2/2013

Historia, którą chcę opowiedzieć

„My, tutaj na Bałkanach, jesteśmy w wieku okropnych, rozwydrzonych nastolatków. Bardzo potrzebujemy dorosnąć” – mówi serbska aktorka Mirjana Karanović.

Obrazek ilustrujący tekst Historia, którą chcę opowiedzieć

Emma Szabo / Jugoslovensko dramsko pozorište


ALEKSANDRA NOWAKOWSKA
W spektaklu Mirjana and the People around Her Jugosłowiańskiego Teatru Dramatycznego gra Pani główną bohaterkę – kobietę w średnim wieku, po rozwodzie, matkę. Czy rola prostej kobiety była dla Pani wyzwaniem? Pytam, bo wydaje się, że jest Pani od takiego prostego życia daleko.

 

MIRJANA KARANOVIĆ Pamiętam, że przeczytałam tę sztukę po raz pierwszy i pomyślałam: o czym to właściwie jest? Jak to może być interesujące dla kogokolwiek? Przecież nic ekscytującego się tu nie dzieje, nie ma żadnej „big story”. Widzisz kobietę – czasem żałosną i bezsilną – która ma marzenia i nadzieję, że jej życie będzie lepsze. Mirjana i jej córka żyją banalnym życiem, są nieskomplikowane, w ich charakterze nie ma naprawdę nic artystycznego. Widzisz trzy pokolenia i łańcuch, którym ich losy są połączone – na Mirjanę wpływa jej matka, później Mirjana wpływa na córkę, która jeszcze marzy, że jej życie będzie inne, że będzie glamour.
Kiedy zaczęłam pracować nad rolą, to proste życie prostych ludzi naprawdę mnie poruszyło – jesteśmy różne intelektualnie i mentalnie, ale nie emocjonalnie. I to właśnie było bazą do stworzenia roli. Zawsze miałam pewność, że nie chcę być jedną z tłumu przeciętnych ludzi, a potem zaczęłam kochać tych ludzi i ich proste życie.

NOWAKOWSKA Co w takim nieskomplikowanym życiu jest do kochania?

KARANOVIĆ Ta prostota właśnie. W moim życiu wszystko jest zbyt skomplikowane, jestem już tym zmęczona. (śmiech)

NOWAKOWSKA Córka Mirjany pochodzi z przeciętnej rodziny, marzy o innym, ciekawym życiu. U Pani było podobnie – Pani ojciec jest urzędnikiem, matka szwaczką. Pani życie potoczyło się zupełnie inaczej.

KARANOVIĆ Byłam jedynym dzieckiem i zawsze chciałam być kimś wyjątkowym, specjalnym. Próbowałam więc różnych dróg, aby stać się tym „kimś”. Zaczęłam od sportu, od siatkówki, potem uczyłam się grać na skrzypcach, ale nigdzie nie zostałam na dłużej. Aż w końcu, kiedy miałam jedenaście lat, poszłam na zajęcia teatralne w teatrze amatorskim. Po skończeniu podstawówki dostałam pierwszą nagrodę za małą rolę, a że jako młoda dziewczyna nie byłam pewna siebie – miałam pryszcze, przetłuszczone włosy, jednym słowem, byłam prawdziwym nastolatkiem – więc czułam się, jak gdybym nagle znalazła się w niebie. To był prawdziwy zastrzyk pewności siebie. W tamtym czasie nie miałam jeszcze pojęcia, że to może być wstęp, okres przygotowujący do aktorstwa.

NOWAKOWSKA To znaczy, że udało się Pani zostać „kimś”?

KARANOVIĆ Tak. Jestem kimś, bo mam coś specjalnego. Talent.

NOWAKOWSKA Jak wyglądały początki w zawodzie, przed rolą w filmie Emira Kusturicy Ojciec w podróży służbowej, dzięki której stała się Pani sławna?

KARANOVIĆ Dwa razy oblałam egzamin na wydział aktorski, więc poszłam na politologię. Wymyśliłam, że zostanę dziennikarką albo pracownicą socjalną, właściwie sama nie wiedziałam, czego chcę. Za trzecim podejściem dostałam się do szkoły teatralnej w Belgradzie. Dwa lata później jeden reżyser, o takim samym nazwisku jak moje, szukał głównej aktorki do swojego filmu. Po wielu castingach dostałam rolę. Byłam bardzo młoda i szybko stałam się popularna.

NOWAKOWSKA Więc to było takie proste? Żadnego biegania z castingu na casting, czekania na telefon od reżysera?

KARANOVIĆ Nie, to nie było takie proste. Stałam się popularna, ale potem musiałam wrócić na studia, gdzie – pomimo nagród, które miałam już na koncie – nikt nie wierzył, że jestem dobrą aktorką. Mówili, że byłam dobra, bo to moja pierwsza rola: „Ona jest naturalna, to nie jest granie, po prostu taka jest, nie potrafi zagrać kogoś innego. Nie jest jak prawdziwa aktorka”. Nikt we mnie nie wierzył. Cztery lata później dostałam zaproszenie na casting do filmu Kusturicy Ojciec w podróży służbowej. Wszystko się powtórzyło, te nagrody, sukces, wszystko. I wtedy powiedzieli: „Ona jednak jest aktorką”. Zaczęłam aktorską karierę, która trwa od 1984 roku do dziś.

NOWAKOWSKA Czy Pani aktorstwo zrodziło się z chęci ucieczki od prostego życia, które, jak sama Pani mówi, niezbyt Panią interesuje?

KARANOVIĆ To nie jest tak. Każdy chce być wyjątkowy, inny od pozostałych. Żeby tak się stało, trzeba znać swój talent. A moim talentem jest granie. To nie jest kompensacja za coś. To jedyne życie, jakie znam; używam moich doświadczeń, mojego życia, kiedy odgrywam rolę, ale i używam moich ról, aby wzbogacić swoje życie. Uczę się od moich postaci, niejeden raz zmieniłam myślenie pod wpływem roli właśnie. Można powiedzieć, że nie gram różnych kobiet, ale jedną kobietę, tyle że pokazaną z różnych stron.

NOWAKOWSKA Współpracuje Pani z Jugosłowiańskim Teatrem Dramatycznym od lat osiemdziesiątych, to prawie jak małżeństwo.

KARANOVIĆ W Jugosłowiańskim gram od 1985 roku, ale ze względów finansowych nie wiem, jak będzie wyglądać nasza współpraca w przyszłości. Dotacje na kulturę w Serbii są niewiarygodnie niskie. Chciałabym dalej tam pracować, ale nie sadzę, aby tak było – Teatr jest bardzo ograniczony ilością pieniędzy, jaką dostaje od miasta. Władze nie lubią ani kultury, ani teatru, dla nich jest to coś zbędnego i bezużytecznego.

NOWAKOWSKA Czy niedobra sytuacja ekonomiczna może usprawiedliwić taki stan rzeczy? Dziś ton nadaje rynek.

KARANOVIĆ Ekonomia jest ważna, to oczywiste, ale prawdziwym problemem jest fakt, że nasi politycy są niewykształceni i nie mają żadnej wizji przyszłości. Priorytety polityków w Serbii wyglądają tak: na pierwszym miejscu są oni, potem ich rodziny i przyjaciele. Nie myślą o ludziach. Nie sądzę, że nowy rząd coś zmieni. Nie sądzę, że będą mieli energię, pomysły, pieniądze. To po prostu ignoranci. Nasz minister kultury nie potrafiłby być nawet menadżerem młodzieżowego centrum kultury w jakimś małym mieście. On tego po prostu nie umie. To tak, jak gdybym ja została ministrem sportu.

NOWAKOWSKA Więc to nie jest kwestia pieniędzy, ale mentalności? Ludzie nie są zbyt zainteresowani teatrem, sztuką?

KARANOVIĆ Byłam ostatnio na festiwalu w Rumunii, gdzie obejrzałam występ polskiej grupy teatralnej. To było fenomenalne – prawdziwa produkcja, wyjątkowe przedstawienie. Rewelacja! A potem dowiedziałam się, że rząd polski finansuje trzy niezależne grupy teatralne, między innymi ich. Coś takiego nie mogłoby się zdarzyć w Serbii, nawet w najdzikszych snach. Nie chodzi o to, ile osób czyta książki czy chodzi do teatru, ale o to, że w Waszym kraju wszystko jest uporządkowane – jest Teatr Narodowy, Muzeum, określona suma pieniędzy jest przeznaczana na teatry, na filmy. To jest jasna sytuacja, wiadomo, co da się zrobić. U nas jest chaos, kompletny brak świadomości, czym jest kultura. Tutaj to jest coś dziwnego, coś podejrzanego.

NOWAKOWSKA „Nie żyjemy w demokracji, żyjemy w zawoalowanej dyktaturze” – powiedziała Pani kiedyś. Nie ma Pani dobrego zdania o tym, co się dziś dzieje w Serbii.

KARANOVIĆ My, tutaj na Bałkanach, jesteśmy w wieku okropnych, rozwydrzonych nastolatków. Przyjrzyj się przeciętnemu nastolatkowi – emocjonalny, przestraszony, nie wie, czego chce, oskarża wszystkich wokoło – to jesteśmy my. Bardzo potrzebujemy dorosnąć.

NOWAKOWSKA Skoro teraz jesteście jak rozwydrzone nastolatki, to można powiedzieć, że całkiem niedawno – w czasach Jugosławii – byliście jak dzieci, a Waszym ojcem był Tito.

KARANOVIĆ Można tak powiedzieć – wszystko było proste, byliśmy chronieni przed rzeczywistością, myśleliśmy, że mamy wszystko, czuliśmy dumę, że żyjemy w Jugosławii. Nie było przestępstw, a aktorzy mogli kupić mieszkanie za gażę z jednego filmu. Uważaliśmy się za jedno z najszczęśliwszych państw świata, naprawdę – byliśmy między Wschodem i Zachodem, mieliśmy paszporty, mogliśmy podróżować. Tito umarł i nagle okazało się, że trzeba spłacić długi.

NOWAKOWSKA Czego więc, według Pani, Serbowie potrzebują, żeby dorosnąć?

KARANOVIĆ Edukacji, zasad i granic.

NOWAKOWSKA Czyżby Unii Europejskiej?

KARANOVIĆ Unia chce, żebyśmy wprowadzili prawo, ale najpierw powinniśmy zadbać o jakość. Powinniśmy nauczyć się szanować zasady, wprowadzić granice. No, ale do tego potrzebna jest edukacja, w każdym aspekcie.

NOWAKOWSKA Serbia byłaby jak kolejny nudny, europejski kraj. A gdzie bałkańskie szaleństwo?

KARANOVIĆ Bałkany są jak dzika strona Europy – możesz przyjechać tu na wakacje, a potem wrócić do normalności, do Unii, gdzie wszystko jest uporządkowane. Potrzebujemy szaleństwa, ale musimy być w stanie decydować, kiedy szalejemy, i nie pozwalać, żeby szaleństwo wymknęło się spod kontroli. To jest właśnie dorosłość.

NOWAKOWSKA Pamiętam wywiad, w którym powiedziała Pani, że gdyby dać Serbom kokainę, dziewięćdziesiąt procent chodziłaby odurzona. Czemu jest Pani aż taką pesymistką?

KARANOVIĆ Etap, kiedy byłam bardzo entuzjastyczna, kiedy myślałam, że wszystko będzie dobrze i że jesteśmy na drodze do nowej przyszłości, już minął. Ten etap był, kiedy Milošević upadł. Wtedy pomyślałam – no, to teraz wszystko będzie inaczej. Ale tak się nie stało i dlatego nie wierzę, że coś się tutaj zmieni. Przynajmniej nie za mojego życia. W Serbii mieliśmy może dwadzieścia lat demokracji – parę lat po Miloševiciu i parę lat po drugiej wojnie światowej, więc co my wiemy o prawach człowieka, o demokracji?
Nie mam już młodzieńczej energii, żeby zmieniać świat. Robię, co mogę – uczę studentów, czasem uczestniczę w akcjach społecznych – ale moje oczekiwania nie są zbyt wysokie.

NOWAKOWSKA Slavoj Žižek powiedział o kinie Kusturicy: „Wizerunek dawnej Jugosławii w filmie Underground jest całkowicie zmitologizowany; ludzie piją, biją i pieprzą się na okrągło”. Czy z filmów Kusturicy można się nauczyć czegoś o bałkańskiej naturze?

KARANOVIĆ Jak możesz zrozumieć ludzi przez filmy jednego reżysera? Ja wiem, że to jest ludzkie, tego typu uproszczenia, ale nie uważam, aby ktokolwiek, kto robi sztukę, był odpowiedzialny za to, jak ludzie ją odbierają. Dla mnie Underground to po prostu jeden z wielu filmów, w których zagrałam. To było dawno.

NOWAKOWSKA A kiedy przyjęła Pani rolę w filmie Grbavica, myślała Pani o konsekwencjach? Po zagraniu Bośniaczki, ofiary wojny, oskarżano Panią o stanowisko antyserbskie.

KARANOVIĆ Nie miałam żadnych wątpliwości. To jest dobry film, prawdziwa historia. Co do oskarżeń, to pojawiły się, ale od osób, których nie szanuję. Oni są dla mnie nikim, są jak szczekające psy, i na pewno nie będę zmieniać swojego zachowania pod ich wpływem, więc cała ta kontrowersja nie miała dla mnie znaczenia. Mam swoje własne kryteria i jestem zadowolona ze swoich wyborów.

NOWAKOWSKA Uczestniczyła Pani w projekcie „Kobiety ze Srebrenicy”, dzięki któremu głos kobiet jako ofiar konfliktu bałkańskiego słyszany był po raz pierwszy. Czy coś się od czasu tej akcji zmieniło? Pytam, bo mam wrażenie, że mimo wszystko do dziś jest to temat tabu.

KARANOVIĆ To prawda, do tej pory jest z tym problem. Z drugiej strony, kobiety zostały uznane za ofiary wojenne i wypłacono im comiesięczne renty. Po raz pierwszy w historii gwałt w czasie wojny został uznany za przestępstwo wojenne. To wszystko stało się właśnie dzięki kobietom z Bośni, które odważyły się mówić. To realne zmiany, nawet jeśli większość z tych kobiet żyje cały czas w emocjonalnej izolacji. Dla nich lepszy czas przychodzi bardzo powoli, może nigdy nie przyjdzie, ale dla historii jest to duża zmiana, której rezultat będzie widziany kiedyś w przyszłości.

NOWAKOWSKA Powiedziała Pani, że nie wierzy w zmiany, ale jednocześnie za swoje zaangażowanie w obronę praw człowieka otrzymała Pani Nagrodę Konstantina Obradovicia (nagroda przyznawana przez Belgradzkie Centrum Praw Człowieka).

KARANOVIĆ To było dawno, teraz nie biorę tak często udziału w tego typu akcjach, bo mówiąc szczerze, moje oczekiwania nie są zbyt wysokie. Nigdy nie obawiałam się, co będzie, jeśli będę walczyć o prawa homoseksualistów, nie boję się mówić o latach dziewięćdziesiątych i wojnie. Niektórzy uznają to za odwagę, za zaangażowanie polityczne, ale to nie jest ani jedno, ani drugie. Ja po prostu nienawidzę niewrażliwości. Srebrenica, to wszystko, co zrobił Milošević [mowa o tzw. masakrze w Srebrenicy w 1995 roku – przyp. red.], to, co działo się w Bośni, to jest przeszłość, z którą my, ludzie w Serbii, musimy w końcu stanąć twarzą w twarz.

NOWAKOWSKA Lata dziewięćdziesiąte to do dziś niezamknięty rozdział Waszej historii?

KARANOVIĆ Nie. Nie ma żadnej zorganizowanej akcji, która rozpoczęłaby debatę o tej części historii. Do dziś faszyzm i nazizm egzystują w Serbii na równych prawach z innymi opcjami politycznymi. Czeka nas jeszcze długa walka o normalność.

NOWAKOWSKA Film Angeliny Jolie Kraina miodu i krwi jest właśnie o latach dziewięćdziesiątych, o wojnie na Bałkanach. Oglądała go Pani?

KARANOVIĆ To nie był dobry film. Nie sądzę, aby zaangażowanie Jolie w ten temat było dobre. Szanuję ją i jej wysiłek, aby robić dobre rzeczy, ale to nie jest jej temat.

NOWAKOWSKA Bo jest Amerykanką?

KARANOVIĆ Tak. Ona ma empatię, jasne, ale to my powinniśmy zrobić taki film. To tak, jakbyśmy tutaj, w Serbii, zrobili film o wojnie w Wietnamie. Można, ale po co? Albo gdyby powstał serbski film o morderstwie Kennedy’ego. Lepiej jest robić film na temat, o którym masz pojęcie, bo dopiero wtedy obraz ma szansę być poruszający. No ale, poza tym wszystkim, plusem jest to, że niektórzy nasi aktorzy po wystąpieniu w tym filmie zrobili karierę.

NOWAKOWSKA Czy możliwe jest, aby taki film powstał w Serbii?

KARANOVIĆ Tak, to jest możliwe, tylko trzeba pamiętać, że każdy opowiada historię ze swojego punktu widzenia.

NOWAKOWSKA Obecnie pracuje Pani nad filmem, do którego napisała Pani scenariusz. O czym on będzie?

KARANOVIĆ Właśnie o tym rozmawiałyśmy. To będzie historia opowiedziana z mojego punktu widzenia. Nasza historia, lata dziewięćdziesiąte, wojna w eks-Jugosławii.

NOWAKOWSKA Wygląda na to, że temat historii na Bałkanach nigdy się nie skończy.

KARANOVIĆ Ale nikt go nawet nie zaczął! Nikt w Serbii nie poruszył tego tematu – nie było filmu o zbrodniach wojennych i odpowiedzialności.

NOWAKOWSKA Nie boi się Pani? Otworzy Pani puszkę Pandory, znowu.

KARANOVIĆ Nie. Chcę to zrobić. Nie czuję, że muszę, czy że powinnam, ale bardzo chcę to zrobić. To jest historia, którą chcę opowiedzieć.

Mirjana Karanović (1957)
serbska aktorka teatralna i filmowa. Wieloletnia współpracowniczka Jugosłowiańskiego Teatru Dramatycznego w Belgradzie. W Polsce znana z ról w filmach Emira Kusturicy.