10/2013

Przejrzeć się w głosie

W czerwcu tego roku odbyła się w Sopocie trzynasta już edycja Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa Teatry”. Zostały na niej zaprezentowane nowatorskie słuchowiska, których jurorzy nie odważyli się jednak nagrodzić.

 

Polskie Radio, a także cztery rozgłośnie regionalne zaprezentowały na festiwalu łącznie siedemnaście słuchowisk (w preeliminacjach wystartowało ich dwadzieścia siedem). Na początku warto wspomnieć o kilku tytułach, które znalazły się poza szczęśliwą siedemnastką. Radio Kraków zgłosiło na festiwal Dumanowskiego. Słuchowisko w reżyserii Jana Klaty było ryzykownym eksperymentem. Adaptacja powieści Wita Szostaka o żyjącym przez 123 lata zaborów Jozafacie Dumanowskim zawładnęła radiową ramówką w pełni. Przez cały dzień słuchacze otrzymywali dozowane porcje słuchowiska. Plejada krakowskich aktorów wraz z muzyką (reżyser przyjechał do studia radiowego z autentyczną skrzynią dźwięków) wytworzyły nowy rys słuchowiska. Takiego wydarzenia nie było wcześniej na antenie ogólnopolskiej. Ramówka Radia Kraków zamieniła się w Dumanowskiego, słuchając piosenki bądź reklamy, nie do końca wiadomo było, czy lecą na serio, czy na zasadach Klaty. Kto odbył cały dzień w podróży z „Dumanem”, mógł wysłuchać finału z energetyzującym monologiem głównego bohatera, któremu głosu i osobowości użyczył Krzysztof Globisz.
Wśród propozycji finałowych zabrakło dwóch równie oryginalnych konceptów radio-logicznych1. Pierwszym był eksperyment Piotra Cieplaka O niewiedzy w praktyce, czyli droga do Portugalii. Cieplak przybył do radia, by wyreżyserować siebie w opowieści o trzydziestodniowej wycieczce rowerowej. Głos reżysera i grana na żywo w studiu muzyka duetu SzaZa dowiodły o potędze słów Zbigniewa Kopalki sprzed wielu lat: „Słowo ma śpiewać, a muzyka ma mówić”2. Najtrudniej przejrzeć się w głosie, jest pozornie mało obrazowy. Cieplak tak akcentuje frazy, że słuchacz wraz z nim pedałuje od Grójca po Lizbonę w rytmie podsuwanych przez SzaZę brzmień.
W Sopocie uczestnicy nie usłyszeli Historii pewnej miłości Tomasza Mana. Przez trzydzieści siedem minut spektaklu Sandra Korzeniak i Andrzej Chyra snują głosową opowieść o pewnej przygodzie miłosnej przeradzającej się z dnia na dzień w piekło. Po raz pierwszy Man zaprosił do współpracy Piotra Mossa, by ten oprawił muzycznie słuchowisko. Każde słowo, dźwięk i takt muzyczny odsłaniały kolejne kondygnacje dźwięko-piekła. Cieplak i Klata projektują nowy, atrakcyjny dla odbiorcy język radia. Żal, że tego nie zauważono.
Czas na nagrodzonych finalistów. Zwyciężyła Mewa. Dramat Borysa Akunina wyreżyserował dla Teatru Polskiego Radia debiutant Igor Gorzkowski. Akcja Mewy zaczyna się tam, gdzie kończy się Czechowowska Mewa. Umiera syn znanej aktorki, Iriny Nikołajewny Arkadiny (w tej roli Halina Skoczyńska). Intryga, jaką pomaga rozwikłać Jewgienij Siergiejewicz Dorn (w tej roli nagrodzony nagrodą aktorską Henryk Talar) jest pełna zagadek i pułapek dramaturgicznych, niemniej to słuchowisko nie wyróżniło się niczym wobec pozostałej szesnastki. Owszem, wystąpiła w nim plejada aktorów sceny narodowej Teatru Polskiego Radia: Talar, Skoczyńska, a także Krzysztof Wakuliński, Stanisław Brudny czy Krzysztof Gosztyła. Słuchowisko miało jednak podstawowy mankament: było długie i nużące, zagrane patetycznie przy mało absorbującej muzyce Piotra Tabakiernika. Dużo większe wrażenie wywarł na mnie Prorok Ilja Tadeusza Słobodzianka, przygotowany dla radia przez Pawła Łysaka. Słuchowisko otrzymało dwie nagrody, w tym za reżyserię dla Łysaka. Spektakl świetnie wybrzmiał aktorsko, reżyser odnalazł sposób na odtworzenie egzotyki Podlasia i naszkicował dźwiękiem nie tylko wypadki Eliasza Klimowicza, ale i zapach jego chaty. Podobnie jak przy Somosierze, za którą Łysak otrzymał w 2011 roku Grand Prix „Dwóch Teatrów”. Klimowicz o głosie Talara stawia pytanie o wiarę i niewiarę, sięga do sedna tego, co niektórzy nazywają polskim kompleksem, i wylicza paradoksy naszej samoświadomości.
Niektórzy wskazują na hermetyczność teatru radiowego, jego konserwatyzm repertuarowy i estetyczny. W przypadku Proroka Ilji czuć wyraźny dialog między tym, co dzieje się na deskach nowoczesnego teatru, a radiem. Podobne wrażenie miałem, przysłuchując się przygotowanym przez Marię Brzezińską Macewom z papieru i wiatru. Tematyka żydowska, podana tu w formie dokumentalno-fabularnej (autorka z powodzeniem realizuje na antenie Radia Lublin semiotykę feature), łączy wspomnienia zapisane w Księdze Pamięci miasta Lublina ze zbiorowym głosem pomordowanych, za który odpowiada warstwa muzyczna spektaklu. Słuchowisko z Radia Lublin zostało wyróżnione specjalną rekomendacją jury.
Największym radiowym odkryciem tegorocznego festiwalu „Dwa Teatry” było słuchowisko Wszystko płynie według powieści Wasilija Grossmana w adaptacji i reżyserii Darka Błaszczyka. W warstwie fabularnej opowiada ono historię głodu na Ukrainie (narratorem tej traumatycznej opowieści jest tutaj Maja Ostaszewska) i snuje refleksje na temat zdehumanizowanej wolności, na którą wraca po trzydziestu latach obozowego życia Iwan Grigorjewicz (grany brawurowo przez Krzysztofa Wakulińskiego). Spektakl zachwycił i wzruszył. Autentyzm i empatia, z jaką Ostaszewska i Wakuliński poruszali się po swoich życiorysach radiowych, wymagają odrębnego omówienia. Tło dla słuchowiska stanowi podkład ambientowy Andrzeja Izdebskiego, który plastycznie odtwarza pejzaż obozowej samotności. Mamy tu również muzykę konkretną (odgłos pociągu, który wiezie do niewoli, przechodzi w melodię jako lejtmotyw). Słuchowisko otrzymało trzy wyróżnienia: dla Mai Ostaszewskiej za drugoplanową rolę żeńską, dla Błaszczyka za adaptację, a także Nagrodę im. Krzysztofa Zaleskiego, którą również odebrał reżyser. Każdy słuchacz w sopockim multikinie mógł zanurzyć się w strumieniu dźwięków wykreowanych przez Błaszczyka. Nie każde słuchowisko jest w stanie wywołać taki efekt. Kluczem do zrozumienia tego zjawiska jest myślenie dźwiękiem i pasja „montowania” pejzażu dźwiękowego dalekiej Syberii .
Włodzimierz Kowalewski, pisarz, z którego twórczością radio związało się kilka lat temu (Geniusz i muza w reżyserii Jana Warenyci, Excentrycy w reżyserii Janusza Zaorskiego, Bóg zapłacz w reżyserii Janusza Kijowskiego), odebrał w tym roku nagrodę za scenariusz oryginalny. Mowa o słuchowisku Powrót do Breitenheide. W naturalnych pomieszczeniach ełckiego pociągu ekipa Radia Olsztyn odtworzyła dźwiękowe tło początku XX wieku, w którym kończy się czas sztuki, a zaczyna czas wojny. Tak pomyślana architektura audialna nie zawsze spotyka się z zaufaniem dźwiękowców. Nie od dziś wiadomo, że prawdziwy wystrzał z pistoletu zabrzmi w radiu jak klaśnięcie w dłonie, a naturalny stukot końskich kopyt przesteruje całą ścieżkę nagraniową. „Mikrofon w plenerze” nadaje słuchowiskom nową wymowę semantyczną. W nagranie spektaklu zaangażowała się rzesza ludzi radia. Teatr radiowy w kleszczach reklamy i infotainmentu na antenach regionalnych zwyczajnie przestaje mieć miejsce. Dla regionów realizacja jednego słuchowiska w roku to finansowy wysiłek porównywalny z wejściem na Mont Blanc. Tym bardziej starania twórców z Gdańska, Krakowa, Lublina czy Olsztyna należy zauważać i doceniać.
W nawiązaniu do tego regionalnego wątku warto docenić wspomnianą działalność radiową Brzezińskiej z Lublina. Nie zabrakło też akcentu Radia Gdańsk (w tym roku był to Raport Piłata, nowatorska adaptacja opowiadania Janusza Głowackiego w reżyserii Janusza Kukuły).
Wreszcie: żywy Kraków. „Żywy” ze względu na specyfikę rejestracji, jaką odznaczały się propozycje rozgłośni z Małopolski. Po śmierci Romany Bobrowskiej krakowski teatr wyobraźni zamarł. W tym roku nastąpiło jego ożywienie, w głównej mierze za sprawą dyrektora Mariusza Pulita, który pomyślał o wymagających słuchaczach i zgłosił w tym roku do festiwalu (obok wspomnianego Dumanowskiego) dwa słuchowiska zrealizowane na żywo: Wesele w reżyserii Andrzeja Seweryna i Ich czworo w reżyserii Jerzego Stuhra. Podstawowa trudność, jaką miało jury w ocenie tych słuchowisk, wynikała z typu realizacji. Tu wszystko idzie na żywo. Podobnie jak u początków teatru radiowego – wszelkie aktorskie pomyłki, dźwięki i muzyka „wchodzą” bezpośrednio w przestrzeń teatralnej sali, gdzie słychać spontaniczne oklaski i śmiechy widowni. To spektakl dwojaki: można go widzieć i usłyszeć. Czy można jednak zestawiać go w jednym rzędzie z realizacjami studyjnymi? W przyszłości warto by pomyśleć nad osobną kategorią „słuchowiska na żywo”. To temat do rozważenia, tym bardziej, że semiotyka wydarzenia, jakim było Wesele na żywo, jest zupełnie inna. To nie jest słuchowisko nadawane „wprost” do radioodbiornika. Wszystko płynie Błaszczyka „wpływa” prosto do ucha, natomiast tekst Wyspiańskiego czy Zapolskiej jest kontrolowany przez zgromadzoną w teatrze widownię, a dopiero później rozprowadzany w eter. W ubiegłych latach z podobnymi realizacjami występowało Radio Pomorza i Kujaw (pamiętne Akropolis i Mimesis w reżyserii Pawła Łysaka).
W tym roku wyjątkowo mało było słuchowisk oryginalnych, dominowały przeniesienia tekstów do radia (15 z 17 słuchowisk to adaptacje). Nawet Kowalewski, który odebrał nagrodę na scenariusz oryginalny właśnie, napisał to słuchowisko na motywach książki pod tym samym tytułem. Za realizację akustyczną oceniono jedną z najlepszych adaptacji radiowych tego festiwalu – Zabić motyla na podstawie powieści Miraż Zbigniewa Wojnarowskiego. Jest to historia stanu wojennego i uwikłanych w nią ludzi ukazana w perspektywie alternatywnej, przeciw-dziejowej i metaforycznej. Obiecujący reżyser dźwięku, Paweł Szaliński, całą tę metaforykę odtworzył w precyzyjnie skomponowanej warstwie dźwiękowej. Główny bohater Marek przekracza granice czasoprzestrzeni wraz z polifonią „efektów” Szalińskiego.
Radio w tym roku zwróciło się w stronę teatru poszukiwań – tak mówił profesor Jerzy Limon, juror. Zgoda, szkoda więc, że większość nagród przyznano słuchowiskom klasycznym (Mewa, Prorok Ilja), a właściwie nie zauważono słuchowisk awangardowych (Klata, Cieplak, Man), które pod słowem budują wielopoziomową konstrukcję dźwiękową. Być może ta tendencja się jednak zmieni. Wszystko płynie Błaszczyka już przełamuje ten impas i wychodzi poza konwencję ujęć realizacyjnych. W ubiegłych latach mieliśmy przebłyski eksperymentów (Kartoteka czy Sex machine Mana, Jeszcze się spotkamy młodsi Czeczota). Miarą „nowego słuchowiska” jest autentyzm, który niwelując dystans mówiący – słuchający, każe odbiorcy przeglądać się w głosie, przyjąć go jako swój. Wzbogacenie perspektywy odbiorczej poprzez dźwięk dookolny (w tym roku w tym systemie prezentowano Mecz Janusza Głowackiego) otwiera niedostępne do tej pory wymiary sztuki radiowej. Rzecz w tym, by zaufać nowym formom słuchowiskowym na festiwalu.
 

XIII Festiwal Teatru Polskiego Radia
i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa Teatry”
Sopot, 1–3 czerwca 2013