1/2013

Czerpię z własnych doświadczeń

„W moich pracach koncentruję się na związkach historycznych między Zachodem a Afryką. Chcę pokazać głęboką rozpacz, która jest udziałem żyjących w Europie Afrykanów”.

Obrazek ilustrujący tekst Czerpię z własnych doświadczeń

Koen Cobbaert

 

ANNE PHILLIPS-KRUG Jaka jest idea przedstawień Exhibit?

 

BRETT BAILEY Exhibit A powstał w roku 2009 na zamówienie festiwali Theaterformen i Wiener Festwochen. Interesował mnie temat europejskich i amerykańskich „wiosek Murzynów” i „ludzkich zoo”, które od połowy XIX wieku do drugiej wojny światowej cieszyły się ogromną popularnością. Mieszkańcy skolonizowanego świata stanowili w nich dla miliona białych widzów widowisko. Jestem białym reżyserem z Republiki Południowej Afryki i pracuję z czarnymi artystami, z którymi przyjeżdżam na występy w Europie. Dlatego chciałem zgłębić paralele między „sprowadzaniem” czarnych przez białych do Europy sto lat temu oraz dzisiaj. Moim pierwszym impulsem była chęć sprowokowania publiczności i zbudowania „ludzkiego zoo”, co oczywiście mogłoby stać się niezwykle problematyczne, jeśli widzowie nie dostrzegliby zawartej w tym pomyśle ironii. Postanowiłem więc rozszerzyć kąt widzenia i spojrzeć na historię kolonii niemieckojęzycznej części Europy w Afryce, jako że miałem pracować w Wiedniu i Brunszwiku. Zająłem się dokładnym zgłębieniem historii kolonialnej dawnej Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej, czyli dzisiejszej Namibii. Drugim podjętym przeze mnie tematem był szeroko rozpowszechniony w tym samym czasie podział na ludzkie rasy. Teorie Karola Darwina zdobyły w latach 1850–1870 niezwykłą popularność i doprowadziły do powstania wielu pseudonaukowych tez o rzekomej wyższości lub niższości poszczególnych ras.

 

PHILLIPS-KRUG Gdzie zbierał Pan materiały? W Namibii, czy w Austrii i Niemczech?

 

BAILEY Wiele znalazłem w Internecie i w bibliotekach w RPA, poza tym spędziłem dużo czasu w Wiedniu, Brukseli, Namibii i kongijskiej Kinszasie. Niestety nie znam niemieckiego, dlatego licznych dokumentów i książek nie mogłem przeczytać. Ale w Wiedniu natknąłem się na pewną historię, która stała się jedną ze stacji w instalacjach Exhibit A i Exhibit B. Opowiada ona o pewnym Nigeryjczyku, który nazywał się Angelo Soliman i urodził w 1721 roku. Przywieziono go jako niewolnika do Wiednia, gdzie stał się znanym historykiem, filozofem, nauczycielem i masonem. Był osobą zaufania cesarzowej Marii Teresy i przyjaźnił się z Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem. Kiedy umarł, wypchano go i wystawiono w Cesarskim Muzeum Przyrodniczym. Ta niezwykle osobliwa historia z Wiednia jest bardzo wymowna i pewnie nie znalazłbym jej nigdzie indziej. Zajmowałem się więc takimi historiami, ale chciałem jednocześnie uniknąć sytuacji, w której można by zbyć temat, mówiąc: „Ach, to wszystko działo się przed ponad stu laty, to dawno temu”, lub żeby Austriacy mogli powiedzieć: „To niemiecka historia, nie mamy z nią nic wspólnego”. Dlatego zająłem się także badaniem oblicz rasizmu w dzisiejszej Europie. Przyjrzałem się fenomenowi azylu politycznego. Natknąłem się na materiały dotyczące serii morderstw dokonanych w czasie lotów do Afryki, popełnionych przez policjantów wydalających z kraju ludzi, którym odmówiono azylu w Europie.
Exhibit B zajmuje się więc historią rasizmu i sposobem, w jaki „zwycięski” Zachód obchodzi się z „podporządkowaną” sobie Afryką, z degradowaniem Afrykanów do roli podmiotu lub człowieka niższego gatunku, aby usprawiedliwić tak kolonizację, zniszczenie afrykańskiego społeczeństwa i w końcu także dziesiątkowanie czarnej ludności w imię „postępu”.

 

CHRISTINA TILMANN Przedstawienia Exhibit przypominają o wystawianiu w muzeach ludzi na pokaz…

 

BAILEY W pewnym sensie. Dawniej patrzono na wystawianie ludzi zupełnie bezkrytycznie. Prezentowano ich, aby podbudować europejski zapis historyczny, według którego Europejczycy mieli prawo do pokazywania „innych” jako ludzi stojących na niższym szczeblu rozwoju. Wystawiani byli obiektami europejskiego spoglądania na świat. W Exhibit następuje odwrócenie: moi artyści tkwią przez sto minut jako część tableau vivant i nie wolno im drgnąć. Ale każda stacja instalacji opowiada pewną historię i pokazuje, jak czyniono z czarnych ludzi podmioty: obiekty seksualne, obiekty pracy, co dzieje się także dzisiaj. Przy tym spojrzenie zostaje u nas odwrócone, gdyż performerzy odwzajemniają je z dużą siłą. W pewnym sensie to widzowie stają się figurami: są gapiami, co może być trudne do zniesienia. Dla performerów ta sytuacja jest niekiedy również bardzo bolesna. Często ogarnia ich wściekłość i smutek. Przygotowuję ich bardzo intensywnie przed każdym wieczorem i przepracowuję każdy występ po zakończeniu, żeby nie pozostawić traumy.

 

TILMANN Taka wystawa miała miejsce na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej na Kurfürstendammie, jednej z głównych ulic Berlina. Wystawiono tam wtedy afrykańskie wioski i ich mieszkańców. W berlińskim Muzeum Etnograficznym stoją jeszcze dzisiaj chaty ze słomy, które pokazują, jak dawniej mieszkano w Afryce.

 

BAILEY Chaty ze słomy nie są dla mnie problematyczne. Chodzi o kontekst, w jakim się je pokazuje. Problem powstaje wtedy, kiedy mieszkańcy słomianych chat są prezentowani jako ludzie niższego gatunku.

 

TILMANN Jak reaguje Pańska publiczność?

 

BAILEY Widzowie czują się często zdruzgotani i głęboko poruszeni, choć wywołanie uczucia wstydu nie było moim zamiarem. Mnie także ono ogarnia, kiedy czytam o tych wydarzeniach, dlatego wplata się ono w moją pracę. Tę część historii przemilcza się, gdyż jest niezwykle wstydliwa. Holocaust był w Niemczech głębokim przełomem, wydaje mi się, że nie jest łatwo spojrzeć poza jego horyzont, na to, co stało się wcześniej. Europejczycy spoglądają niechętnie wstecz na swoją przeszłość kolonialną i nie chcą przejąć odpowiedzialności za chaos, do którego doprowadziła w skolonizowanych krajach prowadzona przez nich polityka. Chaos, w którym mieszkańcy dawnych kolonii żyją do dzisiaj.

 

TILMANN Przedstawienia Exhibit są dostosowywane do miejsca prezentacji: w Wiedniu było nim muzeum, w Brukseli kościół. Czym się Pan kieruje, szukając odpowiedniego pomieszczenia?

 

BAILEY W miarę możności szukam zawsze szczególnego miejsca. Tematy Exhibit to histoire cachée, ukryte głęboko opowieści, dlatego szukam odpowiednich miejsc dla ich prezentacji. Zwracam uwagę, czy w danym pomieszczeniu kryją się jakieś zapomniane zdarzenia, jakaś tajemnica. Muzeum Etnograficzne w wiedeńskim Hofburgu, gdzie odbyła się prapremiera, to wspaniałe miejsce: jedno jego skrzydło jest puste, wszystko jest tam pokryte kurzem i wygląda prawie jak ruina… W Brunszwiku budynek Muzeum Etnograficznego został zbombardowany, ale zamiast tego odkryliśmy starą piwnicę na lód położoną głęboko pod ziemią, z kamiennymi ścianami, niczym lochy. W Brukseli chciałem grać w Palais de Justice, który zbudowano w czasach Leopolda II za pieniądze z Kongo i który jest symbolem prawa i sprawiedliwości, co nasuwałoby pytanie, komu służy istniejące prawo, jaka jest sprawiedliwość dla osób szukających azylu, które obecnie prowadzą w Brukseli strajk głodowy, albo tych, którzy czekają zrozpaczeni na to, żeby uznano ich status uchodźców? Niestety z powodów biurokratycznych nie dostaliśmy pozwolenia, dlatego zdecydowałem się na opuszczony kościół Gesù, w samym centrum miasta. W czasach kolonialnych jezuici ponosili częściowo winę za potworne czyny w Kongo, dlatego istniało tu powiązanie. Do tego w ciągu ostatnich piętnastu lat kościół ten został zajęty przez ludzi czekających na azyl, stary klasztor pęka w szwach – stanowi to silną więź tematyczną pomiędzy naszą pracą artystyczną i miejscem prezentacji.

 

PHILLIPS-KRUG A czego szukał Pan w Berlinie?

 

BAILEY W Berlinie trudno było znaleźć odpowiednie miejsce. Moim zdaniem już samo wystawienie przedstawienia w Berlinie ma wielką wymowę. W latach 1884–1885 odbywała się tu konferencja berlińska, to tutaj mocarstwa europejskie rozdzieliły między siebie Afrykę. Wystawić spektakl tam, gdzie Afrykę podzielono na kawałki, jest samo w sobie bardzo ważne. Miejsce naszego występu – mała wieża ciśnień – nie jest konkretnie związane tematycznie z naszą pracą, ale posiada bardzo piękną atmosferę, jest opuszczone niczym dawne więzienie, albo stara twierdza.

 

TILMANN Dlaczego prezentuje Pan w Berlinie Exhibit B, zajmujący się w dużej mierze belgijską historią, a nie Exhibit A, w którym jest więcej mowy o niemieckiej przeszłości kolonialnej?

 

BAILEY Exhibit A zajmował się jedynie kolonialnym splotem wydarzeń pomiędzy niemieckojęzycznym obszarem Europy a Afryką. Exhibit B jest poszerzony dodatkowo o uwikłania belgijskie i francuskie. Ten mroczny rozdział historii dotyczył całej Europy. Będę jeszcze kontynuował ten temat – Exhibit C będzie omawiał także historię Portugalczyków i Brytyjczyków.

 

TILMANN Czy pokazywał Pan już swój spektakl w którymś z afrykańskich krajów?

 

BAILEY Zaprezentowałem go po raz pierwszy w czerwcu 2012 w RPA. Reakcje na niego przypominały te z Europy: zgroza, wstyd oraz smutek z powodu rozmiarów, jakie osiągnęła ta historia ucisku. Chętnie pokazałbym tę pracę w Namibii, ale trudno to sfinansować. Zainteresowanie niemieckim imperializmem w Namibii jest jednak szczególnie duże. W jednej z opowieści w Exhibit B mowa jest o czaszkach plemion Herero i Nama, które zabrano stąd do Niemiec w celu badań naukowych. Kiedy w roku 2010 pracowałem po raz pierwszy nad Exhibit A, ten temat był w Namibii szeroko dyskutowany i Niemcy zwrócili Namibii dwadzieścia pięć posiadanych czaszek. Ale tysiące innych znajduje się nadal w piwnicach europejskich placówek naukowych. Czy można naprawdę twierdzić, że europejski ucisk Afryki jest sprawą przeszłości, jeśli nadal jeszcze części ciał Afrykanów trzymane są w instytucjach ich dawnych kolonialnych władców? Ta sprawa ma wielką symboliczną wymowę.

 

PHILLIPS-KRUG Niedawno w Berlinie miał miejsce skandal. Polityczni przedstawiciele kraju nie przeprosili podczas ceremonii zwrotu czaszek za dokonane czyny.

 

BAILEY Niemiecki minister do spraw kultury przeprosił za nie kiedyś w paru słowach wypowiedzianych na przełomie wieków, ale nie była to długa mowa, dlatego dla wielu mieszkańców Namibii nie była ona prawdziwym zadośćuczynieniem. Sądzę więc, że zainteresowanie naszą pracą w Namibii byłoby duże.
Innym ciekawym tematem w Niemczech jest obecna debata na temat „blackfacing”, czyli malowania twarzy przez białych aktorów na czarno, aby grać na scenie Afrykanów. Niektórzy czarni artyści byli zdania, że nie chcą, aby biali „reprezentowali” ich na scenie, aby odtwarzali ich role ze swojego „białego” punktu widzenia. Nawiązuję do tego w moim Exhibit B.

 

PHILLIPS-KRUG A czy słyszał Pan o dyskusji na temat berlińskiego Humboldt-Forum? Planowane jest utworzenie wielkiego muzeum w centrum Berlina, w którym wszystkie zbiory etnologiczne z różnych berlińskich muzeów zostałyby połączone w jedną całość. Wiele się rozmawia o tym, jak należy obchodzić się z tymi eksponatami, z których większość stanowi zbiory z XIX wieku.

 

BAILEY Nie wiem nic na temat takich planów. Ale szukając współpracowników, odbyłem ciekawą rozmowę z pewną młodą kobietą, która studiuje historię sztuki i filozofię, i jej specjalizacją jest sztuka afrykańska. Powiedziała mi, że ogarnia ją wściekłość, kiedy widzi, ile różne muzea nakradły w Afryce. O wielkim Muzeum Sztuki Afrykańskiej w Tervuren, założonym przez Leopolda II, obecnie myśli się, jak można by je zreorganizować, zgodnie z dzisiejszymi przekonaniami i zaleceniami. Kiedy w roku 1994 w RPA nowy rząd objął władzę, wiele muzeów zostało zupełnie zmienionych i wszystko, co nie było poprawne politycznie, zostało po prostu usunięte z wystaw. Takie radykalne przełomy wyrządzają często dużą szkodę. Myślę, że bardziej produktywne i pouczające byłoby ustawienie eksponatów w inny sposób, dodając objaśniający kontekst.

 

PHILLIPS-KRUG Dlaczego koncentruje się Pan na Europie?

 

BAILEY Wcale nie koncentruję się na Europie, ale na związkach historycznych między Zachodem a Afryką. Na tym, co oznacza bycie białym, którego rodzina żyje od trzystu pięćdziesięciu lat w Afryce. Ale seria Exhibit zwraca się głównie w stronę europejskiego widza. Oczywiście bierze się ona z historii mojego własnego kraju. Jestem rocznikiem 1967 i dwadzieścia pięć pierwszych lat mojego życia przeżyłem w niewyobrażalnie rasistowskim systemie apartheidu. Wszyscy ponoszą w nim odpowiedzialność za istnienie podziału rasowego: duchowni, nauczyciele, media, rząd. Wszyscy mówili o rasach, o wyższości białej i niższości czarnej rasy. Nasze przekonania i poglądy są kształtowane przez system, w którym żyjemy i w którym nas wychowywano. Dlatego rasizm tkwi z całą pewnością gdzieś we mnie, jest częścią mojej osobowości. W jaki sposób mogę go rozpoznać, aby się go pozbyć?

 

TILMANN Przejdźmy jeszcze na chwilę do przedstawienia medEia, opartego na antycznym tekście. To drugi spektakl, który będzie wystawiony w Berlinie. Jakie tematy są tu najważniejsze?

 

BAILEY Dla wielu Afrykanów Europa jest celem marzeń. Wszyscy uchodźcy wojenni i ofiary kryzysów gospodarczych czy klęsk głodowych chcą się do niej dostać w poszukiwaniu lepszego życia, ale większość drzwi jest zamknięta. Centra dla uciekinierów i placówki, których zadaniem jest wydalenie obcych przybyszy z kraju, są pełne ludzi żyjących w lęku, że zostaną usunięci poza granice i szukających rozpaczliwie szansy na pozostanie. Stoją oni przed wystawami pełnymi wspaniałych towarów, na które ich nie stać. Jak we śnie o ulicach ze złota, które stoją przed tobą otworem, ale w rzeczywistości to złoto nie jest dostępne dla ciebie, jeśli jesteś emigrantem z Afryki. Bardzo trudno jest znieść tę myśl. W spektaklu medEia jest pewna scena, w której dawna mieszkanka Afryki – Medea – po paru latach pobytu w Europie słyszy od króla, że musi opuścić kraj. Władca postanawia ją wydalić, a ona rozmyśla: „Co teraz zrobię? Nikt o mnie nie słyszał, nikt mnie tu nie zna. Będę po prostu pukać do drzwi i prosić ludzi o pomoc”. Chcę pokazać głęboką rozpacz, która jest udziałem żyjących w Europie Afrykanów.

 

PHILLIPS-KRUG A więc powiązaniem obu przedstawień jest motyw ksenofobii?

 

BAILEY Tak, ale nie tylko europejskiej. Do RPA przybyło w ciągu ostatnich piętnastu lat wielu emigrantów z innych afrykańskich krajów. Pochodzą z Zimbabwe, Angoli, Namibii, Ruandy, Burundi, Mozambiku, Konga i są gotowi pracować w RPA za bardzo niskie wynagrodzenie, bo chcą jedynie przeżyć. Wzbudza to dużo zawiści wśród naszej własnej klasy robotniczej. W maju 2008 roku, kiedy w ciągu trzech dni 60 000 afrykańskich imigrantów zostało zamkniętych w obozie dla uciekinierów, nastroje niechętne cudzoziemcom bardzo wzrosły. Oto owoc naszego postkolonialnego świata, w którym jest zbyt wiele granic i w którym istnieje wiele przykładów zniszczenia wskutek chciwości zamożnych i kolizji różnych grup ludności. Oto tematy, nad którymi rozmyślam w spektaklu medEia.

tłum. Iwona Uberman
 

Wywiad jest materiałem prasowym Berliner Festspiele.

Brett Bailey (1967)
dramatopisarz, reżyser, kurator festiwalu i kierownik artystyczny zespołu Third World Bunfight. Do jego prac artystycznych, poddających krytycznej analizie układ sił istniejący w postkolonialnym świecie, należą między innymi sztuki teatralne: Big Dada, Verdi’s MacbEth, iMumbo Jumbo i Orfeus, a także performatywne instalacje: Blood Diamonds/Terminal i Exhibits A&B. Prace artysty były prezentowane w Europie, Australii i Afryce i odznaczane licznymi nagrodami, między innymi złotym medalem Quadriennale w Pradze w roku 2007.