3/2014
Krzysztof Rutkowski

fot. Zuzanna Waś

Pasaż balkonowy

 

Z mojego balkonu widać Manhattan warszawski i park Skaryszewski. Jeziorko Kamionkowskie i gwiazdozbiory: Mały Wóz, Wielki Wóz, czasami Niedźwiedzica, czasami Gwiazda Piołun. Niebo pcha mi się przez balkon do gardła, rozciąga mnie i przydusza. Niebo mnie boli, a ja lubię, jak boli. Pytam: po co? Pytam: już?

Niebo bolało coraz mocniej, gwiazdy kłuły w gardle i pewno by zadławiły, gdyby nie posłowie Pascala Quignarda do jego eseju (1969) L’Être du balbutiement. Essai sur Sacher-Masoch (Bycie bełkoczące. Esej o Sacher-Masochu), świeżo wznowionego przez Mercure de France.

 

2.
Mecenas, doradca Augusta, który był Etruskiem, pierwszy mówił – o ile wiem – o pactio wobec śmierci. Seneka Młodszy pisał do Lucyliusza (Epist. XVII, 101): „Turpistyczne pragnienie Mecenasa takie było: »Wolę na pal być nabity, ukrzyżowany, na wszelkie męki wydany i każde poniżenie znosić, niż zgasić życie w przedwczesnej śmierci«”.

Pragnienie „turpistyczne” Mecenasa było paktem szaleńczego lęku: timoris dementissimi pactio.

On walczył z apatheia, z bezruchem, adiaphora, ze zobojętnieniem. O to, by żyć życie, nawet wtedy, gdy dusi. Szczególniej właśnie wtedy. Błagać życie o życie inter supplicia. Wszystkiego w życiu spróbować, aż do porażającej tortury. Najgorsze cierpienie jest lepsze od śmierci. Mecenas był szczodrobliwy, powiadał: „Wolę cios najstraszliwiej stężonej trwogi niż pociąg ku śmierci po nic”.

 

3.
Co w Rzymie znaczyło auctoramentum? Seneka mówił o pakcie „trupiaszczym”. Turpium auctoramentum. Pakt dotyczył gladiatorów wystawianych na śmierć na arenie. Najmujący obiecywał, że wynajęte ciała będzie żywił i zapewni im dach nad głową – dopóki nie zdechną w walce.

Walki gladiatorów toczyły się na arenie sine missione (bez nadziei na zmiłowanie). Dosłownie: bez misji, bez potrzeby. Walki bez celu, dla śmierci. Gladiatorzy wystawiani na walkę, jak dzikie bestie, dla gry, dla igrców – bezwzględnie i całkowicie.

Arystokraci za Ludwika XIII walkę sine missione zwali „pojedynkiem”: duel. To słowo pochodzi z łacińskiego duellum, które nie znaczyło jednak pierwotnie „pojedynek”, ale bellum – „wojna”. W tym sensie należy czytać fragment listu Seneki (Epist. I, 156): Sine missione nascimur: „Rodzimy się bez nadziei na zmiłowanie”. Dosłowniej: „Rodzimy się bez misji”. W ten sposób „antyczny pakt” zezwalał, by grupa wystawiała jednego ze swoich członków na śmierć przed innymi, za zgodą wszystkich. Apulejusz w Metamorfozach (II, 25) zrównuje ten pakt z przysięgą wojskową: sacramentum. Gladiatorzy składają auctoramentum, żołnierze – sacramentum. To pozwolenie jest najpierw paktem śmiertelnym, a dopiero później paktem socjalnym. To pozwolenie, by dać się spalić (uri), zakuć w kajdany (vinciri), pozwolić się katować (verberari), piętnować (ferro necari), bez wydawania najcichszego nawet jęku (sine ulutatu).

 

4.
Castratio może odbywać się prawnie, zgodnie z paktem? Tak? Po co? Żeby wyśpiewywać w neapolitańskich kościołach bożą chwałę, niebywale, przez dwa stulecia.

 

5.
Niebo wciska się we mnie i gwałci. Gwałt, najboleśniejszy, najniebezpieczniejszy dla ciała, najohydniejszy dla duszy, nieoczekiwany, zwierzęcy, nielegalny, może dokonać się za zgodą obu stron? Tak.

Przemoc może być ugodzona? Tak.

Po prawdzie, pakt jest podstępem. To znaczy: seksualność konwencjonalna, podobnie jak perwersja, jest podstępem. Małżeństwo jest podstępem. (Małżonkowie nie wiedzą jeszcze niczego o istocie gwałcenia, o szantażach dietetycznych, o pułapkach finansowych, w które wpadają, podpisując pakt zwany małżeństwem).

Zawsze trzeba powiedzieć „tak” temu, co cię traci.

Zawsze trzeba powiedzieć „tak” Mistrzyni panującej nad wszystkimi zwierzętami, zanim świat rozdzielił się na bestie i ludzi.

Zawsze trzeba powiedzieć „tak”: Czarnej Matce na czarnym niebie, przyjmującej w siebie nasienie, by następnego dnia zrodziło się dziecię słoneczne, krążek złoty znikomy.

Ludzie zwą ten krążek „świtem”. Krążek zrodzony u kresu trzeciej części nocy – świeci.

 

6..
Nasze bycie przerażone, sprzed mowy (wcześniejsze od pamięci, którą mowa wyuczona w takim trudzie dopiero stopniowo w nas umieszcza), łagodzi pamięć ciała (nieuchwytną, przedmowną, zwierzęcą, pierwszą). Tym jest masochizm: przedsymboliczną pamięcią o niepamięci. Pamięcią o traumie ciała, którą da się uleczyć innym ciałem. Pamięcią o źródle. O przedsłowiu. Ciało niemowlęcia wychodzi z ciała cierpiącego z powodu wychodzenia. Oba ciała nie wydają z siebie słowa: cierpienie obu ciał jest bezsłowne: jedno krzyczy, drugie krzyczy – sine verbo – cierpienie obu ciał nie zna imienia. Sine missione nascimur. To masochizm. To niebo na balkonie stające kością w gardle.

pisarz, dziennikarz i tłumacz, profesor UW. Autor książek: Paryskie pasaże (1994 i 1995), Raptularz końca wieku (1997), Wokulski w Paryżu (2010).