4/2014

Majdan jako system antywirusowy

Co to jest Majdan? Teraz tego słowa nie trzeba przekładać. Osobliwy ukraiński fenomen?

Obrazek ilustrujący tekst Majdan jako system antywirusowy

archiwum prywatne

 

Kiedyś to był plac Rewolucji, teraz Majdan Niepodległości: swoiste terytorium – forteca wolności. Co pokolenie wybucha tu protest. W latach dziewięćdziesiątych brałam udział w studenckiej głodówce – „Rewolucji na granicie”, potem była Pomarańczowa. Obie pokojowe i zwycięskie, ale po obu nastało rozczarowanie: ani lustracji, ani zdecydowanych reform. Euromajdan, też zainicjowany przez studentów, okazał się najpotężniejszy. W rzeczywistości nie mieliśmy złudzeń co do Europy, ale była ona dla nas symbolem wartości demokratycznych, krokiem w przód, antypodą Tamożennego Sojuzu [Unia Celna Białorusi, Kazachstanu i Rosji – przyp. red.] nazwanego przez ludzi „tajgowym”. Zwłaszcza po strasznej rocznicy Wielkiego Głodu ’33, wywołanego przez były sojusz z „bratem”. Noc „krwawej choinki” stała się szokiem i ostatnią kroplą. I ja, i wielu innych ryczeliśmy lub przeklinaliśmy i jechaliśmy na Majdan, by bronić pobitych – bez żadnych polityków. Zaczęłam szanować kijowian – bo szli nie dla pieniędzy i stanowisk, ale w imię wolności, praw człowieka, sprawiedliwości. Ukraińskie „Szanujmy się, bośmy tego warci” stało się o wiele ważniejsze od wszystkich eurointegracji. Złudzenie rozwiało się ostatecznie: quasi-niezależna, quasi-demokratyczna i quasi-Ukraina. Życie w takim kraju jest niemożliwe. Kluczowymi słowami stały się „dość tego” i „restart”.

Kontynuując terminologię komputerową: nasz kraj okazał się zaatakowany przez wirus, w rzeczywistości już okupowany, a wszystkie asy znalazły się w rękach wroga: milicja, sądy, nawet szpitale. A później rozpoczął się koszmar: bicie, katowanie, aresztowanie rannych i bezkarność katów, zabójstwa… A do tego te dzikie, absurdalne przepisy, kiedy za włożenie maski czy kasku można ludzi aresztować, a nawet bezkarnie mordować. Kryminalno-faszystowska dyktatura, gdzie w roli „Żyda” może znaleźć się każdy: eurointegrator czy po prostu przechodzień. Najmocniej dostało się dziennikarzom, lekarzom i duchownym. Prawdziwy antyświat. I rozumiesz, że ten wirus może zniszczyć ciebie, twoich bliskich, twój kraj. Barykady pojawiły się nie tylko na ulicach, ale w samych ludziach. I ja, zwolenniczka półtonów i niejednoznaczności, poczułam się po tamtej stronie: jest czarne i białe, dobro i zło. Może mi być żal osiemnastoletnich poborowych, których rzucano jako żywe tarcze sił bezpieczeństwa, jako armatnie mięso. Ale ci, którzy katowali i wydawali im rozkazy… Jest takie słowo: „nieludzie”. Przeraziliśmy się, ilu ich jest i jak szybko dzięki poczuciu bezkarności rozprzestrzenia się ten wirus. Paradoks: wyimaginowane maski spadły dzięki… założeniu masek: „przyłbic” przez Berkut, z gazy przez „tituszki” (kryminalnych najemców), kominiarek przez Samoobronę Majdanu, teatralnych przez artystów.

W przeciwieństwie do poprzednich rewolucji w tej był inny podział: nie język, nie narodowość, nie religia, nie region, nie partia. I oskarżenia o nacjonalizm są absurdem, przecież wśród pierwszych ofiar byli Ormianin i Białorusin. Podział był inny: są tacy, którzy poświęcają dla wspólnej sprawy wysiłek, pieniądze, wolność, życie. I są tacy, którzy za pieniądze mogą wszystko: kraść, katować, zabijać czy wspierać ten system. Jeszcze podczas Pomarańczowej zwolenników prezydenta nazywano „januczarami” – od słowa „janczary”. Z drugiej strony w tym ekstremalnym czasie jakby odrodził się dawny genetyczny kod ratowania Ukrainy: Majdan – współczesna Sicz. By kraj nie zamienił się w „dzikie pole”, które można grabić i „czyścić”. Majdan daje poczucie swoistej przestrzeni obronnej: ogniska, kotły, pieśni, bębny bojowe, barykady… Automajdan [zrzeszenie niezależnych grup kierowców działających na rzecz Euromajdanu – przyp. red.] jako współczesna konnica. Podział na sotnie – jest kobieca, jest artystyczna i w końcu Niebiańska Sotnia, jak zaczęto nazywać poległych. Na Majdanie nie ma jednego lidera, tylko sytuacyjni, i moim zdaniem jest to naturalne. Już nie wierzymy „w dobrego cara”. Podstawa Majdanu to samoorganizacja. Na zasadzie: „Co ja mogę zrobić dla wspólnej sprawy?”. Ktoś przynosi jedzenie, ktoś pracuje jako wolontariusz, ktoś buduje barykady. Kobiety żartują: nasi mężowie przez dwa miesiące przybijają półeczkę w łazience i w ciągu dwóch godzin budują pięciometrową barykadę… Pojawił się cotygodniowy rytuał „wiecu”, który daje poczucie jedności. Ludzie na przepełnionej stacji metra raptem zaczynają śpiewać hymn… Kiedy w nocy odbył się pierwszy szturm, taksówkarze bezpłatnie wozili na Majdan. Nawet bezdomni zbierali butelki na „koktajle”. Oczywiście, było także sporo obojętnych, ale wielu kijowian uważa Majdan za swoje dziecko, „świątynię wolności” – przynoszą pieniądze, jedzenie, ubrania, lekarstwa, opony… I pewnie częściowo wojna toczyła się w Internecie. Na portalach społecznościowych tworzyły się grupy, a myśmy umieszczali tam informacje o potrzebach i zagrożeniach, nagrania z wydarzeń i pieśni.

Majdan z terytorium przetworzył się w zjawisko. Gdzie odbywa się sąd, gdzie jest grupa „tituszek”, gdzie wywożą ze szpitali rannych… W rzeczywistości wszystkie instytucje rządowe się zdyskredytowały i ludzie zaczęli organizować grupy samoobrony oraz punkty medyczne. Najpierw rozpoznawaliśmy „swoich” po niebiesko-żółtych wstążkach, potem noszenie ich stało się niebezpieczne. Poznawaliśmy się po żałobnych kwadracikach zamiast fotografii na Facebooku. Jest to wojna „cwanych bezczelniaków” i „frajerów-intelektualistów”. Z jednej strony modlitwy i hymn, czytanie książek i gra w szachy, a z drugiej – przekleństwa i bandycki chanson. Pojawił się dowcip: jeśli do kawiarni wchodzi człowiek w masce, kasku i z pałką, to na pewno ma dwa fakultety… Symbolem Majdanu stał się Kozak, którego rozebrano na mrozie i katowano, ale zamiast jego upokorzenia została pokazana hańba wykonawców. Ironicznym symbolem prezydenta stał się „złoty sedes”. I jeszcze o przemocy. Cudownie jest mówić, siedząc w miękkim fotelu przed ekranem telewizora: tylko pokojowy sprzeciw. Ale gdy cię zabijają – tak po prostu? A jak żyć w strachu? Nie ma niczego gorszego niż strach. Nie tylko o siebie, ale i o innych – bliskich, przyjaciół. Kiedy zamiast przywitania pada: „U was wszyscy żywi, cali?”. Usłyszałam na Majdanie: straszne nie jest to, że mogą cię zabić, ale to, że twoje dziecko mogą po prostu zatłuc pałkami jak psa… Kiedy pokazałam młodszemu synowi bezpośrednią relację z napadu Berkutu na ludzi, w panice, że gdzieś tam jest mój mąż i starszy syn, mój młodszy wziął czarodziejskie różdżki Harry’ego Pottera i powiedział: „Mamo, nie bój się, ja cię obronię, oni mają jedną pałeczkę, ja dwie…”.

Ze złem trzeba walczyć, nie inaczej. Bardzo nas cieszyło wsparcie wielu krajów, zwłaszcza Polaków, byliśmy dumni z waszego odważnego dziennikarza. Ale czasem wydawało się nam, że jesteśmy bardzo samotni w swym zimowym piekle. I te niekończące się obietnice sankcji… Ile jeszcze krwi potrzeba? Czy sankcje mierzy się jej litrami? I chciałoby się dokrzyczeć: „Ludzie, to jest straszny wirus, nikt nie jest na niego oporny, i jeśli on wygra u nas, pójdzie w świat!”. Świat już przeżywał faszyzm, a to jest bardzo podobne.

Prawda, jest coś, co odróżnia Janukowycza od innych dyktatorów. Brak ideologii. Absolutny. Kiedyś Lenin zaczynał od „pomnikowej propagandy”, teraz u nas rozpoczął się „leninopad”, nieskończony w 1991 roku, i jest to symboliczne. W Kijowie cokół pomnika Lenina nazwano żartobliwie pomnikiem „termosu” jako znaku „jedności Majdanu”. Pewnie ta władza jest najgorsza w całej powojennej historii Ukrainy dla teatru i kultury w ogóle. Kultura nie jest jej potrzebna. Zamykano teatry, redukowano budżety, odwoływano twórczych dyrektorów i wstawiano skorumpowanych. Dramaturgów okradano z jedynej formy wsparcia – kupna wystawionych ukraińskich sztuk i tłumaczeń… Natomiast ile twórczości zainicjował Majdan: wierszy i pieśni, wideo i filmów dokumentalnych, obrazów i plakatów, rzeźb i flash mobów. Naprawdę mało który teatr występował z otwartym poparciem dla Majdanu, ale jeśli chodzi o poszczególnych ludzi – bardzo wielu. „Głos Majdanu” – aktor Jewhen Nyszczuk. Wśród aktywnych dziennikarzy „Kanału 5” i UNIAN, którzy trzymali wartę w nocy, byli dramaturdzy Ołeh Mykołajczuk i Wołodymyr Serdiuk. Wśród aresztowanych i bestialsko pobitych – grupa studentów Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenki-Karego. Dwoje z nich nakręciło film Obywatel o ludziach Majdanu. Pisali listy poparcia, organizowali konferencje prasowe, akcje pod sądami i aresztami śledczymi. Prawdopodobnie właśnie dzięki temu byli oni pierwszymi, których wypuszczono z więzienia do „aresztu domowego”. Zranionych zostało także dwoje naszych aktorów z Teatru MIST… Wśród zabitych był pracownik sceny kijowskiego Teatru im. Iwana Franki Andrij Mowczan i równiański reżyser Ołeksandr Chrapaczenko.

Centrum im. Łesia Kurbasa i niezależny Teatr MIST, w których pracuję, już na samym początku oświadczyły, że popierają Majdan, choć w Ministerstwie Kultury wszyscy kierownicy zostali odpowiednio „uprzedzeni”. Oprócz dyżurów i pomocy dla Majdanu odbywały się także czysto teatralne akcje: na przykład grano przedstawienie, z którego zyski przeznaczono na Majdan, podejmując lwowską inicjatywę. Teatry MIST i „Peretworennia” (obydwa niezależne) grały charytatywne przedstawienia dla demonstrantów w Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej (Urząd Miasta, przemieniony na sztab). W tym kontekście tradycyjna Szopka i przedstawienie o Joannie d’Arc nabrały zupełnie innego znaczenia. Mój sześcioletni syn, który „grzmiał grzmotem” w Szopce, czytając po sylabach słowo „Wolność” na sztandarze, powiedział: „Mamo, to jest przecież bastion Ukrainy”. Potem zdecydowano, by wynieść na barykady stare dekoracje Centrum Kurbasa. Z mojej sztuki-bajki Mandriwka u Wirtulandiu (Wędrówka do Wirtulandii) wyszła przypowieść o przyszłej sytuacji w Ukrainie. Zwyczajny chłopiec trafia do Krainy Czasu, którą przejmują paramilitarne potwory i cofają czas. Obrazy ostatnich wydarzeń przypominają a to czasy faszystowskiej nawały, a to wojnę domową 1918 roku, albo w ogóle średniowiecze… Bohaterowie przeprawiają się przez rzekę Zapomnienie, omijając pułapki i siejąc zęby Smoka, z których wyrasta kozackie wojsko. Wyzwala ono kraj, a króla Godzinę przywraca do życia melodia fletu zagrana przez chłopczyka. Dzieci wychodziły ze spektaklu i mówiły: „Nasz kraj opanowały potwory” i wierzyły, że wyzwolą ich Kozacy.

Właśnie tak się dzieje – kraj uratowała nie tylko Niebiańska Sotnia, ale i artystyczna, która walczyła i walczy o duszę Ukrainy. I wiem, że będą wiersze i pieśni, sztuki i przedstawienia, obrazy i filmy. Będą jeszcze rozczarowania i zagrożenia, ucieczki i zmiany poglądów. Serce boli i strach nie odpuszcza. Ale tak czy inaczej „restart” już się rozpoczął. Wewnątrz już jesteśmy inni. Poczuliśmy się obywatelami Ukrainy, której nie chcemy oddawać na łaskę bandytów. Pokonaliśmy strach. Możliwe, że jest to kod programu antywirusowego? Chciałoby się w to wierzyć…

tłum. Anna Korzeniowska-Bihun

 

 

Wiele przed nami

rozmowa z Nedą Neżdaną

 

„TEATR” Czy teatr ukraiński przed rewolucją na Majdanie reagował w jakiś sposób na problemy społeczne i polityczne?

 

NEDA NEŻDANA Jeden z głównych problemów polega na tym, że system ukraińskiego teatru, który utrwalił jeszcze radzieckie modele, nie sprzyja rozwojowi teatru poszukującego i aktywnego, a wsparcie dla współczesnego dramatu w ogóle nie istnieje. Dlatego w repertuarze przeważają klasyka i utwory rozrywkowe, a współczesne ukraińskie sztuki, zwłaszcza młodych autorów, które właśnie reagują na takie problemy, stanowią mały procent. Niemniej dynamika „modernizacji” mimo wszystko jest pozytywna, zwłaszcza w małych niezależnych teatrach. Wśród wystawionych ukraińskich sztuk znaleźć można takie, które traktują o problemie dehumanizacji społeczeństwa – jak Romeo i Dżasmyn (Romeo i Jaśmin) Ołeksandra Hawrosza, Ludyna (Człowiek) Jurija Paskara, Prosta istorija (Prosta historia) Marii Łado; prostytucji politycznej i kryminalizacji władzy – Frakcija (Frakcja), Żaha ekstremu (Pragnienie ekstremy) Anatolija Kryma; infantylności młodego pokolenia – Luby, bery, tikaj (Kochaj, bierz, uciekaj) Oksany Sawczenko; samobójstwa i utraty porozumienia – Zaczarowani potwory (Zaczarowane potwory) Serhija Szczuczenki, Samohubstwo samoty (Samobójstwo samotności) Nedy Neżdany; aborcji i braku społecznego zabezpieczenia kobiety – Dykyj med u Rik Czornoho Piwnia (Dziki miód w Roku Czarnego Koguta) Ołeha Mykołajczuka; niszczenia osobowości przez uzależnienie od narkotyków – Wtecza wid realnosti (Ucieczka od rzeczywistości) Tetiany Iwaszczenko; odwrócenia systemu wartości i poszukiwania sensu życia – Stancija, abo Rozkład bażań na zawtra (Stacja, czyli Rozkład pragnień na jutro) Ołeksandra Witra. Są również różne formy teatru dokumentalnego, zarówno typu aktorskiego, jak i ze zwykłymi ludźmi.

 

„TEATR” O czym teatr, który podejmował kwestie społeczne, rozmawiał z widzami?

 

NEŻDANA Spróbowałam sformułować ten temat w stosunku do inscenizacji naszej współczesnej dramaturgii i określiłam to jako „katastrofę wolności” – rozczarowanie z powodu niby to demokratycznych przekształceń, z powodu niemożliwości realizacji osobowości. Są to: i głośna inscenizacja w Teatrze im. Iwana Franki Himn demokratycznoji mołodi (Hymn młodzieży demokratycznej) Serhija Żadana, i jedna z najczęściej wystawianych w teatrach sztuk Toj, szczo widczyniaje dweri (Ten, który otwiera drzwi) mojego autorstwa oraz wspomniany Romeo i Dżasmyn Hawrosza w Dniepropietrowsku i inne.

 

„TEATR” A czy po zerwaniu rozmów rządowych z UE artyści próbowali mierzyć się z konfliktami tak mocno zamanifestowanymi na Majdanie?

 

NEŻDANA Niekiedy tak. Miało to miejsce na przykład w dokumentalnym projekcie Ekspertyza Centrum Kurbasa, gdzie problematyka nie jest wyraźnie określona, zmienia się w zależności od sytuacji „tu i teraz”, i na przykład jedno z przedstawień było poświęcone Majdanowi. Ale to jest swoista forma teatru – bez aktorów. Były też represje. Na przykład łucki niezależny Teatr „Harmyder” pozbawiono pomieszczenia za pokaz przedstawienia dokumentalnego Au! Skazane miljonam (Au! Powiedziane milionom), który kończył się wydarzeniami krwawej soboty. Ale generalnie teatr to nie dziennikarstwo – jeśli chodzi o ekspresowe reagowanie, zawsze będzie w tyle. Mnie interesuje sposób, w jaki wymyślone i zrealizowane wcześniej spektakle zyskują dziś na aktualności. Mógł to być na przykład anonimowy dramat barokowy Słowo o zburenni pekła (Słowo o zburzeniu piekła) w inscenizacji Julii Hasyliny w Centrum Teatralnym „Pasika”, który okazał się aktualny w kontekście naszego „piekła”. Pokazaniu tych głębokich wewnętrznych procesów, przejawów drapieżnej istoty, niszczenia osobowości zdradą, manipulacji władzą poświęcona była na przykład inscenizacja sztuki Nicz wowkiw (Noc wilków) Ołeksandra Witra w charkowskim Teatrze im. Tarasa Szewczenki w reżyserii Serhija Bereżki. Przedstawienie zostało zakazane za „aluzje polityczne”, mimo że tekst był napisany dwa lata temu i był raczej metaforą. Moja sztuka-bajka Mandriwka u Wirtylandiju, napisana jeszcze we wrześniu-październiku, i wystawiona na Nowy Rok, przewidziała obecną sytuację – i przejęcie kraju, i jego wyzwolenie. Poza tym twórcy zbierają materiał, piszą sztuki, ale ich realizacje są jeszcze przed nami.

 

„TEATR” Czy doświadczenie rewolucji zmieniło spojrzenie ludzi teatru na społeczeństwo?

 

NEŻDANA Jeśli chodzi o moich kolegów, przyjaciół, prawie wszyscy popierali Majdan, ktoś w większym, ktoś w mniejszym stopniu – myślę, że to, co myśmy przeżyli, dało nam zupełnie inne odczucie świata. Podniosłość rewolucji, katastrofę terroru, tragedię wojny. Zobaczyliśmy, kto jest kim i co jest naprawdę w życiu ważne. Teraz lepiej mogę zrozumieć przeszłość, na przykład – jak i dlaczego pojawił się faszyzm. Jednocześnie możliwe, że więcej wiemy o przyszłości, ryzyku z nią związanym i prawdopodobnych katastrofach. O tym, na ile krucha jest nasza cywilizacja, kiedy wojna w Internecie i transmisjach na żywo graniczy z katapultami i kamieniami. Wiele problemów „sytego społeczeństwa” i ich wcielenie jest teraz dla mnie pożałowania godne, na przykład „rzeczywiste” cierpienia alkoholików, a teatr rozrywkowy stał się po prostu nikczemną stratą czasu. Jeszcze na jesieni wydawało mi się, że mój naród jest rozczarowany, rozdrobniony i obojętny. Teraz wiem, ile poświęcenia, odwagi i szlachetności jest w naszych ludziach. I wielu moich kolegów pokazało, na co ich stać: ci, którzy szli na nocną wartę podczas ataku Berkutu, zdając sobie sprawę z ryzyka. Ale ile jest także podłości i niesprawiedliwości… I ile pracy przed nami.

 

„TEATR” Czy Pani zdaniem ukraiński teatr będzie musiał dokonać jakiejś wewnętrznej rewizji po wydarzeniach na Majdanie?

 

NEŻDANA Bardzo na to liczę. Brak ideologii doprowadza do konsumencko-terrorystycznej polityki w stosunku do kultury. Dlatego mam nadzieję na teatralną reformę. Rok temu pisałam pracę analityczną, zawierającą takie propozycje, ale władze ją zignorowały. Główne założenia: rozwój różnych form teatru, rozpoczęcie tworzenia centrów teatralnych, program wspierania współczesnej dramaturgii oraz teatru projektowego, teatralne wydawnictwo, alternatywne formy edukacji teatralnej. Właśnie w tej chwili śpieszę na spotkanie roboczej grupy Zgromadzenia Działaczy Kultury.

tłum. Anna Korzeniowska-Bihun