6/2013

Wreszcie jest

 

Obrazek ilustrujący tekst Wreszcie jest

Niezwykła lektura. Czytane po latach, teksty Grotowskiego nabierają nowych, nierzadko zaskakujących znaczeń. Zresztą nigdy wcześniej nie można ich było przeczytać w jednym ciągu. Richard Schechner i Lisa Wolford opublikowali co prawda w roku 1997 tom zatytułowany The Grotowski Sourcebook, ale zamieścili tam niewiele tekstów samego Grotowskiego. Główny głos oddali komentatorom. Polska edycja Tekstów zebranych jest dziełem pionierskim i przełomowym. Zawiera pełny zbiór wszystkich tekstów autoryzowanych przez Jerzego Grotowskiego. To fascynujące świadectwo drogi artysty i myśliciela, jego poszukiwań i dokonań, a także błądzeń i zwątpień, świadectwo tym bardziej niezwykłe, że wyrażone własnymi słowami Grotowskiego, najczęściej w żywym dialogu z innymi ludźmi. Wiele z tych tekstów to zapisy prelekcji, wykładów, pogadanek i wywiadów. Przygotował je do druku Leszek Kolankiewicz, dziś profesor Uniwersytetu Warszawskiego i paryskiej Sorbony. Kolankiewicz współtworzył unikalny język Grotowskiego. To nade wszystko żywy i bogaty język polski. Grotowski był praktykiem, najpierw działał, a dopiero potem szukał słów, żeby opowiedzieć o tym, czego doświadczył i co przytrafiło mu się dokonać lub odkryć. Jak Mickiewicz czy Heidegger, nie stronił od językowych eksperymentów i często przywracał wyrazom ich źródłowe znaczenia. Przykładem „święto” czy „akt”. Wynajdywał też słowa nowe, jak „uczestnisko”. Grotowskiego trzeba czytać po polsku.
Bardzo dobrze, że ta publikacja ukazuje się właśnie teraz. Za życia Grotowski bywał w Polsce wyszydzany i wyklinany, ostatnio logo „Grotowski” przemieniło się w inwektywę. Poważny stosunek do dziedzictwa Grotowskiego w oczach niektórych polskich uczonych kompromituje współczesnego naukowca. Wyprzedzę więc może zarzuty o stronniczość i zacznę od samokrytyki: pracuję obecnie nad projektem książkowo-portalowym „Źródła teatru”, nawiązując świadomie do przedsięwzięcia Grotowskiego, „Teatr źródeł”. Nie jestem więc recenzentem obiektywnym, bo nie tylko uczestniczyłem w pracach Grotowskiego, ale też dałem się im „po Heglowsku” użądlić. Obawiam się, że ci wszyscy, dla których „Grotowski” jest inwektywą, nigdy samego Grotowskiego uważnie nie czytali. Teraz wreszcie powinni.
Grotowski wciąż silnie oddziałuje i inspiruje. Najżywiej, jak zawsze, odbierają jego idee ludzie młodzi. W dalekim Iranie do dziś istnieją zespoły teatralne „praktykujące Grotowskiego”. Masoud Najafi poświęcił temu fenomenowi cały rozdział w swej rozprawie doktorskiej Grotowski w Iranie. Niedawno, po premierze dyplomu we wrocławskiej PWST, Paweł Passini, jeden z ciekawszych obecnie reżyserów, podarował Teksty zebrane Grotowskiego swojemu asystentowi, studentowi drugiego roku reżyserii. Ów student, dwudziestoletni Grzegorz Grecas, opowiadał mi o tym, zaczytany, z wypiekami na policzkach. Pędził na próbę, opętany wizją stworzenia własnej grupy teatralnej.
Siła tekstów Grotowskiego bywa zadziwiająca. W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia pewien Hindus po przeczytaniu książki Towards a poor theatre założył w Bengalu zespół teatralny. Grotowski odwiedził młodych ludzi pod Kalkutą i tak się zachwycił ich działalnością, że zaprosił Hindusa do pracy w „Teatrze źródeł”. Tam go spotkałem.
Podczas czytania Tekstów zebranych najbardziej uderzyła mnie uczciwość i sumienność Grotowskiego w relacjonowaniu własnych doświadczeń i osiągnięć kolegów. Szczerość nadaje tym wypowiedziom wielkiej mocy. Szczerość i szacunek dla pracy. Grotowski to ekspert w źródłowym znaczeniu tego wyrazu – po łacinie expertus znaczy „doświadczony”, „sprawdzony”. W Teatrze Laboratorium zgłębiano równie serio praktykę aktora, co sztukę reżysera. Początkiem owego zgłębiania zawsze było czynienie, działanie. Grotowski stawia tezy radykalnie, często przybiera ton mentorski, dziwnie się wyraża o kobietach, nadużywa batalistycznych skojarzeń. Trzeba z nim oczywiście dyskutować. Trzeba się nie zgadzać. Ale warto go wysłuchać. Nie spotkałem w życiu nikogo, kto by mówił o teatrze mądrzej, kompetentniej i bardziej fachowo. Jego uwagi są zawsze rzeczowe i konkretne, rady wypływają z praktyki, nie z teorii. Analizuje teatralną skuteczność aktorskich działań. Warto na pewno poczytać, co ma do powiedzenia o montażu i konstrukcji przedstawienia teatralnego reżyser, którego spektakle odniosły oszałamiający sukces w świecie. Po prostu: warto być z Grotowskiego dumnym. Jeśli Stanisławski, wielki reformator teatru, traktował aktorów MChAT-u i czytelników swoich traktatów jak dzieci, to Grotowski rozmawia z nami jak z osobami dorosłymi. Trzeba to uszanować i docenić.
Znaczną część książki wypełniają teksty powstałe w okresie poteatralnym. Grotowski wyjaśnia, dlaczego przestał reżyserować przedstawienia teatralne. Zaprasza do praktykowania „kultury czynnej”. Snuje wizje „Teatru źródeł” i „sztuki jako wehikułu”. Pogłębia analizy dawnych przedstawień. Z Grotowskiego przeistacza się w Gurutowskiego – naucza i wieści, stawia diagnozy, niekiedy dyskusyjne. Teksty te obudziły we mnie intensywne wspomnienia całej serii przedsięwzięć realizowanych przez Teatr Laboratorium we Wrocławiu i okolicach, a także na zamku w Grodźcu koło Legnicy. Dla osób z mojego pokolenia były to często doświadczenia formatywne, performanse tożsamościowe. A nawet terapeutyczne. Po istnej „ścieżce zdrowia”, zaaplikowanej mi przez Grotowskiego w lasach pod Oleśnicą, pozbyłem się na długo chronicznych przeziębień.
Czytałem Teksty zebrane równolegle z głośną książką The Master and his Emissary (Yale University Press 2009), napisaną przez szkockiego psychiatrę i filozofa Iaina McGilchrista. To opasły raport z obecnego stanu badań nad asymetrią mózgu. Współczesna nauka potwierdza słuszność wielu intuicji Grotowskiego. Skuteczny performer to człowiek „cały”, „wcielony”, rozumiejący i akceptujący własną cielesność. Kreatywność bywa blokowana przez jasne kategorie czy definicje, stymulują ją zaś metafory, pojęcia mało stabilne i niejasne, a nade wszystko otwarcie na własne ciało i drugiego człowieka.
Osobnym tematem książki McGilchrista jest dyskusja najnowszych badań nad śpiewem. Wiele zdaje się wskazywać, iż mowa ludzka, a zatem i kultura, narodziły się ze śpiewu i tańca. Ostatnie lata swego praktykowania Grotowski spędził w toskańskiej pustelni, poświęcając się studiowaniu pieśni transformujących. Pracowałem wtedy na uniwersytecie w Kalifornii i pamiętam, że „wtajemniczeni” powtarzali plotkę o istnieniu tajnego traktatu Grotowskiego o śpiewie. Nic takiego jak dotąd nie odnaleziono, ale w Tekstach zebranych, począwszy od sławnej wypowiedzi dla stażystów Głos, znaleźć można, niestety w rozproszeniu, sporo kapitalnych uwag na temat używania w teatrze ludzkiego głosu. Nieodżałowany Zygmunt Molik, główny ekspert od głosu w Teatrze Laboratorium, stworzył nawet osobny program „Voice therapy”, adresowany głównie do aktorów.
Autorzy Tekstów zebranych Grotowskiego zapowiadają w przyszłości publikację także jego rzymskich wykładów, a nade wszystko sławnych wykładów w Collège de France. Udostępnienie tych ostatnich, najlepiej od razu w wersji multimedialnej, na osobnym portalu internetowym, znakomicie dopełni realizowany obecnie przez niestrudzonego Krzysztofa Rutkowskiego w Warszawie i Paryżu ambitny projekt opublikowania wszystkich wykładów w Collège de France wielkiego poprzednika Grotowskiego, Adama Mickiewicza.
Redaktorzy Tekstów zebranych, sami w większości wybitni uczeni i pisarze, ograniczyli swoją obecność do podawania minimalnych informacji edytorskich po każdym z tekstów. Ich mrówcza edytorska praca godna jest najwyższego uznania. W całym, grubo ponad tysiącstronicowym tekście, natknąłem się tylko na samotną literówkę. Jedno mam tylko błaganie do znakomitych Redaktorów: o indeks rzeczowy, by dzieło mogło również służyć młodym uczonym. Wystarczy w wersji elektronicznej, choćby na znakomitej stronie Grotowski.net.

AUTOR / Jerzy Grotowski
TYTUŁ / Teksty zebrane
WYDAWCA / Wydawnictwo Krytyki Politycznej
MIEJSCE I ROK / Warszawa 2013