9/2012
Rafał Węgrzyniak

Jacek Labijak

Strażnik tradycji

K.Ł.

W maju 1979 roku E., która namówiła mnie na zdawanie do warszawskiej PWST, kiedy przyjechaliśmy złożyć dokumenty, aby poznać swego ewentualnego dziekana, postanowiła w Narodowym obejrzeć Szkołę żon z Andrzejem Łapickim jako Arnolfem. Po raz pierwszy ujrzałem wtedy Łapickiego na scenie, i to w popisowej roli. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że zagrał on Arnolfa, bo pragnął zmierzyć się z ujęciem tej postaci przez Louisa Jouveta, poznanym 22 maja 1948 roku w trakcie występów paryskiego Teatru Athénée w Warszawie.
W PWST mogłem potem obserwować Łapickiego pełniącego obowiązki dziekana od blisko dziesięciu lat, więc nieco rutynowo i z narastającym zwątpieniem. Widowisko przygotowane przez równoległy rocznik wydziału aktorskiego na fuksówkę otwierało odczytanie felietonu Łapickiego Egzamin wstępny, wydrukowanego w „Teatrze” w cyklu Przed lustrem sygnowanym „Kolega”. Zawierał on dosadną ocenę kandydatów: „Zjazd ułomnych, ślepych, głuchych i sepleniących z całej Polski”. Po sierpniu 1980 Łapicki jakby odzyskał wiarę w sens nauczania. Pamiętam, jak wprowadzał Tadeusza Konwickiego na pokaz przygotowanych przez siebie scen opartych na Pannach z Wilka. Przekonał Andrzeja Wajdę do reżyserowania spektaklu dyplomowego złożonego z fragmentów Dziadów, który nie został dokończony z powodu kręcenia Człowieka z żelaza.
24 maja 1981 roku Łapickiego wybrano w demokratycznej procedurze na rektora PWST. Studenci bynajmniej nie byli zachwyceni tym rozstrzygnięciem, gdyż zwłaszcza wielu teatrologów wolało mieć rektora związanego z opozycją. Lecz wbrew wątpliwościom Łapicki sprawdził się jako rektor zarówno w czasie strajków studenckich z listopada 1981 roku, jak i po wprowadzeniu stanu wojennego. Z dziennika prowadzonego w tym okresie – opublikowanego częściowo jako Z „Notatek rektora” w książce Warszawska Szkoła Teatralna – wynika, że powrócił do zapomnianego przez dłuższy czas etosu żołnierza AK. Zaczął demonstrować swój związek z Kościołem. Miało to wpływ także na jego dokonania sceniczne. Przeszedł z Narodowego do Dramatycznego, gdzie zagrał uzasadniającego użycie przemocy Rycerza w Mordzie w katedrze i wyreżyserował Dwie głowy ptaka, ukazujące inwigilację władz powstańczych przez tajną policję. Gdy 3 października 1983 roku z rąk Łapickiego odbierałem dyplom, wzbudzał we mnie respekt.
Po dziesięciu latach, 25 marca 1993, jako prezes ZASP-u wręczał mi Nagrodę im. Leona Schillera za książkę o Weselu, z którego grał aż pięć postaci. Ujawnił wtedy, że w niedoszłym spektaklu Schillera z 1952 roku we Współczesnym miał być obsadzony jako Pan Młody. W ramach rewanżu przygotowałem szkic do wydanego w roku następnym przez ZASP tomu Fredro na scenie. We Fredrze tradycyjnym i zmodernizowanym sporo miejsca poświęciłem Ślubom panieńskim, olśniewająco wystawionym przez Łapickiego na scenie Polskiego w roku 1984. W konsekwencji jako dyrektor Polskiego zaproponował mi w październiku 1996 napisanie tekstu do programu Dożywocia. Ponieważ realizacja Łapickiego była z założenia tradycyjna, w „Dożywociu”, czyli gonitwie za groszem miałem jej nadać współczesny podtekst związany z rodowodem społecznym kształtującej się klasy średniej. W rozmowie Łapicki jednak skupił się na grze wybitnych aktorów oglądanych w roli Łatki. Warsztatowe uwagi Łapickiego były dla mnie przejawem tradycji żyjącej za kulisami i w garderobach. Z podobnych powodów ceniłem jego wspomnienia spisywane w większych tekstach, jak Wielcy aktorzy, których pamiętam lub Moja okupacja teatralna, oraz w ogłaszanych na łamach „Teatru” Zapiskach starucha.
Ponownie spotkałem Łapickiego w kwietniu 2001 roku na Konfrontacjach „Klasyka Polska” w Opolu, gdzie był jurorem. Na zakończenie festiwalu podarowałem mu z dedykacją nową edycję encyklopedii Wesela, zawierającą jego zdjęcie w roli Poety w filmie Wajdy. W teatrze dokonywał się przewrót estetyczny i pokoleniowy. Z właściwą sobie ironią Łapicki dał mi do zrozumienia, że przyczyniam się do destrukcji dziedzictwa, popierając w recenzjach jakoby wszelkie poczynania reżyserów ze swojej generacji. A zauważyłem, że niektóre wyprowadzały go z równowagi. Ostatni raz widziałem Łapickiego 30 kwietnia 2010 roku, również w Opolu, na zamknięciu Konfrontacji. Był tak zmęczony i osłabiony, że zrezygnował z odczytania werdyktu jury. Opiekująca się nim troskliwie młoda żona Kamila dość szybko zabrała go z bankietu do hotelu.
20 lipca w nocy szukałem dokumentacji wyreżyserowanego w 1960 przez Łapickiego telewizyjnego spektaklu Pola Elizejskie 1945 na podstawie opowiadań Stanisława Dygata. Nazajutrz, usiłując dociec, w kogo wcielił się Łapicki, usłyszałem w radio wiadomość o jego śmierci. Przypomniała mi się wystawiona w Narodowym w roku 1802 sztuka Ludwika Dmuszewskiego Aktorowie na Elizejskich Polach. Polscy aktorzy przed Charonem odgrywają w niej swoje najsłynniejsze role. A w jakiej powinien wystąpić Łapicki? Bodaj Poety z Wesela, mimo iż w teatrze zagrał ją, mając już sześćdziesiąt lat.

historyk teatru, krytyk; autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (2001).