1/2014
Rafał Węgrzyniak

fot. Jacek Labijak

Protesty w Starym

 

Protest kilkunastu widzów w Starym Teatrze w Krakowie 14 listopada w trakcie przedstawienia Do Damaszku Augusta Strindberga w reżyserii Jana Klaty doczekał się w mediach mnóstwa komentarzy. Lecz większość z nich miała charakter demagogiczny albo świadczyła o słabej orientacji autorów w życiu teatralnym i w dorobku Klaty. Kilku komentatorów oraz Dorota Segda sugerowało, że inscenizacja Do Damaszku została błędnie wybrana jako przedmiot protestu, bo nie ma w niej szargania narodowych świętości ani zbyt drastycznych scen seksualnych. Raczej jednak nieprzypadkowo wybrano najnowsze dzieło dyrektora Starego. Inicjatora protestu, fotografa Stanisława Markowskiego, zbulwersował zaś nade wszystko wymiar religijny spektaklu. W przerwanej sekwencji seksu tantrycznego na tle dekoracji zbudowanej z tysięcy czaszek dostrzegł zapewne kwintesencję cywilizacji śmierci, o której mówił nazajutrz w wywiadzie udzielonym „Naszemu Dziennikowi”. A celność owego rozpoznania potwierdzają poprzednie spektakle Klaty – Jerry Springer lub Titus Andronicus.

Nikt nie zauważył, że protest krakowskich konserwatystów przeciwko dyrekcji Klaty był paradoksalny. W Metamorfozach Klaty przypomniałem, że reżyser ten jeszcze niedawno identyfikował się z prawicą, demonstrował swój katolicyzm, odwoływał się do narodowej tradycji, wreszcie jako jeden z ostatnich w generacji uprawiał teatr dramatyczny. Klata został więc zaatakowany przez środowiska prawicowe tyleż na skutek nieporozumienia, co jako apostata, tak jak na łamach „Do Rzeczy” w Teatrze narodowej zdrady Andrzeja Horubały, który już w czerwcu domagał się jego odwołania ze stanowiska dyrektora Starego po czterech premierach, a zwłaszcza Bitwie warszawskiej 1920. Bynajmniej nie wyłącznie prawicę zbulwersował ów spektakl. Nawet w „Didaskaliach” Tadeusz Kornaś zaprotestował przeciwko podjętej w Bitwie apologii Feliksa Dzierżyńskiego, którego zrównał zresztą z Heinrichem Himmlerem. Również Jacek Sieradzki w opublikowanym w „Odrze” Teatrze im. Dzierżyńskiego ujawnił, iż chciał wyjść z przedstawienia. Uznał, że lewica zdominowała całkowicie dyskurs polityczny w polskim teatrze, a bezsilnej prawicy pozostają „tylko złorzeczenia”.

Roman Pawłowski w „Gazecie Wyborczej” alarmował, że „konflikt polityczny w Polsce przenosi się na obszar sztuki” do instytucji takich jak teatry czy galerie, jakby nowa lewica od dawna nie opanowała wielu z nich i nie wciągnęła do wojny kulturowej. Gdy w roku 2007 opublikowałem na łamach „Teatru” szkic Nowa lewica w teatrze, niemal wszyscy polemiści lub komentatorzy kwestionowali bądź bagatelizowali sygnalizowane przeze mnie zjawisko. Jedynie Elżbieta Morawiec – autorka listów towarzyszących protestowi – w „Arcanach” zgodziła się ze mną. A w następnych sezonach środowiska lewicowe jeszcze powiększały swe wpływy w teatrze. Omawiając w kwietniu wałbrzyskie przedstawienie Na Boga!, napomknąłem, że jedna z reprezentantek Polskiej Religijności Ludowej zadaje pytanie: gdzie jest teatr prawicowy? Na premierze zaś odpowiedzią był rechot grupy widzów. Ale nie dodałem, iż spotęgowało go przypuszczenie tej postaci, że odnaleźć go można w Krakowie w Starym Teatrze. Przy czym reżyser spektaklu, Marcin Liber, następną pracę, Być jak Steve Jobs, przygotował właśnie w Starym.

W komentarzach do demonstracji w Starym nie zabrakło manipulacji. Ponieważ protestujący nawiązali do dorobku Konrada Swinarskiego będącego patronem obecnego sezonu w Starym, Joanna Targoń w dwutygodniku.com przypomniała, że miał on matkę Niemkę i był homoseksualistą. Tym samym przypisała protestującym ignorancję, ksenofobię i rzecz jasna homofobię. Z kolei Łukasz Drewniak w teatralny.pl dopatrzył się w proteście zapowiedzi czystek w instytucjach kultury po ewentualnym dojściu do władzy prawicy, która jakoby wzorem rządu Viktora Orbána na Węgrzech zwolni dyrektorów teatrów mających niewłaściwe pochodzenie etniczne lub orientację seksualną, czyli Żydów i homoseksualistów. Najwyraźniej niektórym trudno zrozumieć, że Klata – skądinąd heteroseksualny Polak-katolik – jest krytykowany po prostu za destrukcję dziedzictwa Starego Teatru, do którego ostentacyjnie nawiązywał w pięcioletnim planie.

Klata w czasie protestu domagał się stanowczo od oburzonych widzów – podkreślających, że Stary to teatr publiczny i na dodatek narodowy – wyłącznie opuszczenia sali, grożąc w wypadku odmowy użyciem siły. Reakcja ta stanowiła zaprzeczenie często przywoływanej także przez nową lewicę idei teatru publicznego jako miejsca konfrontacji odmiennych przekonań. Jednak zawieszenie 27 listopada, na skutek protestu kilkuosobowej grupy aktorów i doniesień „Dziennika Polskiego”, prób spektaklu Nie-Boska komedia. Szczątki, w ramach którego chorwacki reżyser miał rozliczyć Zygmunta Krasińskiego, Swinarskiego oraz pozostałych Polaków z antysemityzmu, być może świadczy, że Klata zrewiduje swój radykalny program, zacznie wreszcie szukać porozumienia z bardziej zachowawczą częścią zespołu i publiczności. Podejrzewam zresztą, że Klata odwołałby premierę owego prowokacyjnego przedsięwzięcia po próbie generalnej. Konsekwentnie bowiem unikał poruszania relacji między Polakami a Żydami w …córce Fizdejki, Ziemi obiecanej czy Utworze o Matce i Ojczyźnie.

historyk teatru, krytyk; autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (2001).