2/2013

Ku równowadze

Refleksje po premierze Truskawkowej niedzieli.

Obrazek ilustrujący tekst Ku równowadze

Magda Hueckel

„Bydgoskie miasto to nie jest paradise,
ale mimo wszystko jest tu very very nice”.
Fiedas, To nie paradise


Do teatru czy do Berlina?

Po wyjściu z bydgoskiego dworca wstępowałam do kiosków ruchu, aby spytać o drogę do Teatru Polskiego. Sprzedawcy i klienci starali się być pomocni, potwierdzali, że na pewno gdzieś jest teatr w Bydgoszczy, ale gdzie – nie bardzo potrafili wskazać. Jeśli Bydgoszczanie potrzebują pocieszenia lub rozrywki, to widocznie nie szukają ich w teatrze. Pytałam więc o mapę miasta, ale w sprzedaży były tylko mapy tras do Berlina…
13 października, akurat w dniu premiery Truskawkowej niedzieli, miało miejsce uroczyste otwarcie drugiego w Bydgoszczy sklepu należącego do sieci supermarketów Twój Market. To ważne wydarzenie w życiu lokalnej społeczności: powstają nowe miejsca pracy. Czy to zdoła powstrzymać emigrację zarobkową na Zachód?
Bydgoszcz – symbol beznadziei i bezradności. Tak postrzegają swoje miasto założyciele i fani „Bydgoskiej rezygnacji” – grupy na Facebooku, kolekcjonującej dowody niemocy i bezwładu panującego w mieście. „Rezygnacja to odpowiedź na wysiłki ustalenia tożsamości naszego miasta” – mówi jeden z pomysłodawców grupy1. Logo Zrezygnowanych uświetnia wizerunek Łuczniczki. Rzeźba berlińskiego artysty z 1910 roku jest symbolem skomplikowanej tożsamości miasta. Oryginał stoi dziś przed Teatrem Polskim. Jedna z jej kopii znajduje się zaś w Wilhelmshaven – mieście partnerskim. Przypomina mieszkańcom o ich utraconej ojczyźnie, to bowiem właśnie w okolice Wilhelmshaven uciekli w ostatnich dniach wojny Niemcy z Bydgoszczy.

Schemat pojednania

Na bydgoski spleen artyści proponują następujące lekarstwo: zrozumieć niemiecką przeszłość miasta. Truskawkowa niedziela – spektakl w reżyserii Grażyny Kani nawiązujący do wydarzeń z 3 i 4 września 1939 roku, nazwanych przez propagandę III Rzeszy „bydgoską Krwawą Niedzielą” – to koprodukcja Teatru Polskiego w Bydgoszczy i niemieckiej Landesbühne Niedersachsen Nord z Wilhelmshaven. Scenariusz jest kompilacją dwóch sztuk: Pokaż rany Artura Pałygi i Podróż Elsy. Chwila na wieczność Katheriny Gericke.
Wciąż nie ma zgody między historykami, co zdarzyło się w Bydgoszczy w pierwszych dniach wojny. Zasadniczo polscy historycy twierdzą, że doszło – z inspiracji Abwehry i SS – do niemieckiego powstania, które zostało przez polskie oddziały stłumione. Chętnie pomijają fakt, iż w atmosferze paniki i w obliczu klęsk wojsk polskich dochodziło także do mordowania niemieckiej ludności cywilnej. W niemieckiej historiografii przyjęło się natomiast, iż polscy mieszkańcy dokonali rzezi na niewinnych sąsiadach, a o antypolskiej dywersji nie chcą słyszeć2. „Nie będzie przesadą stwierdzenie, że nie ma drugiego wydarzenia w polsko-niemieckiej historii najnowszej, co do którego istniałyby tak nie przystające do siebie wersje nie tylko na płaszczyźnie interpretacji, ale także faktów” – pisał Wojciech Pięciak w „Tygodniku Powszechnym”3.
Spektakl Kani wpisuje się w trend polsko-niemieckich projektów teatralnych z historią wojny i komunizmu w tle. Praca nad „uwspólnianiem” pamięci należy bowiem do priorytetów takich instytucji jak Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, również spore środki płyną z euroregionów na realizację spektakli pamięci. We wrześniu młodzież z Polski i Niemiec wystąpiła w Słupsku ze spektaklem Solidarność. „Celem projektu było kształtowanie wśród polsko-niemieckiej młodzieży poczucia wspólnego dziedzictwa kulturowego wypływającego ze wspólnych doświadczeń historycznych XX wieku” – informują organizatorzy. W październiku we Frankfurcie nad Odrą odbyła się premiera Rodziny Schroffenstein von Kleista – spektaklu polsko-niemieckiego, w którym aktorzy Teatru im. Juliusza Osterwy z Gorzowa zagrali „przedstawicieli polskiej rodziny Warwand, skłóconych z niemiecką rodziną Rossitz”, graną przez aktorów zza Odry. Inicjatorzy bydgoskiego projektu i współfinansująca go niemiecka fundacja Kulturstiftung des Bundes także uznali, że „warto te niezagojone rany na nowo rozdrapywać”.
Instytucje finansujące dwunarodowe projekty czuwają, by praca nad spektaklem spełniała ustalone przez nich standardy, służąc propagowaniu europejskich wartości. Że teksty dostarczone przez polskiego i niemieckiego dramaturga są podobnej objętości, a obsada składa się po równo z polskich i niemieckich aktorów – ma być dowodem na zrównoważoną współpracę4.
Nie dziwi więc, że projekty wspierane przez te instytucje są bardzo do siebie podobne. Ich stałe elementy to: podejmowanie trudnych (a najlepiej „przemilczanych”) tematów wspólnej historii, obnażanie polskich stereotypów na temat Niemców i odwrotnie, motyw niespełnionej miłości między potomkami zwaśnionych narodów, obsadzanie polskich aktorów w rolach Polaków, a niemieckich w rolach Niemców, dwujęzyczność i, last but not least, polityczna poprawność. Twórcy takich spektakli mówią: „Nie naszą rolą jest oceniać i nie mamy prawa przyznawać racji którejkolwiek ze stron”. Truskawkowa niedziela jest udaną realizacją tego schematu.

„Mocium panie, z nami zgoda”

Spektakl rozpoczyna projekcja wojennego filmu propagandowego. Adolf Hitler – głosem, którym uwodził tłumy – przywołuje bydgoskie wydarzenia jako „dowód” potwierdzający tezy nazistowskiej propagandy o masowych prześladowaniach volksdeutschów w Polsce, co stanowiło oficjalny pretekst do napaści na Polskę we wrześniu 1939 roku. W dalszej części spektaklu użyty będzie także fragment z Polskiej Kroniki Filmowej z lat powojennych. Te same wydarzenia mają teraz przypominać Polakom o nienawiści, jaką winni narodowi niemieckiemu. Reżyserka, Grażyna Kania, pokazując mechanizmy polityki historycznej reżimów totalitarnych, wykorzystała typowy chwyt populistyczny. To oni, „ci na górze”, winni są naszej sytuacji, to oni nas podzielili – zdaje się mówić w naszym imieniu. – My, „zwykli ludzie”, nie dojdziemy już dziś do prawdy o tamtych wydarzeniach, dokumenty skażone zostały propagandą. Podobny chwyt – doświadczenia zwykłych ludzi kontra bezlitośni przywódcy państw – zastosował kilka lat temu Jan Klata w polsko-niemieckim spektaklu Transfer!, notabene finansowanym także ze środków Kulturstiftung des Bundes.
Truskawkowa niedziela nie jest jednak – w przeciwieństwie do Transferu! – spektaklem dokumentalnym. Sztuka Artura Pałygi, która posłużyła za oś scenariusza, opowiada o podróży Kazimierza, uczestnika bydgoskich wydarzeń i byłego więźnia obozu koncentracyjnego, do Niemiec. Towarzyszy mu wnuk Mieszko. Zdążają do Wilhelmshaven na „konferencję pojednawczą”, aby być świadkami początku nowej ery stosunków między Polakami a Niemcami, której symbolem ma być… truskawka. Niestety po drodze czeka ich wizyta na komisariacie policji, bowiem dziadek, oburzony bezmiarem hipokryzji i amnezją historyczną współczesnych Niemców, wyjmuje zza pazuchy (nienaładowanego) visa, celując w klientów centrum handlowego. Podczas przesłuchania między Mieszkiem a tłumaczką Dorą rodzi się uczucie.
Dialogi są tak gęsto utkane ze stereotypów, odniesień do dawnych i teraźniejszych sporów o pamięć, że mogą stanowić kompendium wiedzy na temat chwytów retorycznych stosowanych przez obie strony. Autor przełamuje powagę tematu ostrzem satyry, wyolbrzymiając kontrasty zarówno między pokoleniami, jak i między przedstawicielami dwóch narodów. Przerysowuje nasze przywary i kpi z obustronnych uprzedzeń.
Kazimierz, żyjący nadzieją na odnalezienie Niemki, która uratowała mu życie podczas wojny, okazuje się mieć także niechlubny udział w Krwawej Niedzieli. Anna, która powraca do Bydgoszczy, by zobaczyć dom, który opuściła w wyniku „przegranej przez Hitlera wojny”, nazywa Polskę chlewem. Mieszko zdaje się być ksenofobem, ale tylko do momentu, kiedy mu jego zatwardziałość nie wadzi w podbojach miłosnych. Dora, tłumaczka z misją połączenia zwaśnionych narodów, jest gotowa przepraszać w imieniu wszystkich Niemców za obozy zagłady – nawet w najbardziej romantycznym momencie. Rechot widowni ustaje w tych krótkich chwilach, gdy rozbrzmiewają poetyckie fragmenty sztuki niemieckiej dramaturżki, Katheriny Gericke (świetna recytacja Julii Blechinger).
Wspólne symbole nie mają racji bytu. Kopia rzeźby Łuczniczka, która stanowi główny element scenografii, dosłownie traci głowę. Ironicznie-idylliczny finał, w którym postaci z rozrzewnieniem fantazjują, jak zgodnie żyłoby się w Bydgoszczy, gdyby nie wojna, brzmi jak przewrotne odczytanie finału Fredrowskiej Zemsty. Wygląda na to, że twórcy mieli ochotę delikatnie zakpić sobie z sytuacji, w której się znaleźli, przyjmując zaproszenie do projektu, którego tytuł zdawał się determinować wymowę („Bydgoska Krwawa Niedziela. Polsko-niemieckie zbliżenie”). Czy jednak w końcowym rozliczeniu politycznie znaczący fakt, iż wspólny projekt udało się doprowadzić do finału, nie stał się istotniejszy niż efekt artystyczny owej współpracy?
„Choć inscenizacja nie jest estetycznym wyczynem – pisała Barbara Behrendt na blogu Kulturstiftung des Bundes – ważniejsze jest to, że ci, których wypędzono i którzy przeżyli Krwawą Niedzielę, potrafią się ze sztuką zgodzić. […] Teatr przekraczający granice państw jako lekcja historii dwóch narodów – jakie to wielkie, ważne zadanie”5. Pomijając niemal „rutynowe” zastrzeżenia co do niedostatecznego podkreślenia niemieckiej winy, wyrażone na łamach „Expressu Bydgoskiego”, komentatorzy zgodzili się, że spektakl słusznie prezentuje argumenty obu stron, żadnej nie przyznając racji. Wielu też doceniło „lekkość formy” mimo „ciężkiego tematu”, bo choć „niełatwo zapomnieć o tragedii” – jak zatytułował swą recenzję dziennikarz „Gazety Pomorskiej” – „dwie godziny spektaklu mijają niezwykle szybko”6.
Spektakl Truskawkowa niedziela jest wynikiem kompromisu: między ambicjami artystycznymi a wartościami finansującej go instytucji. Stanowi wypadkową narzuconego modelu współpracy i chęci wzbudzenia refleksji nad pojednaniem, które się wciąż nie dokonało. Toczy się pomiędzy gęstą i przewrotną dramaturgią a populistycznymi chwytami inscenizacyjnymi, pomiędzy chęcią podważania schematów kata/ofiary a powielaniem stereotypów poprzez „tautologiczny” przydział ról.

Przeciw dyktaturze pamięci

Społeczna wartość takich projektów jak wyżej omawiany jest oparta na przeświadczeniu, że powinniśmy zachować pamięć o czasach wojny, aby uniknąć podobnych katastrof w przyszłości. Niemiecki historyk, Christian Meier, badający uzdrawiające działanie amnestii, twierdzi inaczej: historia może się właśnie wtedy powtórzyć, jeśli społeczeństwo nie rozwinie odpowiednich strategii zapominania o aktach przemocy7. Z kolei filozof Barbara Skarga pisze: „Zapomnienie przynosi równowagę, odrzuca bowiem i przesłania to, co zachwiało możnością budowania siebie. […] Wydaje się, że to dzięki zapomnieniu, dzięki jego dobroczynnej ręce, Ja może znów zapragnąć siebie, swego niepowtarzalnego bycia”8.
Apel o odwrócenie się od ciemnej strony przeszłości, by zająć się tym, co „tu i teraz”, prześwieca także w rymach bydgoskiego rapera Fiedasa: „Co się stanie – nie odstanie / Taki los czy przesłanie, czy my mamy wpływ na nie? / Pozostawmy to pytanie i powróćmy na realia / W BDG wizja marna” (To nie paradise).
Paradoksalnie – zapominanie i skupienie się na bieżących problemach może mieć lepszy wpływ na zranioną tożsamość niż drążenie traumy przeszłości. Dominacja tematyki pamięci i bolesnej przeszłości w sferze publicznej odbiera wolę działania, wprowadza w nastrój rezygnacji i żałoby. To bolączka nie tylko Bydgoszczan. „Niemcy są społeczeństwem, które nie oczekuje dziś niczego lepszego w przyszłości. Zachowuje się tak, jakby najlepsze chwile miało za sobą i pragnie jedynie obronić stan swego posiadania”9. Wygląda na to, że to, co łączy polskich i niemieckich mieszkańców miast partnerskich – to nie tyle potrzeba wspominania, co zmęczenie tematyką traum wojennych i pragnienie równowagi.

Wspólnota pragnień

Janusz Stolarski (uznany monodramista, aktor Teatru Studio) od kilku lat prowadzi wakacyjne warsztaty polsko-niemieckie wokół tematu II wojny światowej i czasów komunizmu. W warsztatach uczestniczy młodzież z miast partnerskich: Jarocina i Schlütern (Hesja). Jako materiał literacki i inspirację do improwizacji aktorskich wybierał dotychczas takie utwory jak Zniewolony umysł Czesława Miłosza czy zbiór reportaży Włodzimierza Nowaka o gwałtach czerwonoarmistów dokonywanych na Niemkach pod koniec wojny. Tego lata było jednak inaczej. Stolarski zaprosił młodzież do pracy nad spektaklem o ich dorastaniu. Jako że większość uczestników jest w wieku, w którym rozpoczynają studia, opuszczając rodzinne miasta – zaproponował rozmowę o momencie, w którym młodzi ludzie usamodzielniają się. Bazą scenariusza miały być baśnie braci Grimm, a więc literatura znana doskonale przez młodzież z obu krajów. Praca jak zwykle rozpoczęła się od wspólnej rozmowy. Między uczestnikami zawiązała się wspólnota wspomnień (tych osobistych, dotyczących czasów dzieciństwa), ale i wspólnota pragnień. W porównaniu z raczej letnią temperaturą zeszłorocznych dyskusji o Ketmanie i pigułkach Murti-Binga – tegoroczna rozmowa wydała mi się żywa i pełna nadziei, że oto będziemy wreszcie mówić o sobie, że zagramy scenariusze z naszego teraźniejszego, a może i przyszłego życia.
Podjęcie tak bliskiego młodzieży tematu oznaczało oddanie jej części inicjatywy, zrzeknięcie się roli eksperta – tego, kto wie lepiej, bo sam przeżył, bądź wie, bo przeczytał. Liderzy projektów edukacyjnych skierowanych na przyszłość muszą pogodzić się z utratą władzy, bo w temacie przyszłości każdy z nas ma równe prawo głosu. Oddanie inicjatywy udało się Stolarskiemu połowicznie, ale owo przeniesienie akcentu z przedstawiania „trudnych momentów wspólnej historii” na refleksję nad osobistą przyszłością – zdołało otworzyć nowy rozdział w historii warsztatów. Chodzi przecież właśnie o przesunięcie akcentu „bardziej na środek”, a nie o zaniechanie namysłu nad przeszłością. Jak pouczał artystów teatru przyszłości Gordon Craig, choć słowo „dziś” jest dobre i słowo „jutro” jest dobre, to „doskonalsze od wszystkich jest słowo, które inne ze sobą łączy; równoważące słowo »i«”.

Postscriptum

9 listopada zakończyła się akcja zbierania podpisów pod referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Bydgoszczy. Akcja była pomysłem Kongresu Nowej Prawicy, ale szybko zyskała ponadpartyjne wsparcie. Na forum portalu Moje Miasto internauta PAW „po staremu” wątpił w jej powodzenie: „Nareszcie coś z sensem, ale w Bydzi nie przejdzie, nic co racjonalne nie ma szans w tym mieście absurdu”10. Rzeczywiście, akcja padła z powodu niedostatecznej ilości podpisów. Zabrakło ich jednak bardzo niewielu, dlatego inicjatorzy uważają akcję za swój sukces: „Czy ktoś jeszcze wątpi, że w Bydgoszczanach jest potencjał? Nigdy więcej nie damy sobie wmówić, że czegoś nie da się zrobić!”11.
Podczas gdy w Bydgoszczy liczono podpisy, w Wilhelmshaven odbywała się niemiecka premiera Truskawkowej niedzieli. Tytuł zmieniono na Bydgoszcz/Bromberg, co podkreśla, że tematem spektaklu jest niemiecka przeszłość polskiego miasta. Ale Bydgoszcz – taka, jaką jest dziś, rozdarta między rezygnacją a inicjatywą, jest nieobecna w spektaklu Kani. Może dlatego, że praca nad scenariuszem i próby nie toczyły się w mieście, o którym spektakl miał opowiadać, ale w Berlinie…

1. Źródło: http://www.mmbydgoszcz.pl/375898/2011/6/20/bydgoska-rezygnacja?category=news.
2. P. Kosiński, „Krwawa niedziela” w Bydgoszczy, [w:] Polska – Niemcy. Wojna i pamięć, red. J. Kochanowski, B. Kosmala, Warszawa – Poczdam 2009.
3. W. Pięciak, Krwawa niedziela – śmierć podwójnej legendy, „Tygodnik Powszechny” nr 43/2003.
4. W przypadku bydgoskiego projektu sztuka Artura Pałygi jest znacznie obszerniejsza niż tekst Katheriny Gericke. Udało się jednak (ryzykując rozpad projektu) wywalczyć prawo do braku ilościowej równowagi.
5. B. Behrendt, Truskawkowa niedziela: polsko-niemieckie zbliżenie, tłum. I. Nowacka; źródło cytatu: http://www.wanderlust-blog.de/?p=5654 z dnia 14.10.2012.
6. BOG [Bogdan Dondajewski], Niełatwo zapomnieć o tragedii, „Gazeta Pomorska” nr 241/2012.
7. Ch. Meier, Das Gebot zu vergessen und die Unabweisbarkeit des Erinnerns. Vom öffentlichen Umgang mit schlimmer Vergangenheit, München 2010.
8. B. Skarga, Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne, Kraków 2009.
9. K. Wójcicki, W. Czachur, Jak rozmawiać z Niemcami. O trudnościach dialogu polsko-niemieckiego i jego europejskim wyzwaniu, Wrocław 2009.
10. Źródło: http://www.mmbydgoszcz.pl/425658/2012/9/14/likwidacja-strazy-miejskiej--wasze-opinie?category=naSygnale.
11. Źródło: http://www.referendum.bydgoszcz.pl.