowej dziesiątce znalazła się także możliwość uczestnictwa dzieci w kulturze. Ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę, jakie to ma znaczenie, ale czują, że to jest przywilej. To rodzaj prestiżu: szkoła, która może się pochwalić uczestnictwem w „Kulturalnym pakiecie”, może zaoferować dzieciom więcej.
W Danii teatr dla dzieci dostaje jedną ósmą wszystkich środków przyznawanych na rozwój tego obszaru, podczas gdy na przykład Teatr Królewski dostaje połowę. To już naprawdę sporo. Ale małe grupy teatralne robiące teatr dla dzieci są przyzwyczajone do tego, że nie mają wiele pieniędzy. Utrzymują się z grania w szkołach i innych instytucjach.

SZPAK Kto wybiera spektakle pokazywane w szkołach?

SØRENSEN Biorą w tym udział uczestnicy sieci, o której mówiłam wcześniej (nauczyciele, bibliotekarze). Każda gmina ma też swojego doradcę kulturalnego. Wszyscy biorą udział w wielkim festiwalu, który organizujemy co roku w innym mieście, ponieważ wiedzą, że teatru trzeba doświadczyć, nie wystarczy o nim przeczytać. Wybierają, kierując się rozmaitymi kryteriami: koszt, grupa docelowa, temat albo jakość propozycji.
Ważne jest zaangażowanie po stronie szkoły. W Danii decyzję o wyborze spektaklu często podejmował urzędnik w gminie. I szkoła nie czuła się za to odpowiedzialna. Dlatego wymyśliliśmy „Kulturalną załogę”.

SZPAK Pracujecie z nauczycielami, angażujecie uczniów. A co z artystami? Czy oni są w jakiś sposób włączeni w ten proces?

SØRENSEN W ogóle nie są, i to jest problem. Nasze działania skupiają się teraz głównie na tym, żeby zaangażować tę grupę. Obecnie w Danii przeważają małe zespoły podróżujące po całym kraju. Oczywiście są zaangażowane w miejscu, w którym pokazują swój spektakl. Spotykają się z uczniami i nauczycielami. Powstaje teraz wiele widowisk angażujących dzieci na poziomie rozwoju historii opowiadanej w przedstawieniu. Artyści zostawiają odbiorcom decyzję co do tego, jak potoczy się dalej historia. To wymaga ogromnego skupienia od aktorów, bo trzeba improwizować i reagować na propozycje publiczności. Oczywiście, historia może nie ma takiej głębi, ale jest za to napięcie między czujnością aktorów a pobudzeniem widzów. Większość teatrów dla dzieci w Danii ma swoje grupy testowe. Zapraszają je na pokaz i zmieniają pewne rzeczy w spektaklu, jeśli się okazuje, że dzieci się nudzą albo śmieją nie z tego, co było zamiarem reżysera.

SZPAK Czy pracujecie też z przedszkolami?

SØRENSEN Tak. Mamy spektakle nawet dla rocznych dzieci. Są one bardzo krótkie. To jest ważna część koncepcji „sztuki na poziomie zasięgu wzroku”. Podstawą do realizacji tych przedstawień jest idea teatru jako przestrzeni do odczuwania i doświadczania, a nie zrozumienia czy pozyskiwania wiedzy ze sceny. Chociaż to jest pewnego rodzaju wiedza i nabywanie kompetencji sensorycznych.

SZPAK Kiedy zaczęliście ten program? Ile czasu potrzeba na zbudowanie i wdrożenie systemowego rozwiązania? I jakie są Wasze dalsze plany?

SØRENSEN Zaczęliśmy cztery lata temu. A z „Kulturalną załogą” rok temu. Dwadzieścia szkół w czterech gminach bierze obecnie udział w tym projekcie. W Norwegii, której rozwiązaniami się inspirowaliśmy, każda szkoła ma już „Kulturalny pakiet”. Naszym celem jest, by program był obecny we wszystkich szkołach. Mamy teraz nowy rząd i planujemy rozmowy z resortem kultury. To jest wielki wysiłek, bo minister edukacji i minister kultury w Danii nie współpracują ze sobą.

SZPAK U nas jest podobnie.

SØRENSEN Musimy się wykazać olbrzymią kreatywnością, wymyślając, w jaki sposób teatr może dotrzeć do szkół. Przy Ministerstwie Kultury działa rada, do której należę; razem z dwudziestoma innymi osobami próbujemy budować mosty od teatru do systemu szkolnego.

SZPAK Od dwudziestu lat mamy w Polsce działy edukacji w muzeach, które świetnie funkcjonują. W teatrze to nadal jest nowość. Muzea robią to dlatego, że walczą o swoją publiczność. Teatry są pełne, więc po co mają się starać?

SØRENSEN Nie wiem, jak tutaj, ale w Danii publiczność składa się z osób takich jak ja: kobieta powyżej czterdziestego roku życia, dobrze wykształcona, dobrze sytuowana. Myślę, że jeśli teatry nie otworzą się na nową publiczność, przegrają. Trzeba pozyskiwać nowe patronaty i nowych widzów. Jeśli chcemy mieć w teatrze młodych ludzi, musimy z nimi rozmawiać, pracować, znaleźć historie, które ich zainteresują. Czasem to duży wysiłek, wymagający zmiany struktury całego teatru. Ale często instytucje, które decydują się na zaproszenie młodzieży, zyskują świeżość i drugi oddech, którego się nie spodziewały.