3/2013

Robot przyjacielem człowieka

Widz, który może zobaczyć nasze przedstawienie na własne oczy, jest często zdziwiony, że można stworzyć tak interesująco artystyczny spektakl, wykorzystując roboty – przekonuje Oriza Hirata, twórca teatru robotycznego, w rozmowie z Izabellą Plutą

Obrazek ilustrujący tekst Robot przyjacielem człowieka

Tsukasa Aoki

 

IZABELLA PLUTA Paryska publiczność miała właśnie okazję zobaczyć Pana dwa przedstawienia, Do widzenia wer. 2 (Sayonara ver. 2) i Trzy siostry. Wersja z Androidem (Les Trois soeurs. Version Androïde), gdzie przypisał Pan funkcję aktorską humanoidalnemu robotowi. Jak zrodziła się wpółpraca między Panem, człowiekiem teatru, a profesorem Hiroshi Ishiguro, specjalistą w dziedzinie robotyki, który skonstruował androida?

 

ORIZA HIRATA Do roku 2006 wykładałem na małym prywatnym uniwersytecie w Tokio na Wydziale Teatru. Następnie rozpocząłem pracę na Uniwersytecie w Osace, który jest trzecim w kolejności uniwersytetem publicznym w Japonii. Wykładają tam specjaliści o ogromnej renomie, niektórzy to z pewnością przyszli kandydaci do Nagrody Nobla. Jednak, paradoksalnie, uniwersytet ten nie ma teatrologii. Po roku pracy z magistrantami i doktorantami z Wydziału Komunikacji rektor zapytał mnie, czy byłoby jeszcze coś, co ewentualnie mógłbym zaproponować tej uczelni. Odpowiedziałem bez wahania, że chciałbym pracować z robotami. Kiedy zacząłem pracę w Osace, wiedziałem już wcześniej, że wykładają tam bardzo znani badacze z zakresu robotyki, i czekałem na ten moment współpracy od samego początku. Rektor uznał mój pomysł za ciekawy i zaproponował mi spotkanie z profesorem Hiroshi Ishiguro. Zwiedziłem więc jego laboratorium i zaraz na początku powiedziałem mu, że jeśli będziemy współpracować, to jestem w stanie wydobyć z jego humanoidalnych maszyn o wiele więcej potencjału, niż mają go w rzeczywistości, i co przewiduje ich oprogramowanie. Profesor Ishiguro zgodził się i oznajmił mi, iż wraz ze swoim przełożonym myśleli od dłuższego czasu o takim właśnie podejściu do robotyki.

PLUTA Czy w tej decyzji było coś nadzwyczajnego?
 

HIRATA O, tak! Obaj obdarzyli mnie ogromnym zaufaniem, oddając w moje ręce swoją cenną maszynę. Trzeba też wyjaśnić, że w środowisku badawczym w Japonii tego rodzaju propozycja byłaby uznana za co najmniej niestosowną, a już na pewno nie byłaby zaakceptowana. Zaprezentowanie na przykład na konferencji naukowej możliwości robota, które wykraczają poza jego oprogramowanie, byłoby nie do przyjęcia przez środowisko. Tego w Japonii nie można robić. Jednak tutaj, w Teatrze Genneviliers, mogła pani zobaczyć artystyczny potencjał robota typu geminoid, a nie technologiczną prezentację jego umiejętności. Chodzi więc o jego działanie, które wcale nie było wpisane w jego pierwotne, elektroniczne funkcje.
 

PLUTA Poznając robota, poznał Pan także jego konstruktorów.
 

HIRATA Obaj są „ścisłowcami” zainteresowanymi sztuką. Co ciekawe, stanowią też część pokolenia, które wyrosło na kreskówkach o robotach, grających zawsze bohaterów pozytywnych, w przeciwieństwie być może do tradycji europejskiej. W japońskich filmach animowanych są oni przyjaciółmi człowieka. Dzisiejsi młodzi badacze nie są w stanie wyobrazić sobie na przykład czegoś, co wykracza poza kadry obecnej, wysoko rozwiniętej technologii, gdyż są zbyt zamknięci w schematach swojej dziedziny, a dokładniej współczesnej robotyki. Jeśli reżyser teatralny może podsunąć im inny punkt widzenia, pokazać inne wyobrażenie przyszłości, i to wcale nie tak odległej, to tym lepiej. Przed przeniesieniem się na Uniwersytet w Osace dziesięć lat pracowałem z psychologami kognitywnymi. Współpraca z profesorem Ishiguro jest więc logiczną konsekwencją mojej zawodowej drogi.
 

PLUTA W jaki sposób zapoznał się Pan z kompleksowym systemem robota androida typu geminoid?
 

HIRATA Pierwsze spotkanie w laboratorium ATR było na tyle krótkie, aby powiedzieć jedynie „dzień dobry”. Ale rzeczywiście już w tym momencie wiedzieliśmy, że będziemy współpracować. Cel drugiego spotkania był merytoryczny i polegał na szczegółowym wyjaśnieniu przez Hiroshi Ishiguro, z jakim typem robota mógłbym pracować na scenie. Jeśli się nie mylę, to pierwszą sztukę z robotem zrealizowaliśmy w listopadzie 2008 roku i trwała ona 25 minut. Wykorzystaliśmy małego robota jeszcze z dawnej generacji maszyn, zwanego wakamaru. Przedsięwzięcie udało się i pamiętam, że ostatnia scena wywarła wyjątkowe wrażenie na widzach, a niektórzy z nich byli nawet poruszeni do łez. A była to scena bez aktorów, jedynie z dwoma robotami. Spektakl stał się niewątpliwym sukcesem.
 

PLUTA Czy wpisanie robota w koncepcję przedstawienia zdeterminowało pisanie samej sztuki?
 

HIRATA Kiedy pracuję z aktorami, czasem piszę sztukę, mając już wcześniej obsadę. Tworzę więc tekst, wyobrażając sobie jednocześnie poszczególne postaci, biorąc pod uwagę osobowości moich aktorów. W tym przypadku było podobnie. Jak pani wie, android, z którym pracuję, nie potrafi chodzić i jest to istotny aspekt, kiedy pisze się sztukę. Mój pomysł na przedstawienie Do widzenia (Sayonara) polegał na tym, że jednym z bohaterów sztuki jest robot recytujący wiersze młodej dziewczynie, która jest dotknięta nieuleczalną chorobą. W porównaniu ze spektaklem Do widzenia wer. 2 historia pokrywa się do połowy z wersją inicjalną tego przedstawienia. Po wydarzeniach w Fukushimie dorzuciłem nowe zakończenie i w ten sposób powstała druga wersja spektaklu. Jeśli chodzi o Trzy siostry, ten wielki, prawdziwy teatr, to udałem się jeszcze raz do laboratorium Ishiguro, który pokazał mi automatyczny fotel inwalidzki. Pomyślałem, iż będzie on dobrym rozwiązaniem dla nieruchomego robota. To czasem zabawne, kiedy naukowcy mający taką wiedzę jak badacze z laboratorium ATR nie potrafią wyobrazić sobie prostych rozwiązań technicznych. Kiedy więc zaproponowałem im takie wyjście, byli zaskoczeni jego prostotą i zgodzili się od razu umieścić robota na wózku inwalidzkim. Tak zostały zdefiniowane Trzy siostry. Wersja z Androidem z technologicznego punktu widzenia. Pojawiające się kwestie były rozwiazywane tutaj sukcesywnie. Poza tym reżyseria nie różniła się specjalnie od pracy z aktorami bez użycia robota.
 

PLUTA Trzy siostry są ważną sztuką dla Europejczyków, graną nie tylko przez wielkich aktorów, reżyserowaną przez znamienitych twórców oraz wchodzącą w kanon sztuk do pracy ze studentami wielu szkół teatralnych. Interesujące było zatem zobaczyć, jak zaadaptował ją Pan, biorąc pod uwagę socjologiczny kontekst japoński i podejmując również kwestię technologiczną, a jednocześnie zachowując, chociaż w części, ducha Czechowowskiego.
 

HIRATA Cieszę się, jeśli miała pani takie odczucie, oglądając spektakl. Wyznam, że od początku naszej pracy z robotami chciałem zrobić Trzy siostry. Myślę, że motywem przewodnim tej sztuki jest kwestia pracy. Chodzi również o ważny moment w społeczeństwie rosyjskim końca XIX wieku, które ulega głębokiemu przeobrażeniu, gdy upada status ziemiaństwa. Nagle praca staje się obowiązkowa dla wszystkich. XX wiek, naznaczony rozwojem informatyki, ponownie zdefiniował pojęcie pracy. Jej proces uległ zmianie. W dzisiejszej Japonii niektóre kwestie stają się być może wiele bardziej rażące niż w Europie, jak chociażby problem osób w podeszłym wieku. Jest ich o wiele więcej niż dzieci i młodzieży, co stawia ważne pytanie ekonomiczne. Prawdą jest, że postęp technologiczny w naszym kraju jest jednym z najwyższch na świecie. Jednak moim zdaniem bardzo szybko prześcignie nas Korea oraz Chiny. Robotyka jest ostatnim najsilniejszym sektorem w Japonii. Ta sytuacja niesie ze sobą pewną sprzeczność, gdyż im bardziej ten dział się rozwija, tym większe staje się bezrobocie. Jen będzie nadal silny, jednak prawdopodobnie z powodu stopy procentowej wymiany walut niektóre fabryki zostaną przeniesione za granicę. Widzę tutaj nawet pewien paradoks, o którym pisze również Czechow i który dostrzegam we współczesnej Japonii.
 

PLUTA Jaki był rytm przygotowania przedstawienia, biorąc pod uwagę różnorodną ekipę aktorską, złożoną z ludzi i robotów?
 

HIRATA Jeżeli chodzi o pracę z robotami, to czas przygotowań jest długi. Jednak jeśli oprogramowanie jest gotowe i zatwierdzone, nie musimy się już tym zajmować. Z tego punktu widzenia rytm pracy jest trochę inny. Jesteśmy grupą teatralną bardzo mocno scaloną. Tworzymy pewną społeczność. W funkcjonowaniu przypominamy trochę Théâtre du Soleil Ariane Mnouchkine. Gdy pracujemy z robotami, nawet jeśli organizacja przygotowania przedstawienia jest inna, aktorzy, technicy i inni współpracownicy są z nami cały czas w teatrze i obserwują proces tworzenia. Myślę, że bardzo ważne jest w tym przypadku, że współpracuję z ludźmi, których znam od bardzo dawna i z którymi tworzymy stałą grupę teatralną.
 

PLUTA Jeśli chodzi o konkretne fazy reżyserii, to w którym momencie na scenie pojawił się robot i jak przebiegała praca z nim?
 

HIRATA To zależy od sztuki. W przypadku spektaklu Trzy siostry. Wersja z Androïdem najpierw pracowałem z aktorami na scenie. Zamiast, na przykład, małego robota Robovie-R3, odgrywającego w przedstawieniu rolę majordomusa, poprosiłem moją asystentkę, aby go imitowała. Trwało to dwa tygodnie. Następnie zarejestrowaliśmy ten etap kamerą wideo i przekazaliśmy nagranie inżynierom z laboratorium ATR, którzy zaprogramowali według niego roboty. Ta faza trwała dwa tygodnie, podczas których aktorzy mieli przerwę. Następnie, po zaprogramowaniu, roboty zostały przywiezione do teatru i aktorzy zagrali z nimi, co trwało kolejne dwa tygodnie. Podczas tych prób istotna była obserwacja, jak przebiega gra aktorska i czy androidy są dobrze zaprogramowane. Mieliśmy jeszcze wtedy czas, aby zsynchronizować ruch sceniczny i dialogi oraz wprowadzić ewentualne zmiany w oprogramowaniu. Następnie miało miejsce trwałe zapisanie programu. Trudno jest go zmienić tuż przed spektaklem, dlatego staramy się zrobić to maksymalnie do dwóch tygodni przed premierą. Jeśli mimo wszystko pojawiają się jakieś problemy, to ich rozwiązanie spada na aktorów, którzy muszą się ewentualnie dostosować do nowej konfiguracji lub zmienić w swojej grze coś, co pozwoli uniknąć technologicznej wpadki. Robot jest już w tym momencie nietykalny pod wzgędem regulacji i ustawień systemów. Cały proces kreacji trwał więc w tym przypadku osiem tygodni.
 

PLUTA Jak aktorzy traktują swoich elektronicznych partnerów? Na scenie wydają się zupełnie swobodni w dialogu z maszyną.
 

HIRATA Nie jestem reżyserem, który pracuje z emocjami. Aktorzy znają mnie od dwudziestu lat i są przyzwyczajeni do mojej pracy. Mają do mnie zaufanie, nawet jeśli pomysł reżyserski sytuuje się po stronie eksperymentu. Myślę, że jest to istotny element zdecydowanie na korzyść przedstawienia.
 

PLUTA Oglądając Do widzenia wer. 2, nie odczuwałam niepokoju w obecności androida, co jest często przywoływane w artykułach krytycznych poświęconych geminoidowi. Chodzi o ów efekt, jaki wywołują lalki, woskowe figury sobowtóry, humanoidalne maszyny bardzo podobne do ludzi, które mogą budzić nasz lęk, na co zwrócił uwagę już dużo wcześniej Freud.
 

HIRATA Od samego początku chcieliśmy wykorzystać androida w sposób artystyczny. Być może czytelnik pani artykułu będzie wyobrażał sobie show w stylu Las Vegas. Jednak widz, który może zobaczyć nasze przedstawienie na własne oczy, jest często zdziwony, że można stworzyć tak interesująco artystyczny spektakl, wykorzystując roboty. Autentyczne doświadczenie spektaklu jest nadal silnym atutem teatru. Myślę, że pod tym względem w Do widzenia wer. 2, trwającym 30 minut, zdołaliśmy streścić możliwości artystyczne geminoida. Ten robot niczego przecież nie wytwarza, jest przeciwieństwem naszego wyobrażenia o robotach, które mają konkretne zadania do wykonania. Geminoid F jest tu tylko po to, by recytować poezję.
 

PLUTA Myśli Pan o sprecyzowaniu metody pracy z robotami, którą można by się podzielić z innymi artystami?
 

HIRATA Nie wiem jeszcze, jaki będzie ostateczny kierunek moich poszukiwań w teatrze, trudno mi więc mówić o metodzie. Na dzień dzisiejszy mogę przytoczyć pewne doświadczenie z licealistami, a dokładnie z bardzo zdolną grupą młodych ludzi, którzy pragną zostać naukowcami i którym pokazaliśmy Do widzenia wer. 2. Po spektaklu odbyliśmy dyskusję, podczas której mówili oni o nauce, jej zaletach i zagrożeniach. To było bardzo ciekawe spojrzenie na technologię. Innym doświadczeniem była prezentacja androida w sytuacji, nazwijmy to, lingwistycznej, to znaczy nauki języka japońskiego, co miało miejsce na jednym z uniwersytetów tajlandzkich. Nawet jeśli nadmieniłem wcześniej, że koszty wyprodukowania androida znacznie zmalały, to jednak jest to jeszcze bardzo droga produkcja. Pozostajemy nadal w fazie eksperymentu. Dokonujemy wielu prób, ale trudno jest mówić już teraz o ogólnym zastosowaniu tego robota. Na razie w naszej pracy scenicznej z androidem towarzyszy nam ciągle inżynier.
 

PLUTA Jaki będzie Pana kolejny spektakl?
 

HIRATA Jesteśmy właśnie po dyskusji z pewną instytucją teatralną w Polsce, która chciała pokazać te przedstawienia. Jednak z przyczyn budżetowych nie będzie to możliwe w 2013 roku. W 2014 będę pracował we Francji nad nowym przedstawieniem, opartym na tekście Przy drzwiach zamkniętych Sartre’a, w którym geminoid będzie występował z aktorem francuskim. Chodzi o podwójną premierę, gdyż tego typu robot jeszcze nigdy nie grał w spektaklu francuskim.
 

PLUTA Dziękuję za rozmowę.
 

Paryż, Théâtre de Genneviliers, 17 grudnia 2012 roku
tłum. Mariko Hara, Izabella Pluta