9/2012

Nic sobie nie myślałem albo Nierozwiązana zagadka

Scena czwarta

Obrazek ilustrujący tekst Nic sobie nie myślałem albo Nierozwiązana zagadka

rys. Hanna Usarewicz

Nagle się rozjaśnia, na proscenium leży martwa Dworzakowa. Waszinka, Zelenka, Kukuczka i Nowakowa stoją tak, że zupełnie zasłaniają Dozorcę i jego Wychowanka; wbiega Wranowa i Januszkowa.

KUKUCZKA Dworzakowa!
WASZINKA Hm. (schyla się do niej) Już nic się nie da zrobić. Potknęła się, upadła – widzą państwo – tak nieszczęśliwie, że skręciła sobie kark.
ZELENKA Nie moglibyśmy choć raz przeprowadzić sekcji?
WASZINKA Przy skręconym karku? Co by to dało?
ZELENKA A co, jeżeli to jednak coś innego? Wiecie, ten Marek, kiedym go jeszcze – jak państwo poszli – w tej chłodni układał, raptem się zrobił cały czerwony, teraz już pewnie jest niebieski, a potem będzie fioletowy...
WRANOWA (przestraszona do Januszkowej) Sama pani widzi – byli tutaj, kiedy to się wydarzyło...
ZELENKA W takim razie, po co my... po co właściwie... po co ci ludzie...
DOZORCA (wkracza) Elektryczność!
WRANOWA i JANUSZKOWA To on!
DOZORCA Kto?
WRANOWA Albo ten jego...
ZELENKA Panie dozorco...
DOZORCA Mój wychowanek jest jak dla was, towarzysze, za młody! To jeszcze niewinne dziecko. Wasze towarzystwo, ta atmosfera, te sposoby, te gierki, co wyście powymyślali... To mu nie służy... Będę ubiegać się o przeniesienie do miasta. Ten cały specjalny ośrodek wypoczynkowy jest nic niewart... A kto znowu bawił się wyłącznikiem, co?
KUKUCZKA Panie dozorco, tu są zwłoki...
WRANOWA Została zamordowana.
JANUSZKOWA Tu jest morderca, panie dozorco!!!
ZELENKA To brednie, ale potrzebowalibyśmy tu jednak lekarza, panie dozorco. Nie dałoby się tego jakoś...
DOZORCA Kto tu się bawił wyłącznikiem? Myślicie, że bezpieczniki wysiadają ot tak? Zainstalowałem drucik z płotu, a znowu szlag je trafił.
NOWAKOWA Panie dozorco, mógłby pan coś zrobić.
WRANOWA Ale przecież to on...
JANUSZKOWA Albo ten jego...
WRANOWA ...wychowanek.
WYCHOWANEK (wkracza) Stryjku!
DOZORCA Co chcesz, dziecko? Idź sobie do kąta i poczekaj na mnie. Aż sobie to z państwem wyjaśnimy.
WYCHOWANEK Boję się...
DOZORCA Widzą państwo?! To dziecko was się boi! Oto, co narobiliście w dwa tygodnie. Niecałe! Co wy robicie, jak jesteście w pracy? Pewnie nic. Skoro na wczasach macie takie pomysły.
WASZINKA Ależ panie dozorco...

Dozorca natychmiast wyciąga butelki.

WASZINKA Gorzką proszę, bo tamta wódka jest jakaś rozcieńczona.
DOZORCA (nalewa mu, burczy pod nosem) A to bym chciał wiedzieć, czemu niby jest rozcieńczona... Ale coś w tym jest od pewnego czasu...
WASZINKA Panie dozorco, my jesteśmy wszyscy szalenie zajętymi pracownikami. (głośne mruczenie) Mamy z pracą urwanie głowy, nawet tutaj nie przestajemy pracować, to się człowiekowi w głowie nie mieści... ta praca.
ZELENKA My naprawdę jesteśmy przeciążonymi, rzekłbym: zużytymi pracownikami. Ta oto koleżanka Dworzakowa była dyrektorem zagranicznego oddziału ministerstwa...
WYCHOWANEK Stryjku, czy to prawda, że ten pan jest oszustem?
DOZORCA Ależ zamknij buzię, (wskazuje na Zelenkę) ten pan jest magikiem.
WRANOWA (ironicznie) Bo nam do resortu dołożyli variété i lunaparki...
ZELENKA Jestem zasłużonym artystą. Ukończyłem konserwatorium.
WYCHOWANEK Niech ją, stryjku, zabiorą...
DOZORCA Pewnie, że tak. No więc, panowie?
WASZINKA No to ją zabieramy.
KUKUCZKA I nie poznamy przyczyny?
WASZINKA Skręcony kark. Każdy przypadek jest nietypowy.
JANUSZKOWA No tak, ale może by...
DOZORCA Może, nie może, musicie ją wynieść. Ja nie jestem od tego.
JANUSZKOWA Ktoś coś wcześniej mówił o rzucaniu uroków, wiecie państwo, hipnozie czy czymś takim – jeśli nie znajdą się inne poszlaki... Trzeba jednak się śpieszyć...
WYCHOWANEK No właśnie, tu jest ten hipnotyzer...
ZELENKA Protestuję! To nie moja branża! Tym się para kolega Knap. Ale ten, cholera, utopił się z tydzień temu!
JANUSZKOWA Może on z tej lodówki...
ZELENKA No przeca jest zamarznięty jak psie gówno.
WRANOWA Pardon.
WASZINKA Istotnie zamarznięty, chodzę tam przecież co drugi dzień.
WRANOWA A po co pan tam chodzi? Czyż to nie podejrzane?
JANUSZKOWA Po trupy chodzi! Do swoich ofiar – i ciągle mu mało – ale ja się nie dam!!!
WASZINKA Chodzę tam co drugi dzień, ponieważ co drugi dzień kogoś tam zanoszę. Teraz znowu sobie go pooglądam, choć już jest troszkę pognieciony.
JANUSZKOWA W życiu bym tam nie poszła...
WASZINKA Niech więc pani poczeka, aż sam tam panią zaniosę.
JANUSZKOWA Nie pójdę, nie pójdę, nie pójdę! (ucieka)

Wszyscy rozchodzą się powoli. Waszinka i Zelenka kończą się jeszcze ubierać – w czasie poprzedniej sceny zapomnieli o tym. Potem Zelenka przekłada Waszince Dworzakową przez ramię i też wychodzą.

DOZORCA Leć, gołąbku, tylko uważaj na siebie! Jeden chodzi na trupy, druga się puszcza, inny chce się żenić, ten jest hipnotyzer, a tamten mi wygląda na moczymordę, a gdzie zabrał klucz od piwnicy, to ja nie wiem. I kim jest, to też nie wiem. Muszę zajrzeć do księgi gości. A ty, łobuzie, nie zwracaj na nich uwagi! Łypną na ciebie i będziesz łaził do nich, kto wie po co. Dupę masz wąską i gamoń z ciebie, to by im spasowało!
WYCHOWANEK A na co mnie, stryjku, dupa?
DOZORCA Pan Bóg ci dał. Do srania, chłopcze, do srania – i nie myśl, że do czego innego! Siad!

Szybkie zaciemnienie.

Scena szósta

WASZINKA Ten dom wypoczynkowy to pomysł ministerstwa zdrowia.
ZELENKA Kultury chyba?
WASZINKA Nie – zdrowia. Ministerstwo kultury wynajęło go sobie, bo ma najwięcej chorych ludzi, potrzebujących najwięcej wypoczynku. Muszą leczyć nerwy.
ZELENKA To prawda. Wszyscy jesteśmy przepracowani, w naszych zawodach nerwy często puszczają.
WASZINKA No więc widzisz pan. A my jesteśmy pierwszym próbnym turnusem, jak się okazało.
[...]
Nie wydaje się to panu podejrzane?
KUKUCZKA Te kroki i odgłosy ze strychu...
WASZINKA (macha ręką) Ha, ja myślę o czymś naprawdę podejrzanym, o poważnej intrydze. Bo kim my wszyscy jesteśmy, co tu robimy, kim wcześniej byliśmy?
KUKUCZKA Pracownikami kultury...
ZELENKA I wszyscy jesteśmy społecznikami, rzekłbym: budowniczymi państwa...
WASZINKA Właśnie! I co jeszcze?
ZELENKA Nic...
WASZINKA No właśnie. Tyle że jak wyjeżdżaliśmy, miała się zmienić linia polityczna.
ZELENKA Wszyscy tego oczekiwali... I jak się zmieniła?... Na boga!
KUKUCZKA Co za niedorzeczny pomysł! Nie żyjemy już w starych czasach!
WASZINKA A czy my w ogóle wiemy, co się stało na świecie przez ostatnie dwa tygodnie?
ZELENKA Nie... Nie można było wziąć nawet radyjka...
KUKUCZKA To niedorzeczne...
WASZINKA W dzisiejszych czasach wszystko chodzi jak po druciku. Cała polityka jest w rękach wielkich centrali, a te precyzyjnie planują co do godziny i co do minuty na pięć lat do przodu. Jedyni, którzy tego nie wiedzą, siedzą w komisji planowania gospodarki.
[...]
WASZINKA Zauważyłem ciekawe zbiegi okoliczności. Towarzyszka Weisowa była kochanką towarzysza Weisa.
ZELENKA Tego nie wiedziałem! Kto by powiedział!
KUKUCZKA Weisowa... To ta, co była... tą trzecią?
WASZINKA Tak. Wzięło ją akurat tydzień po przyjeździe.
KUKUCZKA Ale którego Weisa? Towarzysza...
WASZINKA Tak.
KUKUCZKA (niespokojnie do siebie) Nie domyślałem się.
WASZINKA A nasz świeżo zeszły Marek przez lata był jego sekretarzem.
[...]
WASZINKA Studiowałem razem z Erwinem Weisem. Do piątego roku. Potem zostałem zmuszony zmienić studia. Do dzisiaj o mnie nie zapomniał. (do Kukuczki) A pan – jest chyba jego starym doradcą?... I pewnie pana zaskoczę, ale pan Zelenka – nie wiem czemu, nie wnikam – sobie z nim koresponduje.
ZELENKA Coo, szpiclujesz!?...
WASZINKA Z kieszeni panu te listy wypadły. Sam je panu podawałem. Nic nie czytałem.
KUKUCZKA Co pan o tym wszystkim myśli?
WASZINKA Towarzysz Weis tuż przed naszym wyjazdem miał przejść – jak mówili – na najwyższe stanowisko...
[...]
KUKUCZKA Jak panowie myślą, co się stało... albo, co się dzieje...

Waszinka wymownie pokazuje, że nie ma bladego pojęcia.

ZELENKA Mieli wprowadzić nową linię polityczną. Wiedzą panowie – taka naprawa, proces odrodzenia.
WASZINKA No proszę!!!
KUKUCZKA (do Waszinki) Da pan spokój.
ZELENKA Mieli ogłosić wolność i demokrację – oraz, jak się to mówi? Tajemnicę telefoniczną...
WASZINKA ...tajemnicę korespondencji!
ZELENKA Przecież to najwyższy czas! Chłopaki tam się zasiedzieli, a my mieliśmy spokojnie przejść na emerytury i nigdzie się nie załapać.
WASZINKA Otóż to!
KUKUCZKA Też coś o tym słyszałem, ale akurat przed tym turnusem byłem przez pół roku w Japonii... a jak wróciłem, już na mnie czekało auto od Weisa – i odwieźli mnie, wcale nie chciałem, nie wiedziałem po co...
[...]
ZELENKA Więc wolności i demokracji chyba jeszcze nie wprowadzono... Ale jeśli tak, to dlaczego nas ominięto?
WASZINKA Pewnie inni byli szybsi. Proces demokratyzacji przez długi czas trwał jako intencja progresywnych oddziałów kierownictwa.
ZELENKA To takie były?
WASZINKA A wtedy kto by to zrobił?
ZELENKA Miałem się tego dowiedzieć – myślałem, że wszyscy pójdą w diabły, cała ta banda, znam ich przecież dwadzieścia pięć lat, i że w końcu zwolnią pozostałym...
WASZINKA Pan by chciał wszystko naraz! I procesu odrodzenia, i żeby wszyscy zwolnili miejsca wszystkim!
ZELENKA Ale to już nie ma znaczenia...
WASZINKA Dla pana, ale dla nich akurat ma.
ZELENKA Więc dla kogo to wszystko robią, psia mać?
WASZINKA Dla siebie – nie?
ZELENKA I pewnie jeszcze dadzą przywileje zwykłym funkcjonariuszom!
WASZINKA Nawet na pewno.
ZELENKA A co z gazetami, z telewizją – tam bym...
WASZINKA Tam przed wami już sprytniejsi się dostali. Siedzą tam cztery lata, byle mieć tę demokrację zagwarantowaną. I na pewno zostaną sławni.
KUKUCZKA Ale przecież to wszystko to jakiś absurd! Wprowadzenie wolności i demokracji to zaplanowana sprawa i jako taka może być wprowadzona jedynie po konsultacji z naszymi sojusznikami.
ZELENKA Ba, to prawda. I nie pozwolą nas wtrącić w jakiś chaos.
WASZINKA To jasne. I dlatego każdy musi komuś nasrać.

Pauza.

[...]
KUKUCZKA Panowie, nie zapominajcie, że nie jesteśmy tu sami...
WASZINKA Naturalnie. Zanim tu przyjechaliśmy, już ktoś tutaj był.
ZELENKA Kto?
WASZINKA Ktoś, kto to zorganizował i zatroszczył się o wszystko.

Pauza.

ZELENKA Ten, kto to zorganizował, był po prostu szaleńcem. Tylko osioł mógł wymyślić, żeby wysłać na miesiąc piętnastu ludzi do domu wczasowego, tam ich zamknąć, nie posyłać im żadnych gazet i odłączyć telefon.
KUKUCZKA (wpada mu w słowo) Nie ma tu żadnej łodzi ani łódeczki...
ZELENKA To ci pomysł.
KUKUCZKA Kompletnie absurdalny, owszem.
WASZINKA Nie znam absurdu, który by nie został zrealizowany w XX wieku. Chyba to wiecie.
ZELENKA Nie możemy tu zostać! A może zapalimy ogień na brzegu?
WASZINKA To na kontynencie się ucieszą, jak nam tu wesoło i jak nam wczasy służą.
KUKUCZKA Naprawdę nie ma żadnego połączenia?
WASZINKA Za czternaście dni przyleci po nas śliczny helikopter. A może i nie przyleci.
KUKUCZKA Skąd pan wszystko wie tak szczegółowo?
WASZINKA Dużo myślałem, kiedy dostałem skierowanie na ten wypoczynek.
KUKUCZKA Słyszał pan coś o tym?
WASZINKA Nie, ale zastanawiałem się nad tym i pogadałem z dozorcą. Wiecie, musiałem go sobie zjednać, żeby dostać się do piwniczki.
ZELENKA I co mówił?
WASZINKA Zupełnie nic. Jest skończonym durniem.
KUKUCZKA Zupełnie nic?
WASZINKA Właśnie że nic.
KUKUCZKA To wszystko jakaś bzdura, wybaczcie. A co, jeśli na świecie wybuchła zaraza? Albo nadlatuje radioaktywna chmura – przecież my naprawdę nic nie wiemy, co się wydarzyło przez ostatnie czternaście dni!!!
ZELENKA No właśnie, i jeszcze zostawili to wszystko bez lekarza!
WASZINKA Nie zostawili. Z każdym turnusem miał jechać lekarz, jako jeden z wczasowiczów. Z nami też był. Doktor Alexis. Ten, który jeszcze oglądał waszego kolegę, pana Knapa, i mnóstwo rzeczy mu się tutaj nie podobało. Zaraz potem przyjechał drugi, dwa dni po tamtym. Też chciał za wszelką cenę uruchomić sygnalizację w dole na wybrzeżu, ale wyście mu to bardzo odradzali. Coś mu się nie spodobało, więc wrócił do siebie i chciał, żeby dozorca pożyczył mu łódź rybacką, wiosła i tak dalej. W kółko i w kółko chciał płynąć na ląd. No, i zaraz potem dostał wylewu.
ZELENKA Panowie, dajcie spokój z tymi aluzjami. My wszyscy tutaj płyniemy na jednej łodzi. Myślę sobie, że to sprawka dozorcy. I dlatego powinniśmy go złapać i uwięzić. I tego jego wychowanka też. Ten to jest dopiero podejrzany!

Przełożyła: Hanna Usarewicz