3/2013
Krzysztof Rutkowski

Pasaż z Sokratesem

1.

W szybie na placu Zamkowym zobaczyłem mężczyznę w futrzanej czapie i w koralowej kurtce, z pochwą laptopa na ramieniu. „Sokrates!” – zawołał mężczyzna. Sokrates oparł się łapami o poły kurtki pana. „Ja cię nauczę, Sokrates, ja cię wreszcie nauczę” – wychrypiał mężczyzna, chory lub pijany. Sokrates nie szczekał, ale się zaśmiał.

 

2.

Co to znaczy „nauczać”? Ujawniać Logos objawiony – powiedzą komentatorzy Tory, Koranu lub Nowego Testamentu. To nieprawda, powiedzą inni, nauczanie polega na działaniu, na akcji, na dawaniu przykładu. Tak postępował Sokrates lub święci, którzy nauczali, żyjąc. Nie! – powiedzą jeszcze inni. – Nauczanie jest postacią przemocy, przyspieszaniem emocji, zazdrością, zawiścią, pożądaniem. A jeśli stosunek pomiędzy nauczycielem i uczniem przybiera nieuchronnie charakter erotyczny? A jeśli nauczanie jest naprzemiennym procesem zakrywania tego, czego nie sposób przekazać?

3.

George Steiner w książce Lessons of the Masters wyznał, że chociaż wykładał w rozmaitych krajach na różnych uczelniach przez ponad pół wieku, coraz mniej rozumie, na czym polega „profesja profesora”. Skąd pochodzi autorytet kobiety lub mężczyzny „nauczających” czegoś innych ludzi? Według Steinera można sporządzić trzy scenariusze relacji pomiędzy nauczycielem (mistrzem) i uczniem.
Scenariusz pierwszy: nauczyciele niszczą swoich uczniów banałem, nijakością, czyli mętnicą zniechęcającą do myślenia, drenują wyobraźnię.
Scenariusz drugi: uczeń zdradza, niszczy, wydaje swego mistrza. Pomińmy zdradę Judaszową, pomyślmy raczej o stosunku Heideggera do Husserla.
Scenariusz trzeci: w osmozie, we współczynieniu mistrz uczy się od ucznia tego, co robi. Intensywność dialogu pobudza do przyjaźni w górnych znaczeniach tego słowa. W tym procesie świat świeci jaśniej, niekiedy zatrważająco świetliście. Pomyślmy o Heloizie i Abelardzie, Arendt i Heideggerze.

 

4.

Co to znaczy „przekazywać” (tradere)? Kto, komu i co przekazuje po prawdzie? Związki pomiędzy traditio („to, co zostało przekazane”, „to, co jest przekazywalne”) i tym, co Grecy nazywali paradedomena („to, co jest przekazywane”), nigdy nie były jasne. Słowa: „prze-kręt”, „prze-kład” i „prze-szłość” (po francusku: trahison, traduction, tradition) łączą się ze słowem „tłumaczenie” (translation, translatio). W sensie najbardziej pierwotnym, zasadniczym i oczywistym (choć niejasnym) nauczanie jest przekładem, tłumaczeniem, czyli jednak prze-krętem wydobywającym sens spomiędzy wersów.

5.

Zdarza się, że nauczyciel tchórzy: zataja lub ucieka. Mojżesz zniszczył pierwsze tablice, zapisane ręką Boga. Nietzsche cierpiał z powodu braku uczniów „na poziomie”. Na tym polega tragedia Zaratustry.
Nietzsche od listopada 1858 roku studiował w Landesschule Pforta hebrajski i Nowy Testament. Na wydziale teologicznym w Bonn nie tylko studiował od roku 1864 historię kościoła i filologię klasyczną, ale również słuchał wykładów Constantina Schlottmanna o Ewangelii św. Jana. Nietzschego pasjonował stosunek Nauczyciela do „umiłowanego ucznia” i dlatego zdecydował się na rodzaj prowokacji: postanowił poświęcić się wyłącznie filologii klasycznej, upatrując w niej najskuteczniejszego narzędzia rozwiązywania fundamentalnych kwestii religijnych i filozoficznych. Dwudziestopięcioletni Nietzsche zakończył w maju 1869 roku swój wykład inauguracyjny w Bazylei „wyznaniem wiary” w moc filologii i nauczania uniwersyteckiego, ale zaczął rychło redagować książkę obcą i wrogą oficjalnej filologii: Narodziny tragedii z ducha muzyki. Riposta uniwersytecka była natychmiastowa. Wilamowitz-Möllendorf opublikował paszkwil Zukunftsphilogogie! („Filologia przyszłości!”), w którym brutalnie oskarżył Nietzschego o ignorancję oraz fałszowanie źródeł i wzywał, by Nietzsche porzucił zawód nauczyciela akademickiego, bo się do tej roli nie nadaje.
Pamflet Wilamowitza-Möllendorfa ukazał się w czerwcu 1872 roku. Nietzsche coraz wyraźniej zdawał sobie sprawę, że nie sposób pogodzić filologii uniwersyteckiej z zewem filozofa, że bycie belfrem i bycie Nauczycielem to całkiem różne bycia. We wrześniu tego samego roku Nietzsche, przygotowując wykłady z retoryki i po raz kolejny czytając książkę Gustawa Gerbera Die Sprache als Kunst („Mowa jako sztuka”), zwrócił szczególną uwagę na fragment, w którym Gerber dowodził nieuniknionej poetyczności mowy i niestosowności wszelkiego przekładu z języka na język, przywoławszy scenę z Fausta, w której Faust poddaje po kolei próbie rozmaite tłumaczenia słowa „logos” z pierwszego wersetu Ewangelii św. Jana. „Faust wiedział – pisał Gerber – że en arche en ho logos nie odpowiada tłumaczenie »na początku było słowo«”. Mowa nie jest w stanie, a w każdym razie nie wystarcza, by nauczanie stało się nieodzowną treścią życia.

 

6.

Gdy Zaratustra dowiedział się o niemocy mowy, przestały śmiać się z niego zwierzęta. Być może Sokrates z placu Zamkowego oduczył mężczyznę w koralowej kurtce szukania odbicia w szybie.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).