9/2012

Karierowicze. O bohaterach Havla

Bohaterowie Havla dla kariery poświęcą wszystko. Właśnie to sprawia, że sztuki pisane w komunistycznej Czechosłowacji także dziś bywają lekturą trudną.

 

Twórczość eseistyczna i dramatyczna Václava Havla tworzy całość paradoksalną: to, co w części eseistycznej jest afirmowane, w części dramatycznej zostaje podane w wątpliwość i pokazane jako swoje własne zaprzeczenie. Dramaty Havla są więc jego esejami à rebours, a ich bohaterowie – antybohaterami, którzy postępują dokładnie na odwrót, niż radzi postępować autor esejów. Ponoszą też zapowiedziane konsekwencje swoich czynów: stają się odczłowieczonymi i zakłamanymi kreaturami bez żadnych indywidualnych rysów. Dramaty Havla są więc dopełnieniem esejów. Pokazują, co dzieje się z ludźmi, którzy oddali własną tożsamość w zamian za karierę i poczucie bycia lepszym niż inni.
Najbardziej wprost zostało to pokazane w pierwszym samodzielnie napisanym dramacie, który przyniósł Havlowi światową sławę i sprawił, że autora zaczęto zaliczać do grona twórców teatru absurdu. Rodzice bohatera Festynu życzą sobie, aby ich syn zrobił wielką karierę. Syn wyrusza w świat i na swojej drodze spotyka urzędników likwidacyjnych Urzędu Likwidacyjnego oraz zagajacza ze Służby Zagajania. Z zaciekawieniem wysłuchuje osobliwej retoryki urzędników, którzy wiedzą, że nie należy przywiązywać się do żadnej myśli czy poglądu, bo za chwilę mogą się one okazać niesłuszne. To, co jest słuszne i niesłuszne, zmienia się tak szybko, że trzeba na to reagować natychmiast. Najlepiej zaprzeczając we właśnie wypowiadanym zdaniu temu, co twierdziliśmy w zdaniu poprzednim. Poza tym, dzięki zamaszystym zagajeniom zagajacza, Hugo zrozumie, że słowa należy traktować jak zgrane karty, które możemy dowolnie potasować. Dowiaduje się w ten sposób, że rzeczywistość i autentyczność są tylko przeszkodami, które należy zręcznie omijać przy pomocy bezładnego żonglowania pustymi zwrotami. Powtarza sobie co bardziej absurdalne frazesy, żeby je lepiej zapamiętać.
W ten sposób traci własną tożsamość. Zamiast zapytać samego siebie, kim jest i co jest prawdą, wybiera sztuczny, zafałszowany świat. Uczy się jego reguł tak doskonale, że zostaje uznany za najważniejszego urzędnika; jedynego, który jest godny, aby na gruzach zlikwidowanego Urzędu Likwidacyjnego i byłej Służby Zagajania wybudować nową, wielką i wspaniałą instytucję – Centralną Komisję Zagajania i Likwidowania. Jak widzimy, Hugo zrobił wielką karierę, jak sobie tego życzyli rodzice. Jednak gdy wraca do domu, rodzice nie poznają go. Wybierając drogę nieautentyczności, stracił ostatnie indywidualne rysy. Przestał być do siebie podobny.
Gross z Powiadomienia także zrobi wszystko dla kariery. Pozwoli swojemu podwładnemu pomiatać sobą, degradować się i zastraszać. Z ulgą poświęci jedyną życzliwą mu osobę – dziewczynę, która bezinteresownie pomogła mu w trudnej sytuacji – i z poczuciem podziwu dla własnej doskonałości, wspaniałomyślności i inteligencji zatwierdzi wyrzucenie jej z pracy oraz wszelkie inne bzdury, które zagwarantują, że w Urzędzie zupełnie nic się nie zmieni. Albo doktor Huml z Puzuka, czyli uporczywej niemożności koncentracji, pracownik naukowy o specjalności „etyka”. Przez cały dramat zajmuje się dyktowaniem sekretarce tekstu o fundamentalnych i ponadczasowych wartościach – uczciwości, moralności, sprawiedliwości; co wcale nie przeszkadza temu karierowiczowi w prowadzeniu tchórzliwych i nieuczciwych gier z żoną i kochanką, podrywaniu pani naukowiec czy molestowaniu sekretarki.
A były kanclerz Rieger z Odejść? Gdy okazuje się, że z najwyższego stanowiska w państwie spadnie na samo dno zapomnienia i nieważności, gdy zrozumie, że jego najzagorzalszy polityczny przeciwnik przejmie władzę, a jego wyśle na zapadłą wieś do jakiejś rudery, Rieger zgodzi się przyjąć upokarzającą funkcję doradcy doradcy swojego byłego doradcy. I jeszcze z entuzjazmem wytłumaczy sobie, że to stanowisko jest znacznie lepsze od poprzedniego, bo dzięki niemu będzie miał o wiele większy wpływ na sprawy państwa. „Vilém przemówił jak mężczyzna. Chociaż rolę doradców doradców chyba trochę przecenił” – skomentuje jego żałosne moralne salto wstępujący po schodach władzy na jego miejsce, uśmiechnięty Vlastík Klein.
Doktor Foustka z Kuszenia ma może trochę większe ambicje niż wspomniani bohaterowie, ale ostatecznie on też z entuzjazmem stanie w ich szeregu. Wyrzeknie się wszystkich swoich poglądów tylekroć, ilekroć pojawi się podejrzenie, że mogą się komuś nie podobać. Raz stanie z entuzjazmem po stronie materialistów, raz po stronie diabła, niczym jego literacki pierwowzór z dramatu Goethego. Tu zaprzeczy, tam pochwali, bardzo przy tym z siebie zadowolony. Foustka uważa, że jego własna integralność i zasady moralne wcale na tym nie ucierpiały, a za to zdobył cenną umiejętność radzenia sobie z beznadziejnymi sytuacjami.
Dla wszystkich tych postaci najistotniejszą sprawą w życiu jest kariera. Aby ją zrobić, nie zawahają się przed zdradą, kłamstwem, wyrzeczeniem się swoich poglądów, lizusostwem i niszczeniem innych. Przeżywając swoje nieautentyczne życia i goniąc za iluzją kariery, niszczą po drodze wszystko, co jest prawdziwe – najczęściej uczucia kobiet. A niszcząc to wszystko na oślep, nie zauważają szans, jakie daje im los. Przeciwnie – szanse na życie w prawdzie i zgodzie ze sobą odrzucają ze wstrętem. Ta droga jest niełatwa, niespektakularna, no i na końcu nie ma widoków na żadne zaszczyty. Bohater Rewaloryzacji skończył studia, ma prestiżowy zawód i kierownicze stanowisko. Jest architektem. Głównym projektantem nawet. Ale jego życie wydaje mu się puste i bez sensu. Najlepiej jego stan ducha analizuje żona: „Przed innymi grasz całkiem przekonywająco rolę światłego obrońcy naszego biura przed zgiełkiem świata, ale jednak gdzieś w głębi przeczuwasz, że ta rola to tylko wytworny płaszczyk, pod którym ukrywa się zupełnie banalne lawirowanie zupełnie banalnego konformisty. Takie podanie w wątpliwość własnej roli, staje się zarazem podaniem w wątpliwość własnej tożsamości, a więc samego istnienia: im bardziej czujesz, że ta twoja cała niesamowicie ważna misja jest tylko złudzeniem, tym silniej narasta w tobie przerażenie, że czystym złudzeniem jesteś również ty sam”.
Dla mężczyzn w dramatach Havla najważniejsza jest kariera. Natomiast kobiety pragną zdobyć wyjątkowego mężczyznę i przeważnie powielają faustyczny model miłości. Małgorzata zakochuje się w Mistrzu, który następnie poświęca ją dla spraw ważniejszych. Kobiety dają się jednak nabrać na uczuciowy kicz serwowany im przez wyrachowanych mężczyzn tak samo jak mężczyźni na złudne obietnice kariery. Ale jest jedna granica, której mężczyzna nie może przekroczyć, aby nie przegrać ostatecznie w oczach kobiet. Bo kobiety wiele wybaczają mężczyznom – zdrady, romanse, brak uwagi, brak miłości, impotencję nawet. Nie wytrzymują dopiero tchórzostwa i sprzeniewierzenia się ideałom. Tchórzem bez zasad jest w oczach swojej „wieloletniej przyjaciółki” Rieger z Odejść – gdy płaszczy się i poniża przed najgorszym wrogiem; jest nim także Foustka z Kuszenia – gdy wyrzeka się nie tylko siebie i swoich ideałów, ale też dziewczyny, którą uwiódł swoją retoryką. Albo Leopold Kopřiva z Largo desolato, który u najlepiej znającej go kobiety, czyli żony, nie ma już żadnych szans.
Mężczyźni w dramatach Václava Havla to eksperci. Eksperci od moralności, retoryki, urzędowania, urządzania wnętrz, miłości, filozofii itd. Ekspert to ktoś, kto wie. Wie z góry i wie lepiej, a do tego nie ma żadnych wątpliwości i nie zadaje pytań. Z łatwością przychodzi im wygłaszanie sądów, bo nigdy się nad nimi nie zastanawiają. Z lubością żonglują słowami i pojęciami. Bo czym jest słowo? To tylko pusty dźwięk lub abstrakcyjne pojęcie. Wystarczy odrobina retoryki i będzie znaczyło coś zupełnie innego, zaprzeczy samo sobie. To jeden z głównych tematów dramatów Havla. Słowo, które udając prawdę – niszczy ją. „Drogi panie, przecież prawda to nie tylko to, co myślimy, ale też to, dlaczego, komu i w jakich okolicznościach to mówimy!” – strofuje zachwyconego sobą doktora Foustkę diabeł, którego Foustka próbował omamić swoją pokrętną retoryką. Bohaterowie Havla mówią słowami jego esejów: „Prawda to nie tylko to, co zostało tak czy inaczej udowodnione, ale również to, czemu to służy, albo do czego może być wykorzystane, kto i dlaczego się tą prawdą zasłania, w jakich okolicznościach się to odbywa. Jako naukowcy wiemy doskonale, że poprzez wyrwanie faktu z całokształtu jego wszystkich powiązań możemy nie tylko wypaczyć lub całkowicie zmienić jego sens, ale wręcz postawić wszystko na głowie i w ten sposób zrobić z prawdy kłamstwo, albo na odwrót”. Problem w tym, że ową głęboką analizę prawdy i kłamstwa wygłasza ktoś, kto z całą pewnością stawia wszystko na głowie i wykorzystuje prawdę do nieuczciwych celów. Czyli Zastępca z Rewaloryzacji.
Dramaty służyły Havlowi do pokazywania antybohaterów i antypostaw, miały prowokować do refleksji i nie pozwalać na podążanie utartymi szlakami. Jest wśród nich jednak postać wyjątkowa, uważana za alter ego autora. To Ferdynand Waniek – bohater pojawiający się przede wszystkim w jednoaktówkach Audiencja, Wernisaż i Protest. Waniek jest grzeczny, wyrozumiały, trzyma się zasad, a jego postawa wywołuje zazwyczaj gwałtowne reakcje. Browarnika z Audiencji wręcz trafia szlag, że taki „cwaniaczek” i „inteligencik” żyje sobie wygodnie, tocząc beczki w browarze za najniższą możliwą pensję i pozwala sobie na luksus zasad moralnych, a normalny człowiek jak on musi robić szwindle, donosić, kraść i oszukiwać, żeby utrzymać się na stanowisku i jakoś na życie zarobić. Wierę i Michała z Wernisażu rozwścieczy natomiast niewdzięczność, niedelikatność i brak taktu Wańka, który nie chce żyć jak oni, nie chce mieć takiego pięknego mieszkania z gadżetami „ze Szwajcu”, takiego udanego życia erotycznego, takiego inteligentnego dziecka i dobrego stanowiska wymagającego tylko ciągłych kompromisów, unikania niewygodnych znajomych i wyrzeczenia się swoich poglądów. A dobrze zarabiającego i spełniającego wszystkie polecenia władzy literata Stańka rozdrażni moralna wyższość Wańka, który właśnie wrócił z więzienia, nie ma środków do życia, jest ciągle śledzony i podsłuchiwany, a zamiast zajmować się poprawą swojego losu, prowadzi beznadziejną walkę o prawa człowieka i właśnie nieśmiało pyta, czy może Staniek też chciałby podpisać protest.
Waniek jest więc czymś w rodzaju lustra podsuwanego innym bohaterom, którzy patrząc na niego, widzą całą nagą prawdę o sobie. Nie jest to widok przyjemny. Dlatego ten spokojny, grzeczny i uprzejmy człowiek wywołuje we wszystkich agresję.