12/2013

Nuda nagości

Od pierwszej sceny wszyscy tancerze są nadzy i przez większość spektaklu to się nie zmienia, przez co ich nagość staje się transparentna. Ani nie oburza, ani nie szokuje, nawet w końcu przestaje budzić zainteresowanie.

Obrazek ilustrujący tekst Nuda nagości

Marta Ankiersztejn

 

Tegoroczna edycja festiwalu „Ciało/Umysł” odbywa się pod hasłem „Tak, lubię patrzeć”, co w kontekście spektaklu Danielle’a Léveillé The Modesty of Icebergs jest więcej niż dwuznaczne. Kanadyjski choreograf od ponad dekady fascynuje się obrazem nagich ciał i w takim bezpruderyjnym kształcie układa choreografie. Posługuje się nagością jako jednym z głównych środków wyrazu, eksploruje tematykę seksualności oraz wykluczeń wynikających z różnych preferencji seksualnych. Ponoć też erotyzmu – choć śladu erotyki najtrudniej dopatrzeć się w jego pracach.

Przewodnie hasło festiwalu zdaje się odnosić do widzów świadomych, wiedzących, co ich interesuje i bez ogródek deklarujących, że lubią patrzeć na rzeźbę tańczącego ciała nieukrytego pod cielistym kostiumem. Nie chodzi więc o publiczność, która zza czwartej ściany podgląda sceny, o których w codzienności nie śmie mówić głośno, a jednak oglądane w teatralnym entourage’u bywają łatwiejsze do zaakceptowania. Gros widzów tego festiwalu tańca zapewne jest przyzwyczajona do języka wypowiedzi Léveillé, którego najbardziej znane choreografie zaproszono kilka lat wcześniej na poznański Festiwal Wiosny. W każdym z nich sytuacje sceniczne były podobnie konstruowane. Obecna tam nagość nie miała w sobie nic z obsceniczności. Wbrew założeniom choreografa, trudno nawet dopatrzeć się jej związków z seksualnością. Tancerze Léveillé precyzyjnie wykonują układy choreograficzne, wymagające wysokiego stopnia zaawansowania technicznego, co nie ma nic wspólnego z nieprzyzwoitością ani z aktem seksualnym, któremu zazwyczaj nagość towarzyszy. Formalizm tańca oraz ustawianie choreografii na geometrycznym planie kwadratów skutecznie zabija seksapil tancerzy – zabiera im poczucie swobody i spontaniczności. Mocna, masywna konstrukcja ich ciał oraz symetryczne układy partnerowań sprawiają, że spektakl traci lekkość.

Oglądanie, jak Léveillé niweluje erotyczne sensy z poruszającego się nagiego ciała, jest niezwykle frapujące. Mamy tu efekt odwrotny do striptizu, bez stopniowego pozbywania się części garderoby – powolnego rozpinania guzików u koszuli, rozpinania gorsetu, ściągania pończoch – które rodzi erotyczne napięcie oraz wzmaga pożądanie poprzez rozciągnięte w czasie oczekiwanie, retardację działań i tym samym intensyfikację bodźców. Tu od pierwszej sceny, od wejścia zespołu, wszyscy są nadzy i przez większość spektaklu to się nie zmienia, przez co ich nagość staje się transparentna. Ani nie oburza, ani nie szokuje, nawet w końcu przestaje budzić zainteresowanie.

Tańczy pięcioro wykonawców, zespół nie jest zunifikowany pod względem norm cielesności, chociaż symetryczność większości układów nadaje całości zamknięte, klasyczne ramy. W tej różnorodności cielesnej reprezentacji jest ogromna dbałość Léveillé, by nikogo nie wykluczyć, lecz w poprawności politycznej kryje się także nuda! Tak więc jest partnerowanie damsko-damskie, damsko-męskie, męskie-męskie. Najbardziej intrygująca jest sama decyzja podjęcia partnerowań, mając na względzie, że tańczą nadzy wykonawcy – to ryzykowany krok, na który rzadko porywają się choreografowie. Ma to zapewne związek z przekroczeniem kolejnego progu norm obyczajowych i kwestii samego dotyku, który może naruszać intymność. Tu rzeczywiście tancerze sadzają sobie na ramieniu partnerkę bądź partnera, podnoszą siebie nawzajem do góry, pozwalając, by ciała do siebie przylegały, ocierały się o siebie. To już nie tylko taniec pojedynczych naturystów, ale taniec wymuszający interakcje, takie jak podnoszenia, wskakiwanie na siebie, asekurowanie partnera. Kombinacji jest wiele, niektóre są naprawdę śmiałe, ponieważ narażają na bezpośredni kontakt z miejscami intymnymi partnera.

Léveillé świadomie stąpa po cienkiej granicy. Stara się zaburzać harmonijny układ choreograficzny i zaskakiwać widza nowymi rozwiązaniami kompozycyjnymi. Jednocześnie lubuje się w przestronnie zaprojektowanych geometrycznych układach. Wiele osób zrzuca to na karb jego wykształcenia w zakresie architektury: zdaje się, że bliskie jest mu myślenie o ciele jako o poruszającej się architektonice. Za każdym razem, kiedy Léveillé podejmuje próbę przełamania nastroju w choreografii, robi to po mistrzowsku, ma świetnie wypracowany arsenał narzędzi formalnych, wie, jak uciekać od regularnych powtórzeń. Jednak wbrew tej zdobytej wiedzy i wyczuciu, zdaje się, że fascynują go te symetryczne rozwiązania, monotonny rytm i przeciąganie scen do granic cierpliwości widzów. Nie da się ukryć, że spektakl przeciąga się, ciąży, co dodatkowo wzmagają zastosowane kwadratowe układy choreograficzne. Wykorzystana przez Léveillé muzyka Chopina przytłacza, wprowadza minorowy nastrój. Stąd w tym abstrakcyjnym spektaklu pojawiają się dłużyzny, niemniej nie brakuje w nim pięknych surowych obrazów nagiego ciała, jak w końcowej, poetyckiej scenie, w której nadzy tancerzy tworzą ze swoich ciał kopiec. Jest to prawdopodobnie metafora potrzeby bliskości, którą paradoksalnie tak trudno było osiągnąć tancerzom w tym formalnym i abstrakcyjnym tańcu.

Po dwunastu latach festiwalu „Ciało/Umysł” (ale również przy okazji innych wydarzeń tanecznych) można zauważyć, że niejednokrotnie nagość, jak u Léveillé, stawała się jednym z podstawowych zabiegów formalnych w spektaklach tanecznych. Szczególnie ostatnio, w związku z podkreślaniem konkretności i autentyzmu ciała, nagość jest świetnym narzędziem do odkrywania i unaocznienia reakcji ciała „tu i teraz”: zwrócenia uwagi na napięcia mięśni, widok sieci żył, zaczerwienień czy chociażby zmęczenia. W przeciwieństwie do wielkich baletowych efektownych widowisk spektakle tańca współczesnego najlepiej wypadają raczej w kameralnych przestrzeniach scenicznych, które pozwalają widzom na obserwacje detalu w tańcu.

The Modesty of Icebergs nie wnosi w tę przestrzeń nic szczególnie nowego. Nie ma też w tej nagości śladu prowokacji. To konsekwentny wybór i kontynuacja obranego przez Léveillé języka choreograficznego. Brakuje w nim jednak amplitudy zmian i przytłacza miarowy i jednostajny rytm.
 

Daniel Léveillé Danse
The Modesty of Icebergs
choreografia Daniel Léveillé
premiera czerwiec 2004
pokazy 24 i 25 września 2013 w ramach festiwalu "Ciało/Umysł" w Warszawie.