10/2012
Rafał Węgrzyniak

Terlecki w „Pamiętniku”

Bodaj w roku 1993 wraz z J. złożyliśmy wizytę Danucie Szaflarskiej w sprawie wspomnienia o Bohdanie Korzeniewskim do przygotowywanego wkrótce po jego śmierci zeszytu monograficznego „Pamiętnika Teatralnego”. Szaflarska, która poznała Korzeniewskiego tuż przed wojną jako wykładowcę w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Warszawie, w rozmowie przywołała też swego drugiego nauczyciela-teatrologa – Tymona Terleckiego. Napomknęła, że z nimi oboma – skądinąd rówieśnikami mającymi w 1939 roku trzydzieści cztery lata – po ukończeniu szkoły wypiła bruderszaft. Opowiedziała nam wreszcie dość makabryczną anegdotę dotyczącą Terleckiego i Kazimierza Rudzkiego, który studiował na Wydziale Reżyserii.
Terleckiego znałem wówczas jako przedwojennego współpracownika Leona Schillera i redaktora kwartalnika „Scena Polska”, przede wszystkim zaś jako autora powstałych na emigracji, a stopniowo wydawanych w kraju szkiców z tomu Rzeczy teatralne (1984), dwóch rozpraw programowych: Krytyka personalistyczna i Egzystencjalizm chrześcijański (1987), oraz biografii Modrzejewskiej Pani Helena (1991). W moich oczach po raz pierwszy niejako ucieleśnił się dzięki wystąpieniu Zbigniewa Raszewskiego na jego jubileuszu czterdziestolecia pracy naukowej w Instytucie Sztuki, 6 grudnia 1989 roku. Raszewski, przywołując redaktorów „Sceny Polskiej” jako swych poprzedników, zrelacjonował jedyne spotkanie z Terleckim w Paryżu w grudniu 1960 roku. Wspomniał, jak w restauracyjce na Wyspie Świętego Ludwika „Terlecki zaczął się mościć na kanapie za marmurowym stolikiem, a kiedy z poręczy zlazło rozespane kocisko i zaczęło mu się ocierać o szyję, wpadł w świetny humor. – Czy pan lubi koty? – zapytał z nadzieją w głosie”. Komentując Odpowiedź, Terlecki stwierdził w liście, że Raszewski uwiecznił go „jako zagorzałego kotomana”.
W niedawno wydanym zeszycie „Pamiętnika”, w całości poświeconym zmarłemu w Oksfordzie w 2000 roku Terleckiemu, Marzena Kuraś opublikowała bowiem jego korespondencję z Raszewskim i Korzeniewskim. Ten ostatni w 1959 roku zaproponował Terleckiemu, aby stał się „cichym współredaktorem” pisma i sześć jego prac udało się w nim opublikować w czasach PRL-u. Ponadto Terlecki wspierał „Pamiętnik”, omawiając jego zeszyty w emigracyjnej prasie lub w audycjach Radia Wolna Europa. W ostatnim zeszycie są także listy Józefa Szczublewskiego, który wspólnie z Jerzym Gotem opracował dla Terleckiego część dokumentacji historycznej w trakcie pisania Pani Heleny. Natomiast na podstawie enigmatycznej wzmianki trudno odgadnąć, dlaczego „Wielkim Nieobecnym” jest Jerzy Timoszewicz, który w kręgu „Pamiętnika” utrzymywał z Terleckim najbardziej intensywne kontakty, zwłaszcza epistolarne.
Edward Krasiński we wprowadzeniu zatytułowanym Tymon Ateńczyk kreśli sylwetkę Terleckiego niepozbawioną uwag krytycznych. Przy okazji usiłuje wytłumaczyć powody powstawania zeszytu „Pamiętnika” o Terleckim aż dwanaście lat. Ponieważ pierwsze materiały do niego Nina Taylor-Terlecka przekazała już w roku 1999. Ale Krasiński nie ukrywa, że od blisko trzydziestu lat nie przygotował wyboru recenzji teatralnych Terleckiego Od Lwowa do Londynu. Sugeruje, że trzeba nadal czekać na tę edycję, gdyż jakoby „dopiero wtedy będzie można napisać studium o teatrze” Terleckiego. W „Pamiętniku” takiej zdawałoby się podstawowej rozprawy nie ma i ogranicza się on właściwie do odtworzenia biografii w formie kroniki i opowieści Marioli Szydłowskiej o okresie lwowskim oraz działalności radiowej Terleckiego.
Dorobek Terleckiego jako krytyka i historyka teatru – od pierwszych artykułów wspierających poczynania Schillera, ogłaszanych na początku lat trzydziestych we Lwowie, poprzez studia o Lekcji XVI Adama Mickiewicza czy o Edwardzie Gordonie Craigu, do anglojęzycznej monografii Stanisława Wyspiańskiego z 1983 roku – łączy oczywiście idea polskiego teatru monumentalnego. „Wyznawał Pan zawsze – konstatował w jednym z listów do niego Raszewski – ideę teatru ogromnego”. Intrygująca byłaby analiza przyswajania owej idei przez początkującego recenzenta czy jej wpływu na późniejsze podejście Terleckiego do dziejów teatru zarówno polskiego, jak i europejskiego. Poza tym Schiller dostrzegał w Terleckim – zatrudnionym w kierownictwie warszawskiego koncernu TKKT – dramaturga rozumianego jako współtwórca scenicznego opracowania dzieła literackiego i doradca reżysera. Na zjeździe ZASP-u w kwietniu 1936 roku Terlecki zaprezentował właśnie Pracę dramaturga (a nie „dramatopisarza”, jak błędnie podał Dariusz Kosiński w książce Teatra polskie. Historie). Nie miałem dostępu do owego wystąpienia, gdy pisałem dwa lata temu szkic „Ale dramaturg, kim on jest?”. I choć odnotowałem w nim szczególny status Terleckiego, musiałem poprzestać na przytoczeniu ówczesnych poglądów Schillera. Zapewne warto było ów tekst odszukać w roczniku „Sceny Polskiej” i skonfrontować z dzisiejszą praktyką dramaturgów.

historyk teatru, krytyk; autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (2001).