4/2014

Piękni ludzie, smutne opowieści

Needcompany to zespół, który tworzą dzisiaj aktorzy, tancerze i performerzy dziewięciu różnych narodowości. Swoją pracą dowodzą, że pozorna różnorodność kulturowa nie przeszkadza artystom wspólnie tworzyć znakomitych spektakli teatralnych. Przypominają w nich o uniwersalności ludzkich emocji, naszym pragnieniu dobra, ale też o skłonności do zła i zbrodni. Podczas zeszłorocznej edycji poznańskiego festiwalu Malta prowadzona przez Jana Lauwersa grupa zaprezentowała spektakl Marketplace 76. Wielowątkowa, gorzka opowieść z życia mieszkańców małego miasteczka inicjowana była wspomnieniem tragicznego wypadku. Przypadkowa śmierć, która zdarzyć się może zawsze i wszędzie, naznaczyła ocalałych swoim piętnem. W ramie narracji, prowadzonej z obrzeży sceny przez samego reżysera, znakomici performerzy prezentowali bohaterów przedstawienia i ukazywali ich działania, łącząc rozmaite elementy teatralnej poetyki. Wzorce rodem z teatru dramatycznego przeplatały się w tym spektaklu z motywami epickimi, a muzyka i śpiew stapiały się z tańcem. Sceniczne obrazy – organizacja przestrzeni, ruch, kostiumy i scenografia – miały moc hipnotyzowania widzów.

Obrazek ilustrujący tekst Piękni ludzie, smutne opowieści

O artystycznej jakości Marketplace 76 decydowała przede wszystkim jego niejednoznaczna i nielinearna fabuła. Motywy chwilowo dominujące spychane były na margines przez fałszywe tropy, prowadzące prezentowaną historię w ślepe zaułki. Tworzone tak były alternatywne odnogi opowieści, dopowiadanej przez publiczność w indywidualnych aktach odbioru. Mimo siły, z jaką środki teatralne oddziaływały na widzów – dzięki zaangażowaniu aktorów, prezentacji operującej umownym, ale czytelnym, choć często zaskakującym znakiem, zachwycającym kolorom, dźwiękom i wielu innym rozwiązaniom scenicznym – nie przyćmiły one tekstu, a jakość zastosowanych technik scenicznych i autorska inwencja Jana Lauwersa pozostawały w równowadze. Efekt dramatyczności z niezwykłą intensywnością przykuwał uwagę odbiorców. Zło, przynoszone przez los i prowokowane przez ludzi, przełamywane było momentami piękna, aktami miłosierdzia i elementami cudowności, które pozostawiały nadzieję odkupienia.

Jan Lauwers zawsze pamięta o publiczności swoich widowisk, zapraszając ją w podróż drogami własnej wyobraźni. Zapewne dlatego Hans-Thies Lehmann, prezentując Needcompany w Teatrze postdramatycznym, pisał o wieczorach spędzanych „u Jana i jego przyjaciół”. Założyciel Needcompany nie jest obrazoburcą, wichrzycielem, prowokatorem ani rewolucjonistą. Nie osłabia to wcale rezonansu jego twórczości, a przez lata „pracy z ludźmi i grania dla ludzi” (jak sam opisuje swoje działania) zasłużył także na zainteresowanie teoretyków, uznających go za ważnego współczesnego „artystę teatru”. W Polsce prezentowane były dotychczas cztery jego spektakle. Wrażenia, które pozostawiły w pamięci widzów, teraz mogą zostać wskrzeszone, uzupełnione i rozbudowane o nowe informacje i konteksty dzięki książce Nie widzę piękna w świecie bez człowieka. O teatrze Jana Lauwersa i Needcompany, która ukazała się nakładem Korporacji Ha!art i Fundacji Malta. Może ona zainteresować także wszystkich tych, którzy z twórczością jej bohaterów jeszcze się nie zetknęli, bo to znakomita próba prezentacji polskiemu czytelnikowi sylwetki artystycznej jednego z najważniejszych współtwórców tzw. flamandzkiej fali i znakomite źródło wiedzy o Needcompany. Autorzy tomu rekonstruują ślady pozostawione w ich świadomości przez konkretne spektakle Lauwersa. Dlatego poznać ją powinni nie tylko ci, których zajmuje współczesny teatr europejski, ale także osoby śledzące źródła współczesnej performatyki, nowatorskie praktyki teatralne czy współczesne europejskie spojrzenie na łączność literatury i sztuk widowiskowych – miłośnicy sztuki, pasjonaci teatru, studenci ciekawi współczesnej kultury europejskiej.

Książka dokładnie odwzorowuje układ i zawartość obszernej antologii tekstów teoretycznych i krytycznych o twórczości Lauwersa i Needcompany, która po raz pierwszy ukazała się w języku angielskim w roku 2007. Sześć lat dzielących oba wydania to oczywista wada, do której jednak wydawcy już nas przyzwyczaili. Włączony do polskiego tomu krótki wstęp Any Brzezińskiej (autorki filmu I want (no) reality. Needcompany on life and art, której wiele zawdzięczamy jako promotorce tego teatru w Polsce) sygnalizuje drogę twórczą bohaterów monografii po 2007 roku, nie wystarcza on jednak, żeby – wobec ich nieprzerwanej działalności i kolejnych premier – nadrobić sześcioletnią lukę pomiędzy oryginałem i tłumaczeniem. Żal czytelnika dotyczyć może jednak głównie tego, że autorzy przekładu nie uzupełnili go o rodzimy głos krytyczny dotyczący twórczości Lauwersa lub choćby komentarz, mówiący o naszej recepcji jego spektakli.

Niemal trzydzieści artykułów zebranych zostało w pięciu rozdziałach książki, zatytułowanych Historie, Opowieści, Obrazy, Rezonanse i Wspólnoty. Wśród autorów znajdują się osoby już w Polsce znane (jak Marvin Carlson, Hans-Thies Lehmann, Luk Van den Dries czy George Banu), nie brakuje jednak też badaczy i krytyków, o których dotychczas nie słyszeliśmy. Znakomita większość z nich proponuje szerokie, kontekstowe i interpretacyjne spojrzenie na fenomen opisywanego teatru. Dominuje ono nad relacjami ze spektakli, przez co czasami, zwłaszcza na początku lektury, pojawić się może wrażenie niedosytu informacyjnego. Całość jest jednak przekonującym zaproszeniem do zorganizowanej problemowo podróży w fascynujący świat teatru Lauwersa, która – w kolejnych odsłonach i fragmentach – dopełnia się, tworząc zarys całości doświadczeń twórczych belgijskiego reżysera. Sygnalizowane są źródła literackie jego twórczości (Szekspir i proza), jego estetyczne inspiracje i transgresje (Brecht, Warhol i Duchamp), a także – dzisiaj czasem zbyt oczywiste nawet na poziomie świadomości polskich studentów – konteksty filozoficzne (Adorno, Barthes, Derrida, Baudrillard, Deleuze). Najbardziej interesujące z punktu widzenia teatrologa wydają się sądy dotyczące klasyfikacji tego fascynującego teatru, które dzielą argumenty pomiędzy jego narracyjnym i poetyckim charakterem, udowadniając, że typy te nie muszą się wcale wykluczać.

Jan Lauwers nie lubi jałowych dyskursów, rozważania idei, które nigdy nie zostaną zrealizowane, i bezowocnego rozpolitykowania. Nie unika jednak dyskusji na najważniejsze współcześnie tematy społeczne, nie ogranicza oryginalnych, ale i fantastycznych wizji i pomysłów ani nie odcina się od wszechobecnej polityczności. To człowiek, którego najpełniej charakteryzuje to, co stworzył jako artysta – reżyser i autor. Wspominając lata siedemdziesiąte, zauważa, że był jednym z nielicznych studentów malarstwa gandawskiej Akademii Sztuk Pięknych, którzy przedkładali praktykę nad rozprawy konceptualne i spory wokół Wittgensteina. Wola działania, która towarzyszy mu przez całe życie, sprowokowała go do nawiązania bezpośredniego kontaktu z publicznością. I tak już na samym początku swojej twórczej drogi Lauwers zwrócił się w kierunku performansu i sztuki widowiskowej. A stąd już tylko krok dzielił go od teatru.

Jako dwudziestodwulatek skupił wokół siebie ludzi, z którymi stworzył grupę Epigonenensemble. Dwa lata później przekształcił ją w Epigonentheater zlv (kolektywny charakter ich twórczości podkreślał skrót „zlv” w nazwie „zonder leiding van” – „bez przywództwa”). W sześciu spektaklach stworzonych przez Epigonów bardzo wyraźne były wpływy performance art. W tych uderzających, fizycznych, a równocześnie przesyconych wizualnością widowiskach dopełniany był, zainicjowany kilkanaście lat wcześniej, zwrot performatywny w teatrze europejskim. Jan Lauwers zmierzał jednak dalej własną drogą. Kolejnym etapem jego ewolucji twórczej było zwrócenie się ku kategorii teatralności, najwyraźniej znaczone rozpoczęciem w roku 1986 pracy z międzynarodową grupą profesjonalnych wykonawców – wszechstronnych aktorów, tancerzy i muzyków, z którymi realizował ideę teatru postepickiego. Odtąd Needcompany łączy sceniczną poezję z nowatorskim typem epizodycznej narracji teatralnej. Stosując cały wachlarz dostępnych mediów, prowadzi swoich widzów przez świat podobny temu, który zna, pięknem równoważąc tragiczność, która jest jego niezbywalną częścią. Wprowadza także nowy styl gry aktorskiej, w książce najlepiej opisany przez Hansa-Thiesa Lehmanna jako détachement/oderwanie. Charakteryzuje go między innymi to, że „aktorzy przestają być sobą, a stają się »osobowościami«”.

Spektakle Lauwersa i jego zespołu zawierają wszystko, co lubię w teatrze. Mówią o życiu takim, jakie jest. Eksponują zło, które nas otacza, a prezentację przeplatają nitkami humoru, liryzmu i poezji, a także piosenkami, które chwytliwe, blisko granic pretensjonalności, patetycznie obnażają mielizny naszej wrażliwości. To teatr wyrazisty i oryginalny w prostocie wybieranych rozwiązań. Pracujący w nim artyści czerpią radość i satysfakcję ze wspólnej pracy. Zespół doskonale operuje środkami wypracowanymi przez kolejne teatralne zwroty i przełomy, z osiągnięć innych biorąc to, co najlepiej przysłuży się realizacji jego artystycznych celów. W spektaklach Needcomapany odnaleźć można elementy wypracowane przez teatr epicki, zdobycze zwrotu estetycznego, performatywnego czy narracyjnego. Pomimo to grupa Lauwersa wciąż mówi własnym, oryginalnym głosem, który bez trudu uwodzi kolejnych widzów jego spektakli. Nie widzę piękna w świecie bez człowieka… to książka, która lepiej pozwoli zrozumieć tę fascynację i wskaże jej historyczne i teoretyczne źródła.
 

tytuł / Nie widzę piękna w świecie bez człowieka. O teatrze Jana Lauwersa i Needcompany
redakcja / Christel Stalpaert, Frederik Le Roy, Sigrid Bousset
wydawca / Korporacja Ha!art, Fundacja Malta
miejsce i rok / Kraków 2013