1/2013

Why is this art?

Wśród licznych głosów na temat performansu The Artist Is Present padł termin zaskakujący, bo pochodzący z innej dziedziny sztuki: „autoportret”.

Obrazek ilustrujący tekst Why is this art?

Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

 

Marina Abramović, pochodząca z Serbii artystka intermedialna, przez trzy miesiące 2010 roku, siedem godzin dziennie przebywała w nowojorskim Museum of Modern Art, siedząc bez ruchu na krześle i podnosząc wzrok na każdego, kto usiadł naprzeciw. W The Artist Is Present, prawie jak w autoportrecie, z pozoru nie było nic ponad milczącą obecność samej autorki. Z tą zasadniczą różnicą, że była to przecież obecność fizyczna, niezapośredniczona przez płótno, fotografię czy projekcję. Słowo „autoportret” nie oddaje więc chyba sedna tego wydarzenia. Także dlatego, że wbrew pozorom nie siebie artystka ustawiła w centrum tej pracy, lecz ludzi, którzy przyszli do MoMA, by wymienić z nią spojrzenia.
Film dokumentalny Matthew Akersa w niespotykanie klarowny sposób tłumaczy te i inne właściwości prac Abramović, opisywane dotąd ciężkim piórem znawców sztuki. Nie ma tu ambicji stworzenia najrzetelniejszego i najpełniejszego źródła wiedzy na temat twórczyni The Artist Is Present. Akers zwraca się bowiem do szerokiego grona osób zainteresowanych sztuką, ale nieprzekonanych bądź niewiedzących, na czym polega performans i body art. Robi to jednak ostrożnie, nie „cukruje” radykalizmu twórczości Abramović, nie upraszcza jej przekazu, a jedynie przybliża i przystępnie tłumaczy. Usiłuje uchwycić fenomen i opisać naturę performansu w ogóle – z sukcesem.
Szablonowym przykładem jest scena, w której artystka spotyka się z młodym prestidigitatorem, który proponuje jej współpracę przy projekcie w MoMA. „To fatalny pomysł” – bez zawahania reaguje menedżer artystki, wyjaśniając, że performans straci sens, jeśli będzie uciekał się do tricków i iluzji. Ta krótka, acz błyskotliwa scena pozwala zrozumieć, na czym polega pojęcie prawdy w performansie i czym różni się on na przykład od przedstawienia teatralnego. To jednak tylko teoretyczna zapowiedź tego, czego jesteśmy świadkami w drugiej części dokumentu. Kamera z dużą czułością rejestruje wielotygodniowy performans Abramović, jej nadludzką determinację, empatię jej spojrzenia i – najważniejsze – prawdę emocji, jakie wywołuje w ludziach to spotkanie. Film Akersa rejestruje prostą wzniosłość tego wydarzenia, daje przeczuć jego znaczenie, ukryte przecież w intymnych spojrzeniach.
Pierwsza część dokumentu skupiona jest na procesie przygotowania wydarzenia w MoMA. Niczym w telewizyjnym reality show oglądamy Abramović w prywatnych sytuacjach: wykonującą telefony, umawiającą się na wywiady, kupującą sukienkę, gotującą zupę, leżącą chorą w łóżku. Najgłębiej w prywatność artystki zaglądamy w rozbudowanym wątku spotkania po latach z jej byłym partnerem Ulayem. Historia artystycznego tandemu, który tworzyli przez kilkanaście lat, jest zręcznie wpleciona w akcję dokumentu, tworząc niezbędny background dla niewtajemniczonych widzów. Film Akersa niewątpliwie pracuje na „odczarowanie” wizerunku nawiedzonej ekscentryczki, jaki od lat przylgnął do Abramović. Image artystki zrósł się w jakiś sposób z chropowatymi, chłodnymi i nieprzyjemnymi w odbiorze zapisami filmowymi jej dawnych prac. Zmianę przynosi więc już sama forma dokumentu Akersa, który – zwłaszcza w części pokazującej tytułowy performans – operuje estetycznymi kadrami, głębią obrazu, niespiesznym, kontemplacyjnym montażem.
„Byłam alternatywna całe życie, w wieku 20, 30… 40 lat. Teraz mam 60 i nie chcę już być alternatywna” – wyznaje artystka w jednej ze scen filmu. Chwilę później oglądamy tłumy ludzi, tłoczących się w kilometrowych kolejkach przed nowojorskim MoMA, by „posiedzieć z Mariną”. Czekają na wejście godzinami, dniami, niektórzy przychodzą wielokrotnie. Pewien mężczyzna pokazuje wytatuowaną na nadgarstku liczbę 27 – tyle razy „odwiedził” Abramović – i opowiada, jak to spotkanie zmieniło jego życie. Dochodzenie istoty tego niezwykłego zjawiska jest świetnym materiałem dla badań socjologicznych: atmosfera wokół wydarzenia, podbijana przez sensacyjne komentarze mediów, kojarzy się raczej z koncertami skandalizujących grup muzycznych niż z wystawą „alternatywnej” artystki.
Z innego powodu istotny jest wątek przygotowań do retrospektywnej wystawy, którą Abramović powierzyła grupie młodych performerów. Udała się im rzecz zdumiewająca – w muzealnych warunkach z sukcesem odtworzyli wydarzenia, z których najstarsze powstały ponad trzydzieści lat wcześniej. Ta techniczna konieczność – Abramović sama nie mogła odtwarzać swoich prac, bo retrospektywa była częścią The Artist Is Present w MoMA – skrywa w sobie całkiem istotny dylemat. Bo jeśli performans jest poważną dziedziną sztuki, to jaka jest w związku z tym jego trwałość? Jaka będzie w przyszłości forma pamięci o nim? Jak budować dziedzictwo tej stosunkowo młodej dziedziny? Ten eksperyment nie daje definitywnych odpowiedzi, ale z pewnością wiele porządkuje i może stać się istotnym doświadczeniem, tak dla artystów, jak i dla badaczy performansu.
Performans tymczasem wciąż jest powszechnie kojarzony z dziwactwem i artystyczną ekstrawagancją. W jednej ze scen filmu Abramović mówi, że u początków jej kariery męczyło ją nieustannie zadawane pytanie: „Dlaczego to, co robisz, jest sztuką?”. Dziś – kontynuuje – nie jest pewna, czy ludzie to zrozumieli, czy może tylko udają zrozumienie, ale tego pytania w ciągu ostatnich lat zaczęło jej brakować. Zaczęło jej brakować zdziwienia odbiorców – może film Akersa to zmieni?

Marina Abramović: artystka obecna
reżyseria Matthew Akers
premiera światowa 20 stycznia 2012
premiera polska 5 października 2012