7-8/2013

Scena, szafot, stos

Czym jest przedstawiona w wydanej właśnie w języku polskim antologii tekstów szekspirologicznych tak zwana teoria lancasterska? Jej istotą jest próba utkania biografii Szekspira z przędzy tak delikatnej jak sen.

Obrazek ilustrujący tekst Scena, szafot, stos

 

Nieznośna lekkość bytu doskwiera wielu Szekspirowskim postaciom. „Z tej samej przędzy co sny nas utkano / A nasze krótkie życie ze stron obu / Snem spięte” – mówi Prospero do swego przyszłego zięcia, Ferdynanda1. Żyjący od lat na wygnaniu książę Mediolanu przypomina, że życie to „muślin bez osnowy”. Człowiek jest „tchnieniem”; oto fragment nauki, jaką w Miarce za Miarkę przebrany za spowiednika książę daje młodemu skazańcowi. Również Makbet, gdy poczuje, że jego opowieść „poczęta w szale” dobiega końca, w bezsilnej wściekłości obwieszcza światu, że: „Życie to cień kulawy, aktorzyna, / Co przez godzinę szasta się po scenie, / aż zaniemówi”. Bezcenna zaś „reszta” – o której współczesny poeta nie bez racji powie, że jest „większa od całości”, albowiem w niej mieści się wieczność – jest według wielkiego dramatopisarza „milczeniem” (Hamlet). Trudno znaleźć trafniejsze wyjaśnienie znanego porównania świata do sceny teatralnej. Każdy bowiem spektakl jest przejściem przez słowa do śmierci, milczenia, nie-bytu, z którego nie wybawia ani pamięć widza, ani zapis audiowizualny, ani tekst recenzji.
Trudno zarazem o lepsze wprowadzenie do tego, czym jest przedstawiona w wydanej właśnie w języku polskim antologii tekstów szekspirologicznych tak zwana teoria lancasterska. Otóż jej istotą jest próba utkania biografii Szekspira z przędzy tak delikatnej jak sen. Jej niewidzialną osnowę stanowią – obok dokumentów z epoki – rozproszone w sztukach Mistrza ze Stratfordu aluzje, podteksty i ukryte w jego tekstach ślady powiązań Szekspira z katolickimi rekuzantami. Szczególną rolę w tej, jednej z wielu możliwych, „naukowej fikcji” (używam owego określenia nie po to, by zdyskredytować prezentowane w tomie hipotezy, lecz by podkreślić literacką strukturę proponowanej narracji) odgrywa zagadka „brakujących lat” w biografii Szekspira, czyli tego okresu jego życia, o którym wciąż prawie nic nie wiemy. Warto podkreślić, że ani autorzy tłumaczonych tekstów, ani polscy redaktorzy tomu nie próbują udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie postawione swego czasu przez Petera Millwarda: „Czy Szekspir był katolikiem?”. Wielowątkowa i polifoniczna „teoria lancasterska” odwołuje się do metodologii Nowego Historyzmu, choć na szczęście nie wszyscy jej zwolennicy przyjmują bez zastrzeżeń bagaż ideologiczny tej metodologii. Dobrym zwiastunem tomu jest przytoczona we wstępie deklaracja francuskiej badaczki św. Tomasza z Akwinu, Marie-Dominique Chenu, o tym że „prawda wpisana w swój czas nie staje się przez to mniej prawdziwa”2.
Parafrazując znane założenie Nowego Historyzmu o tym, że teatr Szekspirowski „kształtuje fantazje, przez które sam jest kształtowany, rodzi to, przez co jest zrodzony”, można powiedzieć że według „teorii lancasterskiej” życiorys Szekspira kształtują dziś wypowiedzi postaci, które powołał do życia na scenie. Jaki zatem obraz „historycznego” Szekspira wyłania się z lektury jego dramatów, wpisanej w panoramę czasów, w których tworzył? Na pierwszy rzut oka przywołane na początku tego szkicu cytaty ze sztuk elżbietańskiego dramaturga wydają się podszyte bezbożną rozpaczą, albowiem rozpoznanie kruchości ziemskiej egzystencji w żadnym z nich nie owocuje troską o zbawienie duszy. Przemilczenie to nie powinno umknąć naszej uwadze, choć jego powodem mogła być raczej ostrożność niż rzeczywisty sceptycyzm autora. W czasach Elżbiety nieroztropnie było roztrząsać na forum publicznym sprawy sumienia. Nie zapominajmy, że właśnie z powodu polityki wyznaniowej Elżbiety I jej poddanym znacznie częściej dane było wpatrywać się z przerażeniem się w cuchnącą glinę, z której ulepione są nasze ciała, niż zamyślać się nad marnością świata, który rozpływa się w powietrzu jak obłok pary. Także owo codzienne, chciałoby się wręcz powiedzieć: uliczne doświadczenie ludzkiej śmiertelności znalazło odzwierciedlenie w twórczości Szekspira. Na przykład w pierwszym akcie Tragedii Tytusa Andronikusa słyszymy o złożeniu w ofierze przebłagalnej najstarszego syna królowej Gotów, wziętego do niewoli przez Rzymian. Oprawcy chełpią się, że: „Członki Alarbusa, / Odcięte razem z jego wnętrznościami, / Są teraz strawą ofiarnego ognia, / Którego wonny dym płynie pod niebo / Niby kadziło”. Słuchając tego opisu, można zastanawiać się, czy z podobną aprobatą myśleli o „woni świętości” świadkowie publicznych egzekucji jezuickich męczenników straconych na stosie za panowania Elżbiety. Nierzadko nad miejscami publicznych straceń i nad Great Stone Gate – „dwa przęsła za Southwark”, jak wyjaśnia Stephen Greenblatt3 – gdzie na wysokich tyczkach umieszczano głowy zdrajców ściętych w Tower (obraz znany z historii Peryklesa), musiał unosić się ten sam nieciekawy zapach: odór psujących się zwłok lub mdląco słodkawy swąd spalonego ciała.
Richard Wilson, autor zamieszczonej w tomie „lancasterskiej” lektury Makbeta, przytacza w tym kontekście niezwykłe inwentorium kolekcji hrabiego Egmont, ambasadora Habsburgów, w której znalazły się wydobyte z żaru „święte pamiątki”, relikwie męczenników: „serce wydobyte z ognia… kawałek spalonego płuca… spalona nerka… kawałek spalonej wątroby… słoma, na której leżał [katolicki męczennik], gdy wypruwano mu wnętrzności…”4. Z jednej strony Wilson zestawia ów przerażający opis z głosami protestanckich polemistów, oburzonych katolickim zabobonem (i zarazem uświadamia nam, że w tej kwestii współczesnemu czytelnikowi trudno nie podzielać racji protestantów). Z drugiej strony dowodzi, że narzucające się skojarzenie „kciuka sternika” w piekielnej miksturze czarownic z katolickimi relikwiami mogło nie być przypadkowe, lecz wynikać z chęci odcięcia się marginalizowanych i demonizowanych przez oficjalną propagandę katolików, mimo iż od czasu egzekucji jezuickich misjonarzy-męczenników upłynęło wówczas wiele lat.
Szczególnie ważnym epizodem gwałtownych sporów wyznaniowych we wczesnonowożytnej Anglii była misja Roberta Personsa, jezuity uważanego za jednego z najświatlejszych intelektualistów tego okresu. Persons przybył do kraju wraz z wezwanym przez generała zakonu z Pragi Edmundem Campionem, autorem błyskotliwej apologii katolicyzmu Rationes decem. Zaledwie kilka tygodni po wydaniu tekstu Campion został aresztowany, osadzony w Tower, poddany torturom i stracony na stosie 1 grudnia 1581 roku. „Tym, co cementuje spisek wiedźm z tą chwilą, gdy Pierwsza Czarownica wprowadza [kciuk sternika] na scenę – pisze Richard Wilson – jest nic innego jak […] święty kciuk jego [św. Piotra] przedstawiciela i zwiastuna, przybyłego do Anglii z Pragi w 1580 roku”5. Niewykluczone, że Szekspir Campiona znał osobiście. Mógł zetknąć się z nim we wczesnej młodości w Hoghton Tower, skąd bierze początek „teoria lancasterska”. Uważa się, że tam właśnie, w arystokratycznej rodzinie angielskich rekuzantów, ukrywającej ściganych przez władze katolickich księży, młody Szekspir znalazł zatrudnienie jako prywatny nauczyciel. Możliwych jest jednak wiele scenariuszy relacji Szekspira z charyzmatycznym jezuitą. Stephen Greenblatt twierdzi na przykład, że młody człowiek, jeśli rzeczywiście spotkał się z Campionem, to zapewne „z wewnętrznym dreszczem odrzucił zaproszenie świętego – czy to domniemane, czy wyrażone namiętnie i wprost, by dźwigać brzemię krzyża”6. Inni, jak Hildegard Hammerschmidt-Hummel, upatrują w Szekspirze autora anonimowej elegii na śmierć Campiona The Scowling Skies. Pojawiła się nawet hipoteza, że imię Yorick to anagram greckiego słowa kurios [kyrios], które określa tylko Chrystusa, lecz w tragedii Szekspira mogłoby także odnosić się do Campiona, „mistrza i pana, który podążył drogą męczeństwa w ślad za swym Panem”7. Poruszające wyznanie Hamleta: „Znałem go, Horatio”, można by wówczas odczytać jako świadectwo wiary, wypowiedziane jednak w ukryciu, na cmentarzu, tak jakby jego odbiorcami mogli być już tylko zmarli. Zupełnie inną wykładnię prawdopodobnej relacji Szekspira ze świętym męczennikiem znajdziemy u Richarda Wilsona, który swoją interpretację Makbeta konkluduje następującym stwierdzeniem: „Zatknięta na palu głowa Makbeta może być postrzegana jako symbol […] dewaluacji wszystkich papistowskich relikwii, które dręczyły pisarza ze Stratfordu, odkąd w wieku lat szesnastu odcisnęła się na nim trauma [sic!] przestawania z Campionem”. Dla Wilsona, tak samo jak dla Greenblatta, postawa świętego okazuje się być nie do pogodzenia ze zdrowym rozsądkiem, którego nie potrafią odmówić Szekspirowi. Dowodzi więc, że „obnoszenie się z kciukiem Campiona w czasie sabatu Czarownic musi w rezultacie służyć temu, by nadszarpnąć reputację wszystkich, którzy dostrzegają jakiś sens w męczeństwie, wszystko jedno, czy doświadczanym z powodu prawdy, czy – zdrady”8.
Innymi słowy, chociaż Nowych Historyków pociąga katolicki (a więc: subwersywny) trop w biografii elżbietańskiego dramatopisarza, to najchętniej przyjęliby sugestię Stephena Greenblatta, że Szekspir nie został ani protestantem, ani katolikiem9.
Dzięki skutecznej elżbietańskiej propagandzie i wysiłkom późniejszych apologetów angielskiej reformacji to nie Elżbieta, lecz jej starsza siostra, Maria Tudor, bezpardonowo zwalczająca protestantów, została okrzyknięta Krwawą Królową. Otóż osąd „historii” w tym wypadku wydaje się jednak nie całkiem niesprawiedliwy, na co wskazywał już swego czasu znakomity irlandzki historyk Eamon Duffy. Wyjątkowe okrucieństwo, z jakim potraktowano nie tylko Campiona, lecz także innych jezuickich misjonarzy (w tym także poetę, Roberta Southwella, torturowanego na prywatne polecenie królowej przez jej „specjalnego agenta”, Richarda Topcliffa), są ponurym świadectwem czasów Wielkiego Terroru. Przytaczane w tomie Szekspir. Teoria lancasterska historie rodzinnych dramatów, łamania charakterów, podłych donosów i zdrad, zrodzonych w atmosferze wszechobecnego strachu, rzucają nowe światło na takie sceny, jak decyzja Księcia Yorku, by oskarżyć własnego syna o zdradę stanu. Nawet pozornie farsowy, tragikomiczny epizod z kroniki Ryszarda II oglądany z tej perspektywy uświadamia nam, że groteskowa wizja „stalinowskiego” Leara, zaproponowana onegdaj przez rosyjskiego reżysera Konstantego Bogomołowa, wcale nie oznacza sprzeniewierzenia się „prawdzie historycznej”. Wręcz przeciwnie, poprzez trafnie dobraną analogię odkrywa drugie dno sztuk Szekspira.
 

 

1. Cytaty z Burzy oraz Makbeta podaję w przekładzie Piotra Kamińskiego. Pozostałe sztuki cytowane są w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego.
2. Cyt. za: Szekspir. Teoria lancasterska – domysły i fakty, red. T. Kowalski, K. Kozłowski, tłum. A. Gomola, A. Igielska, Warszawa 2012.
3. S. Greenblatt, Shakespeare. Stwarzanie świata, tłum. B. Kopeć-Umiastowska, Warszawa 2007.
4. Szekspir. Teoria lancasterska…, dz. cyt.
5. Tamże.
6. Shakespeare. Stwarzanie…, dz. cyt.
7. Szekspir. Teoria lancasterska…, dz. cyt.
8. Tamże.
9. Shakespeare. Stwarzanie…, dz. cyt.
 

TYTUŁ / SZEKSPIR. TEORIA LANCASTERSKA – DOMYSŁY I FAKTY
REDAKCJA / TOMASZ KOWALSKI, KRZYSZTOF KOZŁOWSKI
TŁUMACZENIE / ALEKSANDER GOMOLA, ANNA IGIELSKA
WYDAWCA / PWN
MIEJSCE I ROK / WARSZAWA 2012