9/2012

Wiwisekcja autentyzmu

Tegoroczne Dni Autorów Teatralnych to spotkanie literatury, historii i publicystyki.

Obrazek ilustrujący tekst Wiwisekcja autentyzmu

Toni Suter

 

Kiedy przed dwoma laty dyrektor Deutsches Theater, Ulrich Khuon, zaprezentował pierwsze berlińskie Autorentheatertage (Dni Autorów Teatralnych), festiwal przeniesiony tu z Hamburga, stołeczna krytyka spoglądała mało przychylnie na to przedsięwzięcie. Nowa impreza przyjęła się jednak bardzo dobrze i stanowi dowód na to, że współczesna dramaturgia niemiecka cieszy się dużym zainteresowaniem wśród rodzimej publiczności.
Berliński przegląd, na który w tym roku złożyło się dwadzieścia spektakli prezentowanych w ciągu dwunastu dni, daje dobre rozeznanie w niemieckojęzycznej dramaturgii. Trzeba też przyznać, że współczesne utwory niemieckich pisarzy prezentują niezwykle wysoki poziom, a różnorodność ich spojrzenia na życie współczesnego człowieka jest naprawdę imponująca. Autorentheatertage są dobrą okazją do poznania najnowszych utworów takich mistrzów jak Elfriede Jelinek czy Peter Handke i dramatów ich młodszych, cieszących się rozgłosem kolegów, jak Falk Richter, Lukas Bärfuss czy Roland Schimmelpfennig. Można tu zetknąć się z odkrytymi w ostatnich latach talentami: Oliverem Kluckiem, Dirkiem Laucke czy Philippem Löhle, i obejrzeć w czasie Lange Nacht der Autoren (Długiej Nocy Autorów) – prezentacji zwycięzców festiwalowego konkursu – sztuki nowych autorek i autorów. W tym roku są nimi: Charlotte Roos, Sarah Tabea Paulus i Nina Büttner. Motto „Nie bądź sobą”, wzywające do przeciwstawienia się dyktatowi eksponowania własnego „ja” – prowadzącego, zdaniem jurora Tobiego Müllera, nie do autentyczności, ale do jej przeciwieństwa – jest nie tylko myślą przewodnią konkursu. Temat ten poruszany jest także w innych prezentowanych spektaklach.

Autentyczność egzystencji
Aby obejrzeć najnowszą sztukę Elfriede Jelinek FaustIn und out (Faustyna i out), trzeba zejść do podziemi teatru. W ciasnym, betonowym pomieszczeniu opowiadana jest tu przez trzy aktorki, napisana przez Jelinek na „dwa niepojedyncze głosy, Faustyny – żeńskiego odpowiednika Fausta – i Zjawy, historia młodej kobiety więzionej latami w piwnicy. Historia ta przypomina niedawno odkryte austriackie skandale: rodziny Josefa Fritzla oraz Nataschy Kampusch, dwa przypadki kryminalne o stosunkowo szczęśliwym zakończeniu. Pozostawiają one jednak niepokój, gdyż nie wiadomo, czy były jedyne, czy też istnieją może kolejne ofiary czekające na uwolnienie.
Zamknięta w pułapce piwnicy rodzinnego domu bohaterka Jelinek opowiada o swoim codziennym życiu. Gotowanie, sprzątanie, opieka nad spłodzonymi z ojcem dziećmi i oglądanie telewizji – oto jej egzystencja w niewoli, pełna aktów przemocy seksualnej i całkowitej zależności od mężczyzny: ojca-męża-dręczyciela. Czy ten straszliwy koszmar można nadal określać mianem prawdziwego życia? Słuchając monologu ofiary, ma się wrażenie, że ukrywa się ona za swoimi słowami, budując dystans wobec własnego istnienia. Wyobcowanie stanowi szansę przetrwania. Utwór Jelinek jest nie tylko studium konkretnego przypadku, ale również historią o Kobiecie.
Podczas gdy w piwnicy rozgrywa się współczesna tragedia, na dużej scenie teatru grany jest Faust Goethego. Wystawianie dramatu Jelinek może się odbywać jedynie równocześnie z pokazem Fausta – to warunek postawiony przez autorkę. Jelinek tworzy tak nowy typ dramatu, „dramat wtórny”, będący krytycznym komentarzem innego dzieła. W zuryskiej wersji w reżyserii Dušana Davida Pařízka utwór Goethego jest zredukowany do dwóch postaci: Fausta i Mefista. Grający te postacie aktorzy zamieniają się stale rolami, układają z cytatów tekstu nowe treści, burzą chronologię wydarzeń, a niekiedy wygłaszają równocześnie ten sam monolog. Jest to niezwykła interpretacja Fausta, jej siła leży także w mistrzostwie obu aktorów (Edgara Selgego i Franka Seppelera). W połowie wieczoru oba wątki, kobiecy z piwnicy i męski ze sceny, łączą się ze sobą – poprzez historię uwięzionej w lochach, uwiedzionej przez Fausta Małgorzaty – aby wspólnie doprowadzić wieczór do końca. Dwie perspektywy: sprawcy i ofiary, splatają się ze sobą. Sztuki Goethego i Jelinek stają się utworem o męskim intelekcie i dążeniu do celu i jednocześnie tragedią o męskiej przemocy. „Proszę odjąć teraz od całości mężczyznę” – ostatnie słowa tego wieczoru należą do austriackiej pisarki. Można je rozumieć jako pojednanie.

Autentyczność uczuć
Vera i Michael żyją w separacji. W sztuce Lukasa Bärfussa Malaga małżeństwo jest tuż przed rozwodem. Według ustaleń opiekę nad dzieckiem w nadchodzący weekend powinien przejąć ojciec. Jednak Michael musi wziąć udział w ważnym międzynarodowym kongresie, który może przesądzić o jego karierze zawodowej. Vera chciała w wolnym czasie wyjechać z nowym partnerem do Malagi. Na nieszczęście – niania siedmioletniej dziewczynki nagle zachorowała i nie może zastąpić rodziców. Sprawa opieki nad córką urasta do rangi problemu. Vera gotowa jest zatrudnić studenta, syna znajomej. Michael jest przeciwny, gdyż nie wierzy, że Alex, którego nie zna, jest godny zaufania. Ale czy opór ojca bierze się naprawdę z troski o dziewczynkę? Może stara się on jedynie przeszkodzić żonie w wyjeździe z kochankiem? Z kolei Vera ma wątpliwości co do znaczenia kongresu dla przyszłości męża. „To ty musisz się poświęcić” – żadne z nich nie mówi tego głośno, ale nietrudno jest odgadnąć, że o to tu chodzi. Chęć dopięcia swego, narzucenie partnerowi swojej woli i wykorzystanie sytuacji dla własnych korzyści zdają się głównymi motywami. A może mimo wszystko rodzicom chodzi o dobro córki i problemem są lęki i nieumiejętność przekazania odpowiedzialności innej osobie? Dynamiczna i skoncentrowana na grze aktorskiej well-made play szwajcarskiego autora w wykonaniu Nationaltheater z Mannheimu zgłębia niejasność uczuć, dopuszczając obie interpretacje.

Autentyczność przekonań
Do publicznej egzekucji na głównym placu w Czundakarze pozostało już niewiele czasu. Pani Schirakesch, kobieta, która odważyła się odwzajemnić spojrzenie taliba, zostanie ukamienowana. Na znak solidarności ze skazaną niemiecka telewizja chce wyemitować program. Wystąpią w nim: generał dowodzący oddziałami w Afganistanie, żołnierka odesłana do kraju z powodu rozstroju psychicznego wskutek przeżytych działań bojowych, dwie miss piękności, które na znak protestu uczestniczyły w kraju talibów w paradzie bikini, i moderatorka. Planowane są minuta ciszy i rozmowa o zaangażowaniu obecnych w sprawę demokracji i wolności dla Afgańczyków, w szczególności afgańskich kobiet. Nasuwa się jednak pytanie: czy motywami działania zgromadzonych są prawdziwa troska i chęć niesienia pomocy mieszkańcom dalekiego i obcego im kraju? Theresia Walser podejmuje problem wykorzystywania politycznych konfliktów w celu zaspokojenia indywidualnych ambicji. Eine Stille für Frau Schirakesch (Cisza dla pani Schirakesch) jest głosem w dyskusji na temat słuszności ingerowania w sprawy wewnętrzne innych krajów, jeśli celem są może nie tylko idee wolności i demokracji. Przyjęta przez zespół aktorski teatrów z Freiburga i Osnabrücku konwencja comedy show czyni ze sztuki Walser kontrowersyjne przedstawienie, poruszające problematykę moralną, a także podważające sensowność niektórych projektów rozwojowych inicjowanych w krajach trzeciego świata.

Autentyczność historii
Immer noch Sturm (Ciągle jeszcze trwa burza) to bardzo osobisty utwór Petera Handkego. Autor wraca w nim do rodzinnych stron, do położonej w południowej Austrii, w Karyntii, małej, zamieszkiwanej przez słoweńską mniejszość narodową wioski, w której przyszedł na świat. Spoglądając na ten górzysty teren Europy, Handke opowiada dzieje swoich przodków od odległych, przedwojennych czasów do dnia dzisiejszego. Nie jest to dobrowolny powrót do wspomnień – duchy przeszłości zjawiają się w snach, nie dając spokoju autorowi. Dlatego też ta historia musi zostać opowiedziana: prywatna – „bękarta”, syna Słowenki i niemieckiego oficera Wehrmachtu, i braci matki, zaciągniętych do hitlerowskiej armii na wojnę, z której nie powrócą. Opowieść Handkego nie całkiem pokrywa się z biografią twórcy: autor czyni jednego z braci matki partyzantem walczącym w ruchu oporu. Historycznie autentyczne powstanie Słoweńców nie osiąga upragnionego celu – po wojnie teren Jaunfeld pozostanie w granicach Austrii i walka o zachowanie tożsamości kulturowej będzie trwała nadal. Oniryczne i dalekie od historycznych realiów przedstawienie Thalia Theater z Hamburga podkreśla poetycką stronę utworu. Reżyser Dimiter Gotscheff wydobywa z niego uniwersalną opowieść o wiecznie przegranych w wielkiej historii świata.
Tegoroczne Autorentheatertage inspirują do rozmyślań nad potrzebą autentyzmu w dzisiejszym świecie, ale i nad zaletą jej braku, nad dramatem narcyzmu i koniecznością utraty poczucia rzeczywistości. Kierują uwagę na drugiego człowieka, któremu warto jest się przyjrzeć, chociażby tylko po to, aby dostrzec własne zagubienie. Teatr jest do tego dobrym miejscem.