12/2013

Ich starszy brat William

Nakładem nowojorskiego wydawnictwa Vintage Books ukazała się w kwietniu książka o intrygującym tytule: Żyjąc z Szekspirem: eseje pisarzy, aktorów i reżyserów. Zbiór przygotowała Susannah Carson z Uniwersytetu Yale, kompletując czterdzieści szkiców napisanych – bądź autoryzowanych – przez ludzi licznych profesji i jeszcze liczniejszych talentów. Są wśród nich naukowcy, poeci, dramatopisarze, pedagodzy, satyrycy, producenci, dyrektorzy teatrów oraz jeden twórca komiksów. Patronat nad całością objął Harold Bloom – jeden z najbardziej znanych obecnie szekspirologów.

Obrazek ilustrujący tekst Ich starszy brat William

Carson przyjmuje założenie, że wszyscy żyjemy w świecie dostrojonym przez współwłaściciela The Globe na wielu płaszczyznach: literackiej, teatralnej, kulturowej czy nawet psychologicznej. Szczególnie na obszarze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie jego Dzieła wszystkie niezmiennie są drugą w rankingach popularności książką, a ustępują jedynie Biblii. Zatem cel komponowania tomu Living with Shakespeare… był prosty, chociaż zarazem dość karkołomny: oświetlić z największej możliwej liczby perspektyw wpływ, który bard ze Stratfordu wywiera na dzisiejszych twórców kultury. W pewnej mierze spotyka się to z założeniami, jakie na polskim gruncie przyjął Witold Chwalewik w wydanych przez PIW w latach osiemdziesiątych Szkicach szekspirowskich. Z jedną – kluczową – różnicą: Szkice… miały ambicje dostarczenia obiektywnych, systemowych analiz. Carson prosiła swoich autorów o wypowiedzi oparte na ich osobistych, czasem intymnych, przeżyciach. Dzięki temu czytelnik zyskał okazję, by poznać historie ludzi traktujących Szekspira niczym starszego brata. Takiego, który za rękę prowadził ich na największe egzaminy życia.

 

Egzamin z teatru (Exam in The Theater)

Po lekturze przynajmniej połowy esejów można być pewnym, że dopiero praca nad którąś z ról szekspirowskich pozwala sprawdzić, czym jest zawód aktora. Sir Ben Kingsley – honorowy współpracownik Royal Shakespeare Company – pisze, że rola jest dobra wyłącznie wtedy, gdy wykonawca męczy się graniem dokładnie tak samo, jak jego postać swoim działaniem. Tak jak w Hamlecie. Kingsley przyznaje, że pytając ustami księcia Danii: „To be or not to be?”, po cichu rozmyślał, czy sam nie zemdleje przed końcem spektaklu.
Eve Best zdradza natomiast swoją metodę opracowywania roli, dodając od razu, że przy Szekspirze ona kompletnie nie działa. Polega na wypisywaniu na marginesach scenariusza określeń, które pomogą nakreślić ogólne rysy postaci. Próba potraktowania w ten sposób Lady Makbet skończyła się zgrupowaniem w równym rządku wyrażeń: silna, wrażliwa, delikatna, ognista, namiętna, leniwa, mściwa, nieśmiała…1 Wniosek? Gdy masz do czynienia z Szekspirem, możesz tylko starać się wymówić osobno każdy wers tak, jak tylko potrafisz.
Poza wyzwaniami osobistymi dają o sobie znać te o naturze ogólnej, stojące przed każdym zespołem opracowującym sztuki w języku oryginału. Jednym z głównych jest stały dylemat: czy tekst powinien być święty? A jeśli tak (albo nie), to czy jest to dobre, czy złe? Stanowiska trudno uwspólnić. Jeszcze trudniej ustalić, jak jest w rzeczywistości.

Tobias Menzies relacjonuje swoją przygodę z berlińskim Schaubühne wystawiającym Hamleta: „Momentami byli zupełnie naturalistyczni, zachowując dramatyczną spójność, by w jednej chwili porzucić to i komentować wydarzenia w teatrze. Nie jestem przekonany, czy osiągnęliśmy w Anglii podobny poziom figlowania z Szekspirem. Może dlatego, że to nasz język, albo jest to po prostu bliższe niemieckiej tradycji”2.

Camille Paglia, profesor uniwersytetu z Filadelfii, widzi sprawę inaczej: „Radykalne eksperymenty z Szekspirem mają sens w Wielkiej Brytanii, gdzie nowe spojrzenia na wyeksploatowaną tradycję są mile widziane”3. Między skrajnościami są jeszcze odcienie pośrednie – liderzy trupy Fiasco Theater radośnie opowiadają w swoim eseju, w jaki sposób w sześć osób zagrali Cymbelina, dodając folkowe piosenki. Ich tekst nosi tytuł Śmiałości, bądź mi przyjaciółką.

 

Egzamin ze świata (Exam in The Globe)

Kolejną wielokrotnie zaznaczaną wartością jest łatwość, z jaką przychodzi Szekspirowi katalizowanie debat społecznych i historycznych. Co ciekawe, nie występuje w roli argumentu, a raczej warunków brzegowych dyskusji. Oto krótkie wspomnienie Eve Best: „Na początku zeszłego roku byłam w Indiach. Czekając na samolot do domu, zaczęłam rozmawiać z siedemdziesięciopięcioletnim hinduskim rolnikiem. Wydawaliśmy się sobie nawzajem raczej dalecy – on miał farmę na północ od Delhi, przyjeżdżał do miasta sprzedać ziarno, które trzymał w wielkiej sakwie służącej mu jako śpiwór w drodze powrotnej. Ja byłam cudzoziemką, gorzej – Brytyjką. A co zupełnie okropne, samotną kobietą. Myślę, że uważał mnie za idiotkę i generalnie tak się tam czułam. […] Aż w pewnym momencie wspomniałam Szekspira. […] »Kocham go przez całe życie« – mężczyzna zapłakał i opowiedział, jak jedyny raz w życiu pojechał na dwa dni do Anglii, by odbyć specjalną pielgrzymkę do Stratfordu i na żywo zobaczyć Kupca weneckiego. Po czym zaczął cytować ogromne fragmenty sztuk”4. Okazuje się, że dla wielu Brytyjczyków Szekspir jest głównym narzędziem dowiadywania się o tym, że dialog istnieje też poza polityką. Bywa również bodźcem do rozmów o sytuacji kobiet – pisarka Jane Smiley uznaje, że Kordelia, Regana i Goneryla są źle napisane oraz że ona ma lepszy pomysł. W swoim tekście Jedna postać nie pasuje wyjaśnia jaki.

Inną optyką dysponują imigranci, tacy jak sir Antony Sher, który w wieku 19 lat przeniósł się z Cape Town w RPA do Londynu. Tydzień po przyjeździe udał się w podróż do Stratfordu. Tym razem grano tam Króla Leara. Po przedstawieniu Sher musiał się zmierzyć z niepewnością: „Esencją Szekspira jest tekst. Esencją dobrego grania Szekspira jest umiejętność mówienia tym tekstem. […] Byłem pewien, że to jest arena dla wysokich i przystojnych aktorów Brytyjskich, obdarzonych miodowym głosem. Jak mogło znaleźć się tam miejsce dla niskiego okularnika z litewsko-żydowskimi korzeniami, urodzonego w Południowej Afryce?”5. Uczestnicząc w zajęciach warsztatowych w Londynie, Sher zauważył, że kłopot z właściwym akcentowaniem Szekspira dotyka także poddanych królowej, a mimo to przez długi czas określał własną technikę mianem „otrzymanej wymowy”. Korzystając z niej, wcielił się w role Prospera, Puka, Błazna, Ryszarda III oraz Jagona. Propozycje pojawiały się stale. Po latach, jak sam mówi, nie tylko poczuł się komfortowo jako brytyjski aktor – w produkcji Otella mógł odegrać rolę nieformalnego konsultanta do spraw rozumienia rasizmu, pamiętając z dzieciństwa atmosferę Apartheidu. Antony Sher jako przybysz z daleka doświadczył akceptacji ze strony nobliwej kultury i w zamian mógł jej zaoferować synergię. Na ogół hermetyczna Anglia testuje Szekspirem inne warianty podejścia.

 

Egzamin ze… zdawania egzaminów

Motywem stale powracającym w obrębie całego zbioru jest również szkoła w kostiumie zadawnionej traumy łączącej dusze eseistów. Momentami trudno uwierzyć, że opus szekspirowskie nie zostało dotąd komisyjnie spalone w akcie odwetu rozjuszonych absolwentów college’u. Matt Sturges wspomina, jak pisząc wypracowanie o monologu „być albo nie być”, nie miał pojęcia, czy bohater naprawdę rozważa samobójstwo, czy po prostu narzeka, ani czy Klaudiusz z Poloniuszem stoją w tym czasie na scenie. A jeżeli tak, to czy Hamlet ma tego świadomość i konsekwentnie gra swoje szaleństwo. Ostatecznie zdecydował się więc napisać „sztuczno-jungowski tekst podrzucający gdzieniegdzie aluzje do cieni i animusa”6. Na końcu otrzymał ocenę A od magistra w dziedzinie dramatu elżbietańskiego.
Z kolej Susannah Carson przytacza anegdotkę o uczniu, który po obejrzeniu Hamleta w wersji kinowej stwierdził, że całkiem mu się podobało, ale – jak na jego gust – za dużo tam było cytatów.

System edukacji na Wyspach Brytyjskich zakłada czytanie i omawianie w szkole średniej jednej sztuki przez trzy miesiące. A jednocześnie w Internecie funkcjonuje kierowany do młodych serwis No Fear Shakespeare, gdzie wersjom oryginalnym dodaje się tłumaczenie uwspółcześniające. W rezultacie, gdy Lear mówi (w przekładzie Macieja Słomczyńskiego): „będziemy pełznąć ku śmierci”, po przepisaniu brzmi to: „troszeczkę sobie odpocznę”. Autorzy zbioru są zgodni, że szkoły niszczą narodowego twórcę. I utyskują. Przy tym większość z nich owe szkoły kończyła, a duża część… obecnie w nich pracuje.

Jakby na marginesie pojawia się jeden (przynajmniej) ciekawy wniosek – widząc w Szekspirze starszego brata, żaden artysta nie twierdzi, że chciałby być taki jak on. Wszyscy po cichu marzą, żeby to Will był podobny do nich. Reżyser ekranizacji Koriolana wie, że ten scenariusz był pomyślany jak film, tylko w The Globe zabrakło kamery. Twórca komiksów widzi w pisarzu twórcę komiksów, za to aktorzy stwierdzają, że w sumie on był aktorem, chociaż piszącym. Nawet jeśli – co słusznie sygnalizują recenzje – poziom tekstów ulega w książce lekkim fluktuacjom, warto docenić niezmienny ładunek szczerości. Ciekawe, czy w Polsce udałoby się zebrać tak osobiste wypowiedzi? I kto byłby starszym bratem?

 

1. Por. Living with Shakespeare: Essays by Writers, Actors, and Directors, red. S. Carson, New York 2013, s. 327.
2. Tamże, s. 69.
3. Tamże, s. 43.
4. Tamże, s. 377.
5. Tamże, s. 13.
6. Tamże, s. 98.

 

TYTUŁ / LIVING WITH SHAKESPEARE: ESSAYS BY WRITERS, ACTORS, AND DIRECTORS
REDAKCJA / SUSANNAH CARSON
WYDAWCA / VINTAGE BOOKS
MIEJSCE I ROK / NEW YORK 2013